"Plateau mi się zgubiło"
Substancja: DXM, z dwóch różnych ekstrakcji o różnej czystości ~415 mg = ~7.4mg/kg. Na pusty żołądek, bez tolerki, ostatni raz jednorazowe doświadczenie ponad 4 miesiące temu.
Samozwańcza polska Angelina Jolie - Agnieszka O. - trafiła do aresztu za udzielanie narkotyków. Celebrytka od ponad dwóch miesięcy była poszukiwana listem gończym. Najbliższe cztery miesiące spędzi prawdopodobnie za kratkami.
W piątek późnym wieczorem do łódzkich policjantów zadzwonił mężczyzna i zgłosił awanturę domową. Funkcjonariusze udali się we wskazane przez niego miejsce, gdzie pod bramą domu zastali kobietę z małpką. Po wylegitymowaniu okazało się, że jest to Agnieszka O., za którą... wydano list gończy. Kobieta została aresztowana.
Niestety, były spore problemy z jej małym zwierzątkiem, którym nikt z rodziny nie chciał się zaopiekować. Mundurowi skontaktowali się więc z hotelem dla zwierząt, gdzie przyjęto małpkę. O. zobowiązała się zapłacić za transport zwierzęcia oraz za każdy dzień jej pobytu w schronisku.
Jak informuje policja, Agnieszka O. została w 2007 roku skazana na cztery miesiące więzienia w zawieszeniu na dwa lata za udzielanie narkotyków (czyli częstowanie, za darmo). Celebrytka złamała jednak warunki zawieszenia i w 2010 roku sąd zadecydował o uwięzieniu kobiety. Niestety, nie wiedzieć czemu, policjanci mieli spore trudności z ustaleniem miejsca jej pobytu. We wrześniu tego roku wydano więc za nią list gończy.
Przy tak intensywnym życiu towarzyskim i częstym pojawianiu się w mediach, trzeba przyznać, że "polskiej Angelinie Jolie" całkiem długo udało się unikać zatrzymania.
Set: Po raz pierwszy od dłuższego czasu dospałem się na maksa, dzięki czemu jestem bardzo przytomny i spokojny. Niedawno wyszedłem z około trzymiesięcznego okresu stanów o trwale obniżonym nastroju i nawrotu uzależnień. Teraz gdy już się ogarnąłem, nareszcie mogę znów tripować. W tym tripie chcę po raz pierwszy od dawna doświadczyć poziomu drugiego plateau oraz spróbować uchwycić wizuale na tym poziomie. Setting: Dawkę zjadam w domu i od razu wychodzę na pobliskie tereny nadrzeczne. Jest rano i jeden z cieplejszych dni w listopadzie.
"Plateau mi się zgubiło"
Substancja: DXM, z dwóch różnych ekstrakcji o różnej czystości ~415 mg = ~7.4mg/kg. Na pusty żołądek, bez tolerki, ostatni raz jednorazowe doświadczenie ponad 4 miesiące temu.
Atmosfera pozytywna, jesteśmy gotowi na dobrą nockę. Mam nadzieje, że pogadamy, będzie jakaś beka. Ogólnie same pozytywne myśli. Jedyny problem, to mój komputer, który od jakiegoś czasu wolno działa.
Godzina 17, kręcimy opcje. Speedzik ogarnięty, dobry towar. Jest nas trzech, a ogarneliśmy dobrę 1,5 grama, może więcej, może nawet 2, ale nie jestem ogarnięty w ocenianiu ilości władka. 18.25 walimy dosyć dobre, długie, grube krechy. Ogólnie zajebałem opcje za 20 zł, moje ziomki też coś około, zostawiliśmy coś sobie na nocke.
Dzikie, rozkopane pole nad rzeczką, gdzieniegdzie wielkie, betonowe studnie nazywane mariobrosami, wszechogarniający sceptycyzm z nutką wewnętrznego podjarania, sam na sam z kumpelą.
20:15 zjadłyśmy po 15 tabletek. Po upływie pół godziny zaczęła mnie swędzieć głowa, nogi miękły. Wrażenie wchłaniania się w ziemię. Lekko przerażona wdrapałam się na 1.5 metrową studzienkę. Zajebiście kołysało. Przeszyła mnie fala gorąca, zrzuciłam szalik, kurtkę i sweter. Słońce paliło mi skórę. Wypłynęłam w rejs. Ja na pokładzie statku, wraz ze mną całkiem spora załoga (miałam wrażenie, że otacza mnie grupa bardzo bliskich mi osób, chociaż w rzeczywistości byłam sam na sam z A.). Od tego kołysania zaczęło mnie mdlić. Choroba morska?
Komentarze