Korespondencja z Ministerstem Zdrowia (było: List otwarty do premiera)

Korespondencja z Ministerstem Zdrowia (było: List otwarty do premiera)

Po wypowiedzi Piotra Jabłońskiego, dyrektora Krajowego Biura ds Przeciwdziałania Narkomanii, dla tygodnika Newsweek jeden z naszych czytelników postanowił napisać list do premiera RP. Treść, wraz z wersją angielską, opublikowana została również na stronie narkomania.eu.

To niebezpieczne i nie do przyjęcia. W ogóle nie powinniśmy rozpoczynać rozmowy o legalizacji jakiegokolwiek narkotyku. Nie bierzemy tego pod uwagę” - pisze Piotr Jabłoński na Newsweek.pl.

Takie słowa nigdy nie powinny padać w demokratycznym państwie z ust jakiekolwiek urzędnika. Tymczasem pan Piotr Jabłoński ewidentnie reprezentuje najbardziej szkodliwe stanowisko w tak delikatnej sprawie, jak szeroko rozumiane użycie środków odurzających. Zamknięcie się, nawet na debatę w sprawie rozluźnienia jednej z najbardziej restrykcyjnych ustaw antynarkotykowych w Europie sugeruje, że pan Jabłoński zdecydowanie nie jest odpowiednią osobą na stanowisku, które piastuje.

Jako świadomy i odpowiedzialny obywatel pytam się:

  • Kiedy w końcu władze w Polsce zrozumieją, że każdy człowiek ma własny rozum i sam odpowiada za własne czyny oraz ich konsekwencje?
  • Kiedy stanie się wreszcie jasne, że nie da się nikogo ochronić przed nim samym?
  • Dlaczego polityka edukacyjna w Polsce zakłada, że młody dorastający człowiek jest niczym bezdennie głupia, pozbawiona własnego rozumu pacynka, którą należy możliwie długo utrzymywać w stanie nieświadomości, karmiąc stekiem kłamstw, którymi, także mnie karmiono przez wiele lat, zamiast uczyć tego, że każdy czyn niesie za sobą określone, niestety nierzadko negatywne konsekwencje?
  • Kiedy wreszcie do umysłów rządzących dotrze pewien kluczowy dla sprawy fakt: to nie środki odurzające wyrządzają krzywdę ludziom, to ludzie wyrządzają krzywdę sobie, między innymi, przy ich pomocy?
  • Kiedy w końcu racjonalna, oparta na faktach naukowych, polityka zastąpi królujące aktualnie w naszym kraju narkofobiczne myślenie, którego najlepszym symbolem jest były już, na szczęście, premier Jarosław Kaczyński oraz jego wiedza na temat tego, czy marihuana jest z konopi. Jak na ironię, najgłośniejsi przeciwnicy posiadania narkotyków na własny użytek wiedzą o nich tak naprawdę tyle, co księża na temat uprawiania seksu.
  • Dlaczego polityka prewencyjna w Polsce jest dalece niekonsekwentna? W pierwszej połowie 2008 roku na polskich drogach zginęły 2444 osoby. Jakim prawem (nomen omen) dilerzy samochodów, w oczywisty sposób odpowiedzialni za ten stan rzeczy, pozostają bezkarni?
  • Dlaczego posiadanie jakiegokolwiek pojazdu mechanicznego (a może i roweru?) nie jest zagrożone karą 3 lat pozbawienia wolności?
  • Dlaczego kolokwialne „walenie wódy” do nieprzytomności jest całkowicie dozwolone, mimo opłakanych i znanych od lat konsekwencji zdrowotnych i społecznych?
  • Wreszcie, dlaczego nie jest karane jedzenie tłustej i niezdrowej żywności, która w wielu zachodnich krajach odpowiada za szerzącą się epidemię otyłości?

Jakim cudem Holandia, posiadająca najbardziej liberalną politykę narkotykową w Europie, jest jednocześnie krajem, w którym liczba uzależnionych osób jest jedną z najniższych na naszym kontynencie? Dlaczego Czechy od pierwszego stycznia 2010 roku drastycznie złagodziły własne przepisy dotyczące środków odurzających? Czy może przypadkiem dlatego, że 80 prco. osób w wieku 20-25 przyznaje się do okazyjnego palenia trawki? A jeżeli tak jest, to dlaczego nieco na północ marihuana uznawana jest za jeden z najbardziej niebezpiecznych narkotyków? Czy organizm przeciętnego Polaka ma aż tak drastycznie inną fizjologię, niż przeciętnego Czecha? Dlaczego jeden z najbardziej pełnych kolorytu bohaterów „Trylogii” Henryka Sienkiewicza, czyli Jan Onufry Zagłoba zachwala słynne oleum konopne?

