Legalna marihuana w Szwajcarii

Owszem, było co nieco na ten temat, ale pisząca o Szwajcarii polska blogerka opisuje kwestię w sposób niepozbawiony swoistego uroku :)

pokolenie Ł.K.

Kategorie

Źródło

Szwajcarskie Blabliblu
Jo

Odsłony

303

Podczas gdy świat trąbi o legalnych miękkich narkotykach w kilku amerykańskich stanach, a dzieciaki ekscytują się wycieczką po coffee shopach w Amsterdamie, Szwajcaria niejako tylnymi drzwiami zalegalizowała marihuanę „light”. Prawo zostało wprowadzone już w 2011 roku, a stało się to tak niespektakularnie, że świat biznesu dopiero zobaczył w tym dobry interes pod koniec 2016 roku.

Dlaczego? Otóż w Szwajcarii legalna jest wyłącznie marihuana zawierająca mniej niż 1% substancji psychoaktywnej odpowiedzialnej za tzw. haj, czyli THC (tetrahydrakannabinol). Aby uzyskać taki produkt, szwajcarscy hodowcy musieli wyselekcjonować rośliny zawierające bardzo niewiele tego składnika, a jednocześnie jak najwięcej drugiego składnika – kannabidiolu (CBD).

Czuję się w obowiązku przetłumaczyć Wam te chemiczne terminy, jestem jednak zmuszona do używania fraz „podobno” i „mówi się, że…”, ponieważ podczas gdy właściwości THC są dość dobrze zbadane, kannabidiol pozostaje jego zaniedbanym bratem, wychwalanym przez zwolenników i pomijanym przez niektóre środowiska lekarskie. Staram się być w końcu odpowiedzialną blogerką i nie chce Wam opowiadać bzdur ani „sprzedawać” żadnego produktu.

Jak każdy wie, THC jest odpowiedzialne za zniekształcone postrzeganie rzeczywistości, spowolnione reakcje i zaburzenie logicznego myślenia. Więc jeśli po wypaleniu skręta siedzisz na fotelu, nie możesz się podnieść, czujesz euforię bądź smutek i za bardzo nie możesz sklecić poprawnego zdania, możesz za to podziękować tym trzem magicznym literkom. Jest jednak jeszcze jeden składnik marihuany, kannabidiol. Polski internet niestety trochę go traktuje po macoszemu i nawet na Wikipedii znalazłam na jego temat tylko trzy zdawkowe zdania. Tymczasem mówi się, że to właśnie kannabidiol ma działanie rozluźniające, przeciwbólowe i antypsychotyczne. I to on jest kluczem do sukcesu szwajcarskiej marihuany „light”.

Wielki sprzedażowy boom

Od czasu wejścia na rynek marihuana light stała się w Szwajcarii olbrzymim hitem. Nie trzeba posiadać pozwolenia na jej sprzedaż – jest traktowana jak produkty tytoniowe, więc znajduje się w bardzo wielu kioskach i sklepach stacjonarnych i internetowych. Nierzadko jednak sklepy jej nie reklamują, żeby nie odstraszyć bardziej tradycyjnej klienteli.

Skalę sukcesu można z łatwością odczytać analizując oficjalne dane. Według jednego sklepu stacjonarnego poświęconego wyłącznie produktów na bazie miękkich narkotyków założonego pięć miesięcy temu, sprzedaż samej legalnej marihuany w maju wyniosła aż 100 tysięcy chf. Szwajcarskie media szacują, że obecnie roczna sprzedaż tego produktu w Szwajcarii to około 100 milionów chf. Sama Szwajcaria pewnie nie wierzy w ten nieoczekiwany sukces. Budżet ładnie pęcznieje, bo produkt jest słono opodatkowany, tak jak tytoń.

Szczęśliwi zieloni Szwajcarzy

Trochę czuję się teraz jak nachalna katarynka reklamowa, ale Szwajcarzy prawdziwie pokochali legalną marihuanę. Produkt odnosi sukces szczególnie wśród ludzi, którzy już wyszli ze szczenięcego wieku i niezbyt ich ekscytuje spędzenie wieczoru w stanie wegetatywnym w fotelu po zażyciu zwykłej marihuany. Jak mówił około 50-letni ojciec piątki dzieci, który udzielał wywiadu stacji RTS Un, ludziom w jego wieku zależy na rozluźnieniu po dniu pełnym obowiązków. Ma dzieci, więc nie może sobie pozwolić na picie alkoholu, więc legalna marihuana to dla niego idealne rozwiązanie.

