Totalna zmiana świadomości za pomocą DXM

agquarx

Odsłony

13845
Autor: Pokemon Nazwa substancji: DXM (Dekstrometorfan) z Acodinu. Poziom doświadczenia użytkownika: MJ, amfetamina, MDMA, LSD, DXM, Benzydamina. Dawka, metoda zażycia: doustnie 630mg (42 tabletki). "Set & Setting": chęć doznania OoBE (wyjście z ciała), we własnym pokoju, rodzina obok. Efekty - podróż do innych światów. Czy dane doświadczenie mnie zmieniło? Oprócz potwierdzenia tezy, że DXM to jest środek o gigantycznej (nieograniczonej?) mocy, czyżbym spotkał Boga i się nawrócił? Czym ta podróż różniła się od poprzednich? WSZYSTKIM! Była prawie połowa marca 2006 roku. Postanowiłem powrócić po kilkumiesięcznej przerwie do DXM. Miało to być niezwykłe spotkanie dla mnie, ponieważ postanowiłem osiągnąć niskie 3 plateau tzn. 7,59 mg/kg. Wcześniejsze dwie przygody, to były spotkania dwa razy po 450 mg. Koniecznie muszę dodać jeszcze jedną bardzo ważną rzecz. Nie jestem uczulony da DXM, ale dość wrażliwy. Przy masie ciała 83 kg, 450 mg specyfiku wywoływało u mnie moce wrażenia. A teraz postanowiłem skonsumować 630mg. No nic, bez problemów kupiłem w różnych aptekach dwa opakowania Acodinu. Kiedyś, w DXM FAQ przeczytałem (teraz tej informacji już nie ma), że najlepiej tabletki popijać sokiem pomarańczowym, ponieważ zmniejsza to ryzyko wymiotów. Kupiłem sok i pojechałem do domu. O godzinie 21 zacząłem łykać po pięć tabletek przez około piętnaście minut. Postanowiłem za wczasu rozłożyć łóżko, bo poźniej mogłyby być z nim problemy. Godzina minęła dosyć szybko. Po jej upływie pojawiły się pierwsze objawy. Każdy kto próbował DXM (taaak próbował, jakby to ciastko było) wie, że działa on hmm... nagle. Nic Ci nie jest, wstajesz z łóżka a tu jakieś zawroty się pojawiają lub inne objawy. U mnie było delikatne zachwianie i stan PLE (peace,love i extasy) podobnie jak po MDMA. Ale trwało to krótko, bo około 15 minut. W tym czasie w słuchaniu muzyki nie czułem większej przyjemności niż zazwyczaj. Poleżałem na łóżku jeszcze z 15 minut. Głowa zaczęła mnie kłuć. A dokładniej skóra. Pojawiło się swędzenie na torsie. I w tamtej chwili popełniłem błąd. Zamiast wcześniej przebrać się w piżamę, musiałem to zrobić jak faza się rozkręciła na dobre. Nie dość, że chodzenie już było trudne, to jeszcze trzeba się było rozbierać i ubierać. Powrócę do chodzenia na chwilkę. U mnie nie ma ono wymiaru "ruchów robota". Mam bardziej płynne ruchy. Jakbym płynął. Ściągam bluzę wraz koszulką i podkoszulką. Po ciele, gdzie ściągana odzież miała kontakt ze skórą przepłynąła ogromna fala swędzenia. Ale nauczony wcześniejszym doświadczeniem, nie drapałem się, bo to tylko pogarszało sytuację. O dziwo bez większych problemów (oczywiście bez większych niż zazwyczaj na DXM) przebrałem się i położyłem na łóżko. A raczej osunąłem, bo nie miałem zbytnio sił i ochoty na ruch. I tak leżałem. Po chwili się zorientowałem, że muszę wyłączyć telewizor, lampkę i otworzyć drzwi do pokoju (względy bezpieczeństwa - mama mi zawsze otwiera [i mogła by mnie zobaczyć w odmiennym stanie], gdy są zamknięte, abym, jak to określa - nie udusił się). A tamte czynności były zdecydownie nie ma moje siły. Leżałem nadal i obmyślałem jak mam tego dokonać. Co powinienem zrobić najpierw, co później, a przede wszystkim jak pokonać łączny dystans około trzech metrów. Stanowiło to dla mnie nie lada wyzwanie. Wreszcie pełen mobilizacji ruszyłem do wykonania zadania. Nie wiem czemu skradałem się we własnym pokoju. Stawiając takie śmieszne kroki, przypominające bocianie. Wyłączyłem TV, pilota położyłem na telewizor z taką delikatnością, jakbym był najkruchszą rzeczą we wszechświecie. Samo kładzenie go zajęło mi z 20-25 sekund! Po wykonaniu pierwszej części zadania ruszyłem w kierunku drzwi. Krok nadal bociani. No nic, otworzyłem drzwi i wskoczyłem jakoś do łóżka. W głowie totalny zamęt. Nie wiedziałem o co chodzi. Każda czynność, powtażam KAŻDA, była dla mojego mózgu baaardzo ciężka do zrozumienia. Analizowałem ją, a raczej zastanawiałem nad nią, jakby to było jakieś niesamowicie ciężkie zadanie matematyczne, a ja nie znam nawet tabliczki mnożenia do stu. Nagle, mój rozum owładnęła myślnastępująca - "o co chodzi z poduszką"?. Ledwo podparłem się na łokciu i tak wpatrywałem się w nią nie mogąc jej zrozumieć. Co ona tu robi i co się z nią robi? W końcu opamiętałem się resztkami trzeźwości (miałem takie stany transowe, ale jeszcze siłą woli mogłem je przełamać i nad nimi zapanować) i położyłem do łóżka. Serce waliło mi jak młotem. Dokładnie jak młotem. W głowie słyszałem każde jego bardzo głośne uderzenie, co mi cholernie przeszkadzało. Prędkość bicia? Przynajmniej dwukrotnie szybsza niż zazwyczaj. Dodam, że swędzenia, podwyższonej temperatury (o której nie wspomniałem) już nie odczuwałem. Na odtwarzaczu mp3 włączyłem muzykę. Jaki to by nie był gatunek podobał mi się, ponieważ wybawiał moje uszy od słuchania tego cholernego dudnienia serca. Tak mniej więcej do tego momentu miałem gigantyczne zawieszki na nawet najbardziej prozaiczne tematy. Ale jakoś mogłem je opanować. Lecz DXM nadal się rozkręcał i nie pokazał jeszcze pełni swoich możliwości. Teraz wkraczałem w stan tracenia kontroli nad wszystkim, ale nie uprzedzajmy faktów. Czasu nie kontrolowałem bo w ogóle o nim nie myślałem. Nie wiedziałem czy leci normalnie, czy może zapieprza jak głupi. Muzyka mnie drażniła. Była hmm... zbyt prosta? A specjalnie uszykowałem sobie między innymi ambient. Ale to wszystko na marne. Odrzucało mnie od niej i nic nie mogłem na to poradzić. Kompletny brak zainteresowania. Na całe szczęście, dłoń miałem na odtwarzaczu i tylko dlatego zdołałem kciukiem jakoś go wyłączyć. Nawet najmniejszy ruch powodował olbrzymie wręcz trudności. A o przewróceniu na drugi bok to mogłem tylko pomarzyć. Oczy miałem zamknięte. Ale pod powiekami żadnych wizji. Kompletna pustka. Nic się nie działo. Więc otworzyłem je. Pokoju już nie było. Nawet minimalnych konturów. Widziałem