Niepotrzebna wojna opiumowa

Niszczenie upraw maku w Afganistanie jest najprostszą drogą do tego, aby liczba ofiar śmiertelnych wśród znajdujących się tam zachodnich żołnierzy jeszcze wzrosła.

syncro

Kategorie

Źródło

The Washington Post / onet.pl

Odsłony

2759

Niszczenie upraw maku w Afganistanie jest najprostszą drogą do tego, aby liczba ofiar śmiertelnych wśród znajdujących się tam zachodnich żołnierzy jeszcze wzrosła. Był taki czas, kiedy Imperium Brytyjskie walczyło o prawo do sprzedaży opium w Chinach. Historycy ocenili tę wojnę jako szkodliwą i niszczycielską. Była to ich zdaniem bezwstydna bitwa kolonistów ze skolonizowanymi, która żadnej ze stron nie przyniosła niczego dobrego. Dziś NATO prowadzi walkę zmierzającą do wyeliminowania opium w Afganistanie. Tym razem cel jest więc ponoć inny. Według rządu brytyjskiego nielegalny handel prowadzony przez Afgańczyków stanowi poważne zagrożenie dla długotrwałego bezpieczeństwa, rozwoju i skutecznego zarządzania krajem. Szczególnie w sytuacji, gdy – jak się uważa – największymi beneficjentami sprzedaży narkotyku są talibowie.

Zachodnie rządy, przekonane, że tym razem ich działania są moralnie słuszne, wydają setki milionów dolarów na niszczenie pól makowych, tworzenie brygad antynarkotykowych oraz finansowanie upraw alternatywnych w Afganistanie. Rozpylanie chemikaliów może się rozpocząć już wiosną. Czy jednak możemy być pewni, że przyszli historycy nie ocenią tej batalii jako równie szkodliwej i niszczycielskiej co dawne wojny opiumowe?

Oczywiście w dzisiejszych czasach opowiadanie się za jakąkolwiek formą legalizacji upraw opiatów jest nie na miejscu. Przyjrzyjmy się jednak faktom. Afgański eksport opium stanowi obecnie od jednej do dwóch trzecich produktu krajowego brutto, w zależności od tego, czyim wyliczeniom dajemy wiarę. Najwięksi producenci są na południu kraju. Tam talibowie mają największe wpływy. I nic w tym dziwnego. Za każdym razem, gdy pole maku zostaje zniszczone, jakiś biedak staje się jeszcze biedniejszy i tym chętniej popiera talibów walczących przeciwko siłom Zachodu, które zdewastowały jego gospodarstwo. Zyski są niewielkie. Wielkość terenów przeznaczonych pod uprawę maku wzrosła w ostatnim roku o ponad 60 procent. Problem jest na tyle istotny, że prezydent Hamid Karzai nazwał opium "rakiem" gorszym niż terroryzm.

Niszczenie upraw może dodatkowo pogorszyć sytuację. Po pierwsze spowoduje szkody ekologiczne i zagrożenie dla zdrowia. Ponadto zrzucanie trujących chemikaliów przez zachodnie samoloty zostanie odebrane przez miejscową ludność jako atak militarny. Jednak najbardziej przygnębiającym aspektem afgańskiego kryzysu makowego jest sam fakt, że taki kryzys w ogóle ma miejsce. Bo nie musi. Aby to zrozumieć, przypatrzmy się historii Turcji. Kiedyś handel narkotykami również zagrażał politycznej i gospodarczej stabilności kraju. Podobnie jak w Afganistanie, w Turcji istniała długa tradycja uprawiania maku. Podobnie jak w Afganistanie, zachodziła obawa, że zniszczenie upraw maku doprowadzi do kryzysu rządowego. Podobnie jak Afganistan, Turcja (a był to czas "Midnight Express") postrzegana była jako główny dostawca heroiny sprzedawanej na Zachodzie. Podobnie jak w Afganistanie, próbowano wprowadzić zakazy i to się nie udało.

