To białko, a nie sama kawa zmniejsza ryzyko cukrzycy

Dotąd naukowcy nie mieli pojęcia, jak kawa zabezpiecza przed cukrzycą typu 2. Specjaliści z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Los Angeles wskazują jednak na pewien mechanizm molekularny.

Konkormir

Kategorie

Źródło

Anna Błońska / KopalniaWiedzy.pl

Odsłony

2663
Dotąd naukowcy nie mieli pojęcia, jak kawa zabezpiecza przed cukrzycą typu 2. Specjaliści z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Los Angeles wskazują jednak na pewien mechanizm molekularny. Mała czarna zwiększa w osoczu stężenie globuliny wiążącej hormony płciowe (ang. sex hormone–binding globulin, SHBG), która reguluje aktywność testosteronu i estrogenów; wiadomo zaś skądinąd, że hormony płciowe odgrywają pewną rolę w rozwoju cukrzycy typu 2. Zespół, w którego skład wchodzili m.in. doktorant Atsushi Goto, dr Simin Liu oraz David Geffen, stwierdził, że kobiety wypijające co najmniej 4 filiżanki kawy dziennie zapadają na cukrzycę o ok. 50% rzadziej od pań niegustujących w czarnym naparze. Wcześniejsze studia konsekwentnie wskazywały, że im większe spożycie kawy, tym niższe ryzyko cukrzycy. Sądzono, że być może kawa zwiększa tolerancję glukozy, np. przyspieszając metabolizm lub zwiększając tolerancję insuliny. Co dokładnie się dzieje, trudno uchwycić, chociaż wiemy, że białko SHBG jest bardzo istotne przy ocenianiu ryzyka i zapobieganiu początkowi cukrzycy – twierdzi Liu. W przeszłości Liu i inni zidentyfikowali dwie mutacje w genie kodującym SHBG. Opisali też ich wpływ na ryzyko wystąpienia cukrzycy typu 2. Jedna je zwiększa, druga obniża, kształtując stężenie globuliny wiążącej hormony płciowe we krwi. Wiele badań klinicznych podkreślało ważną rolę hormonów płciowych w rozwoju cukrzycy typu 2. Wiadomo też, że SHBG reguluje nie tylko ilość aktywnych biologicznie hormonów, ale i wiąże się z receptorami wielu komórek, mediując działanie hormonów. Wydaje się, że SHBG we krwi odzwierciedla genetyczną podatność na cukrzycę typu 2. Teraz zademonstrowaliśmy, że na wpływ tej proteiny na kształtowanie ryzyka cukrzycy oddziałują czynniki dietetyczne, takie jak spożycie kawy – abstrahując od innych czynników ryzyka, im niższy poziom SHBG, tym wyższe ryzyko cukrzycy. Na potrzeby studium Amerykanie zidentyfikowali 359 nowych przypadków cukrzycy i dopasowali je pod względem wieku i rasy z 359 zdrowymi osobami, uwzględnionymi wraz z 40 tys. innych kobiet w Women's Health Study. Ustalili, że kobiety, które wypijały 4 filiżanki kawy dziennie, miały znacznie wyższy poziom SHBG niż panie niepijące naparu i o 56% rzadziej zapadały na cukrzycę. Te, u których występowała ochronna kopia genu SHBG, odnosiły z picia małych czarnych najwięcej korzyści. Na końcu naukowcy uwzględnili poprawkę ze względu na poziom SHBG. Okazało się, że u kobiet o tym samym poziomie hormonu ryzyko zachorowania na cukrzycę typu 2. było w przypadku najzagorzalszych miłośniczek naparu z ziaren kawowca tylko o 29% (a nie 56) niższe niż dla pań niepijących kawy. Statystycznie ryzyko zachorowania było więc takie samo niezależnie od ilości wypitej kawy - np. w sytuacji, kiedy jedna kobieta miała niższy naturalny poziom, ale podbijała go kawą, a druga miała identyczne stężenie SHBG bez sięgania po używkę. Decydujące jest zatem samo stężenie SHBG. Można też zaryzykować twierdzenie, że osoby z naturalnie wysokim albo podwyższonym inaczej niż przez kawę poziomem globuliny także powinny być chronione przed cukrzycą typu 2.

Oceń treść:

Average: 9 (1 vote)

Komentarze

deft (niezweryfikowany)

<p>mam już dość amerykańskich "naukowców". Ciekawe kiedy odkryją, że papierosy są zdrowe...</p>
Zajawki z NeuroGroove
  • Metoksetamina

Wieczór/noc w domu, ojciec twardo spał, matka w osobnym pomieszczeniu przed komputerem

Prolog

  • Szałwia Wieszcza


0:00


Nabijam faję. Trudno podjąć decyzję -- czy zapalić? Kilka razy

uruchamiam zapalniczkę, gaszę, uruchamiam... W końcu szybka decyzja:

niech się dzieje co chce! Pierwszy mach trzymam około 30 sekund. Nic

nie czuję, ale nie czas na zastanawianie się -- biorę drugi, zaczynam

liczyć. I nagle uczucie, jakby dym uciekał z płuc do głowy! Zrobiłem

już wydech? Jeszcze nie? Trzymać jeszcze ten cholerny dym, czy w

  • LSD-25
  • Pozytywne przeżycie

Własny dom, bardzo negatywne nastawienie, po kłótni z rodziną.

Po powrocie z imprezy, i wielkiej kłótni z rodziną stwierdziłam, iż nie ma nic do stracenia. Biorę ten kwas, albo sie zabije. Myślę sobie - zabić mogę się zawsze, zatem najpierw podejmę próbę, pewnie i tak nie zadziała. Wyciągam znaczek, trzymam pod językiem. Był bez smaku i bez zapachu, nadruk w zielono czarne kropki.

T+1h Wykąpałam się, siedziałam w łazience. Oglądam siebie w lustrze, nic.

T+2h Kładę się do łóżka, nie działa. Oszukali mnie i tyle. Idę spać. Połknęłam ten znaczek.

  • LSD-25

ja pierwszy raz zapodałem połówkę (rzecz nazywała się OM i miała taki dziwny

wzorek) i pojechałem do Katowic.Cóż,było dziwnie,raczej lajtowo, udało mi

się dostrzec głębię trzeciego wymiaru(mam to do dziś - ten efekt nie mija)-

mój kumpel nazwał to 4D i to jest chyba najlepsze określenie.Do dziś też

pamiętam melancholijną podróż pociągiem przez brudny Śląsk z muzyką DCD na

słuchawkach,widok starych ,zczerniałych kamienic,brudnego słońca, zmęczonych

życiem współpasażerów ...eeh...