Sprzedaż rekreacyjnej marihuany w Illinois rozpoczęła się 1 stycznia, ale może upłynąć wiele lat, zanim osoby stosujące konopie indyjskiej zdecydują się porzucić swoich dotychczasowych dealerów handlujących na czarnym rynku.
Mieszkańcy rejonu Chicago twierdzą, iż są podekscytowani możliwością kupowania marihuany w sklepach, uzyskaniem dodatkowych informacji o produktach, nie ryzykując przy tym mandatów ani zarzutów karnych w związku z posiadaniem tak zwanej trawki. Jednak odejście klientów od czarnego rynku może okazać się nie takie proste.
Legalny przemysł marihuany prawdopodobnie doświadczy niedoborów w tym roku, co może oznaczać wyższe ceny, limity zakupów i puste półki w sklepach. Jeśli marihuana sprzedawana w sklepach okaże się zbyt droga lub w dogodnych lokalizacjach będzie brakować produktów, kupujący mogą zdecydować się na dalsze korzystanie ze swoich dotychczasowych dostawców.
Nielegalna sprzedaż marihuany w stanie Illinois ma według szacunków przekraczać legalną sprzedaż aż do 2024 roku, co wynika z danych firmy badawczej BDS Analytics zajmującej się branżą konopi.
Niektórzy twierdzą, że czarny rynek nigdy nie zniknie całkowicie. Nadal znajdą się nieletni klienci, którzy nie mają możliwości jej legalnego zakupu w sklepach, czy osoby, które uzupełnią legalne kupioną trawkę dodatkowymi zakupami na czarnym rynku.
„Nie możemy zakładać, że wszyscy od razu zdecydują się przenieść na legalny rynek” – powiedziała Kelly Casidy, demokratka z Chicago i jedna z głównych sponsorów ustawy o legalizacji rekreacyjnej marihuany.
Chociaż trudno jest dokładnie określić, ile pieniędzy przechodzi przez czarny rynek marihuany, Cassidy twierdzi, że ustawodawcy działają w celu zmniejszenia rynku ulicznego i promowania legalnej sprzedaży.
Jeśli czarny rynek pozostanie silny, może to spowodować podwyższenie cen w licencjonowanych sklepach. To uderzenie w potencjalne korzyści podatkowe, które Illinois może uzyskać. Wciąż silny czarny rynek może również wpływać na społeczności i ludzi dotkniętych problemem wojny narkotykowej, ponieważ część dochodów z podatków ma zostać przeznaczona na reinwestowanie w te obszary.
Dla niektórych osób możliwość legalnego zakupu produktów marihuany jest ważniejsza niż dobry interes.
„Wszystko ma swoją cenę” – powiedział 35-latek z Chicago, który co miesiąc kupował marihuanę od swojego dostawcy, dodając, iż spodziewa się, że ceny legalnej trawki będą wyższe, ale jest gotowy za to więcej zapłacić. „Legalność zdecydowanie podwyższa cenę”.
Eksperci ostrzegają jednak, że nie dotyczy to wszystkich. Jeśli ludzie będą mogli kupować marihuanę taniej od swoich dotychczasowych sprzedawców, istnieje duża szansa, że nadal będą tak robić.
Ceny marihuany, podobnie jak każdej uprawy, będą rosnąć i spadać w zależności od podaży i popytu. W miarę otwierania kolejnych aptek i zakładów uprawy w Illinois, podaż będzie rosła.
W okolicach Chicago klienci płacili nieco mniej za medyczną marihuanę niż tę dostępną na czarnym rynku. Ale medyczna marihuana nie podlegała dodatkowym podatkom stanowym i lokalnym, które obejmują sprzedaż rekreacyjną.
Podatki różnią się w zależności od produktu i ilości składnika psychoaktywnego THC. Produkty zawierające marihuanę są opodatkowane w wysokości 20 procent. Wszystkie inne produkty o zawartości THC 35% lub mniej będą opodatkowane według stawki 10 procent, a z zawartością powyżej 35% stawką podatkową w wysokości 25%.
Jest to dodatek do standardowych lokalnych i stanowych podatków od sprzedaży, a do tego dochodzą jeszcze kolejne obciążenia podatkowe, które mogą nakładać władze lokalne.
„Absolutnie nadejdzie moment, w którym nadmierne opodatkowanie może doprowadzić ludzi do nieuregulowanego rynku” – powiedziała Kristi Kelly, która niedawno ustąpiła ze stanowiska dyrektora wykonawczego w Colorado’s Marijuana Industry Group. W Kolorado nielegalna sprzedaż marihuany spadła o połowę od momentu jej legalizacji w 2014 roku.
Wszelkie zmiany w stanowej polityce podatkowej dotyczącej marihuany wymagałyby czasu, ponieważ struktura podatkowa została zapisana w przepisach, które gubernator JB Pritzker podpisał na początku ubiegłego roku legalizując rekreacyjną sprzedaż marihuany.
Jeden z dealerów handlujących na czarnym rynku, którego główne źródło dochodu od 2013 pochodzi ze sprzedaży marihuany, już odnotował około 20,000 dolarów straty w rocznych przychodach, które zwykle osiągały około $80,000. Wraz z legalizacją marihuany piętno wokół jej używania zanika. Łatwiej jest dostać trawkę, a to powoduje obniżenie cen.
„Wiem, że na obecnym czarnym rynku mój dochód spadnie” – powiedział 29-latek. „Ludzie szybko przyzwyczają się do chodzenia do aptek”.
„Boję się o własną ekonomię” – kontynuował. „Ostatecznie jednak to powinno było nastąpić już dawno temu. Moja praca tak naprawdę powinna nie istnieć”.