Co do podania to na pewno nie nadaje się to do dmuchania. Mam takiego ścieka gryzącego w gardło, że szok...:D No ale działanie przyjemne. Taka bania zachęcająca do wylegiwania się na wyrze.

Odwiedziłem dziś Blablaba na toksykologii i powoli zaczyna coś tam ruszać nogami ale o chodzeniu póki co nie ma mowy. Dostaje tramal i estazolam więc jest nawet zadowolony, ale do rzeczy. Jako, że MT-45 za cholerę nie rozpuszcza się w roztworach o neutralnym ph aby przygotować je do iniekcji należy rozpuścić je w kwaśnym roztworze. Jako, że krew ludzka ma odczyn lekko zasadowy, bliski neutralnemu, w trakcie podawania roztworu substancja ta w zetknięciu z krwią wytrąci się. Wiem, że przepływ krwi przez organizm jest dość szybki więc nie wytrącą się jakieś większe grudki tego MT-45 w naszych żyłach, ale jednak jakieś miniaturowe igiełki tak, które trafiając w różne części naszego ciała mogą narobić dużych szkód, tak jak w przypadku Blablaba. Także ze względu na w chuj toksyczne właściwości tej substancji, mimo że sami we własnej nierozwadze postępowaliśmy inaczej, radzimy aby pod żadnym pozorem NIE WALIĆ TEGO W KABEL, a najlepiej w ogóle wyjebać tę substancję w pizdu.

To co piszesz jest jak najbardziej realne. Szczególnie biorąc pod uwagę, że MT-45 jest sprzedawane w postaci chlorowodorku i dodanie kwasu nie powoduje przejścia substancji w inną formę a jedynie umożliwia jej rozpuszczenie się poprzez wywołanie specyficznych warunków. Niemniej zastawia mnie jak na to wpadliście?

Jak wpadliśmy na to żeby dodać kwasku? Po prostu. To, że rozpuszczalność wielu substancji jest zależna od ph roztworu jest wiadome. Niektóre osady nierozpuszczalne w wodzie łatwo rozpuszczają się w roztworach kwasów więc czemu by nie spróbować dodać trochę kwasku? Nie wiem jak to wygląda od strony teoretycznej, jaka jest zależność między ph roztworu a rozpuszczalnością soli. Sam poszukam tej zależności, bo to ciekawe, powinna być gdzieś opisana.

A to, że MT-45 rozpuszczone w kwaśnym roztworze przy zetknięciu z krwią o lekko zasadowym, prawie neutralnym ph wytrąci się jest raczej oczywiste. Gdyby ktoś ciekawski chciał empirycznego dowodu to mógłby przyrządzić sobie małą ilość kwaśnego roztworu z rozpuszczonym MT-45 i przelać go do naczynia pełnego wody lub jeśli wolałby być bardzo dokładnym - krwi. Zobaczyłby co mniej więcej dzieje się z tą substancją w żyłach osoby, która ją sobie właśnie podała, z tymże krew w ciele człowieka dość szybko się przemieszcza więc nie wytrącą się w niej tak duże grudki jak w tym doświadczeniu tylko miniaturowe igiełki, które trafiając do serca, nerek, wątroby, czy jeśli są na tyle małe, do mózgu.. a nawet nie chcę wiedzieć co są w stanie tam popsuć.

Tryptaminek dzięki serdeczne! Zazwyczaj po kablach nie mam wielkich oporów podawać substancji... zwłaszcza opio.
Szkoda że Blablaba się tak załatwił... w sumie mogłem to być i ja...
Poszła dobra seta metodą łyżka z popitą :) szczerze to myślałem że smak będzie gorszy... smakuje trochę jak paracetamol...
Will see...

Ostrzegam, że należy uważać z tą substancją albo w ogóle wyrzucić w pizdu jak pisał tryptaminek. Działanie rzeczywiście amnezyjne w chuj, pierwszy strzał 50mg iv, było trochę słabo więc po kilkunastu minutach podałem kolejne 50mg i na drugi dzień się obudziłem i zniknęło mi ponad 1000mg a pojawiło się kilkanaście dziur na rękach. Nic z tego nie pamiętam oprócz strasznego strucia/skręta przez parę kolejnych dni.

Warto ryzykować strzał iv? Naprawdę jest aż tak niebezpieczne? Mam nie za wiele materiału, a i tolerka na opio nieco wyrobiona. Kusi ta droga podania bardzo, bo dawno nic w kabel nie wpuszczałam, ale jak mam sobie problemów narobić to wezmę najwyżej wszystko na raz dousustnie. Może podziała... Mówię o dawce 90mg, którą na iv podzieliłabym bezpiecznie (?) na dwa.

Nie no litosci... Jak po postach Tryptaminka i 13tki nie odbiera Ci ochoty na iv, to nie mam pytan. Dobrze wiedziec, bo powaznie myslalem nad zamowieniem tego gowna.

Skoro nadal po przeczytaniu postów 13 i trypa zadajesz takie pytania, to znaczy że już zdecydowałaś. I tak prędzej czy później walniesz to IV.

Masz rację. Jestem degeneruchem i chuj. Żyje, nic mi się nie stało, zero problemów, ale w związku z powyższymi postami - nie namawiam do walenia tego w kabel!

A co do działania amnezyjnego - kwestia dawek. Nie przesadzić i jest ok. Mnie martwił tylko problem wytrącania się syfu w kontakcie z krwią.