Próba Kwasu W Elektrycznej Oranżadzie

Rozdział dziewiąty.

Próba Kwasu W Elektrycznej Oranżadzie

9. Trup Trip

Jeśli był na świecie ktoś, kto mógłby zrozumieć, o co chodziło Prankstersom, to był to Timothy Leary i jego grupa League for Spiritual Discovery, Liga Studiów Duchowych, w Millbrook w stanie Nowy Jork. Leary i jego grupa byli przeganiani to z Harvardu, to z Meksyku, to stąd, to stamtąd, aż wreszcie zadomowili się w wielkiej wiktoriańskiej willi w Millbrook, w prywatnej posiadłości bogatej nowojorskiej rodziny Hitchcocków. Tak więc autobus wyruszył do Millbrook.
Ruszyli spodziewając się superentuzjastycznego przyjęcia. Dziś, z perspektywy czasu, trudno jest zapewne opisać, jak entuzjastycznym je sobie wyobrażali. Prankstersi uważali siebie i grupę Leary\'ego za dwa wyjątkowo tajemne stowarzyszenia, jako jedyne na świecie zaangażowane w najbardziej fantastyczny ze wszystkich eksperymentów, jakie przeprowadzono na ludzkiej świadomości. Cała ta sprawa była absolutnie nowa. A teraz te dwa sekretne stowarzyszenia, przenoszące ów przypływ energii z nowego świata, miały się spotkać.
Prankstersi wkroczyli na kręte, soczystozielone, neogotyckie terytorium Millbrook z rozwiniętymi flagami. Autobus w amerykańskich flagach, głośniki grzmią rock\'n\'rollem przez krętą, polną drogę, poprzez gąszcz zielonych zarośli, obok stawów i polanek, jak rozwrzeszczany cyrk na kółkach. Kiedy znaleźli się w polu widzenia wielkiej piernikowej willi, całej w wieżach, wieżyczkach i fantazyjnie powycinanych gontach, Sandy Lehmann-Haupt jął ciskać z dachu autobusu zielone granaty dymne, wspaniałe huki i pęki eksplodowały wzdłuż autobusu jak epifity, kiedy złowrogo toczył się i trząsł na zakrętach. Przyjechaliś-my! Jesteśmy!
Prankstersi spodziewali się, że Learyici wysypią się z domu jak niedobitki oblężenia Chartumu. Tymczasem nawet te parę figurek z trawnika prysnęło z powrotem do domu. Prankstersi zatrzymali się przed frontem, oto ten wielki dom, rozsiadł się grobowy, i gotycki - a oni wyskakują z autobusu, wydzierają się nabuzowani jak cholera. W końcu materializuje się kilka dusz. Peggy Hitchcock, Richard Alpert i Suzan Metzner, żona dr. Ralpha Metznera, jednej z czołowych postaci w grupie Leary\'ego. Alpert ogląda autobus z góry na dół, kręci głową i powiada: --Ke-n-n-n Ke-e-e-esey... - jakby chciał przez to powiedzieć, że można się było domyślać, kto jest autorem tego kolegialnego wpustu. Są mili, ale trochę tu jakby... chłodno, przyjaciele. Są Maynard Ferguson, słynny trębacz jazzowy, z żoną Flo, im autobus się podoba, ale inni... panuje generalna wibracja... typu: Zajmujemy się tu sprawami dość głębokimi i medytatywnymi, a wy, kalifornijskie cudaki, jesteście jak wół do karety.
W końcu Peggy Hitchcock zaprasza kilkoro z nich do domu, wielkiego nowoczesnego domu zwanego Bungalowem, z dala od piernikowej plebanii. Jednym z zaproszonych jest Babbs. Babbs i Prankstersi nie piszą się na leniwe popołudnie na wsi, wszystko jedno, medytatywne czy nie. Na ścianie w Bungalowie Babbs natknął się na wielką, oprawioną fotografię, która wyglądała jak klasowe zdjęcie z Yale z roku 1903, kupa kolesi siedziała warstwami w rzędach, enface wpatrzonych w obiektyw.
- To Cassady! - mówi Babbs.
- To Hassler!
- To Kesey!
- To Sandy!
Odnaleźli co do jednego wszystkich facetów z autobusu, pod tolerancyjnym okiem Learyitów, a Babbs wpadł na pomysł "Gniazda rodu Prankstersów".
Learyici zamierzyli wycieczkę po wspaniałym piernikowym pałacu, ale okazało się, że była to wycieczka Babbsa. Zaczął ją oprowadzać.
- Uwaga, panie i panowie, witamy na pierwszej dorocznej wy prawie szlakiem "Gniazda rodu Prankstersów". Tu oto, może zechcecie zauważyć - wskazuje na wielki, żałobny portret olejny, czy coś w tym rodzaju, na ścianie - jeden z wielkich antenatów Prankstersów, legen darnej linii kość, krew i szpik, legendarny lew, Sir Edward Frik. Sir Edward Frik, niezły numer w swoim czasie. Słyszałem, że jak się napalił, mógł zafrikować parę ulic naraz. Sir Edward Frik...
...i tak dalej, Learyici sunęli jak cienie, wyglądali coraz srożej, jakby węszyli katastrofę, a Babbs jakby się coraz bardziej rozkręcał, nawijał Wszystkim, o rodowej klatce schodowej, rodowej boazerii, rodowym kominku, oczy rozjarzały mu się do 300 woltów...
...a wtedy zeszli do jednego z czterech "punktów medytacji", małych sanktuariów, gdzie Learyici wycofywali się w celu zawodowym, czyli medytacji nad rzeczami wewnętrznymi...
- ...a teraz, na naszym szlaku, Trup Trip... - Prankstersi zaczęli rapować Trup Trip, a Babbs zaczął parodię Tybetańskiej Księgi Umarłych. To jeden z najbardziej przez Learyitów poważanych tekstów. - To tu właśnie zabieramy naszych wyznawców, żeby ich prostować, kiedy są na fazie - mówi Babbs - to właśnie Trup Trip. - Co znaczyło, a pieprzyć was w tym Millbrook, za wasz pieprzony mróz.
Inni Prankstersi bawili się przy małym wodospadzie w lesie. Kathy, dziewczyna Zonkera, którą poderwał w Nowym Jorku, siedziała pod wodospadem, a woda przyklejała do niej bikini, stanik i majteczki, czy cokolwiek miała na sobie, przyklejała bardzo ładnie do ciała, a Hagen to filmował. Została Sensuous X, w Wielkim Filmie.
Gdzie jest Leary? Wszyscy czekali na wielkie spotkanie Leary\'ego i Keseya.
No cóż, doniesiono, że Leary siedzi na górze, zaangażowany w pewien bardzo poważny eksperyment, trzydniowy trip, i nie można go niepokoić.
Kesey nie był zły, ale bardzo rozczarowany, nawet dotknięty. Niewiarygodne - to było Millbrook, przecież to jedno wielkie nadęte zatwardzenie. Prankstersi jeszcze kilka razy zamierzyli się, żeby ruszyć z miejsca sprawy w Millbrook, ale wyglądało tak, jakby każdy tam chował się do jakiegoś kąta. W końcu pojechali sobie. Przedtem Kesey poprosił Alperta, czy nie mógłby dać im trochę kwasu. Odpowiedział, że nie, kwasu by nie mógł, ale mógłby nasion powoju. Nasiona powoju. Sama myśl o błocie z nasion powoju w brzuchu, jak worek nadgniłej fasoli podskakujący, potrząsany, skręcający się i wychylający z autobusu na zakrętach, przekraczała ludzką wytrzymałość. W każdym razie dziękujemy bardzo i Sayonara wam wszystkim, Ligo Studiów Duchowych.

