Streetworkerzy ruszają na łów

Całymi dniami przesiadują na klatkach schodowych, wałęsają się po hipermarketach, mają pierwsze konflikty z prawem. Badania przeprowadzone na zlecenie Miejskiego Programu Przeciwdziałania Przestępczości Młodzieży w Krakowie są zatrważające. Prawie 1400 nieletnich nie ma żadnych pozytywnych wzorców. I

lotos

Kategorie

Źródło

Gazeta Krakowska

Odsłony

2840

Całymi dniami przesiadują na klatkach schodowych, wałęsają się po hipermarketach, mają pierwsze konflikty z prawem. Badania przeprowadzone na zlecenie Miejskiego Programu Przeciwdziałania Przestępczości Młodzieży w Krakowie są zatrważające. Prawie 1400 nieletnich nie ma żadnych pozytywnych wzorców. Ich życie koncentruje się wokół ławki przy blokowiskach, większych sklepach, czy na dworcu. Problemy rodzinne i szkolne sprawiają, że rośnie w nich niechęć do nauki i rozwijania zainteresowań. Wielu z nich wagaruje. Do dzieci tych dotrą streetworkerzy - terapeuci, którzy mają wyłowić je ze środowiska, w którym przebywają i zaproponować inny sposób na życie. Projekt pracy na ulicy opracowali pracownicy Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej. Przeszkolone osoby rozpoczną pracę w najbardziej zagrożonych dzielnicach miasta.

- Będą wtapiać się w środowiska nieletnich i proponować im pomoc. Mają wyrwać te dzieci z ulicy, na której uczą się negatywnych zachowań, mają pierwsze kontakty z alkoholem, narkotykami, próbują rozbojów. Wiemy, że odpowiednia pomoc, zaoferowanie ciekawych możliwości spędzenia czasu wolnego, może ich uratować - mówi Marta Chechelska, rzeczniczka MOPS. Streetworkerzy muszą nie tylko świetnie znać realia miasta i problemy młodych, ale także ich język oraz zwyczaje.

- Streetworkerem nie może być elegancka pani w mundurku, która przemawia jak nauczycielka. Terapeuci uliczni muszą mówić językiem nastolatków, wiedzieć kiedy zaproponować rozmowę, a kiedy hamburgera, gorącą hebratę czy ciepły kąt - zauważa Bożena Kozera, pedagog w Pogotowiu Opiekuńczym, która na co dzień styka się z takimi nieletnimi. Pierwszy etap pracy streetworkerów to dotarcie do dzieci ulicy, drugi wyrwanie ich z niej. - Streetworkerzy będą pomagać zaniedbanym maluchom, badać ich sytuację domową, oferować pomoc w nauce. Przede wszystkim mają im zaproponować coś zamiast ulicy. Będą to na przykład atrakcyjne zajęcia sportowe, kuturalne, czy możliwość spędzenia czasu w świetlicy - wymienia Marta Chechelska. Praca nie będzie łatwa. Jak podkreślają psycholodzy, dzieci ulicy są nieufne, mają za sobą ciężkie przeżycia i trudne doświadczenia.

- Trzeba przezwyciężyć ich opory i lęki, wzbudzić zaufanie. To nie może być tak, że dorosły przyjdzie, porozmawia, obieca i nie pojawi się przez kolejne miesiące. Ten kontakt musi być kontynuowany - podkreśla Aleksandra Adamek, psycholog i dyrektor krakowskiego Ośrodka Psychologiczno-Pedagogicznego dla dzieci. Streetworkerzy pracują już na ulicach w krajach europejskich i mają bardzo dobre efekty. W Krakowie w trzech zespołach będzie pracować dziewięć osób. Projekt ma być realizowany przez półtora roku. Komentuje dla nas prof. Zbigniew Nęcki, psycholog - Brawo, brawo! Jestem zachwycony tym pomysłem. Wiem, że terapeuci uliczni działają w Europie i mają duże sukcesy. Ważne jednak jest, by dobrze dobrać pracowników do pracy na ulicy. Musi to być nie tylko człowiek odważny, kontaktowy i z wielkim sercem. Powinien być trochę niekonwencjonalny, by pokonać lęk tych młodych ludzi przed obcym i zyskać ich zaufanie.

Oceń treść:

Average: 9.5 (2 votes)

Komentarze

Kooba (niezweryfikowany)

Właściwie to dobry pomysł, tylko żeby wyszło tak jak należy. Inaczej możemy dostać dzielnicowych - społeczniaków :)
** (niezweryfikowany)

resocjaliza!
redakcja

Brakuje tylko info, ile to kosztowało...
Zajawki z NeuroGroove
  • Amfetamina

  • Grzyby halucynogenne

Zdarzyło się to kilka dni temu. Konkretnie trzynastego października, w mieszkaniu osoby D (chciala zostac anonimowa a jest mi to dosc bliska osoba). Z pozoru miało to być inicjacyjne grzybienie jej w konkretnej ilości (40 sztuk). O ironio, chciałem z nią przy tym być wiedząc że mnie grzyby nie czeszą w sposób znaczący. Nawet dzień wcześniej wygłaszałem Mancie alias Lwu, że utarta kontroli nad grzybami to raczej cecha osobowościowa niż coś dotyczące każdego i że mnie nigdy to nie spotkało i raczej nie spotka. Tu się strasznie pomyliłem i "nagrzeszyłem" butą.

  • Cytyzyna
  • Pierwszy raz

I: Ciąg kofeinowy, brak snu, odprowadzanie dziewczyny na pociąg, działka, mieszkanie. II: Set: Jestem w dobrym nastroju, choć zmęczony. Ostatnio prawie ciągle czuję zmęczenie, może to przez to, że 5 dni temu odstawiłem kofeinę po ciągu, a może dlatego, że dużo zadań na siebie biorę, może przez pogorszenie odżywania, nie wiem. Nie jadłem nic od około 3 godzin. Jestem po pracy, z moją dziewczyną, Ajlo. Setting: Jesteśmy nad rzeką, w najbardziej naturalnych terenach, w które możemy dojść na spokojnie z buta z domu. Jest popołudnie. III: Set: Lekko niewyspany. Czuję się dobrze, lekko zmęczony ciężką drogą tutaj oraz rozmawianiem przez telefon o ciężkich rodzinnych sprawach. Jestem na czczo. Setteing: Jestem na krańcu naturalnej wyspy na rzece. Jest przed południem i jest ciepło.

Pierwszy raz wziąłem Desmoksan będąc na fazie w ciągu kofeinowym, na dużych niekontrolowanych dawkach i na braku snu. Wziąłem 3 tabletki i jedyne, co zaobserwowałem, to mocniejsze czucie serca, założyłem więc, że to optymalna dawka.

 

//Około 2 tygodnie później//

 

Substancja: Desmoksan 3 tabletki = 4,5 mg Cytyzyny = ~0.08 mg/kg. Postanowiłem wziąć taką dawkę po poprzednim doświadczeniu i przeczytaniu całego tematu na hypie oraz informacji w internecie.