Drug Dealer Simulator - recenzja. Bycie dilerem uzależnia

Drug Dealer Simulator to gra, w którą warto zagrać nie tylko ze względu na kontrowersyjną tematykę. Ten niskobudżetowy symulator potrafi zapewnić całkiem sporo rozrywki.

pokolenie Ł.K.

Kategorie

Źródło

gram.pl
Adam "Harpen" Berlik
Komentarz [H]yperreala: 
Tekst stanowi przedruk z podanego źródła.Pozdrawiamy!

Odsłony

287

Drug Dealer Simulator to gra, w którą warto zagrać nie tylko ze względu na kontrowersyjną tematykę. Ten niskobudżetowy symulator potrafi zapewnić całkiem sporo rozrywki.

Wydawać by się mogło, że Drug Dealer Simulator ma przed sobą tylko jedno zadanie: przyciągnąć do siebie jak największą liczbę odbiorców, którzy zainteresują się grą tylko ze względu na możliwość wcielenia się w dilera narkotyków. Choć nie da się ukryć, że spora część graczy nabyła wspomniany tytuł jedynie z ciekawości, tak naprawdę żaden z nich nie może poczuć się pokrzywdzony. Wiele osób zapewne spodziewało się „crapa”, natomiast Drug Dealer Simulator okazał się naprawdę udanym tytułem, któremu śmiało można przyznać „siódemkę” z plusem.

Drug Dealer Simulator jest kolejnym, po chociażby Thief Simulatorze, niskobudżetowym symulatorem wydanym przez firmy Movie Games i PlayWay, którym najwidoczniej nie kończą się interesujące pomysły. Nie będę tu wymieniał wszystkich, ale fakt, że od całkiem zwyczajnych symulatorów doszliśmy do gry, w której mamy okazję poznać fach dilera narkotyków pokazuje, że wydawcy przeszli już naprawdę długą drogę, przy okazji nabywając sporo doświadczenia. Głównie w tym, jak wyprodukować dobrą grę za niewielkie pieniądze. Owszem, po Drug Dealer Simulatorze na każdym kroku widać, że nie jest to produkcja z segmentu AAA, ale ewidentne braki nadrabia angażującą mechaniką rozgrywki. Zacznijmy jednak od początku.

Swoją przygodę z Drug Dealer Simulator rozpoczynamy od obejrzenia krótkiego wprowadzenia filmowego, które stara się nawiązywać do efektownych filmów produkowanych w Hollywood. Szybko jednak zostajemy sprowadzeni na ziemię, bo gdy tylko nasz bohater znajdzie klucze do mieszkania i wyjdzie na ulice zauważymy, że pod względem graficznym recenzowany tytuł jest opóźniony gdzieś o dekadę. Nie zmienia to jednak faktu, że po intrze chcemy udać się do Eddiego, by dowiedzieć się, o co tutaj tak naprawdę chodzi. Eddie szybko wyjaśnia nam, że jesteśmy pracownikiem kartelu narkotykowego, a on stanie się naszym pośrednikiem w kontaktach z „grubymi rybami”. Będzie nam dostarczał towar i zadba o to by, zarobione przez nas pieniądze trafiły tam, gdzie trzeba.

Następnie udajemy się do skrytki za supermarketem. Odbieramy pierwszy towar, wracamy do domu i logujemy się do komputera. Za sprawą laptopa rozmawiamy ze swoimi klientami, składamy zamówienia u Eddiego i zdajemy raporty. Czasem na dostawę musimy trochę poczekać, ale wystarczy skorzystać z opcji przyśpieszania czasu, by nie musieć niepotrzebnie ślęczeć przed ekranem. Warto jednak pamiętać, by mieć trochę narkotyków w zapasie, bo klienci miewają dziwne zachcianki. Trzeba mieć również na uwadze fakt, że noszenie czy to marihuany, czy też jakichkolwiek innych dragów, może mieć poważne konsekwencje, bo w grze nie brakuje policjantów, którzy wielokrotnie będą przeszukiwać nam kieszenie lub plecak. Nie musimy jednak cały czas obawiać się wizyty stróżów prawa, bo w Drug Dealer Simulatorze funkcjonuje coś takiego, jak godzina policyjna. Niejednokrotnie będziemy uciekać przed glinami, ale – nawet pomimo widoku TPP – nie liczcie to na emocje rodem z Dying Light czy Mirror’s Edge.

Drug Dealer Simulator jest więc nie tylko symulatorem kuriera, tzn. dilera narkotyków, który biega po dzielnicy z paczkami, zaspokajając potrzeby swoich klientów, starając się jednocześnie zarobić jak najwięcej pieniędzy. Z czasem dużo czasu spędzamy nie tylko na ulicach miasta, ale również w swoim domu, gdzie na specjalnie przygotowanym stole dzielimy narkotyki na mniejsze działki, a nawet tworzymy własne narkotyki przy wykorzystaniu uprzednio zakupionych przedmiotów. Dobrze rokuje to na naszą przyszłość, dlatego też okazuje się, że inni mieszkańcy wirtualnego świata również chcą zająć się dystrybucją używek. To stwarza nam możliwość… awansu. My zajmujemy się wówczas nadzorowaniem swoich podopiecznych, natomiast oni biegają po ulicach z paczkami narkotyków, realizując kolejne misje. Nie oznacza to oczywiście, że sami możemy wylegiwać się w słońcu, bo mimo wszystko wciąż mamy mnóstwo pracy.