tylko cień stropu, ktory kręcił się w prawo z dużą prędkością. Ponownie je zamknąłem. Leciałem. Nie wiedziałem gdzie. Spadałem w jakąś przestrzeń. Czułem jak łóżko się uniosło i obróciło nogami ku dołowi i zacząłem spadać. Spadałem tak i spadałem, aż w końcu zacząłem się unosić. Teraz leciałem, z tą różnicą, że w górę. Zaczęło mną szarpać. Od strony klatki piersiowej. Jakby coś chciało się z niej wydostać. Bardzo dziwne uczucie. Ani miłe ani nieprzyjemne. Po prostu dziwne. Ta szarpanina trwała dłuższą chwilę (z dzisiejszej perspektywy). W końcu ustało. I poczułem taką lekkość. Niczym nie skrępowaną wolność. Zorientowałem się, że opuściłem swoje ciało! Całkowita dysocjacja umysłu od ciała. Tylko, że nie unosiłem się nad nim, jak to bywa zazwyczaj. Odleciałem od razu w kierunku hmm... innych światów. Niestety tylko dwa potrafię opisać. Brakuje słów aby opisać zwłaszcza to, co się czuło. W jednym z nich nie było 3 wymiarów. Była ich jakby nieograniczona ilość. Cokolwiek co się widziało nie miało tylko wysokości, szerokości i długości. Jakby każda wyskość, szerokość i długość miała jeszcze swoją wysokość, szerokość i długość itd. Odniosę się jeszcze do stanu umysłu. Otworzyłem oczy. Nic nie widziałem. No to znowu się zamknęły. Miałem dłuuugie momenty, że całkowicie straciłem nad sobą kontrolę. Nawet, a raczej zwłaszcza nad umysłem. Żadnych myśli. Nawet najmniejszych. Tylko ciągle jakieś dziwaczne wzije ale umysłowe. Pod powiekami nic nie widziałem, jakbym nie miał oczu. Wizje tworzyły się w psychice i tam je odbierałem (trudno to wytłumaczyć, bo wszystko tworzy się w psychice). Kontrolowały mnie całkowicie. Nie wspomniałem jeszcze o jednej rzeczy. Na początku podróży, miałem wybór. Głupio to będzie brzmiało. Ale mogłem wybierać. Czy chcę bad tripa czy pozytywną przygodę. Ale to nie wyglądało tak, że ja miałem tylko wybrać. Musiałem kierować swoimi poczynaniami tak, aby uniknąć przykrości (poźniej nastąpił całkowity brak kontroli, tak na oko, gdzieś na dwie-trzy godziny). Żeby powyższy opis nie był odbierany zbyt błogo. Miałem jakieś różne momenty, że czułem się na skraju wytrzymałości psychicznej. Jakbym słyszał pukanie do drzwi, za za nimi stało jakieś opętanie psychiczne. I mam świadomość, że dzieli nas cienka czerwona linia, po przekroczeniu której mogę nigdy nie wrócić do zdrowia psychicznego. A najgorsze było to, że nie mogłem nad niczym zapanować i nic nie zależało ode mnie. Już nie wytrzymywałem. Czułem się jak zamknięty w klatce. Uwięziony. I nastąpiła światłość. Taka błoga. Był całkowity spokój, nic wiecej tylko złote światło i spokój. Poczułem a raczej wiedziałem, że stanąłem przed Bogiem. Nie widziałem żadej postaci czy czegokolwiek. Ale to się czuło. Dodam, że w życiu prywatnym nie jestem katolikiem. A co do wiary, to ateistą też nie jestem. Raczej poszukującym. Atmosfera była taka podniosła. I zacząłem się modlić. Nie jakoś specjalnie. Ale była to najszczersza modlitwa w moim życiu. Płynęła z głębi serca. Z jego najgłębszych zakamarków. Błagałem, aby dodał mi sił, abym przetrwał to wszystko, bo czuję, że nie wytrzymam. Że grozi mi nieodwracalne skrzywienie psychiki. Trwało to wszystko jakiś czas (wiem, wiem, powtarzam się, ale weryfikacja upływającego czasu, była praktycznie niemożliwa). Nie byłem w stanie niczego ocenic. Wcześniej przed tym spotkaniem odczuwałem jakby implozję świadomości. Czyli to co mną zawładnęło, cała potęga DXM, cała ta wymaginowana rzeczywistość, wszystko się składało, wpadało do środka. W jednym punkcie. Jakby świadomościowa czarna dziura. Wiem, że bredzę, ale na prawdę bardzo ciężko cokolwiek opisać, zwłaszcza coś z tych historii niemateralnych, duchowych. Jeszcze jedna sprawa. Najmniejsze poruszenie głowy na poduszce wywoływało olbrzymi szelest. Tak wielki, że mógł on obudzić śpiącą w pokoju obok matkę (moje wyobrażenia)! A gdy się obudzi i zobaczy, że jestem naćpany to będzie źle. Czułem świat jakby dwuwymiarowo. Coś jakby matrix. Ale matrix w sensie jakiegoś zniewolenia a nie władzy maszyn nad ludźmi. I skoro ten świat jest dwuwymiarowy to dobrze. Ale zaraz! Hola, hola! Przecież świat ma dwa wymiary! Rodzice nie mają znaczenia. Oni też są ograniczeni. W sumie to czy ktoś ćpa, czy nie też nie ma znaczenia. W sumie, nic nie ma znaczenia. I tak dalej. Rozgryzłem całkowicie otaczający mnie spisek. Wiedziałem, że on jest, ale nie mogłem nic przeciw niemu zrobić. Z perspektywy czasu podejrzewam, że te przemyślenia miały miejsce w fazie końcowej podróży, gdy mogłem już jakoś panować nad myślami. Jeszcze ostatnia kwestia. W szczytowym momencie podróży, gdy w opisie piszę myślałem, to tak na prawdę nie myślałem. :-) Po prostu odczuwałem wszystko jakoś wewnętrznie. Jakby intuicja zastąpiła moje myśli, które gdzieś zniknęły. Podsumowanie Miałem jeszcze całą masę różnych lotów w inne światy i wymiary, różnorodnych doznań, ale nie jestem w stanie ich opisać, ponieważ albo nie potrafię albo nie pamiętam. Powyższy opis stanowi może z 5 procent tego czym omotał mnie DXM. Zapewne się zastanawiacie, czy to kiedyś powtórzę. Myślę, że tak, bo to była tak niewiarygodna i fantastyczna podróż, że trzeba to powtórzyć. Tylko, że na pewno, nie w samotności, a zwłaszcza nie w towarzystwie rodziny, bo to tylko stwarza niepotrzebne złe myśli. Pierwszy raz w życiu, miałem tak długą (apogeum trwało około 2 godzin) i całkowicie mnie opanowującą podróż (nie miałem wpływu na nic). Jeśli już ktoś ma nieodpartą pokusę poszerzenia świadomości, to zamiast tracić zdrowie i kasę na speed, mdma, lsd czy nawet marihuanę, polecam DXM. Jego możliwości są NIEOGRANICZONE! P.S. Powyższy trip może mieć pewne nieścisłości, czy błędy logiczne. Ale wynikają one z faktu, iż ogromną większość napisałem na drugi dzień, jeszcze zamotany. Resztę napisałem ponad dwa miesiące później, dzięki czemu pewne fakty mogłu ulec odmiennej interpretacji, lub po prostu, mogłem część zapomnieć. P.S 2. Pozdrowienia dla twórcy kalkulatora DXM. :P

