Data: Kwiecien 2003
Drug: marihuana - szczyty K2 :)
Temperatura: dosc zimno, ubrani w kurtki i z magnetofonem w reku ;]
Muza: Cypress Hill - Rules

Blisko pół tony kokainy o wysokiej czystości przejęły argentyńskie służby na masowcu Ceci w porcie rzecznym San Lorenzo. Do udziału w przemycie przyznał się okrętowy kucharz.
Blisko pół tony kokainy o wysokiej czystości przejęły argentyńskie służby na masowcu Ceci w porcie rzecznym San Lorenzo. Do udziału w przemycie przyznał się okrętowy kucharz.
225-metrowy masowiec Ceci był już niemal gotowy do wyjścia z portu San Lorenzo w Argentynie na rzece Parana z ładunkiem 46 tys. ton sprasowanych nasion słonecznika, których docelowym portem miał być Amsterdam, kiedy członkowie załogi podczas inspekcji zwrócili uwagę na dziwne pakunki, które odnaleźli pomiędzy zapasami żywności w chłodni. Kapitan zgodnie z procedurami zgłosił fakt firmie zarządzającej statkiem, co zaowocowało szeroko zakrojoną akcją z udziałem funkcjonariuszy przeróżnych służb.
Po dokładnym przeszukaniu statku z udziałem psów tropiących wykryto 469,5 kg kokainy, która ukryta była w chłodniach, ale również w szatniach, między zapasami dla załogi. Łącznie było to 16 wodoszczelnych pakunków z 379 cegiełkami kokainy. Każdy pakunek był oznaczony symbolem korony, co według władz świadczy o udziale kartelu narkotykowego. Fakt, że paczki były dokładnie zabezpieczone przed wodą sugeruje, że miały być wyrzucone ze statku przed wejściem do portu, a następnie przejęte przez nurków – to popularny modus operandi przemytników.
Poza samymi narkotykami odkryto też oprzyrządowanie wykorzystywane do spuszczania paczek do za burtę i ich późniejszego namierzenia – między innymi liny, sieci i nadajniki GPS, które przyczepia się do pakunków.
Według szacunków narkotyki warte były około 6 mln dolarów, ale ich wartość rynkowa w Europie liczona jest na co najmniej 20 mln euro.
Dochodzenie w sprawie trwa. Argentyńskie służby liczą, że uda im się rozpracować siatkę przemytniczą. Już wyszło na jaw, że jej częścią był niejaki Jonathan Caputero, kucharz pracujący na statku. Mężczyzna podczas przesłuchania przyznał się do uczestnictwa w procederze i został aresztowany. Zabezpieczono do analiz jego telefon, sprawdzane są nagrania z monitoringu portowego, by ustalić, w jaki sposób narkotyki dotarły na pokład.
Sam Caputero miał ujawnić, że początkowo narkotyki miały znaleźć się na innym statku, ale zmieniono plany. Według niego paczki trafiły na pokład podczas postoju statku w poprzednim porcie w Montevideo w Urugwaju, ale śledczy na podstawie odkrytych śladów powątpiewają w jego wersję. Potwierdzają ją jednak ślady soli morskiej wykryte na pakunkach. Możliwe, że narkotyki wciągnięto na pokład pod osłoną nocy za pomocą lin. Służby liczą się jednak też z tym, że mogły być dostarczone wraz z zaopatrzeniem.
Wydaje się, że poza Caputero reszta załogi, którą tworzy łącznie 20 Filipińczyków, nie uczestniczyła w procederze. Wszyscy zostali przesłuchani i cała 19 poza kucharzem została wypuszczona.
Data: Kwiecien 2003
Drug: marihuana - szczyty K2 :)
Temperatura: dosc zimno, ubrani w kurtki i z magnetofonem w reku ;]
Muza: Cypress Hill - Rules
wolna chata koleżanki, ciekawa efektów substancji, pozytywnie, ale minimalny dyskomfort psychiczny spowodowany koleżanką 'X'
Uradowana wbijam do wolnej chaty koleżanki. Jesteśmy tylko we dwie. Jest zajebiście, siedzimy, gadamy, myjemy sie i
w końcu zabieramy sie do jarania. Wieczór, koło 20h - kompletnie zapominam, że nabijam lufe dopem a nie zielonym i zaczynam podpalać. Ściągam buch za buchem i wszystko w porządku chill prawie jak zwykle, aż w końcu zawartość szkła się wyzerowała, powoli uświadamiam sobie, że grubszy festyn sie zaczyna [hell yeah!].
zmęczenie trzeźwym życiem, chęć ciekawego spędzenia czasu ze znajomymi w klubie, w mieście i na domówce
WSTĘP
To jest trip raport który napisałem rok temu. Przeredagowałem go trochę i dodałem przemyślenia które przyszły mi na myśl gdy moje doświadczenie z używkami się zwiększyło...
Obecnie, w związku z delegalizacją naprawdę zajebistych i mało szkodliwych empatogenów (benzofurany), jesteśmy zmuszeni albo sięgać po trujące i krótko działające ketony i ich pochodne pochodnych, albo wrócić do korzeni... tzn do apteki ;) i fanom empatogenów ten trip raport dedykuję.
Pusty salon meblowy, będący jeszcze wcześniej restauracją. Noc, brak światła, muzyka Carbon Based Lifeforms.
14.05.2008
Jest to wspomnienie podróży, którą odbyłem jakoś w styczniu tego roku. Było to najsilniejsze psychodeliczne doświadczenie, jakiego miałem okazję doświadczyć.