 

I ostatnie, najtrudniejsze pytanie: jakim cudem autor niniejszego tekstu, będąc aktywnym użytkownikiem konopi indyjskich, z którymi przygodę rozpoczął w wieku lat osiemnastu, zdołał zdać maturę, certyfikat CAE, dostać się na studia, studiować przez 5 lat by w czerwcu 2009 roku obronić pracę magisterską i dalej pracować jako programista komputerowy, płacąc co roku, niemałe podatki, z których to podatków finansowane są odpowiednie służby, które już wielokrotnie powinny zatrzymać, a niezawisłe sądy przykładnym wyrokiem skazać, przynajmniej na 3 lata pozbawienia wolności, rzeczoną osobę, gdyż swoim nieodpowiedzialnym zachowaniem stanowi "śmiertelne zagrożenie" dla społeczeństwa oraz Państwa Polskiego.

 

 

 

 

Witam, (8.04.2010) otrzymałem odpowiedź na list. Rozważam sens i możliwość kontynuowania polemiki przy pomocy bardziej merytorycznych argumentów.

pozdrawiam,

Paweł Gorczyński

 

--

Odpowiedź z ministerstwa.

 

Treść pisma:

MINISTERSTWO ZDROWIA                                         Warszawa, 2010-04-08

 

                      Departament

           Zdrowia Publicznego

 

        MZ-ZP-P-62-1092-128 /MS/ 10

 

         

                                                           Pan

                                                                       Mgr inż. Paweł Gorczyński

                                                                       pawel.gorczynski@no-spam

 

 

Szanowny Panie,

 

Departament Zdrowia Publicznego Ministerstwa Zdrowia w imieniu Kancelarii Prezesa Rady Ministrów bardzo dziękuje Panu za uwagi dotyczące polskiej polityki narkotykowej oraz informacje dotyczące polityki narkotykowej niektórych państw europejskich. Zarówno Ministerstwo Zdrowia, jak i podległe Ministerstwu Zdrowia  Krajowe Biuro ds. Przeciwdziałania Narkomanii prowadzi stałą ocenę polskiej polityki narkotykowej, a także polityki narkotykowej innych państw Unii Europejskiej w ramach współpracy z różnymi agendami np. Grupą Pompidou Rady Europy, które są odpowiedzialne za kształtowanie tej polityki.

Pragnę zapewnić Pana, że przytoczona wypowiedź pana Piotra Jabłońskiego – Dyrektora Krajowego Biura ds. Przeciwdziałania Narkomanii dotycząca legalizacji narkotyku znajduje uzasadnienie zarówno jako wypowiedź urzędnika, jak i specjalisty terapii uzależnień z certyfikatem Ministra Zdrowia i wieloletnim doświadczeniem w leczeniu uzależnień, bo takim specjalistą jest pan Piotr Jabłoński.

 Uprzejmie informuję, że ze względu na zagrożenie zdrowia publicznego przez środki odurzające pochodzące z konopi indyjskich, między innymi takie jak marihuana i haszysz zawierające substancję psychoaktywną THC – tetrahydrokannabinol, środki te są objęte kontrolą ustawową w Polsce i znaczącej większości krajów Unii Europejskiej. Substancja psychoaktywna THC jest substancją uzależniającą psychicznie i w wielu przypadkach udokumentowanych naukowo, przyczyną powstawania u palaczy marihuany stanów psychotycznych wymagających leczenia psychiatrycznego. Marihuana postrzegana niesłusznie przez młodzież, jako środek nieszkodliwy jest w opinii wielu specjalistów z zakresu uzależnień głównym narkotykiem inicjacyjnym, od którego przechodzi ona do używania innych środków mocniej uzależniających i jeszcze bardziej niebezpiecznych. Niestety olbrzymia większość osób uzależnionych od narkotyków rozpoczyna swoją "znajomość" z narkotykami  od marihuany.

