Mekka narkotykowych turystów

Turyści z całego świata odwiedzają stolicę Boliwii - La Paz. Jak się okazuje nie są to tylko zwyczajni podróżni. La Paz stało się mekką amatorów narkotycznych wrażeń.

Tagi

Źródło

wp.pl

Odsłony

3228

Turyści z całego świata odwiedzają stolicę Boliwii - La Paz. Jak się okazuje nie są to tylko zwyczajni podróżni. La Paz stało się mekką amatorów narkotycznych wrażeń. Tylko tutaj mogą wstąpić do pierwszego na świecie kokainowego baru, gdzie kelnerzy oprócz tradycyjnych drinków serwują kokainę. „Dziś wieczorem mamy dwa rodzaje kokainy: normalną za 100 bolivianos za gram i silną za 150 bolivianos za gram – rzuca kelner zbierający od nas zamówienie na dwa rumy z colą. Pozostali gości baru już doskonale znają tutejszy rytuał - „daniem głównym” w tym barze jest kokaina. Wodę dostaje się tutaj na koszt firmy. Po chwili kelner trzymający tacę, a na niej dwa czarne opakowanie po płytach CD wraca do stolika. Pudełka wraz z leżącymi obok nich dwiema słomkami i dwoma małymi czarnymi paczuszkami lądują na środku stołu. Obsługujący Boliwijczyk jest tak niesamowicie spokojny i swobodny, jakby właśnie serwował hamburgera z frytkami. Roberto – kelnera pracującego od pół roku w barze Route 36, w jego różnych lokalizacjach w La Paz, już nic tutaj nie zaskoczy ani nie zdziwi.

 

„Ostatnio mieliśmy tu grupę młodych Australijczyków. Zostali w barze na cztery dni. Nawet „spali” w barze. Wychodzili tylko po to, żeby wybrać pieniądze z bankomatu” - mówi Roberto. La Paz, stolica Boliwii, najwyżej położona stolica na świecie, na wysokości 3900 m. n. p. m. gdzie powietrze jest tam tak rozrzedzone, że trudno jest oddychać, stała się domem dla jedynego na świecie baru kokainowego. Route 36, bo tak nazywa się bar, stał się narkotykową poczekalnią dla entuzjastów wrażeń. Ci, którzy biorą sobie rok przerwy od nauki, przed studiami, zaraz po studiach czy w ich trakcie jadą w podróż dookoła świata i trafiają tutaj. "Każdy wie o tym miejscu," mówi Jonas, turysta z plecakiem , który przybył dwa dni wcześniej. "Mój kolega przyjechał do Boliwii w ubiegłym roku i to właśnie on powiedział mi o tym miejscu.” Route 36 jest jednym z najlepszych i najbardziej popularnych barów w mieście a nawet na całej południowej półkuli. Nie wszystkim jednak podoba się, że miejsce to jest tak tłumnie odwiedzane przez turystów. Z tego właśnie powodu bar bardzo często zmienia lokalizację. Turystyka narkotykowa to nowy trend. W Europie mamy licznie odwiedzany Amsterdam a na południowej półkuli mamy La Paz. Jednak do 2011 r. Amsterdam zamknie 43 coffee shopy zgodnie z wytycznymi rządowymi. Holandia po decyzji o likwidacji części coffee shopów, wprowadziła 1 grudnia 2008 roku także zakaz hodowli i sprzedaży świeżych grzybów halucynogennych. Jak widać narkotykowa wojna na świecie trwa.

 

Dlaczego akurat tam? Dlaczego Ameryka Południowa? Podczas gdy cały świat przeciwdziała narkomanii i zwalcza handel narkotykami, Boliwia daje jakby ciche przyzwolenie na te używki. Nawet sam Prezydent Boliwii Evo Morales nie tylko broni upraw tradycyjnych i żucia liści koki przez andyjskich Indian quechua i aymara, ale z koki robi sztandar tożsamości narodowej. Politykę narkotykową USA zwalcza jako maskę amerykańskiego imperializmu. Właśnie wyrzucił z Boliwii biura amerykańskiej agencji antynarkotykowej DEA, która od 35 lat zwalczała tam przemyt kokainy. Morales w Wiedniu demonstracyjnie żuł liście koki, wygłosił namiętną obronę ich upraw i domagał się od ONZ "naprawienia historycznego błędu", jakim było wpisanie koki na listę zakazaną w konwencji z 1961 roku. - Obrona tradycyjnych upraw i konsumpcji koki to dla Ameryki Łacińskiej drugie i oby ostateczne wyzwolenie z imperialistycznego ucisku! - mówił Morales, lewicowi przedstawiciele organizacji pozarządowych bili brawo. Na pytanie, jak obronić uprawy koki dla celów nieszkodliwej konsumpcji przed inwazją karteli, które ją przerabiają na narkotyk, Morales odpowiedział rozbrajająco: sprawi to kontrola społeczna samych cocaleros, wieśniaków uprawiających kokę, oraz państwa boliwijskiego- czytamy w „Gazecie Wyborczej”

