Niezwykle okrutna wojna przetacza się przez meksykańskie miasta. Walczy rząd z gangami przemytników narkotyków oraz gangi między sobą. [G2:795 class=left]
Gangi stosują coraz okrutniejsze metody oraz prowadzą makabryczne kampanie reklamowa, by zastraszyć każdego, kto zamierza im się przeciwstawić. Zwłoki zabitych ze śladami wymyślnych tortur porzucają w miejscach publicznych, głowy zabitych policjantów nadziane na stalowe drągi wystawiają w kurortach, jak Acapulco, a czasami porzucają krwawiące na parkiecie sali tanecznej, jak w Michoacan. Poćwiartowane szczątki pakują w torby i wyrzucają na śmietniska, sceny tortur i egzekucji np., duszenia pętlą rozebranych do bielizny ofiar filmują i wywieszają w internecie, publikują płatne ogłoszenia w gazetach. Zwłoki mają przybite złowieszcze przestrogi w rodzaju: "Naucz się szacunku", "Popatrz, posłuchaj, siedź cicho, jeśli chcesz żyć", albo "Niewinnych nie zabijamy, tylko tych, którzy zasługują na śmierć". W tej bezlitosnej wojnie dziennie ginie w Meksyku siedem osób, a od początku roku ofiar jest już od 700 do 800. W większości to zawodowi zabójcy zabijają innych zawodowych zabójców z wrogich gangów, ale giną też policjanci i żołnierze, a także dziennikarze. Jeśli tak dalej pójdzie w 2007 r. umrze gwałtowną śmiercią ponad 4 tys. ludzi, dwa razy więcej niż w 2006 r. I więcej niż Amerykanów zginęło w Iraku w ciągu trzech lat wojny. Burzliwy rozwój meksykańskich karteli narkotykowych szmuglujących głównie południowoamerykańską kokainę do USA, przez wiele lat nie napotykał na wystarczający opór rządu. Coraz bogatsze i coraz brutalniejsze gangi zarabiające na narkobiznesie miliardy przemocą i przekupstwem podporządkowały sobie władze wielu z 32 stanów Meksyku. Zwłaszcza tych, przez które wiodą morskie lub lądowe drogi przemytu do USA - Kalifornia, Sonora, Sinaloa, Nuevo Leon, Michoacan czy Veracruz. Fala rzezi i mordów przeszła w tym roku już przez 12 meksykańskich stanów. W styczniu nowy prezydent Enrique Calderon ogłosił, że wojna z kartelami staje się jednym z głównych zadań rządu i obok policji posłał do walki 24 tys. żołnierzy. Powiedział wtedy szczerze, że bez ofiar się nie obejdzie. I rzeczywiście trup ściele się gęsto i w biały dzień także w słynnych miastach kurortach turystycznych jak Acapulco czy Tijuana. Rząd USA wezwał wczoraj swych obywateli do wstrzymania się z wyjazdami do Meksyku, a zwłaszcza do Acapulco. Kiedy rząd atakował jeden stanowy kartel, do walki włączali się jego rywale i przejmowali terytorium i struktury rozgromionego gangu. Komanda zabójców zwalczają się na ulicach, walczą z nalotami policji, atakują szpitale, gdzie albo dobijają rannych przeciwników, albo odbijają swoich. W Monterrey, stolicy stanu Nuevo Leon, przez cztery miesiące tego roku zginęło od kul 50 osób, z czego 18 to policjanci, reszta to gangsterzy. Armia zatrzymała tu ponad setkę policjantów, z których 30 przyznało się, że są na pensji kartelów narkotykowych. W Tijuanie, przy granicy z amerykańską Kalifornią, komando gangsterów opanowało w środę miejscowy szpital, usiłując odbić rannego kamrata. Ewakuowano 500 pacjentów i personel. Po kilkugodzinnej bitwie gang zbiegł, zostawiając za sobą dwóch martwych policjantów i jednego kolegę. Siły rządowe zmieniły taktykę. Zamiast chwytać poszczególnych przywódców gangów, zostawiając ich "wojska", które od razu wracały do walki pod nowym dowódcą, próbują teraz łapać i likwidować całe gangsterskie siatki czy komanda. W czwartek wojsko i policja zgarnęła w obławie za jednym zamachem ośmiu wysokich rangą bossów kartelu Sinaloa-Juarez-Milenio i przechwyciła cały arsenał najnowocześniejszej broni. Jednym z miejsc, gdzie koncentruje się wojna rządu z kartelami oraz karteli między sobą, jest stan Veracruz nad Zatoką Meksykańską. Krzyżują się tu drogi i autostrady, którymi z południa i głębi kraju docierają transporty narkotyków. Dalej narkotyki jadą, płyną lub lecą do USA drogami prowadzącymi na północ, przez porty Veracruz i Costa Esmeralda lub z tajnych lotnisk. Według znawców przemoc staje się coraz większa, giną nie tylko szeregowi żołnierze mafii, ale i generałowie, wysocy oficerowie policji, znani dziennikarze. W ostatnich miesiącach gwałtownie rośnie liczba policjantów porzucających służbę. Według policji w wyniku wojny liczba karteli znacznie spadła, ale cały potężny narkotykowy interes oparty na sieciach zaopatrzenia z południa i szmuglu na północ bynajmniej nie ucierpiał, a tylko został opanowany przez trzy największe grupy - kartele Sinaloa-Juarez-Milenio, Kartel Zatokowy oraz gang rodziny Arellano Felix. Źródło: Gazeta Wyborcza (22.04.2007)
Zobacz także:
-
Czy legalne narkotyki zakończą walki kartelów w Meksyku?
-
Raport „Stan oblężenia: Narkotyki, przemoc i korupcja w Meksyku”
-
Analiza - Ameryka przegrywa wojne z narkotykami
[G2:775 class=left]