Jeszcze jesienniejsza opowieść

O tym, że nie ma fenomenów - wszystko jest wytłumaczalne. niestety.

Anonim

Kategorie

Odsłony

1923

była sobie pewna nieprzyjazna kraina na dalekiej północy, gdzie w zimie noce są długie i z racji nieludzkich chłodów praktycznie nie-do-życia, zaś w lecie, gdy jest ciepło i możnaby upijać się pod gwiazdami, są z kolei noce króciutkie jak kichnięcia. letnie dni są wprawdzie okej, ale nie dla tych, którzy przywykli do półrocznych mrozów.
toteż, od zawsze mieszkańcy polarnego landu w zimie ukrywali się we wzniesionych przez siebie bunkrach, zaś w lecie nie opłacało im się z nich wychodzić - na tak krótko. wszak pomiędzy latami i zimami plasują się tzw okresy przejściowe(*) podczas których _też_ często pada.

o ile pory roku miały charakter dość regularnych kataklizmów a więc dających nadzieję na przystosowanie, polarną landię nawiedzały też co jakiś czas nawałnice innego typu. a to potop ze skandynawii, a to czerwona zaraza ze wschodu, zawierucha z zachodu też naszła polarną landię, a każdy z tych żywiołów trawił umęczoną ziemię i jej mieszkańców przez pół wieku. niektórzy twierdzą że z południa też nadeszła jakaś czarna zaraza, utrzymująca się nieprzerwanie od tysiąca lat ale w tej kwestii zdania są podzielone. jeżeli teraz włożysz swój polar i wczujesz się w klimat opowiadania, to śledząc losy polarnego landu wzdłuż osi czasu dojdziesz do prostych wniosków: źli bogowie władają tym krajem. trzebią wszystko, co zielone. zanieczyszczają, co błękitne. żenią syfem, co czyste. na białym - ściemniają. tuszują czarne i wybielają, co jaskrawe. uzasadniają kłamstwo i fałszują prawdę. zabierają ci, czego nie masz i wciskają, czego nie chcesz. oglądasz ich uśmiechniętych, gdy wiadomo że nie ma się z czego cieszyć. zimy spędzają w innych, ciepłych krajach. podają ręce innym złym bogom i robią se z nimi zdjęcia. ci bogowie nie śpiewają naszych piosenek ani nie recytują naszych wierszyków. tratują nasze ogródki. nie piją naszego mleka ani nie jedzą naszych pierników. może oni nie są prawdziwi? oni z pewnością nie są stąd, mimo iż twierdzą że są tu od zawsze.

ale dość o nich.

oprócz złych bogów, zim, smutków i dalszego syfu, krainę tę zamieszkiwała pewna beztroska para: dziewczyna-fluoksetyna ze swoim chłopakiem-prozakiem. ich chemiczne dusze nie znały radości, tylko śmiech, ani smutku, tylko wkurwienie. czas między narodzinami a śmiercią wypełniony mieli ściąganiem nowych dzwonków, ikonek i tapetek, ładowaniem i rozładowywaniem baterii, otwieraniem i zamykaniem okienek, słuchaniem i powtarzaniem, odbieraniem i przesyłaniem dalej, wchodzeniem i wychodzeniem, wypłacaniem i wpłacaniem, oraz oczywiście wkładaniem i wyjmowaniem.

dziewczyna-fluoksetyna z chłopakiem-prozakiem wiedli swoje polarne żywoty razem z innym automatami napędzanymi opiatami, ale znali też maszyny czerpiące moc z amfetaminy. ostatnią grupę stanowili mechaniczni robole spalający alkohole.

nikomu nie było letko w tym upiornym kraju. żadna z w/w grup nie miała w swoją specyfikę wpisanej otwartości, żadna nie potrafiła nawet ewoluować w jej stronę. co gorsza, porozumieniu i integracji nie sprzyjały też poważniejsze czynniki i okoliczności: tacy np robole-alkohole nie mogli wieść życia razem z maszynami-amfetaminami, gdyż takie połączenie skutkuje natychmiastową awarią. podobnie chłopaki-prozaki nie mogły zaznać życia typowej maszyny-amfetaminy z powodu groźby niefajnych interakcji, takoż spajać swych kultur nie mogły maszyny-amfetaminy i automaty-opiaty.

