(imiona zostały zmienione w celu ochrony danych osobowych)
Maroko wydaje pierwsze pozwolenia na uprawę marihuany
Maroko wydało w tym tygodniu pierwsze zezwolenia na legalną produkcję konopi, ale niektórzy rolnicy w regionie słynącym z produkcji haszyszu zastanawiają się, czy skorzystają na tej reformie.
Kategorie
Źródło
Odsłony
73Maroko wydało w tym tygodniu pierwsze zezwolenia na legalną produkcję konopi, ale niektórzy rolnicy w regionie słynącym z produkcji haszyszu zastanawiają się, czy skorzystają na tej reformie.
Maroko, północnoafrykańskie państwo, oficjalnie uruchomiło w ubiegłym tygodniu swój legalny przemysł konopny, wydając 10 pierwszych zezwoleń na produkcję marihuany w tym kraju. Rząd marokański zalegalizował regulowaną produkcję i komercjalizację konopi indyjskich do celów medycznych i przemysłowych w marcu zeszłego roku.
Zgodnie z prawem rolnicy z północnych obszarów Maroka, którzy organizują się w kolektywy, będą stopniowo mogli uprawiać konopie indyjskie, aby zaspokoić potrzeby legalnego rynku. Abdeluafi Laftit, minister spraw wewnętrznych królestwa Alaouite, panującej monarchii w Maroku, powiedział, że legalizacja marihuany jest częścią planu rządu mającego na celu stworzenie nowych „możliwości rozwoju”, według Morocco World News.
Licencję na uprawę marihuany w Maroko
We wtorek Narodowa Agencja Regulacji Działalności Konopi (ANRAC), agencja utworzona w celu regulowania nowo legalnej branży, wydała pierwsze 10 zezwoleń na uprawę i produkcję konopi.
Agencja udzieliła również zezwolenia upoważnionym firmom na wprowadzanie do obrotu i eksportowanie konopi indyjskich i pochodnych konopi do celów farmaceutycznych, medycznych i przemysłowych. Zgodnie z oświadczeniem wydanym przez ANRAC, posunięcie to jest częścią wdrożenia zeszłorocznej ustawy o legalnym używaniu konopi indyjskich.
Zgodnie z planem, ANRAC zezwoli rolnikom na uprawę i przetwarzanie konopi za pośrednictwem sieci ściśle regulowanych spółdzielni rolniczych. Zezwolenia będą wydawane na poziomie prowincji w prowincjach Al Hoceima, Chefchaouen i Taounate, w sposób stopniowy, zgodnie z potrzebami legalnego rynku konopi indyjskich.
ANRAC zauważa, że nadal bada perspektywy legalnego rynku konopi indyjskich, aby wspierać rozwój w całym sektorze i ułatwić przejście na regulowany rynek rolnikom, którzy od pokoleń produkują haszysz na nielegalny rynek europejski.
Problem hodowców w górach Rif
Jednak rolnicy w górach Rif w Maroku, gdzie produkcja haszyszu na dużą skalę ma miejsce co najmniej od XVIII wieku, obawiają się, że rządowe represje wobec nielicencjonowanej produkcji i powolne tempo wydawania pozwoleń spowodują straty. Historycznie region dostarczał około 70% haszyszu na nielegalny rynek europejski.
Souad, hodowca konopi z wioski Azila, powiedział, że marokańscy hodowcy konopi nie są pewni swojej przyszłości i uważają, że rządowy plan legalizacji marihuany nie przyniósł jeszcze żadnych korzyści.
„Wciąż jesteśmy przywiązani do tej rośliny, ale przestała nam dawać cokolwiek”, powiedział Souad dla WION News.
„Nikt już tego nie chce” – dodała. „Nasze życie jest teraz ciężkie”.
Mimo, że ma ponad 60 lat, Souad nadal uprawia konopie wraz ze swoimi synami. Ma nadzieję, że legalizacja przyczyni się do dobrobytu jej rodzinie i zmarginalizowanym regionom gór Rif, ale szansa na sukces nie jest wcale pewna.
Ponieważ prace na rzecz reformy konopi w Europie nie idą zbyt szybko, rynek marokańskiego haszyszu znacznie spadł. Dochód z konopi indyjskich rolników w Maroku spadł z 500 milionów euro rocznie na początku XXI wieku do mniej niż 325 milionów euro w 2020 roku, jak wynika z badania Ministerstwa Spraw Wewnętrznych z 2021 roku.
„Rynek drastycznie spadł”, powiedział Karim, inny hodowca w Azila.
W tym roku Karim stanął przed dodatkowymi wyzwaniami spowodowanymi najgorszą suszą, jaką region widział od dziesięcioleci. Z powodu braku wody w tym roku był w stanie uprawiać konopie tylko na części swojej ziemi. Rolnicy dostrzegają również zwiększone wysiłki rządu na rzecz powstrzymania nielegalnej produkcji, ponieważ zaczynają regulować rynek konopi w Maroku.
„Rolnicy są słabym ogniwem w łańcuchu dostaw – to my płacimy cenę” – narzekał Karim. „Jedyną opcją, jaką nam pozostało, jest więzienie” – dodał.