Jedli winogrona, by móc przemycać kokainę. Stanęli przed sądem

Przestępcy przewozili kapsułki z kokainą w żołądkach. - Wcześniej połykaliśmy duże winogrona, żeby przyzwyczaić gardło - mówił jeden z oskarżonych.

pokolenie Ł.K.

Kategorie

Źródło

Gazeta Wyborcza
Małgorzata Czajkowska

Komentarz [H]yperreala: 
Ciekawe, co trzeba by było połykać celem przygotowania się do przemytu trichocereusów...

Odsłony

415

Przestępcy przewozili kapsułki z kokainą w żołądkach. - Wcześniej połykaliśmy duże winogrona, żeby przyzwyczaić gardło - mówił jeden z oskarżonych.

Przed Sądem Okręgowym w Bydgoszczy rozpoczął się proces ośmiu mężczyzn oskarżonych o udział w zorganizowanej grupie przestępczej i przemyt narkotyków. Ten proceder był dla nich stałym źródłem dochodu.

Międzynarodowa szajka działała w latach 2011-13. Kurierzy, których werbowano głównie wśród osób niekaranych i bezrobotnych, przewozili narkotyki w jelitach i żołądkach. Szlak przemytniczy kokainy wiódł z Ameryki Południowej. Kurierzy z Bydgoszczy docierali do Amsterdamu, gdzie czekali na nich czarnoskórzy dostawcy. Później towar samolotem, mikrobusem lub samochodem był dostarczany m.in. do Norwegii, Francji, Danii, Szwecji, Włoch i Anglii, na Cypr.

Jak to się odbywało, opowiedział śledczym Arkadiusz K., ps. "Klapek" , obecnie pracujący fizycznie w Holandii.

- Czy rozumie pan treść zarzutów? - pytał sędzia Tomasz Pietrzak.

- Tak.

- Przyznaje się pan do winy?

-Tak.

Oskarżony odmówił składania wyjaśnień, ale zapewnił, że wszystko, co zeznał w śledztwie, jest prawdą. Sąd odczytał jego wyjaśnienia.

- Byłem bezrobotny i miałem niespłacony kredyt - opowiadał "Klapek". - Zgłosił się do mnie znajomy i zaproponował robotę. Wyjaśnił, o co chodzi, podał datę i miejsce, gdzie mam się stawić w Amsterdamie. Nie miałem nic do stracenia, wziąłem, a właściwie wyłudziłem jeszcze jeden kredyt, aby kupić sportową torbę i ładne rzeczy. Chciałem wyglądać jak turysta, aby nie wzbudzać podejrzeń. Autem pojechałem do Berlina, stamtąd samolotem do Holandii. Na lotnisko przyjechało dwóch czarnoskórych mężczyzn, jeden wyglądał i był ubrany jak amerykański raper, miał ksywkę "Ozon". Mówił, że brakuje im zaufanych ludzi do transportów. Drugi się prawie nie odzywał. "Ozon" dał mi 50 euro i przywiózł chińszczyznę do jedzenia. Chciał poczęstować marihuaną, ale odmówiłem. Dał też dobrą radę: "Kup największe winogrona i trochę potrenuj połykanie, żeby później gardło nie bolało".

Kurier został poinstruowany, by kapsułki z kokainą, wielkości kciuka każda, popijać jak najmniejszą ilością wody. - Żeby nie zajmować miejsca w żołądku - tłumaczyli zleceniodawcy.

Kurierzy połykali wypełnione narkotykiem kapsułki w obecności dostawcy. Wcześniej porcje były dokładnie liczone. Gdy w końcu docierały do europejskich odbiorców, w tym Polaków, były wydalane, oczyszczane, a odzyskany narkotyk trafiał do sprzedaży.

Opłata za jeden kurs zależała od liczby kapsułek z narkotykiem, jakie kurier zdołał połknąć. Za sztukę zleceniodawcy płacili 20 euro. Byli tacy, którzy z Holandii do Polski kursowali przez pół roku raz w tygodniu i jednorazowo potrafili przewieźć 100 kapsułek.

- Taką liczbę przełknąłem już za pierwszym razem, "Ozon" pochwalił mnie, że dobrze mi poszło - mówił "Klapek".

Sąd przesłuchał czterech z ośmiu oskarżonych. Tylko dwóch przyznało się do winy. Kurierom grozi od trzech lat więzienia wzwyż. Większość z mężczyzn pracuje teraz w Anglii i Holandii. Legalnie, jako robotnicy.