Pole do popisu dla rozmaitej maści fałszerzy

Wprowadzone prawo jest tak świeże, że Szwajcarzy nie posiadają jeszcze mechanizmów kontrolujących producentów i sprzedawców legalnej marihuany. W szczelnych, estetycznych paczuszkach oznaczonych charakterystycznym liściem może się więc znajdować wszystko. Muszę Was jednak pocieszyć. Dziennikarze romandzkiej stacji telewizyjnej RTS Un przeprowadzili swoją własną ankietę – kupili próbki wszystkich produktów znajdujących się na rynku i swoim sumptem oddali je do badań laboratoryjnych na zawartość THC i kannabidiolu. I tak: dobra wiadomość jest taka, że żaden produkt nie zawierał więcej niż 1% THC. Zła wiadomość jest jednak taka, że wszyscy producenci zawyżali zawartość kanabidiolu, czasem nawet dwudziestokrotnie. Co to oznacza dla normalnego klienta? Że może palić… placebo, po prostu susz z rośliny. Z drugiej strony, marihuana to w końcu czysta natura i każda roślina zawiera inną ilość składników psychoaktywnych. Czy produkty zawierały jakieś inne niebezpieczne składniki? Na szczęście nie, chociaż nie wszystkie oznaczone etykietą „bio” były ekologiczne w pełnym tego słowa znaczeniu.

A co na to policja?

Czy można palić trawkę light na ulicy? Na ławce? Na plaży? Na trawce? Teoretycznie tak. Muszę jednak przyznać, że według moich badań, szwajcarska policja jest dość zagubiona. Na przykład policja w Lozannie deklaruje, że w przypadku stwierdzenia, że ktoś pali marihuanę, nawet jeśli posiada opakowanie legalnego produktu, jest zmuszona zarekwirować produkt i oddać do badań laboratoryjnych. Jeśli się okaże, że produkt posiada mniej niż 1% THC, policja go zwraca posiadaczowi, a sama ponosi koszty operacji. Jeśli natomiast produkt jest nielegalny, policja go… po prostu rekwiruje, a koszty badań ponosi sprawca tego olbrzymiego przestępstwa. Jak widzicie, system nie jest idealny, a Szwajcarzy dopiero go szlifują.

Postanowiłam zrobić mały eksperyment i sprawdzić, czy legalna marihuana jest dostępna w moim niewielkim miasteczku i przeszłam się po kilku zwyczajnych kioskach Naville. I Bingo! Była wszędzie! Ale nawet nie wiecie, jakie dziwne uczucie usłyszeć pytanie od siwowłosej pani w rogowych okularach sprzedającej zdrapki, papierosy i gazety:

– Oczywiście, że jest! Czego mademoiselle sobie życzy? Skunk, Purple haze, czy Acapulco gold?

Oceń treść:

Average: 6.7 (3 votes)
Zajawki z NeuroGroove
  • Dekstrometorfan

Nazwa substancji: Tussidex 30mg (Dextromethorphani hydrobromidum)

Dawka: 900mg (30 tabl.)

Poziom zaawansowania - THC, amfetamina, alkohol, DXM.

set & setting: Jestem wypoczęty, ciesze sie nowym dniem, przyjaźnie nastawiony do świata - lekko zmęczony i zaciekawiony nową, większą dawką DXM.

  • Inne

nazwa substancji-C02(dwutlenek węgla)

poziom doświadczenia użytkownika-C02(wiele razy)

"set & setting"-jak zawsze dobre



Odurzanie się CO2


  • Dekstrometorfan
  • Tripraport

nuda, matura za pare dni, troche stresu, troche wykluskowania mózgu, w głośnikach tool i coverge, siedze sam w domu, średnio wyspany, lekko zmęczony.

Piękny dzień, pogoda dopisuje, a ja za 5 dni zaczynam matury. Wkurwiony chodze i im bliżej do matury tym bardziej chce mi się melanżować i walić wszystko co popadnie - zastanawiam sie co będzie po maturach. Dużo ludzi by powiedziało, że nie mam się czym przejmować, no ale mam, bo dostać się i utrzymać na polibudzie w warszawie to nie jest banał, na pewno nie dla mnie. K'woli ścisłości kieruję się na technologię chemiczną, co może pozwoli mi w przyszłości bawić się z ekstrachowaniem różnych substancji, kiedy będę miał dostęp do sprzętu laboratoryjnego.

  • Grzyby halucynogenne
  • Pozytywne przeżycie

Śnieżnik, Masyw Śnieżnika, Sudety, pierwszy pełny grzybny trip solo z tripsitterem, nastawienie pozytywne, przyrodnicze, połączenie z naturą, pierwsze spostrzeżenia

 

S & S – Śnieżnik, Masyw Śnieżnika, Sudety


Bohaterowie przygody:

[Narrator] lat 26, włóczykij, entuzjasta natury, kosmosu, rocka psychodelicznego i grafiki. Od ~5 lat regularny palacz marihuaniny, doświadczenia: mdma ~5 razy, amfetamina bardzo rzadko, świadome śnienie. Wpis dot. 3g suszonych magicznych grzybów Psilocibe Cubensis,

[M] – moja tripsitterka, w dniu tripa raczyła się jedynie czeską Kofolą, wodą i owocami.

randomness