 

W Boliwii produkuje się najwięcej kokainy z całej Ameryki Południowej. Raporty ONZ pokazują że w zeszłym roku w Kolumbii produkcja narkotyku spadła o 10 proc., a w Boliwii wzrosła aż o 28 proc. Jak widać kokaina jest niestety bardzo popularnym środkiem. Bar Route 36 nie wygląda obskurnie ani źle. Jest zwyczajnym, zwykłym barem. Klienci są spokojni. W sali kula dyskotekowa błyszczy, na każdym stoliku stoi świeczka i darmowa woda w butelkach. W rogu mamy do dyspozycji stos gier planszowych – szachy, backgammon, a nawet klocki Jenga. A każdy turysta zostanie tu ciepło przyjęty przez innych turystów i pracującą tam obsługę. Bar wygląda zupełnie normalnie. Nikt by się nie domyślił, jak ogromne ilości kokainy spożywa się tu każdego dnia.

Oceń treść:

Average: 8.5 (4 votes)

Komentarze

Anonim (niezweryfikowany)

Takim jaki znalazłem na necie to za gram wychodzi ok 40 zł. Magia

Zajawki z NeuroGroove
  • Adrenalina
  • Bad trip
  • Etanol (alkohol)
  • Tytoń

Zimny wrześniowy dzień 6 lat temu, A.D. 2011. Ekscytacja przed pierwszym występem jako DJ. Rozkręcająca się psychoza paranoidalna z rodzaju psychodelicznego flashbacka. Szał zwierzęcia, które opanowane lękiem atakuje.

"Kra, kra!" [...] Tego ranka wrony krakały jakoś tak osobliwie, jakby się antropomorfizowały, a człowiek-gawron dął w swój kruczoczarny dziób. Muzyka w telefonie też brzmiała nad wyraz krystalicznie, ostro, maleńki koncercik rozgrywał się w mojej rozgorzałej percepcji, ambientowe połacie przy zimnej, wrześniowej kałuży. Czekałam na pociąg. Przeszłam przez dziurę w siatce w stronę torów, było rano, to jeszcze za wcześnie na policyjne atrakcje, nikt nie był w stanie mnie przyfilować. Pociąg zatrzymał się z przeraźliwym świstem, zatkałam uszy tak mocno jak to było tylko możliwe.

  • Etanol (alkohol)


Substancja: właściwie to gałka tyle, że w formie alkoholowej nalewki



Krótka receptura :

6 świeżych, całych gałek, litr spirytusu (85 %), parę łyżek miodu (?)

zetrzeć, ewentualnie rozpuścić miód (?), trzymać razem w słoju pół roku, potrząsać co czas jakiś

następnie zrobiłem nalew na skórkach (bez allebo) z 10 dużych cytryn i pół torebki rodzynek (24h) i zmieszałem z 0.3 -0.4 litra syropu (gorącego) złożonego pierwotnie z 1.5 szklanki cukru, litra wody i soku z tych cytryn.


  • 4-HO-MET
  • Mieszanki "ziołowe"
  • Moklobemid

Zażyta substancja: ~16mg 4-ho-met + 150mg moklobemidu (+ mieszanka ziołowa)

Experience: (20 lat) LSD-25; bromo-dragonfly; 2c-b; MDxx; DXM; Szałwia wieszcza; MJ; BZP; amfetamina

S&S: obozowisko w lasku nieopodal granic Torunia; Ja, Astaroth oraz Kogo.

17.20 - Intoksykacja: Ja z Astaroth zażywamy tryptamine oralnie, Kogo postanowił ją powąchać. 30 min wcześniej każdy z nas zażył po 150 moklobemidu. Smak tryptaminy trampkowo-gorzki. Ciężko to było w jamie ustnej przytrzymać ale chwilę się udało.

  • Marihuana
  • Pierwszy raz

Bardzo zmieszany, zdenerwowany samą sytuacją. To był pierwszy raz, było to w bloku na balkonie w biały dzień. Ogólnie do mj byłem pozytywnie nastawiony, znajomi - najbliższi przyjaciele + moja dziewczyna.

Cześć. Chce tu opisać moją sytuacja po pierwszym razie, może Wam też się tak zdarzyło, może to normalne. Zaczęliśmy jakoś po południu, było jeszcze jasno na zewnątrz. Nie piliśmy nic przed, ani nic z tych rzeczy, paliliśmy na czysto. Atmosfera ogółem była ekscytująca, bo w sumie każdy pierwszy raz palił. Ja byłem zdenerwowany cała sytuacją, bo co tak w biały dzień palić koło sąsiadów? xD No ale mówię no co tam, zrobimy to w miarę skrycie. Zrobiłem całe oprzyrządowanie wiaderka i wynieśliśmy na balkon. Załadowaliśmy i każdy ściągnął po trochu z jednego wiadra.

randomness