Słowem wstępu:
Badania potwierdziły, że osoby starsze o wiele częściej sięgają dziś po konopie.
To już zostało potwierdzone, przynajmniej w USA. Badania przeprowadzone w stanie Kolorado już pokazały, że legalizacja marihuany doprowadziła do znacznego spadku spożycia jej przez młodzież i nieletnich. Tym samym potwierdzono, że osoby starsze o wiele częściej sięgają po konopie.
Jak podaję dane opublikowane przez Centers for Disease Control and Prevention, coraz więcej osób po 50. roku życia przyznaje się do regularnego palenia marihuany. Liczba regularnych palaczy marihuany wśród osób w wieku 35-54 lat wzrosła o 50 procent i przekroczyła tym liczbę palących nastolatków. Największy skok odnotowano jednak w grupie od 55 do 64 lat. I to o aż 455 procent!
Brzmi nieprawdopodobnie? Wcale nie, to było do przewidzenia. Pamiętajmy o tym, że zdecydowana większość zwolenników legalizacji żyła w latach 70., kiedy to żywo działało środowisko hipisowskie. Dzisiaj Ci ludzie mają już około 60. lat i dożyli czasów, w których mogą legalnie palić marihuanę.
Nic tylko się cieszyć, tym bardziej, że dodatkowe badania pokazują, że coraz większa liczba Amerykanów już nie demonizuje marihuany tak jak dawniej, kiedy była przedstawiana jako groźny narkotyk, porównywany nawet z kokainą czy heroiną.
Podróż do lasu i spowrotem, a następnie łóżko. Pozytywne nastawienie, czekałem na to długo. Niestety pogoda niezbyt ładna, pochmurno i chłodno.
Słowem wstępu:
Jakiś czas temu zdarzyła się okazja wypróbowania Acodinu, bo jechałem
do kumpla na działkę. Na peronie łyknąłem 20 tabletek. Po pewnym
czasie pojawiło się dziwne uczucie w nogach, ale myśle, że był to
raczej efekt placebo. Później doszło ledwo zauważalne swędzenie.
Zacząłem naprawdę coś czuć, gdy zasuwaliśmy ostro pod górę do chatki.
Minęła wtedy ok. 1 godzina od zażycia - czułem lekkie szumienie i
delikatny zawrót głowy.
Dopiero po upływie kolejnych 40 minut efekty zaczęły się nasilać i
Noc, wystylizowany do podróży pokój, odpowiedni strój, podniecenie i duży niepokój związany z dawką.
No i w końcu do tego doszło, lata czytania neurogroove oraz serwisów pokrewnych wreszcie doprowadziły mnie do mojego własnego trip raportu.
Miał to być mój 4 raz z tryptaminami, a drugi raz z 4-ho-met i stwierdziłem, że dalsze bawienie się w próbowanie dawek traci już sens, jeśli rzeczywiście chcę zacząć DOŚWIADCZAĆ, a nie ślizgać się po powierzchni doświadczenia. Można powiedzieć, że byłem gotów na wszystko, od totalnej euforii, do najgłębszego badtripa (którego oczywiście prorok mi nie poskąpił, hehe).
Jego: mieszkanie, muzyka Estas Tonne, zasłonięte okna, trip 'leżący na kanapie'. Mój: nad wodą pod namiotem.
Na pomysł zażycia grzybków wpadłam niejako z desperacji. Byłam wtedy 25 - letnią alkoholiczką, i to na naprawdę strasznym poziomie (ok. 0,7 wódki dziennie). Ewidentnie zapijałam pewne traumatyczne wydarzenie z przeszłości. Próbowałam odstawić alkohol wielokrotnie, bezskutecznie. Gdy trafiłam na informacje, że psylocybina może mi pomóc chwyciłam się tej myśli jak tonący brzytwy. <SPOJLER - nie udało mi się rzucić picia dzięki psylocybinie. Za to niewyobrażalnie pomogło mikrodawkowanie Amanity Muscarii, na ten moment nie piję od ośmiu miesięcy.