System rozwoju postaci w Drug Dealer Simulatorze opiera się na kilku istotnych założeniach. Regularnie zdobywamy punkty doświadczenia i awansujemy na kolejne poziomy, zwiększamy swoją reputacje poprzez rozprowadzanie narkotyków, pozyskiwanie nowych klientów (istotne jest serwowanie darmowych próbek), czy też malowanie na ścianach odpowiednich symboli. Odblokowujemy również nowe rejony, dzięki czemu zwiększamy swój szacunek i poszerzamy wpływy, działając w niedostępnych wcześniej kryjówkach. Nie biegamy wyłącznie od klienta do klienta, przy okazji zamawiając u Eddiego następne działki. Mamy mnóstwo zadań do ogarnięcia, w efekcie czego z Drug Dealer Simulatorem chce się spędzić co najmniej kilkanaście godzin.

Odniosłem ponadto wrażenie, że kolejne spacery z narkotykami w kieszeni lub plecaku, które mamy dostarczyć do klientów, ma nas po prostu… odstresować. Choć brzmi to odrobinę niedorzecznie, w istocie Drug Dealer Simulator jest grą, którą można włączyć zarówno na kilka minut, by wykonać jedno lub dwa szybkie zlecenia, albo na parę godzin, w trakcie których zagłębimy się bardziej w to, co oferuje produkcja. Zwłaszcza, że poza opcją biegania po mieście gra umożliwia także dekorowanie swojego lokum, w którym pojawi się na przykład nowa kanapa.

Drug Dealer Simulator ma to coś. Na pewno nie świetną grafikę, realistyczne modele postaci, zaawansowaną sztuczną inteligencję czy zapadające w pamięć krajobrazy. Po grze widać, że twórcy dysponowali małym budżetem, ale nie przeszkodziło im to w stworzeniu klimatycznej, rozbudowanej i – przede wszystkim – wciągającej produkcji. Dlatego też nie powinien nikogo dziwić fakt, że już teraz Movie Games i PlayWay mają powody do świętowania i zapowiada dalszy rozwój swojego dzieła.

PLUSY

wciągająca rozgrywka
konieczność poszerzania wpływów, zwiększania respektu „na dzielni”, itp.
możliwość dzielenia narkotyków na mniejsze działki, a nawet wytwarzania swoich używek
ucieczki przed policją
niepowtarzalny klimat

MINUSY

oprawa graficzna mogłaby być lepsza
kiepska sztuczna inteligencja

Oceń treść:

Average: 9 (1 vote)
Zajawki z NeuroGroove
  • Kodeina
  • Miks

Samotny trip we własnym pokoju

     Z kodeiną mam styczność od niedawna (około trzech miesięcy, wcześniej dokładnie raz w życiu zdarzyło mi się wypić syrop z tą substancją). Odbyłem kilka ciekawych tripów z nią, jednak nie to jest tematem dzisiejszego raportu. Kilka dni temu byłem u lekarza pierwszego kontaktu, wraz ze zbliżającą się sesją na studiach rośnie mój stres, potrzebowałem czegoś na uspokojenie i łatwiejszy sen (czegoś co nie wciąga tak bardzo jak benzo dostępne w sklepach internetowych). Dostałem receptę na paczkę hydroxyzinum.

  • Benzydamina
  • Dekstrometorfan

Doświadczenie: DXM, Benzydamina

Set & Settings: Noc w domu, rodzina śpi pierwszy raz z benzydaminą i 3 z acodinem

Substancje zażyte: 25 tabletek Acodinu i Benzydamina wyekstraktowana z 2 saszetek Tantum Rosa

Wiek i Waga: 15 lat, 70 kg, 173 cm

  • 4-ACO-DMT
  • 4-HO-MET

Set& Setting: cały trip w moim pokoju, prawie cały w łóżku, noc.

Dawkowanie: 100mg 4Aco-DMT+100mg 4Ho-Met, średniej wielkości konopny joint. Waga: prawie 80 kg cielska, mężczyzna.

Doświadczenie-Marihuana, haszysz, DXM, kodeina, tramadol, alkohol, fajki, nikotyna, benzydamina, mnóstwo różnych benzodiazepin, 4Aco-DMT, 4Ho-Met, mieszanki ziołowe z różnych sieci kolekcjonerskich, i pewnie mnóstwo zapomnianych substancji (miałem bujną młodość).

Czas-Jakoś od 21 do 6 rano, dokładnie trudno określić

  • 4-ACO-DMT
  • 4-HO-MET
  • Marihuana
  • Pierwszy raz

Nastawienie bardzo pozytywne, ogólne podniecenie, od tripa wymagaliśmy mocnej psychodeli. Miejsce - najpierw dom, potem las(większość tripa) i ulice osiedla, następnie znowu dom.

  Zanim zacznę się rozpisywać muszę zaznaczyć, że przed wejściem AcO wychillowaliśmy się jeszcze bardziej popalając MJ, która towarzyszyła nam podczas całego tripa i jeszcze po nim.

 18:45 - Zarzucone około 25mg/os. wraz z R.

randomness