Komentarze

Maniak_17 (niezweryfikowany)
DXM nie jest wcale taki zdrowy bo rozpierdala wątrobe.
Anonim (niezweryfikowany)
Na jakiej podstawie tak sądzisz?
Anonim (niezweryfikowany)
powiem wam jak mi sie uda . wjebalem 25 dexa . zal masakra czuje ze pisze jak robot w uszach bob marley w bani nire wiem co napiely mi sie plecy i klata caly sie napiolem czuje sie ale napiaty moje miescnie bezwarunkowo sie napinaja jak to pisze to mi trosze faza zcvhodzi !! ale ogolnie dxm okreslam na niezly caly cas czuje sie wspanbiale poza pierwszysmi fazami jakas godzinka po zarzuceniu haft pozbniej znodu haft a teraz nawed moge napisac o tym i piszer taki maly TR Jak zamkne oczy to jest bardziej luz a jak mam otwarte to jstem napiety ale nie zamykam bo jest za grubo bob marley mnie wyprowadza za daleko az sie boje i musze otwierac oczy i zjebac se tripa ale jak napisze juz do konca to zamkne oczy i wlocza najbardziej wychilowany kawale boba maeleya !!!Czuje Bardzo napiete miescnie szyjji i ramion nie wiem czemu moze od pisabnia ale nogi tez sie napianaja ale moge je kontrolowac ale po tych haftah naprawde BOSKO jest nie wiem czy wstac i ii sc po ocs do picia bo moze juz ten stan nie wrocic !!! jesli chodzi o dxm w moim rzypadq acodin 24blety to jest jazda ale polna pol bym powiedizla ze milo
Anonim (niezweryfikowany)
otóż dwa dni temu miałem mecz... wcześniej zjadłem tylko skromniutki obiad w postaci dwóch klusek i jednej małej roladki. Miałem straszną biegunkę od rana bo dzień wczesniej piłem wódkę... trochę bolał brzuch, więc rano wziąłem ketonal, zaś przed meczem Bunondol (buprenomorfina) - jedna tabletka podjęzykowa, do tego łykłem 4 tabletki Acodinu zapijając kawą... Potem jeszcze zgryzłem 2 tabsy rozpuszczalne Tigera (taki red bull energetyczny rozpuszczalny w wodzie)... Pojechałem na mecz i... zaczęło się dziać coś strasznego, źle się poczułem, miałem podwyższoną adrenaline, brak koordynacji, zszedłem po pierwszej połowie i tak już sobie z papieroskiem przesiedziałem do końca meczu wypijając tonę wody... W drodze powrotnej zacząłem strasznie wymiotować, zwymiotowałem wszystki, obiad, kawę i cała wodę. A co zrobiłem łyka ponownego to znów wymiotowałem. I tak już aż do białego rana. Na kolację nic nie jadłem, wypiłem 3 łyki herbaty i znów wymiotowałem, brałem prysznic i znów wymiotowałem. Poszedłem spać o 20.00 , wstałem dnia nastepnego dopiero o 12.00. Byłem taki śpiący i potwornie zmęczony że szok... A żołądek zaczął dopiero tak w miarę od mojej pobudki funkcjonować. Doradźcie czym mogło to być spowodowane ??? - nadmiernym wysiłkiem ? czy tą dziwną mieszanką chemiczną, bo obiad był okey, nikt po nim nie wymiotował. Odpiszcie na maila najlepiej
rat (niezweryfikowany)
możliwe,że przez tą "pseudomorfinę" Cię tak pogięło. Ma to do siebie,że powoduje wymioty, chociaż to była jedna tabletka.. Napewno acodin zrobił swoje. Jeśli macie problem z wymiotami polecam METOCLOPRAMID 10 mg iv,po, czy też im (dożylnie,doustnie,domiesniowo)
CnnaBeat (niezweryfikowany)
Racja z tym na końcu, chociaż lsd nie boli :)
Pagy (niezweryfikowany)
heh ... tak sobie czytam te wasze trip raporty... i uwazam ze to jest kurwa zajebiste !!!! :D tylko ze u mnie w miescie (male miasto, powiat od niedawana):P sa tylko kurwa 4 pierdolone apteki i kurwa w zadnej kurwa z nich nic nie ma !!!! ani acodinu ani kurwa tussidexu ja niewiem co dzieje sie :/ a z checia bym se zeżarl to... kurwa co jest do huja ??!! wycofali to z aptek czy jaki huj kurwa ?!?! .... <- sorki za wulgaryzmy ale kurwa wqrwiam sie !!! PzDr 4 aLL co wiedza co dobre ;]
mićka (niezweryfikowany)
jakże cudowna wypowiedź... nie wiem ile jej autor ma lat ale z tekstu można stwierdzić że jest niedopieszczonym 13 latkiem którego ideologią życiową jest przeklinanie...
Anonim (niezweryfikowany)
a jest gripex?:D
Anonim (niezweryfikowany)
Nie ale jest pani Goździkowa
Anonim (niezweryfikowany)
ludzie nie bierzcie tego gówna! wydaje mi się, że właśnie sobie tym wątrobe rozwaliłemn. napisze tr za pare dni jak bede mogl na to patrzc obiektywniej.
NalesnikLD (niezweryfikowany)
szkoda kasy i zdrowia... a nie sądzisz że DXM w postaci Acodinu jest jeszcze bardziej szkodliwy?
Anonim (niezweryfikowany)
czy acodin jest wykrywalny przez narkotest (taki najprostszy, dostepny w aptece) ?
Smakosz DXM (niezweryfikowany)

