KASA: W Wenezueli wzięli go za przemytnika

To kraj kojarzony z ropą naftową i ... narkotykami

Anonim

Kategorie

Źródło

onet.pl, 29.05.2003

Odsłony

4467
Leży na szlaku przemytu kolumbijskiej heroiny i kokainy do USA i Europy. Polskie MSZ odradza podróżowanie do Wenezueli. Jednak w przypadku Krzysztofa KASY Kasowskiego uczucie okazało się silniejsze od ewentualnego niebezpieczeństwa. - Byłem chyba ostatnim turystą w Wenezueli - mówi KASA.

Marianelly - dziewczyna, z którą muzyk spotyka się od pół roku - chciała mu pokazać swój kraj, tradycję i zapoznać z rodzicami, a kto wie może i przyszłymi teściami... Marianelly jest w Polsce od 3 lat. Studiuje i pracuje. KASA poderwał ją w kawiarni. Zapewnia, że dziewczyna nie miała pojęcia, że on jest "osobą publiczną". Szybko się okazało, że obydwoje uwielbiają podróżować. I tak przed majowym, dwutygodniowym wypadem do Caracas (stolica Wenezueli) byli razem we Włoszech i Niemczech.

KASA szczególnie miło wspomina wylegiwanie się na piasku nad Morzem Karaibskim. - Od razu zrozumiałem dlaczego Wenezuelki tak często zostaja miss świata. Zapewniam, że jest na czym oko zaczepić... Podziwiając płeć piękną KASA raczył się miejscowym piwem o smaku cytryny i drinkiem coco-loco (kokos+rum). No i oczywiście sokami z egzotycznych owoców, których jak mówi "nawet nazw nie jest w stanie wymienić".

Każdy dzień zaczynał od śniadania złożonego m.in. z arepas - placków z mąki kukurydzianej, zastępujących nasz chleb.

- To kraj, w którym podstawową rozrywką jest... taniec. Salsa na okrągło - nawet w autobusie. Podziwiam tych ludzi za pogodę ducha, która ich nie opuszcza mimo nieciekawej sytuacji w kraju, wiecznych strajków i gospodarki, która jest na skraju bankructwa.

KASA został bardzo ciepło przyjety przez rodzinę Marianelly. Najlepszym dowodem jest jego kolejna podróż do tego kraju. W sierpniu został zaproszony na ślub Rossangeli - kuzynki swojej dziewczyny.

- No i oczywiście nie obyło się bez przygód. Zostałem skontrolowany przez policję antynarkotykową, i mój bagaż został zawinięty w folię, ale to ponoć dlatego, że według miejscowych mam twarz opozycjonisty!

Oceń treść:

0
Brak głosów

Komentarze

Zdegustowany ;-P (niezweryfikowany)
ale bzdury ....
masta killa (niezweryfikowany)
ciekawe co by zrobili jak by uslyszeli jego piosenki,chyba by go zamkneli na dozywocie bez prawa do wczesniejszego zwolnienia:D
triple og (niezweryfikowany)
i wrzucil do celi gwalcicieli zboczenców, to moze wtedy kasa by sie nauczyl siepiewac
Sqiper (niezweryfikowany)
<p>Nie zgodzę się z tym, że w Wenezueli jest aż tak dużo salsy, że tańczy się w autobusie. Swego czasu byłem w tym kraju i muzyki salsowej nie doświadczy się tam dużo.</p>
Zajawki z NeuroGroove
  • Chlorprothiksen

Substancja: CHLORPROTHIXEN SPOFA


Doswiadczenie: alkochol, ganja, kwasy, feta, efedryna, dxm, tabaka + wiele wynalazkow z apteki


Dawka: 4 x 50mg

  • 4-HO-MET
  • Dekstrometorfan
  • Etanol (alkohol)
  • Metoksetamina
  • Miks

Trip nieplanowany. Spotkałem się po długim czasie z moim bliskim przyjacielem i znajomym z liceum. Na pomysł zażycia tych substancji wpadliśmy niespodziewanie, przypadkowo pod wpływem alkoholu. Było to BARDZO głupie i nierozsądne , ale na szczęście nic nikomu się nie stało. Mieliśmy bardzo dobry humor i pozytywne nastroje więc myślę , że to nas uratowało… Wszystko wydarzyło się pewnego zimowego wieczoru...

 

 

Spotkałem się z moim przyjacielem (nazywanym dalej S.) oraz znajomym z liceum, z którym lubię spędzać czas (nazywanym dalej G.). W takim składzie już trochę imprezowaliśmy i zawsze było bardzo pozytywnie.

Wieczór miał byś z założenia wielką imprezką. Chcieliśmy wypić dużo alkoholu, powspominać stare czasy liceum i potem pójść do klubu pobawić się przy dobrym drum&bass.

Około godziny 21 usiedliśmy do wódki. Rozmowy, dobra muzyczka i cały czas wielkie uśmiechy na twarzach. Naprawdę świetnie się nam rozmawiało.

  • 6-APB
  • Inne
  • Tripraport

Autostop Polska-Niemcy-Holandia, bez noclegów, praktycznie bez zaopatrzenia.

Jakoś tak się złożyło, że porozjeżdżaliśmy się po Polsce, ja i on, kolega poznany przez forum w czasie mojego pobytu w Warszawie, z czasem awansowany na dobrego kolegę, jednego z dwóch najlepszych w tamtym miejscu i czasie. We wszystkim co nam się przydarzało od ostatniego spotkania nie było potrzeby kontaktu, potem nie było możliwości kontaktu, ale kiedy wreszcie udało nam się porozumieć i tu ciekawostka - przez kanał IRC hyperreala, szybko zaplanowaliśmy akcję, im bardziej randomową, tym lepiej.

-Masz wolne kilka dni od poniedziałku?

-Mam.

  • Grzyby halucynogenne
  • Pierwszy raz

Podróż odbyłem sam w głównej mierze odbywała się ona w domu, jednak opisuję tutaj również doświadczenie po wyjściu na zewnątrz. W dniu brania grzybów byłem nieco zmęczony i senny, a mój humor był neutralny. Byłem jednak w stanie podniecenia faktem, że będę brał grzyby.

Moja podróż odbyła się raczej spontanicznie, gdyż tego dnia nie planowałem tripować i chciałem poczekac, aż grzyby się wysuszą. Ciekawość wzięła jednak górę. 

O godzinie (około) 20:30 zjadłem pierwsze (świeże) grzybki Psilocybe Cubensis "Colombian". Dokładnej gramatury nie znam, ponieważ nie miałem w domu wagi. Po upływie około 30 minut nie odczuwałem żadnych efektów, więc postanowiłem dorzucić jeszcze kilka. Efekty nie przychodziły. Podejrzewam, że to przez fakt, ze tego dnia zjadłem całkiem sporo jedzenia.