Zdaniem biegłej z zakresu toksykologii, zeznającej w procesie Sławomira Z. oskarżonego o zgwałcenie 19-letniej dziewczyny, reakcje ofiary mogą świadczyć o tym, że zażyła jakiś środek psychoaktywny. Trudno jednak po efekcie działania stwierdzić konkretnie, co to była za substancja. Dziewczyna zeznała, że po wypiciu soku podanego jej przez oskarżonego poczuła zawroty głowy, stała się obojętna i posłuszna. Jeden ze świadków zeznał, że gdy rozmawiał z nią przez telefon, sepleniła. Lekarz, który badał ją po kilku godzinach stwierdził, że mogła być pod wpływem środka odurzającego; była przytomna, ale bez kontaktu. Sąd zakończył przesłuchania świadków. Na następnej rozprawie, zaplanowanej na 7 sierpnia, strony procesu wygłoszą mowy końcowe. Proces dotyczy bulwersującej sprawy z początku 2005 roku. Policjanci znaleźli dziewczynę 6 lutego około godz. 5 rano na łące w Skarżysku-Kamiennej, przy drodze krajowej nr 7. Była w ciężkim stanie, groziła jej amputacja kończyn. W szpitalu stwierdzono, że prawdopodobnie została zgwałcona. Dopiero po dwóch dniach można ją było przesłuchać - wcześniej nie było z nią kontaktu. Nastolatka nie pamiętała okoliczności zdarzenia, dlatego policjanci podejrzewali, że sprawca użył tzw. pigułki gwałtu. Prokuratura oskarżyła Sławomira Z. o to, że działając z nieustalonym mężczyzną, podstępem - poprzez dodanie do napoju nieustalonej substancji, która spowodowała u poszkodowanej amnezję - doprowadził ją do obcowania płciowego. Mężczyźnie zarzucono również, że przez kilka godzin siłą przetrzymywał dziewczynę w swoim mieszkaniu. To pierwsza tego typu sprawa w województwie świętokrzyskim.
Komentarze