Techno. Elektroniczny narkotyk, od którego można się uzależnić prawie tak łatwo jak od heroiny? Czy kolejna odmiana muzyki nie tolerowana przez wapniaków?
Hałas przekracza próg bólu. Wibracje sprawiają, że drżą narządy wewnętrzne. Serce szaleje tętno osiąga 130 uderzeń na minutę. Psychodeliczna gra świateł... odjazd. Już się od tego nie uwolnię?
Doktor Bogusław Habrat, kierownik Zespołu Profilaktyki i Leczenia Uzależnień w Instytucie Psychiatrii i Neurologii w Warszawie: Gdyby na pytanie, czy techno uzależnia, odpowiedzieć twierdząco, to za uzależnionego od czytania i miłości do ojczyzny trzeba by także uznać Sienkiewiczowskiego Latarnika. Nie dajmy się zwariować! Nie wszystko, co robimy z pasją i przyjemnością, jest uzależnieniem.
Techno zamiast kurczaków
Manieczki. Wioska 40 kilometrów na południe od Poznania. 1300 mieszkańców, urokliwy park i muzeum Józefa Wybickiego. Kiedyś o wsi było głośno dzięki pierwszemu w kraju kombinatowi PGR i pierwszym w Polsce kurczakom z rożna. Teraz o Manieczkach mówi się z powodu znanej od Bałtyku aż po Tatry dyskoteki techno. Klub "Ekwador" co tydzień przeżywa oblężenie fanów muzyki technicznej. Dominuje Poznań, ale nie brakuje przybyszów z Gdańska, Bydgoszczy, Krakowa, a nawet z zagramanicy.
W niedzielę wielkanocną padł rekord przybyło ok. 6 tysięcy wyposzczonych technomanów. Weszły 2 tysiące, a reszta urządziła sobie technoparty na zewnątrz.
Pootwierali samochody i z odtwarzaczy na cały regulator puszczali tę swoją muzykę. Hałas był taki, że nikt nawet oka nie zmrużył przez całą noc żali się mieszkanka bloku położonego w pobliżu "Ekwadoru". Oni tu zawsze coś wyprawiają. Albo niszczą, co tylko mają pod ręką, albo seks na klatce schodowej uprawiają. I tak w kółko.
Część mieszkańców Manieczek twierdzi, że sąsiedztwo klubu i zachowanie wielbicieli techno przeszkadza im. Podpisali nawet petycję w tej sprawie i przekazali ją wójtowi Brodnicy. Ale bez skutku.
Marian Flaczyński, wójt Brodnicy: Problemem jest nie tyle hałas, ile brak miejsc do parkowania. "Ekwador" istnieje i będzie istniał, nie ma możliwości, żeby cofnąć właścicielowi klubu wydaną przez moich poprzedników zgodę na prowadzenie działalności gospodarczej. Z tego, co wiem, to porządna dyskoteka. Chodzą tam moje dzieci i bardzo im się podoba.
Niestety, nie każdy burmistrz w Polsce ma dzieci wpływowe w domu.
Ruska ruletka
Sławek bywa w Manieczkach nieregularnie. 21 lat, student drugiego roku socjologii. Przyjeżdża aż z Gdańska: Tu jest superjazda. I nie ma przemocy. DJ jest OK. "Ruska technoruletka"? Słyszałem o tym, ale chociaż byłem na niezliczonych imprezach technicznych, nigdy nie widziałem, żeby ktoś walił takiego drinka. Ja i moi kumple jesteśmy uzależnieni od techno i ono nam wystarcza. Potrzebujemy tylko flachy wody mineralnej, koniecznie niegazowanej, żeby nie bekać.
"Ruska ruletka" w wydaniu techno jest ponoć równie emocjonująca jak tradycyjna. Siada kilku kolesi do supertechnodrinka z zajebistym narkotykiem w środku. Jeden robi łyka i nic. Drugi sączy i nadal nic się nie dzieje. Trzeci lub czwarty może mieć pecha zawarty w drinasie narkotyk zaczyna działać. W wersji ekstremalnej zabawa kończy się zgonem, bo niekiedy organizm gracza nie wytrzymuje. Istota gry polega na tym, że nikt nie wie, w jakim momencie środek zawarty w drinku uaktywni swą toksyczną moc. Nie wiadomo, na kogo wypadnie i kto zrobi bęc. Emocja. Ubaw po pachy.
