[spisane przez Stanisława Lema w 1970 roku]

"Marihuana nie jest żadnym środkiem dopingującym" - oburza się Chris Arreola, komentując niedawną decyzję Departamentu ds. Licencji i Regulacji w Teksasie.
- Marihuana nie jest żadnym środkiem dopingującym - oburza się Chris Arreola (36-4-1, 31 KO), komentując niedawną decyzję Departamentu ds. Licencji i Regulacji w Teksasie, który zawiesił go na 90 dni po tym, jak w organizmie boksera wykryto obecność narkotyku.
Pozytywny wynik dała próbka pobrana od Arreoli po grudniowym pojedynku z Travisem Kauffmanem (30-1, 22 KO) w San Antonio. "Koszmar" wygrał tę potyczkę na punkty, ale po badaniu antydopingowym wynik został anulowany. 34-latek uważa, że karanie go w ten sposób to bzdura.
- Środek dopingujący ma podnosić wyniki sportowe, ale jedyna rzecz, jaką podnosi trawa, to głupota. Tylko mnie ogłupiła. To, że odebrali mi zwycięstwo, też jest, k***a, głupie. To najgłupsza rzecz w historii. Jak już zalegalizują trawę, to lepiej, żeby mi przyznali wygraną z powrotem - oznajmił.
- Nie paliłem podczas obozu przygotowawczego, absolutnie, ale tutaj, w Kalifornii, mamy tak mocny towar, że musiał długo pozostać w moim organizmie. Jest wielu bokserów, którzy palą. To po prostu ciężki sport, czasami trzeba się wyluzować, a ja nie łykam piguł, nie jestem kimś takim - dodał.
Wolna chata, jak zwykle optymistyczne nastawienie. Znałem już mniej więcej gałkę i wiedziałem, czego oczekiwać, a więc się nie bałem.
7:30- Łykam tabletkę Thermo Speed. Codziennie od tygodnia brałem 1-2 sztuki. Zjadam małą kanapkę.
8:20- Skonsumowałem jako prawdziwe śniadanie 70 gram gotowanej kaszy gryczanej. Nie chciało mi się kombinować.
Salvie zamowilem sobie ze sklepu zagranicznego. Jeszcze nigdy nie doswiadczylem czegos tak mocnego. Dziwne jest tez to, ze mimo ogromnego doswiadczenia jakie niesie ze soba trip z Szalwia, nie odczuwamy jego ciezaru, a po calej ceremonii czujemy sie rzesko, jak po przebudzeniu, zadnych zwal, zadnych fleszbekow, wspominamy calosc tak jakby wydarzyla sie pare dni temu, a my mielismy przez ten czas okazje na przemyslenia i ulozenie sobie w glowie tego co sie zdarzylo.
saska
Ja i mój adwokat znaleźliśmy sie w przyciemnionym pokoju, na jednej z najbardziej zielonych dzielnic Warszawy, wcześniej zaopatrzeni w piwka, kilka blantów i sto sztuk grzybków. Za oknami powoli się ściemniało, więc pokroiliśmy nasz skarb na kawałeczki, wcześniej dzieląc wszystko na pół i zalaliśmy te cuda wrzątkiem z zielonej herbaty.
Komentarze