Pierwsi członkowie szajki wpadli przed dwoma laty. Pod koniec stycznia 2013 r. funkcjonariusze CBŚ zatrzymali 24-letniego bydgoszczanina Karola A., który przyjechał mikrobusem z Amsterdamu. Po prześwietleniu aparatem rentgenowskim i badaniu tomografem odkryto w jego jelitach i żołądku 46 kapsułek z kokainą. Połknął pół kilograma narkotyku o wartości ponad 120 tys. zł. Z tego można było przygotować około 700 porcji. Miesiąc później udało się zatrzymać kolejnego członka gangu - jednego z organizatorów szajki. 30-letni Tomasz K. został ujęty w Gdańsku na lotnisku. Miał przy sobie 8,5 tys. euro. Jest oskarżony o przemyt znacznych ilości narkotyków oraz udział w zorganizowanej grupie przestępczej. Podczas przeszukania jego mieszkania i samochodu policjanci zabezpieczyli m.in. pistolet, paralizator oraz pieniądze.

Przed Sądem Okręgowym w Bydgoszczy na ławie oskarżonych zasiada jedynie osiem osób. Cały czas nieuchwytny jest organizator przemytu, obywatel USA. 


Oceń treść:

Average: 9 (1 vote)
Zajawki z NeuroGroove
  • Metylon

# Set & Setting - polana, słoneczna pogoda, bardzo pozytywne nastawienie i humor

# Możliwie dokładne dawkowanie - 2 razy po 500mg metylonu oralnie. Waga: 75kg, wzrost: 174cm

# Wiek i doświadczenie - 18 lat. Metylon pierwszy raz. Poza tym: mefedron, MDPV, marihuana, kofeina

Chciałbym krótko opisać moją pierwszą przygodę z metylonem.

Piękny, słoneczny dzień, siadam na polance i zawijam pierwszą bombkę. Z grama metylonu odmierzam pół i zawijam w husteczkę.

9:20 - pierwsza bombka 500mg oralnie.

  • 4-HO-MET
  • Pierwszy raz

Nastawienie: podekscytowanie, długo czekałem by skosztować metocynę. Liczyłem na spotkanie z drugą stroną życia, przybliżenie do Matki Natury, przeżycie enteogeniczne i mistyczne. Byłem sam, miałem nadzieję na uzyskanie mistycznych i osobistych doświadczeń, a do tego towarzystwo nie sprzyja. Miejsce: najpierw dom, spacer do sklepu i parku, potem znowu dom.

W dniu wczorajszym doszła długo oczekiwana paczka. A w niej 100 mg 4-HO-MET. Dawkowanie wg Shulgina to 10-20 mg doustnie. Nie czekając długo zażyłem ~10 mg doustnie i zaczekałem na efekty. Była godzina 13.07. Po regulaminowych 30 minutach poczułem się jakbym wziął antydepresant: citaproam, albo tianeptynę. Jednak uznałem że to było za słabo. Po godzinie wziąłem drugą taką samą porcję. Od tej pory zaczyna się właściwy opis podróży.

  • Inne
  • Pierwszy raz

Spontan. Nastawienie: mieszanka wielkiego przerażenia z jeszcze większą ciekawością. Start: piwnica w bloku Z, przejście długą drogą, dom T. Nastój: dobry, lekko przestraszona. Otoczenie: najlepszy przyjaciel (T) i jego kumpel (Z).

Lato, upał, oczekiwanie na ukochanego (był w Irandii). Nagle dzwoni telefon. T, ogarnia mnie, że ma coś dobrego i że chce pokazać mi coś czego nigdy pewnie nie będę miała okazji przeżyć. Jeśli chodzi o jakie kowiek doświadczenie na tamten czas to mogę powiedzieć, że często piłam alko i popalałam papierosy, więc ciężko było mi od razu zgodzić się na to by spróbować lub nie. Ciekawość jak zawsze zwyciężyła, było koło 20.30 więc poszłam szybko z domu by nikt mnie nie zatrzymał.

  • 4-ACO-DMT

Wiek: 22

Doświadczenie: mj, haszysz, amfetamina, gałka, psychotropy, DXM,

Dawka: 2x25mg + 50mg dnia nstępnego

Set&Settings Urlop, wolna chata przez dwa dni, kilka płyt Audio Bullys i torebka białego proszku. Pierwszy raz z tą substancją, ale wierzę w swój twardy łeb.