Pragnę również poinformować Pana, że Polska jest zobowiązana umowami międzynarodowymi do kontrolowania upraw konopi. Jedną z najważniejszych umów jest Jednolita Konwencja o Środkach Odurzających z 1961 r. sporządzona w Nowym Jorku dnia 30 marca 1961 r. (Dz. U. z 1966 r. Nr 45, poz. 277 z poźn. zm.), w której  art. 28 zobowiązuje państwa przystępujące do  Konwencji do kontroli nad konopiami indyjskimi.

Trudno polemizować z Pana demagogicznymi argumentami dotyczącymi odpowiedzialności dilerów samochodowych za wypadki w ruchu drogowym, należy jednak zauważyć, że wszystkie państwa Unii Europejskiej i większość w świecie prowadzą odpowiednią politykę  wobec substancji psychoaktywnych i uzależniających, w tym wobec alkoholu i wyrobów tytoniowych. Pragnę Pana zapewnić, że holenderska polityka narkotykowa nie jest żadnym "cudem". Holenderska polityka narkotykowa od 1976 roku jest co najmniej dyskusyjna, znamienne jest jednak, że rozwiązania holenderskie funkcjonujące ponad 30 lat  nie zostały wprowadzone w żadnym innym kraju na świecie. W Holandii prowadzi się intensywną profilaktykę narkotykową, na którą ten zasobny kraj przeznacza olbrzymie środki, ale efekty tych działań nie są nadzwyczajne. Zgodnie z Raportem z 2009 r. Europejskiego Centrum Monitorowania Narkotyków i Narkomanii (EMCDDA) rozpowszechnienie używania narkotyków w tym kraju jest na średnim europejskim poziomie a w przypadku rozpowszechnienia ecstasy Holandia znajduje się na 8 miejscu w Unii Europejskiej. W przypadku Republiki Czech, którą przytacza Pan jako przykład państwa o liberalnej polityce narkotykowej to już zupełna katastrofa. Czechy przodują we wszystkich kategoriach rozpowszechnienia narkotyków EMCDDA, prawdopodobnie w związku z liberalizacją wprowadzoną w roku 1999 (obecnie jedynie dookreślono niektóre przepisy).  Wskaźnik rozpowszechnienia ecstasy: Republika Czech – 14,6%, Holandia – 2,7%, Polska -2,1%.

Ponadto uprzejmie informuję, że Zespół powołany przez Ministra Sprawiedliwości przygotował projekt ustawy o zmianie ustawy z dnia 29 lipca 2005 r. o przeciwdziałaniu narkomanii, która jest obecnie procedowana. Proponowane zmiany obejmują szereg zagadnień i ukierunkowane są na racjonalizację polityki przeciwdziałania narkomanii, w tym proponują  możliwość umarzania (bezwzględnego) w pewnych sytuacjach postępowania karnego wobec sprawców posiadających nieznaczne ilości środków odurzających, przeznaczonych na własny użytek. Generalną przesłanką stosowania tego przepisu jest niecelowość stosowania wobec osób uzależnionych posiadających narkotyki represji karnej. Na taką niecelowość w ramach proponowanego przepisu wskazują przesłanki wymienione w proponowanym przepisie. Conditio sine qua non jego stosowania stanowi nieznaczna ilość posiadanego środka oraz posiadanie go na własny użytek.

 

Jednocześnie uprzejmie informuję, że w Polsce prawo stanowione jest przez Sejm RP, a więc przez posłów, których wybiera Pan osobiście co cztery lata. Wszelkie zmiany w prawie mogą być wprowadzone w ustawie o przeciwdziałaniu narkomanii, także projektem poselskim, lub projektem obywatelskim i inicjatywa zmian może wypływać od grupy posłów lub grupy obywateli.

 

Pragnę Pana zapewnić, że Ministerstwo Zdrowia i podległe mu Krajowe Biuro ds. Przeciwdziałania Narkomanii, mając na względzie Zdrowie Publiczne stale pracują nad optymalizacją polityki narkotykowej naszego kraju.

