Kokainowe żołądki polskich przemytników

Około 25 kilogramów kokainy przemycili w swych żołądkach kurierzy z woj. śląskiego. Przemyt odbywał się z należącej do Antyli Holenderskich wyspy Curacao do Amsterdamu. Narkotyk umieszczony był w specjalnych kapsułkach.

Anonim

Kategorie

Źródło

PAP, 6 sierpnia 2003

Odsłony

2799

Zatrzymano kolejne dwie osoby związane z tą sprawą. W ten sposób liczba podejrzanych - głównie młodych ludzi w wieku od 20 do 30 lat - wzrosła do 22 osób. Prowadząca śledztwo Prokuratura Apelacyjna w Katowicach - która ujawniła sprawę - zapowiada, że to prawdopodobnie jeszcze nie koniec zatrzymań.

"13 spośród zatrzymanych jest tymczasowo aresztowanych, dwaj zatrzymani w środę będą dopiero przesłuchani. Wszystkim podejrzanym postawiono zarzuty przemytu narkotyków, za co grozi do 10 lat więzienia, oraz uczestnictwa w zorganizowanej grupie przestępczej o charakterze zbrojnym" - powiedział rzecznik katowickiej Prokuratury Apelacyjnej, prok. Leszek Goławski.

Tworzyli zorganizowaną grupę

Proceder trwał od września 2000 do listopada 2001 roku. Mózgiem grupy był dwudziestokilkuletni Patryk P. z Częstochowy, któremu prokuratura zarzuciła stworzenie i kierowanie zorganizowaną grupą przestępczą.

Od jesieni ubiegłego roku Patryk P. znajduje się w holenderskim więzieniu. Zatrzymano go na lotnisku w Amsterdamie z jednym z kurierów. Zarzuty postawiła mu zarówno polska, jak i holenderska prokuratura.

Wielokrotne "przebicie"

Proceder miał zorganizowany charakter. Najpierw kurierzy lecieli do Amsterdamu. Na tamtejszym lotnisku otrzymywali od pośrednika wystawione na ich nazwiska bilety lotnicze oraz pieniądze na narkotyki - od kilkuset do kilku tysięcy dolarów, czasem euro. Za kilogram kokainy na Antylach płacili blisko 4-4,5 tys. dolarów. W Europie przebicie było wielokrotne.

Na lotnisku w Curacao kontaktowali się z kolejnym pośrednikiem. Przez kilka, kilkanaście dni mieszkali w tamtejszych hotelach, korzystając z uroków słońca i plaż wyspy. Za otrzymane w Holandii pieniądze zaopatrywani byli w kokainę, porcjowaną w plastikowych, owiniętych taśmą izolacyjną kapsułkach. Wraz z nimi kurierzy połykali tabletki powstrzymujące wydalanie.

Więcej połknął, więcej zarobił

Każda taka kapsułka mieściła niemal 8-10 g kokainy. Za każdy przemycony gram kurierzy otrzymywali 0,75 euro. Kto połknął więcej, ten również więcej zarobił. Za jeden kurs kurier otrzymywał średnio około 5-7 tys. zł, już po powrocie do Polski. Ponadto przez całą eskapadę za nic nie płacił.

Po powrocie do Amsterdamu kurier jechał z Patrykiem P. do hotelu lub na kemping w pobliżu miasta. Tam przemytnicy wydalali kapsułki, które zabierał organizator procederu. Narkotyk trafiał głównie na rynek holenderski.

Za droga dla Polaków

"Kokaina to jeden z najdroższych narkotyków świata, zbyt drogi jak na polski rynek w tej ilości. 25 kilogramów to w tym przypadku naprawdę bardzo duża ilość" - powiedział prok. Goławski.

Kurierzy rekrutowali się głównie spośród znajomych tych osób, które najwcześniej zajęły się przemytem, a te namówił do tego Patryk P. Byli to m.in. studenci, ale również np. bezrobotni. W większości to młodzi ludzie, dwudziestokilkuletni, choć kurierami byli też ojciec i jego dwaj synowie. Zatrzymani w środę to dwaj bracia.

Większość zatrzymanych pochodzi z woj. śląskiego, głównie z Częstochowy i okolic, choć wśród podejrzanych jest również m.in. mieszkaniec Legnicy. Niektórzy przemycali narkotyk raz, inni wielokrotnie.

Curacao, skąd pochodziły narkotyki, to wyspa położona blisko wybrzeży Wenezueli, należąca do Antyli Holenderskich, wchodzących w skład Archipelagu Małych Antyli na Oceanie Atlantyckim. Wyspę zamieszkuje około 150 tys. mieszkańców, w większości Kreolów. Wyspa znana jest na świecie z likieru "Curacao".

Oceń treść:

0
Brak głosów

Komentarze

Daft (niezweryfikowany)

&quot;uczestnictwa w zorganizowanej grupie przestępczej o charakterze _zbrojnym_ &quot; ? <br>Jakaś wybuchowa kokaina czy co ? ;-)
.chudy. (niezweryfikowany)

a jak wpadli??? czy ktos się wygadał?
czytelnik (niezweryfikowany)