DXM nie jest wykrywalny przez narkotest ale może dawac omyłkowe wyniki na fencyklidynę... Nie istnieje nawet test na DXM a jęśli nawet to nie jest on chyba zbyt popularny... ;) Mało ludzi ma świadomośc jak wspaniałe wynalazki sprzedają obok w aptece... Pozdrawiam

fenris (niezweryfikowany)
Dosc ostro... ja na ponad 8mg/kg mialem duzo lzejsze fazy. Warto zaznaczyc ze skutki smiertelne moze miec juz 15mg/kg, stad zbyt natarczywe proby wbicia na 4 plateau nie sa zalecane. Zdecydowanie warte polecenia jest zaslonienie sobie oczu dlonmi, tak zeby zablokowac doplyw swiatla i moc w pelni cieszyc sie halucynacjami - nie mowie tutaj o jakichs banalnych przesuwajacych sie ksztaltach, to sa cale trojwymiarowe swiaty skomplikowanej, przeksztalcajacej sie nieustannie geometrii. Robi wrazenie, nie powiem. Rzecz bardzo istotna - o ile najbardziej hardkorowe i problematyczne efekty mijaja po powiedzmy 4-6 godzinach, zaburzenia motoryki potrafia trwac caly dzien. Stad lepiej byc ostroznym jesli usiluje sie udawac normalnego przed rodzina :P Co do innych komentarzy - watroba _chyba_ nie cierpi od tego srodka, natomiast wg. niektorych badaczy srodki podobne do DXM moga powodowac dosc wredne uszkodzenia mozgu, acz nie ma na to definitywnych dowodow.
Anonim (niezweryfikowany)
waltowne podwyzszenie temperatury osrodkow korowych i opon, inhibicja heat shock protein hsp70 i hsp102 nie ma dowodow na neurotoksycznosc dmx? polecam google.com
Anonim (niezweryfikowany)
google to gowno dla dzieciakow!!!!!!!!
Anonim (niezweryfikowany)
Dextromethorphan, a common antitussive often found in cough medicines, has been shown to cause vacuolization in rats' brains.[4] However, oral administration of dextromethorphan does not cause vacuolization in rats' brains.[5] uffffff ;)
Anonim (niezweryfikowany)
No twoj trip był niewatpliwie boski. Ja dnia wczorajszego razem z kolezanka tez zazyłysmy tego cudownego specyfika jakim jest Acodin. A ze to byl nasz first time ja wziełam 17 kaps, ona 13kaps z wzgledu na fakt ze moj łeb jest niewatpliwie mocnijeszy. Mnie kopneło od razu po jakis 30 min ja dopiero pozniej po jakis 1,5 godz. Poszłyśmy do pizzeri, teraz wiem ze to bylo zwykle wyrzucenie kasy bo ja po 2 gryzach myslałam ze sie zrzygam kelnerce na ryja. Na smamym poczatku byl najwiekszy przejeb, zaczełam sie pocic jak pojebana, dosłownie strumienie potu z mojej twarzy i karku kapały na podłoge tudzież nie bylam w stanie wogole nad tym zapanowac. Nagle pojawiły sie fazy swedzenia. Cały łeb, kark, nie wspominajac o twarzy swedział mnie jakby rok czasu wody nie widział. Ale jakos to było. Muzyke słyszałam bardzo artystycznie, normalnie prawie nigdy nie zwracam uwage na muze w tej pizzeri, graja taka jak przecietnie z radia, ale tym razem kazdy dzwiek slyszałam dokladnie kazdy bit, szczatek skrzypiec, perkusji, gitary, wszystko. Gdy musiałam isc po popielare i wstałam aby to uczynic malo nie jebnełam jak długa. Jakos doszłam do pani tereski krokiem tak płynnym i lekkim jakbym sytopami wogole nie dotykała ziemi. Potem łaziłysmy po miescie spotkałyśmy znajomych poszłyśmy po szlugi na CPN. Po drodze zaczepił nas jakis zapierdolony jak szpok ksiadz z bialorusi dał nam 100 i powiedział zebysmy kupili sobie browary i przyniesli mu reszte na bilet do zakopca tudzież tak tez uczynilismy choc jak chuj korcilo nas zeby spierdolic z tym keszem. Na koniec na pks spotkałam innych znajomych ktorzy stopem ok 12 w nosy jechali na jakis festyn do miejscowosci jakies 50 km od naszego city. Ja oczywscie pojechałąm z nimi, po drodze mialam takie mega zianie ze w zyciu sie tak nei usmiałam, jednym slowem bylam na bazie o 3 z fantastycznymi przezyciami po boskim Dxm, napewno to powtorze niedługim czasie.
Lisek (niezweryfikowany)
Ja swojego czasu w wakacje brałem z laską po paczce i zapijalismy sobie to red bullem albo coca colą generalnie odczucie wyjscia z siebie jest bardzo miłe i nie odnotowałem żadnych skutków ubocznych, choć niektórzy moi znajomi wymiotowali. bardzo ciekawe okazuje sie chodzenie po acodinie gdyż wychodzi ono nadzwyczaj dziwnie :D co do zdrowia to na pewno nie jest to zdrowe ale ja nie odczuwam ( przynajmniej po pół roku od ostatniej dawki) zadnych zaburzeń... bardzo dobre na wycieczki do Boga gdy leży się na lotnisku w lecie na słoneczku :D ale mimo wszystko jak na razie tylko po acodinie odbyłem swoisty orgazm umysłu
twoja stara (niezweryfikowany)
jezzzzzu ludzia nie zryjcie na aco!!!
Jaisingh (niezweryfikowany)
Podjadalem z kolesiem na dwoch 3 opakowania, nie pamietam mocy opakowania w mg ale nie bylo kiepsko. Wyszlismy z imprezy, zdawalo sie ze bylismy sie przejsc tylko kawalek a nie bylo nas 1,5 h :) Widzielismy kilka ciekawych kwestii po drodze, sam nie wierzylem w to co widze :> dosc szybko z nas zeszlo... jedynym minusem sa skutki uboczne, ale po wlasnym doswiadczeniu wiem ze nie wystepuja u kazdego :) Polecam ale radzilbym uwazac z przedawkowaniem bo naprawde moze byc kiepsko a wkoncu to jest jednak lek. Pozdrawiam i zycze udanej korby ;)
Anonim (niezweryfikowany)