 

 

  Z poważaniem

                                                  Z upoważnienia Dyrektora

                                            Departamentu Zdrowia Publicznego 

                                                                            Naczelnik

                                                                       Kuba Sękowski

 

 

---- W odpowiedzi autor przesłał do MZ list następującej treści: Warszawa, dnia 17.04.2010 Odpowiedź na pismo nr MZ-ZP-P-62-1092-128 /MS/ 10 Pan Jakub Sękowski, Naczelnik DW: Pan Piotr Jabłoński, Dyrektor Krajowego Biura ds. Przeciwdziałaniu Narkomanii Szanowny Panie, Uprzejmie dziękuję za odpowiedź na moje poprzednie pismo. Zawiera ona kilka stwierdzeń, do których chciałbym się ustosunkować, w imieniu własnym oraz innych osób, które reprezentuję. Jeżeli chodzi o Pana Piotra Jabłońskiego, nie kwestionuję jego kwalifikacji, ani doświadczenia jako terapeuty uzależnień. To, co w zacytowanej przeze mnie wypowiedzi najbardziej mnie zirytowało i sprowokowało, to fragment: „W ogóle nie powinniśmy rozpoczynać rozmowy o legalizacji jakiegokolwiek narkotyku.” W tym momencie pozwolę sobie przytoczyć artykuł 54. obowiązującej w naszym kraju Konstytucji z dnia 2 kwietnia 1997 roku: 1. Każdemu zapewnia się wolność wyrażania swoich poglądów oraz pozyskiwania i rozpowszechniania informacji. 2. Cenzura prewencyjna środków społecznego przekazu oraz koncesjonowanie prasy są zakazane. Ustawa może wprowadzić obowiązek uprzedniego uzyskania koncesji na prowadzenie stacji radiowej lub telewizyjnej. Otóż, w moim (i nie tylko) odczuciu rzeczona wypowiedź Pana Jabłońskiego nosi silne znamiona takiej właśnie prewencyjnej cenzury. Czytając przytoczony fragment Newsweek’a, odniosłem wrażenie, iż Pan Jabłoński stara się uciąć niewygodną dla niego próbę dyskusji, co sprowokowało mnie osobiście do napisania pierwszego listu. Jeżeli mam rację, to nasuwa się na myśl następujące pytanie: czego boi się Pan Jabłoński? Jeżeli jest on przekonany, że racja jest po jego stronie, to zapewne ma w ręku argumenty, którymi może przekonać do niej powątpiewające osoby, jak ja sam, natomiast merytoryczna dyskusja byłaby ku temu świetną okazją. Jeśli, z drugiej strony, jestem w błędzie, to proszę o wyjaśnienie, jak mam odczytywać rzeczoną wypowiedź, gdyż nie potrafię znaleźć alternatywnej interpretacji. Przechodząc do tematu konopi indyjskich, doskonale zdaję sobie sprawę z faktu, że są one objęte kontrolą. Kontrolowana jest również produkcja i sprzedaż alkoholu i wyrobów tytoniowych, jest tu pewna istotna różnica, która pokazuje jak bardzo szerokim pojęciem jest „kontrola” (przykład holenderski pokazuje również, że mimo obowiązywania wspomnianej przez Pana Jednolitej Konwencji o Środkach Odurzających, penalizacja nie jest jedynym możliwym rozwiązaniem). I to właśnie te, kontrolowane, ale legalne narkotyki [1] (także te mniej popularne, jak DXM), a nie marihuana, są tym od czego zaczyna przeciętny użytkownik „twardych” używek. Nawet jeżeli, arbitralnie, podzielimy narkotyki na legalne oraz nielegalne i skupimy się tylko na tej drugiej grupie, to i tak przytoczony przez Pana argument nie znajduje potwierdzenia w badaniach naukowych (wg różnych szacunków po „twardsze” narkotyki sięga 1% - 10% użytkowników konopi, przy czym „sięga” wcale nie znaczy „popada w uzależnienie”), chyba, że za próbę statystyczną przyjmiemy grupę pacjentów z ośrodka leczenia uzależnień, co byłoby znacznym przekłamaniem, ze względu na pominięcie zdecydowanej większości użytkowników, którzy nigdy tam nie trafiają. Co do moich „demagogicznych” argumentów, miały one jedynie na celu wykazać niespójność i absurdalność logiki ścigania użytkowników narkotyków (podobny przykład swego czasu podał Janusz Korwin-Mikke stwierdzając: „Czy z faktu, że ktoś może wyskoczyć z czwartego, wynika, że powinniśmy zdelegalizować czwarte piętra?”). W tym kontekście czystą demagogią są podnoszone często, także w mediach, slogany typu „nie ma miękkich i twardych narkotyków – wszystkie są twarde”. Jako koronny argument wskazujący na słuszność obecnej polityki podkreśla Pan fakt, że rozwiązania holenderskie nie zostały wprowadzone w żadnym innym państwie na świecie. Chciałbym jednak w tym momencie zwrócić uwagę na fakt, że w listopadzie tego roku w Kalifornii odbędzie się referendum, w którym mieszkańcy tego stanu zadecydują o dopuszczeniu do obrotu „rekreacyjnej” marihuany (medyczne zastosowania są aktualnie legalne w 14 stanach); jednocześnie administracja prezydenta Obamy przygotowuje idące