Kiedy w 1999 roku do naszych kin trafił "Informator" Michaela Manna, w Polsce przyjęliśmy ten film z niedowierzaniem. Był to oparty na faktach dramat o tym, jak koncernom tytoniowym udało się w 1995 roku zablokować w telewizji CBS emisję materiału zawierającego dowody na to, że tytoń uzależnia. [G2:872 class=left]
Od tego czasu obejrzeliśmy już tyle zaangażowanych dokumentów i paradokumentów o wrednych korporacjach, że mniej więcej wszyscy rozumiemy już, jak to działa. Urok filmu "Dziękujemy za palenie" polega jednak na tym, że to film bardzo daleki od czarno-białego agitpropu w stylu "Fast Food Nation". Tutaj nie ma wyraźnego wskazania dobrych ani złych, jest za to mnóstwo bardzo inteligentnej kpiny z absurdu tej sytuacji. Główny bohater Nick Naylor (przełomowa rola Aarona Eckharta grającego dotąd postacie drugoplanowe) to specjalista od public relations, który bez mrugnięcia okiem potrafi wszystkich przekonać do tego, że białe jest czarne, a czarne jest białe. Koncerny tytoniowe płacą mu za występowanie w publicznych debatach i dowodzenie, że papierosy nie uzależniają. Z jednej strony, mamy przeczucie, że Naylor służy złej sprawie. Z drugiej strony film pozwala nam jednak spojrzeć na świat jego oczami i zaczynamy w końcu przyznawać mu rację. W końcu, jak mówi Naylor, "wszyscy mamy kredyt hipoteczny do spłacenia". Choć on sam ironicznie nazywa to "norymberską obroną japiszona", dodając do tego, że "może świat byłby lepszym miejscem, gdyby wszyscy wynajmowali". W jednej z pierwszych scen Naylor odrabia z dzieckiem pracę domową - jego syn ma napisać wypracowanie pt. "Dlaczego amerykański ustrój jest najlepszy na świecie". Naylor ze śmiechem wyjaśnia potomkowi, że samo to pytanie nie ma sensu bez doprecyzowania kryteriów - w jakim sensie najlepszy? Bo się najbardziej stara? Najlepiej likwiduje analfabetyzm? Najsprawniej przeprowadza karę śmierci? Najskuteczniej wykorzystuje tanią siłę roboczą Trzeciego Świata? Naylor spotyka się ze swoimi przyjaciółmi lobbystami w restauracji, w której wisi ironiczny plakat: "Bądź dumny z Ameryki, mamy najlepszy rząd, jaki można kupić za pieniądze". Jego cyniczne spojrzenie na USA zyskuje mu sympatię widza. Przeciw Naylerowi w tym filmie występuje wpływowy senator Finistirre (William H. Macy), który chce przeforsować w Kongresie ustawę dodatkowo zaostrzającą istniejące już przepisy o drukowaniu na opakowaniach papierosów ostrzeżeń zdrowotnych. Zgodnie z nowym projektem opakowanie papierosów ma zawierać wielką czaszkę z piszczelami i słowo "TRUCIZNA". Gdyby to był klasyczny dramat typu "szlachetny Amerykanin kontra wredne koncerny", przeciwnika Naylora powinien grać ktoś kojarzący się z dostojną szlachetnością i wiarą w dawne ideały. Kiedyś Robert Mitchum, teraz Dustin Hoffman czy może nawet Al Pacino. Ale senatora gra Macy, który na zawsze będzie się nam już kojarzył z postaciami drobnych, skorumpowanych krętaczy jak nieszczęsny sprzedawca samochodów z "Fargo" braci Coen. Senator Finistirre tak samo nie wierzy w amerykańską demokrację jak Naylor i tak samo jak on cynicznie używa jej mechanizmów. Naylor wydaje nam się w ostatecznym rozrachunku uczciwszy dlatego, że nie musi udawać uczciwości - Naylor to lobbysta pracujący dla prywatnych koncernów, Finistirre to polityk utrzymywany przez podatnika i udający, że troszczy się o jego interes. Finałowa konfrontacja obu bohaterów - przesłuchanie przed senacką komisją - przypomina klasyczne filmy Franka Capry "Mr Smith jedzie do Waszyngtonu" i "Cudowne życie", o tym jak amerykańska demokracja daje szansę prostemu człowiekowi na zwycięstwo w starciu z politycznymi magnatami. Dziś filmy Capry uważamy za naiwne ramotki, choć w USA po odtajnieniu archiwów okazało się, że FBI pod wpływem tych filmów podejrzewała Caprę o kryptokomunizm (bo jak można było w ogóle podejrzewać, że w Kongresie USA dzieje się cokolwiek nieprawidłowego?). "Dziękujemy za palenie" - mimo całego swojego cynizmu - nawiązuje do ducha tamtych filmów. W obu przypadkach za najwyższą wartość uznana jest wolność wyboru. W tym filmie to wolność do tego, by dorosły człowiek, świadom wszystkich związanych z tym zagrożeń, mógł jednak palić, pić czy na przykład zjeść pełnego cholesterolu hamburgera z serem. Zaczynamy oglądać ten film przekonani, że Naylor służy złej sprawie, kończymy pełni wątpliwości - czy aby prawdziwe zło nie jest jednak po prostu tam, gdzie ktoś chce ograniczać wybór dorosłych ludzi? "Dziękujemy za palenie", reż. Jason Reitman, USA 2005 Źródło: Gazeta Wyborcza
Komentarze