Palec i księżyc - Alan W. Watts

Jest taki stary chrześcijański zwrot: Crux medicina mundi (Krzyż lekarstwem świata), zwrot godny uwagi z tego powodu, że

Źródło

Eseje

Odsłony

1639

Jest taki stary chrześcijański zwrot: Crux medicina mundi (Krzyż lekarstwem świata), zwrot godny uwagi z tego powodu, że
sugeruje, iż religia jest raczej lekarstwem niż dietą. Różnica jest taka, naturalnie, że lekarstwo jest czymś przyjmowanym okazjonalnie - jak penicylina - podczas gdy dieta to regularne jedzenie. Jednak analogia ta nie może być posunięta zbyt daleko, gdyż są lekarstwa, takie jak insulina, które niektórzy muszą  brać  cały czas.

Ale sedno tej analogii wyrażone jest w innym łacińskim powiedzeniu, już nie chrześcijańskim, gdyż jego autorem był Lukrecjusz: Tantum religio potuit suadere malorum (Zbyt wiele religii zachęca do zła). Nie mam tu na myśli wyzysku biednych przez skorumpowanych księży czy oczywistego zła nadgorliwości i fanatyzmu. Myślę raczej o starej buddyjskiej metaforze, że doktryna jest jak tratwa służąca do przebycia rzeki. Kiedy dostałeś się na przeciwległy brzeg, to nie nosisz tratwy na plecach, lecz zostawiasz ją za sobą.

Jest tu coś, co odnosi się nie tylko do samej garstki tych, którzy osiągnęli drugi brzeg, lecz do większości z nas. By trochę wyjaśnić tę metaforę: jeśli masz zamiar przekroczyć rzekę, to musisz śpieszyć się, gdyż jeśli będziesz ociągał się na tratwie, to prąd poniesie cię z biegiem rzeki do oceanu i wtedy utkniesz na tratwie na zawsze. A tak łatwo jest utknąć - na tratwie, na religii, na psychoterapii czy na filozofii. By użyć innego buddyjskiego porównania: doktryna jest jak palec wskazujący na księżyc, ale trzeba uważać, by nie pomylić palca z księżycem.

Zbyt wielu z nas, obawiam się, patrzy na wskazujący palec religii dla pociechy, zamiast patrzeć na to, na co on wskazuje.

Zatem wydaje mi się, że to, na co palec religii wskazuje, nie jest wcale religijne. Religia wraz z całym swoim aparatem idei I praktyk jest w sumie wskazywaniem - ale nie wskazuje ona na samą siebie. Nie wskazuje również na Boga, gdyż pojęcie Boga jest częścią religii. Mógłbym powiedzieć, że religia wskazuje na rzeczywistość, tyle że to po prostu umieszcza filozoficzne pojęcie w miejsce religijnego. A znam tuzin innych substytutów Boga czy rzeczywistości. Mógłbym powiedzieć, że wskazuje ona na czyjąś prawdziwą Jaźń, na wieczne Teraz, na niewerbalny świat, na nieskończone i niewysłowione - ale żadne z nich nie jest zbyt pomocne. To po prostu umieszczanie jednego palca w miejsce innego.

Kiedy Joshu zapytał swego mistrza Nansena: "Czym jest Tao, Droga?", Nansen odpowiedział: "Twój codzienny umysł jest Tao".

Lecz to też nie pomaga, gdyż jak tylko próbuję zrozumieć, czym jest mój codzienny umysł, a następnie uczepić się go, to po prostu ssę następny palec. Ale skąd bierze się ta trudność? Bo gdy ktoś w końcu wskazuje palcem na księżyc, to nie mam
trudności w skierowaniu spojrzenia na księżyc. Lecz ta rzecz, na którą religijne i filozoficzne palce wskazują, wydaje się być niewidzialna, tak że kiedy patrzę, to nic tam nie ma i muszę wrócić do palca, by zobaczyć, czy zrozumiałem kierunek poprawnie. I, rzecz oczywista, przekonuję się raz za razem, że nie mylę się co do kierunku, jednak po prostu nie mogę zobaczyć tego, na co wskazuje.

To wszystko doprowadza do rozpaczy również osobę wskazującą, gdyż chce ona pokazać mi coś, co dla niej jest tak oczywiste, że wydaje jej się, iż każdy głupi może to zobaczyć Musi się czuć wtedy jak my wszyscy, kiedy próbujemy wytłumaczyć tępemu dziecku, że dwa razy zero jest zero, a nie dwa. Ale jest coś nawet bardziej przygnębiającego niż to. Jestem pewien, że wielu z was mogło przez moment mieć jedno czyste spojrzenie na to, na co palec wskazywał - przelotne ujrzenie, w którym podzielaliście zdumienie wskazującego tym, że nigdy wcześniej tego nie widzieliście, i w którym widzieliście całą rzecz tak jasno, że wiecie, iż nigdy tego nie zapomnicie - po czym to znikło.

Jeśli wolno mi to wyrazić w okropnie nieporęczny i nieadekwatny sposób, to te przelotne ujrzenie jest spostrzeganiem tego, że nagle pewien zwykły moment twego zwykłego codziennego życia, przeżywanego przez twoje zwykłe ja, że to nagłe "tu i teraz" jest doskonałe i samowystarczalne oraz poza jakąkolwiek możliwością opisu. Wiesz, że nie ma niczego, czego można by pragnąć czy szukać; że żadne techniki, żadne przyrządy duchowe, wierzenia czy nauki nie są potrzebne, żadna filozofia czy religia. Cel jest tu. Jest nim obecne doświadczenie - takie, jakie jest. To, rzecz jasna, jest to, na co wskazywał palec. Ale w chwilę potem, gdy patrzysz ponownie, tego już nie ma, choć palec wciąż wskazuje wprost na to.

