* afgan + marjanna
* doswiadczenia prawie zero
* bylo 1g jednego jak i drugiego
* miejsce spozycia -> szkola
Ot taka moja przygoda
Msza Święta w intencji Kotańskiego
Niespełna 150 osób uczestniczyło w czwartek w mszy za Marka Kotańskiego w drugą rocznicę jego śmierci. Pamięć terapeuty i działacza społecznego uczcili przyjaciele, współpracownicy i wychowankowie ośrodków dla narkomanów i bezdomnych, które założył.
"Pamięć człowieka - to ona zapewni przedłużenie dobra, które Marek Kotański czynił. Tylu ludzi zapewniało: +Marku! Nie zapomnimy!+, +Marku! Będziemy kontynuować to, co zacząłeś!+ Bardzo bym chciał, by za rok, w kolejne rocznice, ten kościół był pełny" - powiedział do zebranych proboszcz parafii Św. Stanisława Kostki na warszawskim Żoliborzu ks. prałat Zygmunt Malacki.
Dodał, że "rocznica, pamięć, wdzięczność dla Marka jest wezwaniem do tego, by włączyć się w łańcuszek czynienia dobra".
Po mszy przy grobie Kotańskiego na Powązkach gromadzili się ludzie. Spontanicznie chwytali się za ręce, stojąc w milczeniu. Ułożone wiązanki kwiatów prawie przykryły napis na pomniku: "Tu leży człowiek, który pomagał ludziom".
Twórca "Monaru" Marek Kotański zmarł 19 sierpnia 2002 roku w wyniku obrażeń odniesionych w wypadku samochodowym.
Kotański urodził się w 1942 roku. Był psychologiem i działaczem społecznym, w 1978 roku założył Monar - organizację pozarządową pomagającą narkomanom. Był też współzałożycielem Stowarzyszenia Solidarni wobec AIDS-PLUS. Na początku lat 90. zajął się również bezdomnymi, tworząc ośrodki Markotu. Zorganizował wiele akcji charytatywnych, m.in. "Łańcuch czystych serc" i "Maraton nadziei".
Obecnie w Polsce działa 140 monarowskich ośrodków pomocy, w tym 30 ośrodków Monaru, 65 Markotu, 27 poradni terapeutycznych. Od śmierci Kotańskiego powstało 11 nowych ośrodków.
* afgan + marjanna
* doswiadczenia prawie zero
* bylo 1g jednego jak i drugiego
* miejsce spozycia -> szkola
Ot taka moja przygoda
Przebieg:
Siedzimy z K w pokoju i patrzymy na salvię stojącą na oknie, stwierdzamy zgodnie, że można dziś jej spróbować, bierzemy pakiecik z listkami i dosłownie ociupinkę ziółka (po jednym buchu ziółka nie czuć w ogóle tego okropnego smaku SD), nabijamy lufkę, spalamy po 2 buchy, czekamy 5 min i odpalamy naszą kochaną Lady S.
Nastrój świetny, piękna pogoda, natura, przyroda, spokojne miejsce,. Idealny moment na psychodeliki.
To moje drugie podejście do 4-HO-MET i do pisania tripraportu o tej substancji. Nie byłam szczególnie zachwycona pierwszym zażyciem, było to 25 mg, ale sytuację zapamiętam jako rzecz przyjemną i miłą. Tyle, że nie tak głęboką jak po LSD. Bardzo dużo radości, śmiechu, jak po gandzi, ale troszkę bardziej duchowo-energetyczne doznanie.
To było w marcu. Od tamtej pory prócz marihuany i raz amfetaminy nie było nic, aż znalazł się dostęp do 4-HO-MET. Zakupiłam od razu 250 mg, na pół z współlokatorką. Konsystenacja mąki, tak zwany fumaran, czyli biały, drobny pyłek/proszek.
Komentarze