Moja przygoda z DXM o dziwo nie zakończyła się tragedią. A to tylko dlatego, że nie dowierzałam temu do czego ten środek jest zdolny, jak też nie czytałam nigdy wcześniej hyperreala poprostu kolega mi polecił!. Szczęśliwe i chętne nowych wrażeń ja i panna E. zaszłyśmy do apteki. Pani magister bez problemu sprzedała nam dwa opakowania aco. Szybko poszłyśmy do domu E. i od razu wszamałyśmy po jednym opakowaniu, bez przerw bez systematycznego popijania co kilka tabletek. Minęło 15 min, nic się nie działo tylko co chwila padały słowa "kurw.. trochę się boję". No nic postanowiłyśmy zajść do sklepu kupić jakieś słodycze. Podczas czekania w kolejce zaczęłam odczuwać początki fazy, od momentu kiedy to zaczęła przeokropnie mnie swędzieć głowa. Drapałam się jak najęta, lecz dziwny wzrok staruszki stojącej obok mnie ustatkował. Trochę spanikowałam, po czym powiedziałam do E. "chodz lepiej z tąd, nie wiem co się dzieje". Jak widać E. w ogóle jeszcze nie wzieło zdążyła kupić paprykowe chipsy i wyszłyśmy na zewnątrz. Chodząc po ziemi czułam się jakbym stąpała po księżycu cała uchachana w kółko powtarzałam, że "latam", lecz później nie było tak zabawnie. Dalszych 100m drogi nie pamiętam. Słyszałam tylko głos E. "kurw., nie przesadzaj, wytrzymaj". Nie wiedziałam ocb. Później widok moich wymiocin na trawniku. Czułam się jak jakiś śmieć nigdy nie zdarzyło mi sie zwymiotować w miejscu publicznym, wciąż myślałam czy nikt przypadkiem nie widział. Dalszej drogi niezbyt pamiętam, niestety na E. zaczynał działać już DXM. Nagle zobaczyłam że znajdujemy się przy placu zabaw. Chciałam usiąść na ławeczke niestety strasznie się poobijałam, zostałam pozbawiona jakiegokolwiek wyczucia dystansu. Pozostawałam w takim stanie przez najbliższe dwie godziny, razem z E. nie dawałyśmy rady wstać. Dziwił mnie fakt że nikt nie zwrócił na nas uwagi, ani dzieci które jak gdyby nigdy nic bawiły się na placu, ani ich matki. Mialam uczucie jakbym siedziała tam już z 8 godzin, bałam się że jest juz późna noc. Często myślałam o śmierci tak jak nigdy dotąd, wydawało mi się, że faza nigdy nie odejdzie, że zostanę w tym stanie już na zawsze. Ciągle też pytałam się E. która jest godzina po czym odpowiadała mi na dwa sposoby. "jest 18.45,i też za 15, 19" . Wszystko WSZYSTKO śmierdziało mi tymi czipsami paprykowymi, robiło mi się znowu niedobrze. Oczy nie potrafiły się zsynchronizować obraz dwoił się i troił. W dodatku ten ciągły szum samochodów i stukot obcasów. Później faza zaczęła trochę odchodzić była godzina 20. E jakoś wstała po czym zaczęła śmiesznie skakać. Patrzyłam na nią i na te jej dziwne krótkie nogi w stosunku do tułowia, chciało mi się śmiać ale nie byłam w stanie Złapałam E za rękę. Gleba. Niestety nie udało się. Wytarłam spodnie po czym zaczęłam iść robocim ruchem, myślałam że to wszystko mi się śni. Nie zauważyłam że idę trawnikiem, a nie po chodniku. Stop. Tu jest barierka. Barierka ma pół metra wysokości. Cholernie wysoko. Stoję i myslę. Znowu gleba. Ok jestem po drugiej stronie przy klatce E. E. mnie zostawia i i idzie do domu. Dre się na nią ale rozumiem ona nie da rady mnie odprowadzić. Zostaje sama 100m do domu. Idę pomiędzy blokami po trawniku. Nikt mnie chyba nie widzi. Weszłam do swojego bloku. Schody wydają się cholernie wysokie, denerwuje mnie ten ciągły szum samochodów. Doszłam do domu, drzwi były otwarte ojciec w łazience. Mama jeszcze w pracy. Poszłam do pokoju. Łóżko wydaje się jakby było piec razy krótsze niż jest w rzeczywistości, nigdy jeszcze tak wygodnie mi się nie leżało. Zasypiam w kurtce i w butach. Tata nie wchodzi do pokoju tylko mówi w drzwiach że idzie do sklepu. Nic nie zauważył. Wstaję i próbuję iść do kuchni. Zbiłam szklankę bo nadal nie mam poczucia odległości. Włączam komputer, znowu dziwna faza, że to sen. Lecz wszystko zaczyna odchodzić, ale mam znieczulenie na całym ciele. Co chwile szczypię się w rękę. Potem cholerne mrowienie, boli. Poszłam spać, koniec na dziś. Okropny BAD TRIP, nie radzę brać tego kiedy masz obawy że coś może Ci się stać szczególnie nie bierz na dworze, tylko w zaciszu domowym.
Anonim (niezweryfikowany)
ekhm... kurwa tak to dobre słowo na podkreślenie mojej jazdy z acodin 300 mg :( wziąłem 20 tab. przez jakieś 30-45 min wiec jak kończyłem aplikowanie to już pierwsze musiały się przytrawić, ogólnie cholernie długo się je 20 tych małych tabsów a gorzkie są i jeszcze mi parę się źle przełknęło łee, nie smaczne. po następnych 30 minutch bylem ostro oszołomiony i wzrok mi się rozmazywał i głupiałem wiec przestałem grac bo nie miało to sensu i męczyło, położyłem się na wyro i po chwili przypomniało mi się co tam ludzie nie pisali o muzyce po dxm. hmm przesłuchałem 2-3 kawałki ale tylko łeb mnie bolał bardziej po nich i nieprzyjemnie było wiec zdjąłem z głowy słuchawki i gdy nią ruszyłem po prostu oberwałem wybuchem oszołomienia, hmm tak dobrze określone... po paru kolejnych minutach czułem się po prostu tragicznie i zaczęło mnie zbierać na bełta wiec wstałem i zacząłem iść do kibla a tak się chwiałem i bylem zamroczony + oszołomiony ze ledwo doszedłem do kibla, padłem i bełtnołem... potem siedziałem na posadzce i nonstop mnie nabierało na bełty mimo ze nie było czym aż nagle mnie poraził ból... no kurw ale myślałem że jeszcze chwila i umrę, położyłem się na posadzce zlany zimnym potem na chyba z 5 min co mi sprawiało ulgę bo była zimna, najbardziej pamiętam tą okropną bezradność... stwierdziłem ze rodzina jak wróci to nie może mnie zastać rozjebanego na kafelkach w kiblu wiec jakimś cudem się przeniosłem do łózka z posmakiem rzygów w gardle i próbowałem cudem zasnąć/przeczekać... imo od teraz jakoś mi się urwały 2-3 godziny wiec raczej spałem... po obudzeniu rodzina była a ja praktycznie nie moglem chodzić bez obijania się o ściany a wzrok miałem mocno rozmazany i nie za bardzo mogłem myśleć ale najgorsze mineło.. jeszcze później bylem jak by w jakimś błogostanie leżałem z zamkniętymi oczami słabo czując upływ czasu lub gapiłem się bezmózgo w ścianę słuchając muzyki przez parę godzin w łózku zastanawiając się czy jeszcze bym żył gdybym wziął planowane 450 30tab i jeszcze bez bełta :( kurwa od tamtej pory przysiągłem sobie ze nigdy się już nie tykam żadnych drugów i pisze to aby was przestrzec przed nimi... DONT TRY DRUGS btw 5.5 mg/k bmi 16...
Anonim (niezweryfikowany)
Zjadłem 18 tabletek po 15 mg razem 270 na 60 kg wagi bania niezła ale jedno mnie meczy... to cholerne swędzenie czy to po tym bromie? bo jadłem dxm w postaci bromowodorku...