w tym samym kierunku zmiany w prawie federalnym (znamiennym pozostaje fakt, że w latach 70-tych i 80-tych ubiegłego stulecia to właśnie Stany Zjednoczone były jednym z największych adwersarzy tzw. wojny z narkotykami). Jestem również świadomy, że przy obowiązującym w Polsce trójpodziale władzy, to Sejm jest ciałem ustawodawczym. Jednakowoż, zdecydowana większość projektów ustaw tworzonych jest przez odpowiednie Ministerstwa, które to projekty trafiają następnie do kuluarów komisji sejmowych, a dopiero na koniec pod głosowanie sejmowe. Z uwagą śledzę, prowadzone aktualnie pracę nad nowelizacją rzeczonej ustawy, choć osobiście, podobnie jak pan Marek Balicki („Teraz My” 30.03.2010), uważam, że proponowane rozwiązania są za słabe, by zaszły faktyczne zmiany. Ciągły brak zdefiniowania pojęcia „posiadania nieznacznej ilości na własny użytek” rodzi duże ryzyko, że prawo w dalszym ciągu będzie nadużywane. Drugi aspekt, to gdybym postanowił, chcąc ograniczyć zyski organizacji przestępczych, uprawiać na własny użytek np. dwa krzaki konopi, to, w świetle tej ustawy, nie mam żadnej gwarancji, że zostanę potraktowany jak użytkownik, a nie diler (gwoli ścisłości, z jednej rośliny można otrzymać nawet 150 g suszu roślinnego) i to na mnie spocznie ciężar udowodnienia, że dilerem nie jestem, co jest odwróceniem i zaprzeczeniem świętej zasady domniemania niewinności. Nie zmienia to jednak faktu, że Biuro, które Pan reprezentuje, podlega pod Ministerstwo zdrowia, a jednym z jego głównych zadań jest (za stroną: http://www.narkomania.gov.pl/cel.htm): inicjowanie i prowadzenie prac nad nowymi rozwiązaniami legislacyjnymi służącymi przeciwdziałaniu narkomanii. W tym kontekście Pańska wypowiedź, wskazuje albo na nieznajomość celów Pana pracy (która, przypominam, jest finansowana z pieniędzy podatników), albo na tzw. umycie rąk, czyli zwyczajną ucieczkę od odpowiedzialności. I, o ile działalność Biura oceniam raczej negatywnie, o tyle dostrzegam też pewne pozytywne działania. Mam tu głównie na myśli stronę http://www.dopalaczeinfo.pl/, gdzie w sposób wyważony i dość obiektywny przedstawione są możliwe skutki stosowania tychże substancji. Obawiam się jednak, że nie jest to sygnał zmiany sposobu myślenia decydentów, a jedynie wyraz bezradności, w obliczu niemożności karnego rozwiązania problemu (przypominam – trwające 1,5 roku śledztwo prokuratury w tej sprawie zakończyło się umorzeniem; nasuwa się pytanie ile pieniędzy polskiego podatnika, czyli także Pana i moich, zostało przy tej okazji wyrzucone w błoto). Na koniec chciałbym podkreślić jeszcze jeden fakt: w ostatnich dwóch dekadach, dzięki popularyzacji Internetu, demokracja na świecie została poszerzona o kolejną strefę – strefę informacyjną, a wielkie koncerny medialne utraciły monopol na przekazywanie treści. Informacja, także niewygodna stała się dobrem ogólnodostępnym. W internecie istnieją już setki serwisów poświęconych tematyce narkotyków, gdzie ich użytkownicy mogą dzielić się posiadaną wiedzą i doświadczeniami, a także wiele stron organizacji pozarządowych zajmujących się tą tematyką, gdzie można znaleźć pełen obraz sytuacji. Piszę to, by podkreślić, fakt, że czas walki z narkotykami bazującej na przemilczeniach, manipulacjach statystyką (marihuana faktycznie może prowadzić do chorób psychicznych – przy długotrwałym stosowaniu i wcześniejszych predyspozycjach, co w sumie daje 0,1% - 1% użytkowników), a nawet żywych kłamstwach oraz wyniosłych, utopijnych sloganach „świata wolnego od narkotyków”, nieuchronnie dobiega końca (rządowe zapędy wprowadzenia możliwości cenzurowania treści w internecie, zostały póki co, nieco ostudzone przez spontaniczną akcję polskich internautów). Im szybciej osoby odpowiedzialne za kształt polityki narkotykowej w Polsce, w Europie i na świecie to zrozumieją, tym szybciej będzie można podjąć, być może niepopularne politycznie, ale konieczne kroki, przynoszące faktyczne ograniczenie szkód spowodowanych przez osoby zażywające narkotyki. W przeciwnym przypadku kolejne akcje propagandy antynarkotykowej, realizowane za pieniądze podatnika, takie jak szkolne akcje plakatowe, będą wywoływać na twarzy młodzieży co najwyżej uśmiech politowania, a byli narkomani zapraszani do szkół, będą obiektem drwin i żywym dowodem na to, jak nieskuteczne są dzisiejsze rozwiązania oparte na straszeniu piekłem ciemnego ludu. Z poważaniem, Paweł Gorczyński [1] Za słownikiem PWN: narkotyk «substancja działająca na system nerwowy, powodująca uspokojenie, uśmierzenie bólu, odurzenie, euforię lub sen»