W rezultacie w 1974 roku Turcy – z pomocą Stanów Zjednoczonych i ONZ – zastosowali inną taktykę. Wprowadzili licencje na uprawy maku wykorzystywanego do produkcji morfiny, kodeiny i innych legalnych opiatów. W miejsce nielegalnych wytwórni powstały legalne fabryki. Rolnicy rejestrowali swoje uprawy i płacili podatki. Powyższych informacji nie znajdziemy w najnowszym raporcie Białego Domu na temat strategii antynarkotykowej. W dokumencie poświęcono kilka stron sytuacji w Afganistanie, ale o Turcji nie wspomniano. A przecież rząd amerykański wciąż wspiera turecki program. Wymaga nawet od amerykańskich firm farmaceutycznych, aby kupowały 80 procent tak zwanych "surowców narkotycznych" od dwóch tradycyjnych producentów – Turcji i Indii. Czy Afganistan nie mógłby dołączyć do tej listy?

Jedyne sensowne – w odróżnieniu od politycznie poprawnych motywów w rodzaju "powiedz: nie!" – argumenty przeciwko takiemu rozwiązaniu są natury technicznej. Słaba bądź w ogóle nieistniejąca kadra urzędnicza nie poradzi sobie lepiej z licencjonowaniem upraw maku niż z ich niszczeniem. Może się też okazać, że część surowców i tak dostanie się w ręce karteli narkotykowych. Mimo to niektóre z tych problemów można rozwiązać poprzez budowanie przetwórni działających lokalnie, w ramach miejscowych struktur władzy. I nawet jeśli taki program zdoła zmniejszyć handel narkotykami jedynie o połowę, to i tak ogromna część gospodarki Afganistanu wydostanie się z szarej strefy, a władza baronów narkotykowych zostanie ograniczona. I co najważniejsze, zachodnie pieniądze w sposób widoczny pomogą afgańskim rolnikom przetrwać, zamiast niszczyć ich źródło utrzymania.

Zdaniem dyrektora Senlis Council, organizacji badającej problem narkotyków w Afganistanie niszczenie upraw maku jest najprostszą drogą do tego, by liczba ofiar śmiertelnych wśród zachodnich żołnierzy jeszcze wzrosła. Poza tym może być naprawdę gorzej. Nietrudno sobie wyobrazić, że za dwa, trzy lata usłyszymy z ust prezydenta kolejną mowę wygłaszaną w krytycznej sytuacji. Będzie w niej przekonywał o konieczności zwiększenia sił militarnych w południowym Afganistanie, gdzie biedni wieśniacy, obróciwszy się przeciwko Zachodowi, tłumnie zasilają szeregi talibów. Zanim to nastąpi, może warto pozwolić na legalne uprawianie maku.

Oceń treść:

Average: 6.5 (6 votes)
Zajawki z NeuroGroove
  • Gałka muszkatołowa

Jakieś 2 lata temu przeżyłem nieco głupi okres fascynacji wszelkimi narkotykami. Obecnie mi przeszło, ale może komuś do czegoś moje wypociny się przydadzą. Byłem kompletnym dziewicem w tym temacie - nawet nie piłem alkoholu. Pod wpływem ispiracji tej strony kupiłem trzy opakowania mielonej gałki muszkatołowej (chyba 20 gram, ale nie jestem pewien) firmy ZIOŁOPEX.




  • 25C-NBOMe
  • Pierwszy raz

Informacja od serwisu Hyperreal: na całym świecie odnotowano kilkanaście przypadków zgonów po substancjach z grupy *-nbome (czytaj tu). Z uwagi na nierówne nasączanie blotterów, należy mieć się na baczności.

  • Benzydamina

Nazwa subst. Benzydamina ( Tantum rosa)

Dawka: Okolo 1,5 saszetki

Doswiadzczenie: dotąd tylko mj

Set & Settings: sam, pusta chata

Efekty: tragiczne


ale po kolei....


Pewnego pieknego dzionka wpadl mi do glowy pomysl wrzucenia benzy. OK. skok do apteki, 2 saszetki cipacza i spowrotem:) Z ekstrakcją troche sie męczyłem na początku zmarnowalem jedna torebke i poszedlem dokupic jeszcze 1.Ostatecznie pochłonąłem jakies 1,5 saszetki około godziny 13.


Teraz czas na działanie:

  • Muchomor czerwony


Substancja: AMANITA MUSCARIA

3 wysuszone (upieczone) kapelusze muchomora czerwonego


randomness