Angielski minister spraw wewnętrznych, David Blunkett, poinformował, że konopie indyjskie zostaną zakwalifikowane do kategorii narkotyków mniej niebezpiecznych. Ruch ten ma umożliwić skuteczniejszą walkę z twardymi narkotykami, takimi jak heroina czy kokaina.
Kilka godzin wcześniej Keith Hellawell, specjalny doradca rządu Jej Królewskiej Mości ds. narkotyków, zrezygnował ze swego stanowiska w proteście przeciwko planom Blunketta.
W obronie Blanketta stanął za to premier, Tony Blair.
Marihuana czy haszysz znajdą się w tej samej grupie używek co środki antydepresyjne czy steroidowe. Posiadanie niewielkich dawek konopii nie będzie stanowiło podstawy do aresztowania. Oczywiście będą wyjątki od tej zasady. Policja aresztuje człowieka, który np. będzie palił skręta przy dzieciach.
Jednocześnie wzrośnie maksymalna kara więzienia, z 5 do 14 lat, na jaką sąd będzie mógł skazać dilera narkotyków z grupy B i C. Blunkett zapowiedział również, iż rozpocznie się kampania edukacyjna, skierowana przede wszystkim do młodzieży, której celem będzie uświadomienie jej, że "wszystkie narkotyki są szkodliwe, a te z grupy A - zabójcze".
Minister, broniąc swego pomysłu w Izbie Gmin, podkreślał znaczenie edukacji i leczenia narkomanów.
Blunkett chce, by nowe regulacje prawne zaczęły obowiązywać od lipca przyszłego roku.
Jego pomysł spotkał się z krytyką ze strony niektórych polityków i z pochwałami ze strony osób zajmujących się problematyką narkotykową. Niektórzy z nich ostrzegają jednak, że dopuszczenie do warunkowego aresztowania posiadaczy cannabis, może prowadzić do zamieszania.
Blunkett zapowiedział również, że policja otrzyma instrukcje, by zwracać przede wszystkim uwagę na posiadaczy i handlarzy najgroźniejszymi narkotykami.
Rząd brytyjski już w grudniu ubiegłego roku zapowiedział, ze ma zamiary przenieść konopie do innej, "lżejszej", grupy. Od tego czasu poparły do m. in. Rządowy Zespół ds. Narkotyków, składający się głównie z ekspertów medycznych, jak i specjalna komisja ds. narkotyków, złożona z przedstawicieli wszystkich liczących się partii.
Komentarze