Jazda na maksa
Techno to nie tylko muzyka. To także subkultura z odrębnymi technostrojami, poglądami, zachowaniami, słownictwem. Technostrada to nic innego jak stary i zasłużony dla rozwoju stosunków damsko-męskich parkiet. Na imprezach techno ludzie nie siedzą przy stolikach, lecz w boksach. Zawrotną karierę robi określenie "jazda na maksa" jako określenie dobrej zabawy.
Manieczkowianin Stanisław Jakubiak ma 60 lat. Ale ani "Ekwador", ani ekstrawagancje technofanów mu nie przeszkadzają: Siedzimy kiedyś z kumplami w barze "Kogucik" i sączymy piwko. Weszły trzy szprychy w dżinsach. Kupiły dużą colę, rozrobiły z wódką i wypiły. Zaczęły szykować się na imprezę. Zdjęły wszystko, co miały na sobie. Tylko taką skąpą bieliznę zostawiły. Potańczyły trochę, ubrały się w te swoje dziwne stroje i poszły. Inne przyjechały kiedyś busem. Otworzyły drzwi, włączyły muzykę, rozebrały się do stringów, wlazły na dach i w tany. Co mi tu miało przeszkadzać? Popatrzył sobie człowiek, oko nacieszył... Przeszkadzają najwyżej ci, co nad ranem, jak dyskoteka się skończy, wariują swoimi samochodami. Są tacy, co na przykład na dwóch kółkach lubią sobie pojeździć.
Wielki odlot
Dorota Zarębska-Piotrowska, psycholog z krakowskiej Akademii Wychowania Fizycznego w artykule pt. "Wielki odlot" opisała wpływ muzyki techno na organizm człowieka ("Charaktery", październik 1998 r.): W skrajnych wypadkach na "syndrom techno" składają się dolegliwości o charakterze fizjologicznym o rozmaitym nasileniu: podwyższona kurczliwość mięśni, niezamierzona i niekontrolowana deformacja mimiczna. Pojawiają się też drżenia kończyn, pocenie się, zaburzenia równowagi, widzenia (deformacja pola widzenia, widzenie tunelowe, błyski) i słyszenia (szum, trzaski, eksplozje, rozsadzający czaszkę huk), które utrzymują się jeszcze długo po ustaniu bodźca.
Nowicjusze podczas imprezy mogą odczuwać duszność, kołatanie serca, częstoskurcz, a nawet nieświadomie oddać mocz lub kał. (...) Ogłuszająca, wręcz "śmiercionośna" lawina dźwięków, błysków, świateł staje się subiektywnie przyjazna, ekscytująca. Na etapie zaawansowanego stanu transowego wystąpić może niemożność zatrzymania się bez pomocy innych. (...) Techno może być więc także rozumiane jako swoisty system niezwykle silnych oddziaływań na organizm. W niepowołanych rękach może być poważnym zagrożeniem, pozwalając na nieograniczone manipulacje organizmem ludzkim. Może być wykorzystane jako jedna z licznych technik powodujących uzależnienie.
Straceńcy
Czy rzeczywiście młodzieży grozi masowe uzależnienie od techno?
Doktor Bogusław Habrat: Z tzw. nowymi uzależnieniami sprawa nie jest jednoznaczna. Niektórzy podkreślają, że jest to zjawisko sztucznie kreowane i to, co niedawno mieściło się w szeroko rozumianej normie zachowań, zostało arbitralnie zaliczone do patologii, a ewentualne szkody spowodowane rzekomymi uzależnieniami są wyolbrzymiane. Dawniej niepokojono się "molami książkowymi", załamywano ręce nad uganiającymi się za futbolówką uczniami zaniedbującymi naukę, podobne zaniepokojenie budził cyklizm. Niepokojono się, póki przedmiot "uzależnienia" był nowy. (...) Zaabsorbowanie nowymi przedmiotami uciechy budzi większy niepokój. Palenie tytoniu i picie alkoholu jest umiejscowione w kulturze, ale palenie marihuany budzi nieproporcjonalne obawy w stosunku do skali zagrożeń, jakie powoduje nikotynizm i alkoholizm. Tysiące ludzi ginie rocznie z powodu nieprzestrzegania przepisów drogowych ("uzależnienie od szybkiej jazdy"), ale zaniepokojenie budzi surfowanie w Internecie czy taniec przy muzyce techno, które zgonów ani poważnych chorób bezpośrednio nie powodują.
W Wojewódzkim Ośrodku Terapii Uzależnień i Współuzależnień w Poznaniu nie odnotowano ani jednego przypadku uzależnienia od techno.