siłą rzeczy więc- środowiska te z osobna i ogólnie były zupełnie hermetyczne. problemy roboli-alkoholi były zupełnie obce automatom-opiatom, maszynom-amfetaminom i na odwrót i tak dalej. w zasadzie to żadna z tych grup nie znała nawet słowa "problem". i to jest właśnie odpowiedź na pytanie, które pewnie zadaliście sobie na początku.
a brzmiało ono: "jak to w ogóle możliwe, że ktokolwiek był w stanie skolonizować te nieprzyjazne obszary?".
zgadłem?

tomasz stanislavović


__

* "skończył się stary - zaczął się nowy | okres przejściowy" (stare porzekadło z polarnego landu)

Komentarze

QrA (niezweryfikowany)

nie ma co, zaaaajebisty art! :D a juz wogle jak sie czyta spalonym heh

AT (niezweryfikowany)

nie ma co, zaaaajebisty art! :D a juz wogle jak sie czyta spalonym heh

massif (niezweryfikowany)

ale łosochodzi..

AfgaN (niezweryfikowany)

A co z Ludzikami-Kwasikami i Rbochlopami-Konopami??

Zajawki z NeuroGroove
  • Mefedron
  • Retrospekcja

Kilkumiesięczna "zabawa" z RC

Zdarzenia które opiszę miały miejsce ładnych kilka lat wstecz. 

 

Byłam w trakcie kilkumiesięcznego intensywnego związku z mefedronem. Opowieśc zaczyna się na początku sierpnia a więc tuż przed delegalizacją, która jeszcze wtedy nie docierała do mojej świadomości. Wracam do domu z urlopu. Właściwie to nie był mój dom, tylko wynajmowana kawalerka na parterze, którą śmiało można by nazwac speluną. Jeden stół, jedna kanapa, jedna żarówka, wiele brudu.

 

  • Inhalanty

Pukając do kleju bram - part 3 - czyli ciemna strona mocy.



"primus in orbe deos fecit timor!"



Tycjusz









  • Katastrofa
  • Kodeina

Przypadkiem, w piątek, po pracy.

Witam,

Piątek. Z pracy mam do domu około 1800 metrów. Muszę to przejść bo nie mam czym dojechać. Wlokę noga za nogą zmęczony głupotą ludzi, palę papierosa i zastanawiam się co dziś mam ze sobą zrobić. Wpada mi do głowy DXM. DXM? Eeee, nie za bardzo. Ostatnio nie było dobrze. może koda? Fajnie sie po niej śpi następnego dnia. Ponieważ miałem ostatnio problemy ze snem, wybrałem kodę. W aptece kupiłem Thiocodin. Ku mojemu zdziwieniu sprzedają to tylko po 10 tabletek (po 15 mg + jakieś gówno co rozwala żołądek). Mało. Ale ok, może mi wystarczy.

  • Grzyby halucynogenne
  • Tripraport

Późny wieczór, dobre nastawienie, organizm wypoczęty po kilkugodzinnej drzemce, w ciągu dnia sporo ruchu, przed chwilą jeszcze wieczorny spacer i rozmowa telefoniczna z dziewczyną, której mogłoby nie być (rozmowy oczywiście), gdyż wyprowadziła mnie nieco z równowagi. Szklanka soku porzeczkowego z własnoręcznie przygotowanego koncentratu z ubiegłego lata.

23:30

Dobre nastawienie, organizm wypoczęty po kilkugodzinnej drzemce, w ciągu dnia sporo ruchu, przed chwilą jeszcze wieczorny spacer i rozmowa telefoniczna z dziewczyną, której mogłoby nie być (rozmowy oczywiście), gdyż wyprowadziła mnie nieco z równowagi. Półtorej godziny temu szklanka soku porzeczkowego z własnoręcznie przygotowanego koncentratu z ubiegłego lata. 

randomness