No więc brałem Aco w sumie już 3 razy: - 1 raz 13 tab. -2 raz 15 tab. -3 raz 15 tab. Najlepiej było za 3-cim razem : Po dwóch razach bałęm się brać tego ze względu na wątrobe, mózg etc. jednak kolega jakoś mnie namówił, kupiliśmy tabsy i ruszyliśmy w kierunku domu . Potem jeszcze kupiliśmy tigera żeby jakoś popić, starzy akurat wychodzili więc chata wolna była. No więc wyszliśmy na dwór z psem aby tam skomsumować aco, ja dałęm jakoś rade jednak kumpel musiał dokończyć w domu . Następnie spotkanie z koleżanką ;] kolega juz dawno miał faze a mnie dopiero brało , chodziliśmy sobie tak z panną W. no i wkońcu odprowadziliśmy ją do domu(około 2-3km) chodziło nam się przyjemnie jak to na aco bywa, ja zpękany byłem bo bałem sie że spadniemy z mostu ;] , gdy odprowadziliśmy koleżanke zaczołsię prawdziwy trip biegaliśmy jak opętani , po powrocie do domu miałęm wrażenie że te wszystkie wrażenia były snem, niektótych faktów nie pamiętam np. że policja jechała ale tripuważam za udany
Anonim C (niezweryfikowany)
Mój drogi acodin nie jest taki niewiiny na jakiego wygląda, uwierz mi- biorę od roku od przeszło 2 miesięcy po 20 tabsów co drugi dzień (wiem- mało ale no na lekcjach na więcej nie mogę sobie pozwolić. Doznania na ACD są naprawdę niesamowite, wszystko staje się piękne, masz wrażenie że to nie prawda że jesteś uśpany, że tak naprawdę całe życie byłeś pod wpływem jakiegoś bad trpowego narkotyku a teraz wreszcie otrzeźwiałeś. Ubóstwiam stan na ACD ale ostatnio bardziej się zainteresowałam i dowiedziałam się kilku nieciekawych rzeczy: -ACD przede wszystkim niszczy nie wątrobę a nerki, na prawdę w bardzo krótkim czasie może je doszczętnie zniszczyć, jest to nieodwracalne i najczęściej kończy się dializami (o ile nie śmiercią) -owszem, Acodin uszkadza też wątrobę (jak każde tablety) w końcu to sama chemia. ze zniszczoną wątrobą też są puźniej ptroblemy, poczytajcie sobie w necie -NIEODWRACALNIE NISZCZY SZARE KOMÓRKI- czyli robi pape z mózgu. Najgorsze jest to, że skutków nie odczuwa się doputy dopuki nie przestanie się go regularnie brać. Wtedy zaczynasz się orientować że nie potrafisz zrozumieć rzeczy które kiedyś wydawały się banalne, nie potrafisz się skupić, ani nic zapamiętać -ACD jebitnie niszczy wzrok, co chyba wydaje się logiczne dla ludzi to cacuszko łykających, będąc na ACD mam znacznie gorszy wzrok niż na "trzeźwo" nieprawdaż? Wydaje się że to piękny sposb na odreagowanie rzeczywistości... ja się jej prawie ostatnio pozbawiłam.. bo przedawkowałam
Tupac89 (niezweryfikowany)
Nie wiem jak można lykać dexa np. w szkole czy gdzieś na imprezach... Dla mnie to jest lekko myślność i marnotractwo. Ja za pierwszym razem wzielem w domu, bylo to 8,6mg/kg (swojej masy nie podaje bo jest troche smieszna;p)No i fakt loty mialem zajebiste:D No to za 4 razem wziełem 11,9mg/kg i uderzenie wpadlo szybciej niż sie spedziewałem, co za owocowalo kurweskim bad tripem (myslalem ze rodzice szybciej usna) A znowóż wczoraj wzielem dawkę jak za pierwszym razem i efekty takie jak przy tej większej, tyle ze już bez przypału. Dla mnie najlepiej kopie gdy jest ciemno, leży się w lużku z mp3... Branie tego w szkole czy na dyskotece to poprostu Idiotyzm, DXM to nie jest koks czy ekstazki. Pozdro
Tupac89 (niezweryfikowany)
Mam pytanie do was ludziska;] Troszke nie na temat, ale zaryzykuję... Jak sie daje swuj komentarz/post chociaz by tutaj: tps://talk.hyperreal.info/thread/198,189;nocount ??? Bo albo bez kitu jestem jakiś ograniczony, albo nie widzę jak można tam cokolwiek napisac;/ Już jakis czas czytam sobie to forum i chciałbym wkoncu wziaść udzial w jakiejs dyskusji... Z góry dzieki za pomoc.
Anonim (niezweryfikowany)
[quote=Anonim C]Mój drogi acodin nie jest taki niewiiny na jakiego wygląda, uwierz mi- biorę od roku od przeszło 2 miesięcy po 20 tabsów co drugi dzień (wiem- mało ale no na lekcjach na więcej nie mogę sobie pozwolić. Doznania na ACD są naprawdę niesamowite, wszystko staje się piękne, masz wrażenie że to nie prawda że jesteś uśpany, że tak naprawdę całe życie byłeś pod wpływem jakiegoś bad trpowego narkotyku a teraz wreszcie otrzeźwiałeś. Ubóstwiam stan na ACD ale ostatnio bardziej się zainteresowałam i dowiedziałam się kilku nieciekawych rzeczy: -ACD przede wszystkim niszczy nie wątrobę a nerki, na prawdę w bardzo krótkim czasie może je doszczętnie zniszczyć, jest to nieodwracalne i najczęściej kończy się dializami (o ile nie śmiercią) -owszem, Acodin uszkadza też wątrobę (jak każde tablety) w końcu to sama chemia. ze zniszczoną wątrobą też są puźniej ptroblemy, poczytajcie sobie w necie -NIEODWRACALNIE NISZCZY SZARE KOMÓRKI- czyli robi pape z mózgu. Najgorsze jest to, że skutków nie odczuwa się doputy dopuki nie przestanie się go regularnie brać. Wtedy zaczynasz się orientować że nie potrafisz zrozumieć rzeczy które kiedyś wydawały się banalne, nie potrafisz się skupić, ani nic zapamiętać -ACD jebitnie niszczy wzrok, co chyba wydaje się logiczne dla ludzi to cacuszko łykających, będąc na ACD mam znacznie gorszy wzrok niż na "trzeźwo" nieprawdaż? Wydaje się że to piękny sposb na odreagowanie rzeczywistości... ja się jej prawie ostatnio pozbawiłam.. bo przedawkowałam[/quote] Powiem wam prosto z mostu wczoraj przadawkowałem acodin 40 tabsów na raz, a najlepsze było to że to była moja pierwsza jazda z acodinem , bylem w szpitalu dali mi otrutke i pod kroplówke i co 0.30 godziny zaglądali domnie czy żyje:( pisze tera ze szpitala (mam laptopa). POzdrowienia nie polecam nikomu przedawkować Acodin,
Anonim (niezweryfikowany)
dobra, dobra... nie pierdol.
twoja stara (niezweryfikowany)
