Brytyjski minister zdrowia: palenie jest przyjemne

Brytyjski minister zdrowia bez ogródek podzielił się swą opinią o paleniu papierosów - jego zdaniem, jest to jedna z niewielu przyjemności, jakie zostały biedakom.

Anonim

Kategorie

Źródło

PAP

Odsłony

1405

Na jakie przyjemności może sobie pozwolić 21-letnia samotna matka z trójką dzieci, mieszkająca w podupadłym lokalu komunalnym - spytał retorycznie minister John Reid i sam sobie odpowiedział, że czasem papieros jest dla takich ludzi jedyną przyjemnością.

Są oznaki, że dbający o zdrowie Brytyjczycy pójdą w ślady Irlandczyków i wprowadzą zakaz palenia w zamkniętych miejscach publicznych. Reid, choć sam już nie pali, uważa jednak, że szkodliwość palenia stała się obsesją wykształconej klasy średniej.

Ministrowi niezbyt podobają się profesjonalne kampanie przeciwko paleniu. Jak mawiała moja mama, ludzie z niższych warstw społeczno-ekonomicznych mają w życiu bardzo niewiele przyjemności, a za jedną z nich uważają palenie - powiedział Reid.

Rzecznik ugrupowania przeciwników palenia Ash (popiół) oświadczył, że przedstawianie palenia jako przyjemności, której klasa średnia chce pozbawić innych, jest głupie.

Palacze chwalą Reida za odwagę wypowiadania takich słów w niesprzyjającym paleniu klimacie.

Rzecznik ministra zdrowia powiedział, że stanowisko wyrażone przez Reida było odpowiedzią na pytanie, czy należy zabronić sprzedaży papierosów w małych paczkach (po 10 sztuk), aby ci, którzy tylko na tyle mogą sobie pozwolić, nie mogli zapalić.

Eksperci szacują, że z powodu palenia co roku przedwcześnie umiera w Wielkiej Brytanii 120 tysięcy ludzi.

Oceń treść:

0
Brak głosów

Komentarze

Adam Gierek (niezweryfikowany)

To ja czekam kiedy minister zacznie reklamować heroinę. Też jest przyjemna (w pierwszej fazie).
Zajawki z NeuroGroove
  • Efedryna

Na wstępie powiem, że mam 17 lat, waże pond 90 (huh) i spożyłem całą

buteleczkę Tussipectu podczas Tripu (tak jak ktos chciałby policzyć dawkę)



Był słoneczny (bardzo) dzień lipcowy, wakacje, a ja chwilowo siedze w W-wa,

więc nudy.... o Tussim dowiedziałęm się z listy [u],

początkowo nieprzypuszczałem, ze będe go próbował, ale z barku perspektyw

ciekawszego spędzenia czasu zdecydowałem się na to.



  • Dekstrometorfan
  • Grzyby halucynogenne

Set & Setting - własne podwórko przed domem.

Dawkowanie - 50 łysiczek lancetowatych + ~0,5g marihuany + 50 tabletek Acodinu.

Wiek i doświadczenie - 25 lat. Marihuana (7 lat), MDMA (ok 10 razy), łysiczki lancetowate (2 razy).

  • Bad trip
  • MDMA (Ecstasy)

Sylwester, czas by bawić się do upadłego! Każdy coś ćpie, wóda się leje, opuszczamy domówkę i jedziemy do klubu ok 1:30.

Samej nocy bawiłem się nieźle, ot jazda na dragach i alkoholu do cięzkiego techno w kurewsko mrocznym zatłoczonym klubie. Dość duży nieogar panował całą noc. Wróciliśmy z dziewczyną do domu w opłakanym stanie - tragiczny, nie dający spać zjazd. Prysznic, poleżeliśmy pare godzin, pogadaliśmy, posprzątaliśmy syf w domu, poszliśmy na spacer w pierwszym śniegu, zjedliśmy rosół i ciasto. Zaczynałem czuć się lepiej, postanowiłem przypalić sobie z bonga dla rozluźnienia.

  • Grzyby halucynogenne
  • Marihuana
  • Pierwszy raz

Pozytywne nastawienie na nowe doświadczenie. Oszołomiony ciekawością działania grzybków. Las okalający wioskę w której spędziłem sporą część dzieciństwa. Starannie dobrane miejsce. Zagajnik otoczony mokradłami. Śpiew ptaków, szum drzew.

Godzina mniej więcej 14:50, bardziej mniej niż więcej.
Wyciągam odmierzoną porcję pieczarek. Waga wskazywała 1,5 grama. Odrzucam kilka egzemplarzy, nie wyglądają apetycznie. Finalnie wyszło pewnie z 1,2-1,3 grama. Z niechęcią rozgryzam suche kapelusze i łodygi, popijam sokiem pomarańczowym...

randomness