Źródło

Paweł Gorczyński

Źródło internetowe

Komentarz [H]yperreala: 
Paweł Gorczyński: "List został przesłany do adresatów dnia 20 marca; 26 marca otrzymałem z Kancelarii Premiera informację, że list wraz z listą podpisów został przekazany do Ministerstwa Zdrowia z prośbą "o stosowne rozpatrzenie". Dalszego odzewu do dnia dzisiejszego brak, w razie otrzymania odpowiedzi bezzwłocznie umieszczę stosowną informację".

Kategorie

Zajawki z NeuroGroove
  • Kokaina
  • Marihuana
  • MDMA (Ecstasy)
  • Pierwszy raz

okres poświąteczny, pre-sylwestrowy nastrój euforyczy związany ze zbliżającym się dniem fajnej imprezki. pobyt w hotelu, późna noc, wróciliśmy z chłopakiem trochę zabujani alkoholem i wrzuceniem na pół MDMA na mieście

Akcja dzieje się w pokoju w hotelu, zmęczona po imprezie w stanie upojenia alkoholowego kładę się do łóżka. Dobrze wiem, co mnie czeka - wiele razy rozmawiałam o tym z chłopakiem, który kokainy kosztował z 5 razy w zyciu i chciał zapoznać mnie z działaniem białej królowej. Lekko bełkocząca próbujac pokonac senność podnoszę się do pozycji siedzącej, czuję niepokój - w końcu to twardy narkotyk, a ja jestem narkolaikiem. Ale okej, ufam mu, opisałam mu, czego się spodziewam - mówię - nie lubię, jak mnie "popierdala". Lubię się po prostu dobrze czuć. K. odpowiada, że to idealne oczekiwania.

  • Benzydamina
  • Odrzucone TR
  • Pierwszy raz

W swoim przytulnym pokoju, w półmroku, chęć zobaczenia pierwszych halucynacji w życiu.

Hmmm. Od czego by tu zacząć? Teraz w trakcie pisania tego TR jest jakieś 10 h 45 min od czasu wejścia 0,5 g benzy, jeszcze się nie pozbierałem, ale daje w miare radę pisać. Wczoraj korzystając z okazji, że będe sam w domu przez jakąś godzinę (co rzadko się zdarza bo przeważnie w domu i tak zostaje moja siostra). rozpuściłem prawidłowo według opisu jedną saszetkę w 30ml letniej wody. Rozpuszczałem ok. 10 min. W międzyczasie zrobiłem sobie duży zapas herbaty (szklanka rumianku, szklanka melisy oraz duży dzbanek z wcześniejszą melisą, rumiankiem oraz dwiema świerzymi miętami.

  • Mefedron

S&S: ja i R, noc po przeprowadzce do pierwszego wspólnego mieszkania, co samo w sobie jest już bardzo euforycznym doświadczeniem.

Wiek: 19

Dawka: 1g mefedronu na pół

Doświadczenie: MJ, amfetamina, kodeina, efedryna, dxm, bieluń, benzydamina, haszysz

  • Adrenalina

...

...