Sranie w banie pierolenie. Wiadomo, ze kazdy organizm ma inna tolerancje na DXM, oraz inne specyfiki, ale nie przedawkujesz 40 tabletkami. Ja zjadłam dwa opakowania i jakoś żyje(30tab w opakowaniu). ściema na maxa Mam wrażenie,że jakies dzieci wchodza na te strone, ktore chca sie pochwalic ze zjadly iles tam tabletek. Niewazne ile zjadles, wazne jaka bedziesz mial faze. Twoje cialo jest nieco bezwladne na aco, ale Ty kierujesz swoja faza przez nastawienie,psychike,mysli. To calkiem latwe zupelnie jak z swiadomym snem.Chodzi o to,ze jak juz decydujesz sie na pewna dawke DXM to dobrze jest uzyskac pewne efekty. Ostatnio spozywalam jakis tydzien temu z moja kolezanka aga i bylo calkiem nice. Jezdzilysmy nocnymi autobusami, duzo chodzilysmy i gadalysmy. Dobra faza byla. Mysle, ze wkrotce znowu bede niewidzialna. Jesli chodzi o zdrowie to nie mam odpowiedniej wiedzy, a skutki uboczne wiadomo jakie, z reszta jest napisane na papierku z opakowania. pozdrowienia dla acozjebow!!!;p
Anonim (niezweryfikowany)
ktos mi powie jaki est jprzelicznik DXM? ile mg na kg masy ciala? chodzi mi o taka słuszną dawke. oczywiscie biorac pod uwage ze jeszcze nigdy tego nie probowalem. z gory dziekuje za pomoc.
Anonim (niezweryfikowany)
http://www.myjavaserver.com/~gambit/calc.html, ale nie traktowałbym tego jako wyroczni. Najgorsze w Acodinie jest to że jest określona dawka w opakowaniu i nie umiem zjeść np. połowę bo jakoś tak głupio wygląda. :D No i efekty fizyczne przeszkadzają ale da się przeżyć.
Grygor (niezweryfikowany)
Troche bk. wczesniej nie czytalem nic o dxm, kumpel chwalil wiec wziolem... po wypiciu 0.7 absolwenta / 3 osoby lyknalem caly listek i popijalem luxusem. mówcie co chcecie pamietam pierwsze 15 min x] nastepnego dnia elegancko u ciebie w domu wszystko ok tylko plecy obdrapane... jakos w ten weekend rozpracuje dxm
Oxy (niezweryfikowany)
No masakra.. jak czytam to mi się acodin w wątrobie waży.. Ja ważę 90 kg, acodin brałem kilka razy (z przerwami conajmniej miecha) i ostatnio po wielkim niedosycie poprzedniego razu postanowiłem zaaplikować sobie końską dawkę 70 ałych pięknych tableteczek zaaplikowanych na dwie serie z odstępem na wyciskanie drugiej paczki :) zapite 3 browarami daje takie doznania jakich nigdy nie doświadczylem.. chociaż faza trwała krótko ale intensywnie i tak czuje niedosyt.. jeszcze 2 tygodnie i pierdykne sobie 90 albo sto + jakaś wódka.. da sie to wogole przedawkować!? Jak ja po 60 bez żadnego alko chodze sobie po mieście jaram MJ i cisne glebe z ludzi bo dziwacznie sie zachowują. Może mam odporność jakąś na DXM a szkoda bo po 30 czuje się jak po browarze.. Dodam że na pierwszy raz walnąłem 30 + MJ to schody dla mnie były nie lada wyzwaniem :D uj tam ide na wiadro paczucha
bilet (niezweryfikowany)
postanowilem sprobowac tego calego acodinu, mam dosc duze doswiadczenie z narkotykami(glownie psychodeliki), postanowilem ze czas sprobowac czegos nowego, okolo godzine temu zjadlem 30 tabletek, wlasnie czekam na zmiany swiadomosci, slucham muzyczki i czytam trip raporty, na razie nic
bilet (niezweryfikowany)
nawet nie jest zle,a na pewno nie chce mi sie juz kaszlec;) mam male problemy z zachowaniem rownowagi, i nie bardzo wiem jak otworzyc piwo, spodziewalem sie czeegos troche mocniejszego ale jest w miare ok. zdecydowanie ostatni raz. wole mojego kwasa. marzy mi sie meskalina...
Anonim :P (niezweryfikowany)
Wczoraj jak sobie czytałem to mnie Zaimteresował DXM. Postanowiłem Sprobowac. Poszedłem do Apteki. Bez problemu Dostałem oczywiscie w dowcho aptekach zeby nie nabrali podejrzeń :P Siedze Przed Komputerem. Wziołem 20 tabsów. po 30 minutach nic specjalnego. Miałem małe problemy z Utrzymaniem równowagi xD Wziełem kolejne 15 ... i Tu popełniłem błąd... Jak zawsze zreszta :P Po tych 35 czyłem ze sie zaczyna ;p Mimo to dorzyciłem kolejne 15... i tu juz sie zaczeło na dobre... Na początku spacerowałem po dworzu z kolezanka. Zaczoł mi sie plątac jezyk... ale jak!! z ledwoscią wydusiłem z Siebie zdanie... A pewniej chwili totalnie nagle jak mnie nie zaczeło swędziec głowa, ramiona, plecy (do tej pory njeszcze mnie gdzie nie gdzie poswędza xD Potem poczułem "potrzebe" ze nie moge być na dworzu. Poszedłem do Kolezanki do domu. i Tak naprawde dopiero sie zaczeło... Jak czytałem to myślałem ze chodzenie to naprawde bedzie cos trubdnego czy ciezkiego a u mnie nie mogłem chdzic ... a jak juz wstałem to szedłem niby jak robot (tak mi powiedzieli) Dosłownie pytałem sie kilka razy na minute ktora godzina... nie wiem dlaczego... Siedziałem chwilke ... widziełem znajomych podwójnych, potrójnych :P POszedłem do domu i położyłem sie. Wsomniał tu ktos, ze " o przewroceniu na drugi bok to moglem pomarzyc" ja nie ja sie przewracałęm az nad to... rzucało mnie jak sie przewracałem... jak czytałem sms0y w telefonie nie mogłem ich rozczytac .. Poczucie odległosci znikło totalnie... Dzis rano sie obudziłem i jeszcze mne swędzi hehe... ale w nocy mysl o śmierci mnie nie opuszczała.. nie wiem czemu Długo tego nie zapomne Ojj długo... ALe chyba raczej nie powtorze Jakos choty nie mam :P Pozdrowionka
Anonim (niezweryfikowany)
Popieram przedmówcę, DXM na prawdę uszkadza wątrobę, a przy dłuższym zażywaniu może przynieść nieodwracalne skutki, takie jak martwica wątroby, od czego niestety człowiek umiera, bo wątroba jest tylko jedna ;) Na prawdę ludzie, nie bierzcie tego, bo sobie tylko zaszkodzicie. Ok, można zrozumieć, że ten 'pierwszy raz' jest w formie doświadczenia, ale jeśli ktoś jest uczulony, weźmie 30 to po prostu umiera. Ja tu widzę same minusy (patrząc obiektywnie, rzecz jasna), oprócz tego co wy zauważacie tj. dobre 'pofazowanie'. Jeśli ktoś już spróbował i wie jak to jest to niech nie zabiera się za następne tabletki. Krążą słuchy, że acodin zostanie spowrotem jak kilka lat temu, wydawany na receptę. Coś w rodzaju delegalizacji.
svyraam (niezweryfikowany)

