Tytuł Rowerzyści, ubrani w t-shirty z emblematami liścia marihuany, pedałowali przez miasto, by zwrócić uwagę na jeden z punktów swojego programu wyborczego, tj. rezygnację z samochodów na rzecz rowerów w komunikacji miejskiej. Jest to po części kampania wyborcza, po części aktywizm ekologiczny, a po części rodzaj dowcipu.
Na miesiąc przed wyborami do izraelskiego parlamentu, Zielony Liść jest jedną z wielu małych partii, które walczą o głosy niezdecydowanych i sfrustrowanych obecną polityką obywateli. Głównym wyznacznikiem frustracji jest stosunek do Palestyńczyków.
Program Zielonego Liścia bazuje na hasłach dotyczących ochrony środowiska i opieki społecznej.
W 1999 roku Zielony Liść w ostatniej chwili stracił 1,5 proc. głosów, które zagwarantowałyby im wejście do Knessetu. Tym razem sondaże przewidują, że prokanabowcy z Izraela mogą uzyskać dwa miejsca w 120-osobowym parlamencie. Aktywiści Zielonego Liścia domagają się legalizacji marihuany i uwolnienia całonocnych imprez od uciążliwych policyjnych rajdów.
"Ludzie są bardzo rozczarowani procesem pokojowym i to jest jakiś rodzaj ucieczki od problemu" - mówi Shmul Sandler, profesor nauk politycznych z Uniwersytetu w Tel-Aviwie. - "Denerwuje ich lewica, ale nie zamierzają głosować na prawicę, więc jest to sposób na wyjście z dylematu".
Pedałując przez Jerozolimę, aktywiści Zielonego Liścia rozdają nalepki zaskoczonym motocyklistom. Podjeżdżają na stację benzynową, rozwijąją banner z wielkim liściem marihuany obok policyjnego jeepa i przybijają "piątkę" policjantce.
Szefem partii jest 44-letni Boaz Wachtel, nie wyglądający raczej na hippisa. W latach 80. był asystentem attache ds. militarnych przy ambasadzie Izraela w Waszyngtonie. Od wielu lat jest zwolennikiem alternatywnych metod leczenia uzależnień narkotykowych. Mówi, że aktywiści niechętnie angażują sie w politykę. "Nie jesteśmy politykami z wyboru, ale z konieczności. Musieliśmy wskoczyć w to całe polityczne bagno, żeby spróbować coś zmienić".
Siedziba partii (mieści się na Sheinikin Street w dzielnicy zamieszkałej przez młodzież) pokryta jest plakatami i zdjęciami marihuanowych liści. Na plakatach hasło: "Głosuj za wolnością", a wokół rysunki konopnych liści i serc.
Wachtel uważa, że legalizacja konopi uwolni rządowe pieniądze i czas, który będzie można spożytkować na leczenie ciężkich uzależnień od tzw. twardych narkotyków. Zwalczy także problem przęstępczości związanej z narkotykami. Docelową grupą wyborców, na której najbardziej zależy Partii Zielonego Liścia, są dobrze wykształceni młodzi ludzie.
Komentarze