Kochać! Żyć! Kochać!
czyli kolejny LSD trip-report, o który prosiliście ;)
Zażyte substancje: 4 browary, 1 drops (wisienka) i oczywiście
1 papier (Campbells)
Miejsce: domek letniskowy kolegi
Czas: overnight
Kochać! Żyć! Kochać!
czyli kolejny LSD trip-report, o który prosiliście ;)
Zażyte substancje: 4 browary, 1 drops (wisienka) i oczywiście
1 papier (Campbells)
Miejsce: domek letniskowy kolegi
Czas: overnight
Z jednej strony się bałem, ale z drugiej miałem ogromne nadzieje wobec tej rośliny, a raczej jej nasion. Nastawienie miałem zdecydowanie pozytywne.
Jest godzina 16:24. Właśnie wypiłem cały kubek wodnej zawiesiny magicznych nasion. Zawartość kubka ma mętno-zieloną barwę. W smaku i konsystencji jest bardzo zbliżone do siemienia lnianego, albo krochmalu. Postaram się pisać raport na bieżąco. Z ledwością przełknąłem oślizgłą końcówkę. Mimo że zmieliłem wszystko na proszek i przed wypiciem zamieszałem, to całość od razu opadła na dno, formując kleistą, rzadką kluchę, która z ledwością przeszła mi przez gardło.
Zamieszczony tekst pochodzi od znajomego, jest długi, ale może Was zainteresować, całe info w samym tekście.
Zdecydowałem się - z przyczyn, których nie czuję potrzeby tutaj wyjawiać - zataić dokładne nazwy przyjętych przeze mnie substancji; jednak były to analogi składników ayahuaski.
Relacja jest dość chaotyczna, jednak wychodzę z założenia, że ma ona mieć cel dokumentalny - podarowałem sobie wysiłki w kierunku języka literackiego.
Podniecenie, ciekawość, ekscytacja, Trip z grupą znajomych
Impuls, krótka chwila zadecydowała o tym, że podjąłem próbę sklecenia tego trip raportu.