  Witam ! A propos DXM . Zajmuje sie od wielu lat wykorzystaniem wszelkiego rodzaju srodkow zmieniajacych swiadomosc w kontekscie wykorzystania ich jako tzw ." krotka sciezke " do doswiadczeniach zwiazanych z Magija i Okultyzmem ; i kiedy 2,5 roku temu wstecz dowiedzialem sie o istnieniu DXM w preparacie o nazwie Acodin ( dostepnym ogolnie ) - uznalem ten " specyfik " za REWELACJE !!! szczegolnie zas w kontekscie " doznan wyjsca z ciala " . Co ciekawe : DXM nie jest halucynogenem i " niby " oddzialywuje na O.U.N. - ale jako syntetyczny opiat wywoluje ciekawe halucynacje ( dla miejskich szamanow ) . Jeszcze raz powtorze ( a doswiadczenie mam spore gdyz jestem juz nieco " wiekowy " ) - REWELACJA !!! . Pozdrawiam z CHAO - SFERY. 9/333.

Zajawki z NeuroGroove
  • Dekstrometorfan

Substancja: 600mg bromowodorku dekstrometorfanu w tabletkach po 15mg

Wiek, waga: 19lat, 60kg

Exp: DXM, THC, Etanol, nikotyna, kofeina

S&S: Zacisze własnego pokoju, rodzice na niższym piętrze (jak się potem dowiedziałem nie spali, wbrew moim oczekiwaniom), siostry na wakacjach, mała lampka na podłodze, (schylona maksymalnie w dół, tak, aby jak najmniej oświetlała) – jedynym źródłem mistycznego światła

  • Marihuana

Byl rok 1997 albo 98, mialem wtedy 17 lat i jak każdy w tym wieku

lubiłem imprezki (piwko, wódeczka, muzyczka). Do tego

czasu "zagadnienie" palenia marihuany a rzczej skuna, nie był mi znany.

Ale z czasem zmądrzałem i postanowiłem zabakać.

W tajniki tego "sportu" wprowadził mnie brat który już wcześniej jarał.

Na miejsce mojej inicjacji wybraliśmy działkę kumpla. Nabyliśmy sztukę

materiału i wyjechaliśmy. Na miejscu bez zbędnych ceregieli zabraliśmy

  • Amfetamina

To już mój kolejny raport w ostatnim czasie, ale tak się jakoś złożyło :-)
Zatem jedziem!

  • Grzyby halucynogenne
  • Marihuana
  • Pierwszy raz

przyjemny wieczór w domku letniskowym pośrodku niczego, w pełni kobiece towarzystwo, trochę niezręczna atmosfera

Chcąc wykorzystać ostatnie ciepłe dni mijającego lata razem ze znajomymi wynajęliśmy domek letniskowy. Dwa piętra, duże patio, dookoła tylko las i jakieś zapomniane jeziorko - idealnie. Przyjechałam na miejsce w sumie nieprzygotowana na żadne ekscesy, zabrałam tylko jakieś mięso na grilla i sałatkę. Porzuciłam nawet chęć wzięcia wina, bo byłam w trakcie odstawiania wszystkich używek (robię sobie taki detox raz na jakiś czas). Na miejscu zebrało się łącznie pięć dziewczyn, kilka z nich miało się pojawić z chłopakami, ale finalnie nie przyjechali (i dobrze).

randomness