W 2016 r najmłodszy syn Boba podjął współpracę z Ocean Grow Extractions, aby przekształcić dawne więzienie w miejsce hodowli medycznej marihuany. Kiedy o inicjatywie zaczęło być głośno, szacowano, że może ona dać nawet do 100 miejsc pracy.
Trudno o większy symbol dla kultury konopnej niż Bob Marley. Jego spuścizna do dzisiaj rozgrzewa głowy (i końcówki jointów) u wszystkich jaraczy. Ale przecież to nie jedyne, co po sobie ów wielki muzyk zostawił. Bob Marley jak na prawdziwego rock’n’rollowca przystało miał również sporo dzieci. Niektórzy z nich zrobili także kariery muzyczne. Bodaj największa z nich stała się udziałem Damiana Marleya. Ów wokalista przypomniał o sobie niedawno nie tylko dzięki featuringowi na płycie Jaya Z, ale także stając się twarzą bardzo zacnego przedsięwzięcia.
W 2016 r najmłodszy syn Boba podjął współpracę z Ocean Grow Extractions, aby przekształcić dawne więzienie w miejsce hodowli medycznej marihuany. Kiedy o inicjatywie zaczęło być głośno, szacowano, że może ona dać nawet do 100 miejsc pracy, co w sytuacji na prowincji stanu Kalifornia jest warte zauważenia, ponieważ utrzymująca się susza, a także spadające ceny ropy znacząco osłabiła gospodarkę lokalną. Działalność spółki przyniosła także miliony dolarów zysków.
Dan Dalton, wieloletni menedżer Marley, wyjaśnił, że firma zaczęła się „w bardzo organiczny sposób.” Powiedział: „Konopie to jest coś, co towarzyszy Damianowi każdego dnia, kojarzy się jemu z przyjaciółmi, rodziną i z jego rastafariańską wiarą. Obserwowaliśmy ludzi, którzy poświęcili swoje życie na to. Ta niesprawiedliwość motywowała nas do poparcia inicjatywy, zwłaszcza z uwagi na właściwości lecznicze”.
Po ogłoszeniu tej współpracy Marley przedstawił również Speak Life, własny koncern zajmujący się marihuaną, stworzony we współpracy z Ocean Growth. Szczep przezeń hodowany oparty jest na popularnym OG Kush, ale został poddany licznym zmianom przez specjalistów. „OG zawsze był moim ulubionym”, mówi Marley. „Kiedy wprowadzili odmianę OG, od razu ją pokochałem, podobała mi się jej konsystencja”.
Teraz, kiedy zatwierdzono już możliwość legalnego handlu marihuaną rekreacyjną, co nastąpi w styczniu 2018 r, Marley i jego spółka szykują się do nowej sytuacji i sprostania oczekiwaniom rynku. Można rzec, że weszli w ten biznes w najlepszym możliwym momencie, zdobywając potrzebne doświadczenie i budując biznesowe podstawy na chwilę przed zmianą prawa i uwolnieniem rynku rekreacyjnej.
Niby taki rastafarianin, a na tym jak zarabiać pieniądze zna się, jak mało kto.
Wieczór, mieszkanie.
Wraz z przyjaciółką (S), często rozmawialiśmy o fazach po różnych psychodelikach, aczkolwiek nigdy nie mogliśmy wzajemnie wszystkiego zrozumieć, gdyż ona miała doświadczenie tylko z Tryptaminami, a ja z Fenkami. Postanowiłem zrobić jej niespodziankę na piątkowy wieczór, w który mieliśmy się spotkać. Około godziny jedenastej otrzymałem 25l-nbome oraz 2c-d. Byłem bardzo ucieszony z faktu, że wszystko jest na dobrej drodze do częściowego, wzajemnego zrozumienia.
popołudnie, mieszkanie kumpla, w tle muzyka. Nastrój całkiem pozytywny. Żyjąc dłuższy czas w abstynencji nastawiałam się na przyjemną fazę.
Nie wiem czy trip, którego ostatnio doświadczyłam zasługuje na miano bad tripa ale z pewnością było to mega INTENSYWNE doświadczenie. Zacznijmy jednak od początku...
Jest sobotnie, leniwe popołudnie. Wieczorem mam zamiar wyjść na koncert, ale wcześniej wpadam do kumpla, coby się wprawić w dobry nastrój. Na początek wychylamy po kieliszku czystej, ale szybko nachodzi mnie ochota na spalenie grassu. Rodzice znajomego wybyli do pracy i mamy mieszkanie tylko dla siebie, zatem nastawiam się na przyjemną i bezstresową fazę.
Przyjemny, słoneczny dzień, wśród znajomych w parku.
W moim krótkim życiu dałem trzy szansę marihuanie. O jedną za dużo.Pierwszy raz wszystko było w porządku, ale za drugim razem miałem bad tripa w takim stopniu że trafiłem na kardiologię.
Przez następne sześć miesięcy brzydziłem się marihuaną.
Pewnego dnia mój kolega T zadzwonił do mnie czy nie mam załatwić czegoś zielonego. Oczywiście będąc dobrym kolegom szybko uruchomiłem znajomości i po 30 minutach miałem materiał w kieszeni. Oczywiście mój dostawca się zmienił od mojej drugiej przygody z marihuaną, pomyślałem że to była jakaś maczanka.