Oto wino, po którym nie ma kaca. Powstało z marihuany

Winiarnia Rebel Coast z Kalifornii wyprodukowała wino, po którym nie ma kaca. Na tym jednak nie koniec ciekawostek. Wino powstało bowiem z… konopi indyjskich.

pokolenie Ł.K.

Kategorie

Źródło

Wprost

Odsłony

245

Winiarnia Rebel Coast z Kalifornii wyprodukowała wino, po którym nie ma kaca. Na tym jednak nie koniec ciekawostek. Wino powstało bowiem z… konopi indyjskich.

„Wino nie zmieniło się od 2 tysięcy lat. Nadszedł czas, by dać ludziom lepszy wybór” – taki opis widnieje na stronie producenta wina z marihuaną. Rebel Coast podkreśla, że rewolucyjny produkt nie smakuje jak marihuana, ale zdecydowanie pachnie marihuaną, trawą cytrynową, lawendą i cytrusami.

Produkcja wina na bazie konopi indyjskich nie jest skomplikowana. Wszystko odbywa się według tradycyjnych zasad, ale zamiast alkoholu do butelki trafia 16 miligramów THC. Producent przekonuje, że wino z marihuaną bez alkoholu w składzie nie traci na jakości i walorów smakowych.

Według portalu nydailynews.com, wino z konopi indyjskich kosztuje 60 dolarów za butelkę. Mimo że nie zawiera alkoholu, jest dostępne tylko dla mieszkańców Kalifornii, którzy ukończyli 21 lat. Na razie wino nie może być sprzedawane na szerszą skalę z powodu przepisów. Rebel Coast Winery liczy na zmianę prawa i możliwość sprzedawania trunku z marihuaną także poza Kalifornią.

Oceń treść:

Average: 5 (2 votes)
Zajawki z NeuroGroove
  • Kodeina
  • Pozytywne przeżycie

ładna pogoda, lekki zjazd emocjonalny, oczekiwanie rozluźnienia

Doświadczenie mam spore, próbowałam większości substancji psychoaktywnych, ale przez ostatni miesiąc nie brałam prawie nic. Złapał mnie dołek, a pocieszanie się różnego typu substancjami to chyba już standard. Chęć na lekkie rozluźnienie - padło na kodeinę, z powodu łatwego dostępu. Zaliczyłam wycieczkę po aptekach w celu kupienia kilku opakowań thiocodinu. 

 

Godzina 8:00

Biorę 10 tabletek thiocodinu (15 mg kodeiny w tabletce), przegryzam je, żeby było mi łatwiej je połknąć. 

 

9:00 

  • Inne
  • Katastrofa

Przed tripem wydawało się że idealny. Mieszkanie kolegi, 4 triperow + właściciel mieszkania i jeden postronny(oboje byli pijani w 4 dupy). Ulewa na zewnątrz

20+1h zarzucenie 100 grzybów i wypalenie jointa 

21+1h odczuwalne pierwsze efekty, pływający obraz, śmiech ogólnie dobra atmosfera 

  • Alkohol
  • Alprazolam
  • Marihuana
  • Pierwszy raz
  • Tytoń

Jarałem z dwoma "koleżkami". Jeden z nich był obyty z tematem i objaśniał nam, co może nas spotkać oraz jak na to się przygotować. Jaraliśmy u drugiego "koleżki: na strychu gospodarczego budynku. Dość dobrze ich znałem albo tak mi się wydawało.

Cała akcja miała miejsce w te wakacje. Już od 1 klasy liceum chciałem zajarać, ale obawiałem się, że trafię na chujowy towar lub ludzi, którzy sprawią, że będę mieć jakieś bad tripy czy coś w tym stylu. Z ratunkiem przybył koleżka z gimbazy, który obiecał, że załatwi świetny temat i wszystko będzie pięknie. Jak obiecał, tak zrobił i już w lipcu mogłem spróbować tej magicznej roślinki. 

  • Pozytywne przeżycie
  • Zolpidem

Nastawienie: dobre, lekkie podniecenie, ciekawość. Miejsce: dom, strych. Czas: wczesny wieczór. Oczekiwania: doświadczenie halucynacji i czegoś jeszcze, niczego konkretnego.

Wróciłem z krótkiego spaceru do domu. Wszedłem do kuchni i otworzyłem opakowanie orzeszków ziemnych w skorupce paprykowej. Tata przyniósł 3 piwa do domu, więc żartowałem sobie, że możemy razem wypić XD Moi rodzice są ogólnie przeciwko temu, żebym pił alkohol więc oczywiście się nie zgodził (pazera). Zresztą jestem jeszcze niepełnoletni, więc co w tym dziwnego. Ostatnio jak byłem na wizycie u psychiatry zmienił mi leki (na przewlekłą chorobę) na inne, bo dostałem reakcji uczuleniowej. Po prostu wysypało mnie pryszczami na całym ciele.