Wiadomości docierające do Polski z Hiszpanii mogą zasmucić wielu kibiców La Liga. Jeden z zawodników kultowej, hiszpańskiej ekipy został zastrzelony przez policję w wieku zaledwie 32 lat. Piłkarz, który przed laty był jedną z największych nadziei utytułowanej drużyny, zginął w dość nieoczekiwanych okolicznościach, a kibice wprost nie mogą uwierzyć, że ich zawodnik zginał od policyjnych kul. Filipińska prokuratura prowadzi śledztwo w tej nietypowej sprawie.
Wiadomości z Hiszpanii są porażające. Nie żyje były piłkarz uznanej ekipy
Piłkarzem, który zginął dziś od kul filipińskich policjantów jest Diego Bello Lafuente. Zawodnik Deportivo La Coruna, który w zespole z Andaluzji występował w latach 2001-2003 w drużynach juniorskich zespołu od kilku lat był daleki od grania w piłkę. Zamiast tego zajął się rozwijaniem turystyki w Filipinach. Według doniesień filipińskiej prokuratury zawodnik miał także prowadzić podwójną działalność, która ostatecznie doprowadziła do jego śmierci.
Pod przykrywką prowadzenia biura turystycznego, były piłkarz Deportivo miał sprzedawać narkotyki. Kiedy wpadł w trakcie prowakacji filipińskiej policji, miał wyciągnąć broń i zacząć strzelać do funkcjonariuszy, a ci odpowiedzieli na jego strzały użyciem broni. Śmierć Hiszpana, jak też jej niecodzienne okoliczności zostały potwierdzone przez filipińskie organy ścigania.
Rodzina nie wierzy w historię policji
Mimo że istnieją dość duże dowody, że Lafuente był jednym z handlarzy narkotyków, to jego rodzina nie wierzy w to, aby ich bliski był powiązany z filipińskimi bossami narkotykowymi. W sprawie trwa dochodzenie filipińskiej i hiszpańskiej prokuratury.
- Diego Bello dwa lata temu osiedlił się w Siargao (wyspa na Morzu Filipińskim), gdzie prowadził kilka firm zajmujących się turystyką. Jego znajomi i rodzina wykluczają związki z handlarzami narkotyków i są przekonani o niewinności byłego sportowca - pisze jeden z dziennikarzy hiszpańskiego dziennika "Marca".