Środek: Ayahuasca - 65g mimosy i 20g ruty
Setting: kwadrat
Osoby: Ja, R. i jego dziewczyna A.
- Ayahuasca
- Dekstrometorfan
- Katastrofa
Codzienna depresja
Jest to opowieść o trzech podróżach, które mimo użycia niewielkich ilości substancji, doprowadziły mnie do iście bieluńskiego stanu. Oznaczyłem kategorie jako "katastrofa", bo choć nie jest to tzw bad trip, ani nic złego się nie stało, to jednak moje delirium i solidne halucynacje, zostawiły trwały ślad w psychice.
TRIP PIERWSZY - MARIHUANA + 300mg DXM
- Metoksetamina
- Pierwszy raz
set: nastawienie pozytywne Setting: zamknięty pokój, przez cały czas dobywająca się muzyka z komputera
Rzecz działa się prawie 2 lata temu, czytałam na jakiejś stronie, że trip trwa krótko, ok. 2 godziny, więc postanowiłam wziąć w dzień, gdy rodzice byli w domu. Wiedziałam, że w czasie 2 godzin nie odwiedzą mnie w pokoju .
Dopiero po tripie dowiedziałam sie, że ten ktoś musiał kłamać albo nigdy nie brał methoksetaminy, gdyż u mnie trip trwał ok. 7 godzin, co skończyło się przyłapaniem przez rodziców. No ale teraz nie o tym.
- Szałwia Wieszcza
Zanim Salvia ukazała mi swoje wdzięki, musiałem się kilkakrotnie do niej przymierzyć. Właściwie około 70% jej konsumentów odczuło prawdziwa moc dopiero za drugim razem lub jeszcze później. Pierwszy raz nie był więc dla mnie niczym nadzwyczajnym - trochę poddenerwowany i podekscytowany niezbyt pewnie wciągam dym z suszonych liści, robiąc przerwy pomiędzy poszczególnymi zaciągnięciami i używając zwykłej zapalniczki w zwykłej lufce, co okazało się niedostateczne do waporyzacji.