Nikt z takim problemem do nas nie trafił. Gdyby przyszedł, to musielibyśmy go odesłać z kwitkiem, bo zupełnie nie wiemy, na czym polega terapia. Dotąd nie było potrzeby przygotowania programu terapeutycznego dla uzależnionych od techno. Bo jak nie ma pacjentów, to po co program?
Jarosław Kalinowski, szef Ośrodka Profilaktyki, Edukacji i Terapii Uzależnień "Olcha" w Warszawie: Zdarza się, że osoby uzależnione od alkoholu czy narkotyków, kiedy trzeźwieją, żeby nie pić lub nie ćpać, uciekają w namiętny taniec techno. Ale uzależnienia od tej muzyki w stanie czystym nie spotkałem.
Dancing z koką
Głównym problemem muzyki techno jest zdaniem dr. Habrata wytworzenie subkultury, w której istotnym elementem jest używanie substancji psychoaktywnych: alkoholu, nikotyny, amfetaminy, kokainy, a przede wszystkim ekstazy.
W sensie psychiatrycznym ofiar samej muzyki techno chyba nie ma. Różnice jakościowe poza inną kulturowo klientelą pomiędzy dancingami, prywatkami, balangami, dico polo, zabawami w remizach a muzyką techno są znikome. Wśród wielbicieli wszystkich rodzajów muzyki mogą pojawiać się osoby z problemami psychologicznymi, jednak nie znaczy, że są to osoby uzależnione.
W przeglądarce internetowej w Onecie wpisaliśmy "techno i narkotyki". Szperacz odnalazł 4 628 933 dokumenty. Znaczna część wychwala wpływ dragów na zabawę w stylu techno.
DJ Kris z "Ekwadoru": Ja gram dla ludzi, a nie dla ćpunów. Ale przychodzą tu przecież osoby dorosłe i wiedzą, co robią.
Czy biorą narkotyki? Mogę powiedzieć o sobie: nigdy nie brałem i nie biorę.
Mat, menedżer "Ekwadoru": Do klubu trafiają nie tylko osoby o mentalności zakonników. Nie jesteśmy w stanie kontrolować, czy są pod wpływem narkotyków albo czy biorą w toalecie lub w jakimś innym zakamarku. Myślę, że "Ekwador" pod tym względem niczym nie różni się od innych klubów.
Grażyna Puchalska z Biura Prasowego Komendy Głównej Policji: Nie jest możliwe wskazanie jednoznacznych związków pomiędzy klubami techno i rozprowadzaniem w nich narkotyków. Zabawa na imprezie techno nie jest tożsama z tym, że dziecko będzie zażywać narkotyki, jak też zabronienie dziecku wejścia do tego klubu nie jest gwarancją, że po te narkotyki nigdy nie sięgnie.
Kościół przeciw
Zdecydowanie przeciwny techno jest Kościół, który włożył tę muzykę i związaną z nią subkulturę do jednego worka, z narkotykami i sektami. W Internecie, w prowadzonym przez księży Ostrzegawczym Serwisie Informacyjnym mającym chronić młodych ludzi przed wpływem sekt, nowych ruchów religijnych i innymi zagrożeniami, mowa jest o muzyce techno jako elektronicznym narkotyku siejącym spustoszenia moralne.
W zeszłym roku przed "Paradą Wolności", od kilku lat organizowaną w Łodzi największą imprezą techno w Polsce, ks. Mariusz Ostrowski, duszpasterz osób uzależnionych, domagał się od władz miasta i organizatorów jej odwołania: "Parada Wolności" tak naprawdę jest paradą zniewolenia młodych ludzi w klatce zgiełku i przemocy. Ale mimo tych nawoływań megaparty w Łodzi się odbyło i jak podali organizatorzy wzięło w nim udział ok. 30 tysięcy osób.
Kościół walczy jak lew o dusze młodzieży. Ale wiele wskazuje na to, że walkę tę przegrywa, bo szczególnie w większych miastach kościoły zaczynają świecić pustkami. Tymczasem powstające jak grzyby po deszczu kluby techno pękają w szwach. Jak uczy historia, Kościół się przeprosi i muzyka techno zacznie wabić młodzież. DJ Proboszcz? msza na maksa? Czemu nie!
Fot. TOMASZ KOPRUCKI
Autor : Maciej Mikołajczyk
hyperlinki: agquarx
Komentarze