pomyslcie: placicie 300 zlotych za proszek, ktory spedzil dziesiatki godzin wsrod rzadkiego gowna, ktore z czasem gestnialo, kilka godzin wedrowalo przez jelito grube, w koncu na dluuugo sie tam zatrzymalo, a scianki jelita odprowadzaly plyny, zostawiajac jedynie cuchnace pecherzyyki bakow, az stolec wokol kapsulek stal sie gestym, twardym koncentratem, wstrzasanym od czasu do czasu skurczami zoladka spowodowanymi stresem i wstrzasami aeroplanu, nastepnie pod dzialaniem srodka przeczyszczajacego, kapsulki wystrzelily do jakiegos wiadra razem z rzadkimi partiami kupy jeszcze z jelita cienkiego, po czym jakis pan w dresie i zapewne foliowych rekawiczkach oplukuje kapsulki, byc moze od razu z ciekawosci testuje jakosc, nastepnie rozsypuje do dilpakow po 1/4 grama, uzupelnia do jednosci kreda czy talkiem, dodaje odwaniacza lub wyklada na noc do wietrzenia... abys i Ty mogl cieszyc sie tym co pozwala peruwianskim rolnikow ksztalcic dzieci w boliwii, aby te zdobyly dobry zawod(kierowca, zolnierz, ekspedientka), a wiec i spoleczny prestiz, a co za tym idzie - pieniadze, ktore pozwola im od czasu do czasu skosztowac np jablka z dalekiej europy, za ktore tam, musza zaplacic tyle, co za 10 gramow swiezej kokainy u najblizszego fryzjera albo nawet 15, jesli pytaja w kwiaciarni.
tilghu (niezweryfikowany)

a jak wpadli??? czy ktos się wygadał?
wonhacz (niezweryfikowany)

pomyslcie: placicie 300 zlotych za proszek, ktory spedzil dziesiatki godzin wsrod rzadkiego gowna, ktore z czasem gestnialo, kilka godzin wedrowalo przez jelito grube, w koncu na dluuugo sie tam zatrzymalo, a scianki jelita odprowadzaly plyny, zostawiajac jedynie cuchnace pecherzyyki bakow, az stolec wokol kapsulek stal sie gestym, twardym koncentratem, wstrzasanym od czasu do czasu skurczami zoladka spowodowanymi stresem i wstrzasami aeroplanu, nastepnie pod dzialaniem srodka przeczyszczajacego, kapsulki wystrzelily do jakiegos wiadra razem z rzadkimi partiami kupy jeszcze z jelita cienkiego, po czym jakis pan w dresie i zapewne foliowych rekawiczkach oplukuje kapsulki, byc moze od razu z ciekawosci testuje jakosc, nastepnie rozsypuje do dilpakow po 1/4 grama, uzupelnia do jednosci kreda czy talkiem, dodaje odwaniacza lub wyklada na noc do wietrzenia... abys i Ty mogl cieszyc sie tym co pozwala peruwianskim rolnikow ksztalcic dzieci w boliwii, aby te zdobyly dobry zawod(kierowca, zolnierz, ekspedientka), a wiec i spoleczny prestiz, a co za tym idzie - pieniadze, ktore pozwola im od czasu do czasu skosztowac np jablka z dalekiej europy, za ktore tam, musza zaplacic tyle, co za 10 gramow swiezej kokainy u najblizszego fryzjera albo nawet 15, jesli pytaja w kwiaciarni.
Zajawki z NeuroGroove
  • Benzydamina
  • Katastrofa

Chęć doznania prawdziwych halucynacji, pozytywne nastawienie. Rodzice i siostra w domu

Doświadczenie: Marihuana

Ilość wziętej benzydaminy: 4 saszetki

Wiek: 18 lat

Wzrost i waga: 172cm, 56kg

  • Dekstrometorfan

S&S: Chawir, wolny dzień, własny pokój, 84 kg mnie, 600 mg deksa, łóżko i słuchawki.

Wiek: 27.

Doświadczenie: THC, Amfa, XTC, Mef, Grzybki, Kodeina, Ketony, Haszysz, DXM.

Na początku chciałem zaznaczyć, że to mój dziewiczy trip-raport i postanowiłem go napisać nie tylko z powodu tego, co doświadczyłem, ale chciałem przede wszystkim dołożyć własną cegiełkę do tej wspaniałej i często wykorzystywanej przeze mnie bazy danych wszelakich narkoprzeżyć.

  • Inne
  • Pozytywne przeżycie

Dobry nastrój, lekkie zmęczenie, wieczór w wannie

Jest to mój pierwszy raport na neurogroove :) Doświadczenie miało miejsce około 2 tygodni temu, kiedy to, po napiętym dniu miałam ochotę na chwilę relaksu i uważności. Zmieloną korę drzewa Mulungu (2 płaskie łyżeczki) wrzuciłam do garnka z 300ml wody, następnie gotowałam przez 20 min. Taki oto wywar wypiłam duszkiem. Smak dosyć przyjemny, lekko gorzkawy przy samym końcu, dało się wyczuć nutę kurkumy i curry. Po wypiciu położyłam się w wannie z gorącą wodą. Na pierwsze efekty przyszło mi czekać niespełna 15 minut.

  • Marihuana
  • Odrzucone TR
  • Pierwszy raz

Miejsce : las , domek na drzewie Osoby : jedna osoba oprócz mnie Nastrój : wesoła Myśli : moj chłopak nie był by zadowolony jak by sie dowiedział co robię Oczekiwania : chce być po tym wyluzowana i chce sie śmiać

Mój pierwszy raz z marihuaną według mnie był to bad trip. 12.00 rano poszłam z koleżanka nazwijmy ją litera P do lasu na taki domek na drzewie. Miałyśmy ze sobą 2 piwa i zielone. Nie wiem skąd ono było (zielone) bo to było P. Mojej koleżanki to nie był pierwszy raz mówiła,że jest fajnie , że jest sie wyluzowanym i sie ze wszystkiego śmieje. Stwierdziłam ze czemu nie można spróbować. 12.30 byłyśmy na miejscu. Siedzimy juz w domu na drzewie otworzyłyśmy piwa. P nabiła fifke i dała mi ją. Powiedziała, że mam palić pierwsza.

randomness