(15.03.07, Metro) Część polskich szkół kończy z tabu i ukrywaniem problemów z narkotykami. Wprowadzają narkotesty dla uczniów. Muszą jeszcze tylko przełamać opór rodziców. [G2:733 class=left]
Do tej pory problemy narkotykowe w polskich szkołach są skrywane. Poważną przeszkodą są też sami rodzice, którzy prawie nigdzie nie godzą się na to, by placówki mogli kontrolować np. policjanci z psem szkolonym do wykrywania narkotyków. Mimo to znaleźli się dyrektorzy, którym zależy na zdrowiu podopiecznych. Szkoły na Dolnym Śląsku, w Wielkopolsce i na Podkarpaciu pilotażowo wprowadzają narkotesty. W Lublinie kupiło je prawie 20 gimnazjom Stowarzyszenie Pomocy Rodzinie Zagrożonej Patologią Społeczną "Postis". - Nasza akcja ma sprawić, że uczniowie, bojąc się badania i późniejszych konsekwencji, nie będą sięgać po narkotyki - mówi Barbara Bojko-Kulpa, prezes Stowarzyszenia. - Chcemy młodzieży pomóc, a nie ją śledzić czy karać. Ostatnio dwa razy wykryliśmy narkotyki u uczniów. Oboje skierowaliśmy na terapię do Monaru. Regularnie jeżdżą tam na spotkania i myślę, że teraz są już na prostej - mówi Irena Krzyszkiewicz, dyrektorka Liceum Ogólnokształcącego w Górze na Dolnym Śląsku. Kryszkiewicz sama za pieniądze od sponsorów kupuje narkotesty do szkoły. Badania przeprowadzane są do dwóch razy w tygodniu. Choć - jak pokazuje przykład LO w Górze - badanie uczniów ma sens, w wielu miastach akcję uniemożliwili rodzice. Bez ich zgody badać nie można, a oni twierdzą, że "ufają swoim dzieciom". Co jeszcze smutniejsze, szkoły nie mają też wsparcia fachowców. Przeciw pomysłowi jest Bogusława Bukowska, zastępca dyrektora Krajowego Biura ds. Przeciwdziałania Narkomanii. - Bo z przeprowadzonych badań naukowych, niestety, nie wynika, że losowo przeprowadzone testowanie pomaga zwalczać problem narkotyków - mówi. W 2005 roku wykryto ponad 5,6 tys. przypadków tzw. posiadania środków odurzających u nieletnich. W ubiegłym roku było ich już ponad 7,8 tys. Trzy pytania o narkotesty w szkołach
1. Jak wygląda badanie? Uczeń, który wydaje się nauczycielowi podejrzany, trafia do szkolnej pielęgniarki. Tam po wezwaniu policji i w obecności dyrekcji zostaje przebadany. Jeśli test potwierdzi, że jest pod wpływem narkotyków, sprawą zajmuje się policja, a ucznia kieruje się na terapię. Trwa ona zwykle pół roku, czasem rok i jest pod stałym nadzorem dyrekcji szkoły. To popularne rozwiązanie m.in. w Wielkiej Brytanii.
2. Co jeśli rodzice się nie zgadzają na badanie? Jeśli rodzice nie podpisali zgody na badania, a jest podejrzenie, że uczeń brał narkotyki - szkoła od razu powiadamia policję. Funkcjonariusze mogą przeprowadzić badanie bez zgody opiekunów. Wynik pozytywny oznacza możliwość wydalenia ze szkoły.
3. Czy uczeń może być sprawdzony narkotestem w drodze do szkoły? Nie, badania są wykonywane wyłącznie na terenie szkoły. Angelika Swoboda, Metro
Przeczytaj List Stowrzyszenia KANABA: tutaj Napisz swój własny list do metra -
metro@agora.pl Artur Radosz - (drugpolicy.pl)
Komentarze