Kategorie

Zajawki z NeuroGroove
  • Dimenhydrynat

wczoraj wieczorem zapodalem avio... niezbyt myslalem ze mnie poczesze ale po calym dniu szukania palenia w miescie (od 18 do 23) bylem z qmplem tak zdesperowany ze poszlismy do apteki i qpilismy po 4 paczki na glowe (20 tabletek jakby ktos nie wiedzial)...byla ~23:30...zaczelismy szukac miejscowki aby spokojnie to wtrymsic.w konu padlo na parapet jakiegos odludnego sklepu. okolo 24:00 zaczelismy czuc ze nas czesze...faza jak po kilku maszkach mj...ogolna beka...dziwne przemyslenia..pool godziny po tym postanowilismy sie przejsc...i wtedy to sie stalo.

  • Pierwszy raz
  • Szałwia Wieszcza

Las...koniec lata, zwykły dzień, wycieczka rowerowa... Bardzo długo przygotowywałam się na to wydarzenie... Oczekiwań nie miałam żadnych, po prostu chciałam zobaczyć co "Ona" ma mi do pokazania .

Koniec lata, godzina 13, wraz z kolega postanowiliśmy udać się na przejażdżkę do oddalonego o 30 km lasu. Po namyśle stwierdziliśmy, ze oprócz rowerów weźmiemy ze sobą jeszcze nasza przyjaciółkę Salvię, która od kilku miesięcy leżała w szafie i nikt nigdy jej jeszcze nigdzie nie zabrał.

Na miejscu byliśmy około 15 i tam tez postanowiłam po raz pierwszy skosztować tej ambrozji.

  • Grzyby halucynogenne

Substancja: psylocybina/psylocyna (grzyby Psilocybe semilanceata)


Doświadczenie: średnie (na pewno więcej niż 10 razy)


Dawka: ok. 45 sztuk na osobę (suszone grzyby) w postaci odwaru (trudno ocenić, bo piło go kilka osób)







Od autora: Jest to list do mojej koleżanki pisany tydzień "po"





Zanim przejdę do właściwego opisu, zacytuję fragment mojego listu do Ciebie,

napisanego ponad rok temu:

  • Mefedron
  • Metedron
  • Pierwszy raz

strasznie podły nastrój, własny pokój, cisza i spokój

Mam bardzo podły nastrój od kilku dni. Nie chce mi się żyć, wszystko mnie irytuje, cały czas myślę o samobójstwie. Po katastrofie w mojej firmie, która miała miejsce ponad pół roku temu wpadłem w długi i kłopoty bez rozwiązania. Trzeba było pomyśleć coś o poprawieniu sobie nastroju bo już sam ze sobą nie mogłem wytrzymać.

Ponieważ sprawdzona maryśka śmierdzi w całym domu, pomyślałem o mefedronie. Maryśka co prawda jest dla mnie najlepszym sposobem na stres ale chciałem oszczędzić domownikom jej zapachu.

randomness