Pomimo takiej irytująco nieuchwytnej jakości wizji wskazywanej przez palec ma ona nadzwyczaj proste wyjaśnienie, które odnosi się do tego, co powiedziałem na początku o uwalnianiu się od tratwy, o traktowaniu religii jako lekarstwa, a nie jako diety. Dla zrozumienia istoty sprawy musimy uznać tratwę za reprezentację idei, słów czy innych symboli, poprzez które religia lub filozofia wyraża siebie, poprzez które wskazuje na księżyc rzeczywistości. Jak tylko zrozumiesz słowa w ich jasnym i prostym sensie, to już użyłeś tratwy. Osiągnąłeś przeciwległy brzeg rzeki. Wszystko, co teraz zostaje, to zrobić to, co mówią słowa - porzucić tratwę i iść dalej po suchym lądzie. Ale aby to zrobić, MUSISZ porzucić tratwę.

Innymi słowy, nie możesz na tym poziomie myśleć o religii i praktykować jej w tym samym czasie. By widzieć księżyc, musisz zapomnieć o wskazującym palcu i po prostu spojrzeć na księżyc.

To dlatego wszystkie wielkie filozofie orientalne zaczynają od praktyki koncentracji, czyli uważnego patrzenia. Jak gdyby mówiły:
"Jeśli chcesz wiedzieć, czym jest rzeczywistość, musisz patrzeć na nią bezpośrednio samemu. Lecz to wymaga pewnego rodzaju koncentracji, gdyż rzeczywistość to nie symbole, nie słowa ani nie myśli, nie refleksje ani nie fantazje. Zatem, by widzieć to jasno, twój umysł musi być wolny od błądzących myśli i od fantazji płynących z pamięci".

Cóż, myślę, że już dość lekarstwa na dziś. Więc odstawmy buteleczkę i wyjdźmy na zewnątrz popatrzeć na księżyc.

 

Oceń treść:

Average: 10 (1 vote)
Zajawki z NeuroGroove
  • 4-HO-MIPT
  • Pierwszy raz

Mieszkanie znajomego

Pewnego wieczoru, gdzieś w ciemnych zakamarkach forum, dowiedziałem się o magicznej substancji nazywanej homikiem. Wydała mi się bardzo interesująca, szczególnie opisy typu "zjadłem 100mg, wszedłem pod prysznic i miałem wrażenie, że odkurzam wilgoć". Zauważyłem też, że owa substancja została doceniona przez Sashę Shulgina, toteż po przeanalizowaniu ryzyka, plusów i minusów - napisałem do jednego z kosmicznych vendorów, który w tamtych czasach siał furorę. 

 

  • Grzyby halucynogenne
  • Pierwszy raz

Nastawienie pozytywne, podekscytowanie. Przyjaciel, który był moim opiekunem od samego początku nastawiał mnie bardzo pozytywnie, nawet osoby, którym o tym mówiłam, a nie miały nigdy styczności z grzybkami nastawiały mnie pozytywnie. Spożycie na łonie natury na piaszczystej plaży, nieopodal las. Tripowi towarzyszył przyjaciel, opiekun. 28 wrzesień 2012, słoneczna niedziela. Start ok. 14-20. Celem było poznanie dogłębniej siebie i ciekawość w jaki sposób owa podróż wpłynie na odbieranie i tworzenie prze zemnie sztuki. Jeden z ważniejszych i piękniejszych dni w moim życiu.

W starej chatce w środku lasu, nad rozżarzoną kulą kucały cztery czarownice.  Śliczne, młode, kolorowe. Dłońmi i paluszkami przebierały, zaczarowane mikstury w rondelku, który stał obok. Szykowały. Falowały, etnicznie  wirowały, radośnie się śmiały. Wrzucały różne składniki: trawę, grzyby, magiczne psychodeliki i inne matki natury  riki tiki.  Mieszały, dookoła wywaru się przemieszczały, nad ziemią fruwały. „Kosteczkę czekolady” kosztowały. Dymki z ust do ust sobie wpuszczały, po czym radośnie się śmiały.

  • 4-HO-MET
  • Marihuana
  • Tripraport

majowy las, ulice Warszawy nocą

12.30, mój pokój – ja i PZ wsypujemy gorzki proszek pod język. PZ pierwszy raz zażywa jakiekolwiek psychodeliki. Po 3 minutach popijamy wodą i udajemy się na peron, by pojechać do innej miejscowości, w której znajduje się wielki las. Już w czasie krótkiej drogi na pociąg PZ zaczyna mieć pierwsze efekty. Twierdzi, że głowa dziwnie go boli. Martwię się, to nieoczekiwane. Mówi, że ledwo idzie. Zastanawiam się, czy nie powinniśmy wrócić, jednak nie zrobiliśmy tego.

  • Efedryna

O tabletkach tussipect dowiedzialem się przypadkiem podczas wakacji - znajomy powiedział, że jak się połknie 4 te tabletki i popije 2 kawami to działa jak speed. Speeda używalem tylko 2 razy w życiu w odstępach rocznych bo jakoś nie mam pociągu do wszelkiego rodzaju białych proszków. No więc ktoregoś tam dnia gdy byłem sam w domu postanowiłem to wypróbować. Kupiłem tussi (3.30 PLN), połknąłem 4 i popiłem dwoma kawami po 2 kopiate łyżeczki rozpuszczalnej każda.