
Dwa dni przed sylwestrem, w sumie nic ciekawego. Nudzę się z kolegą i wpadliśmy na pomysł, żeby zajarać trochę zielonego. Czułem całkiem duży stres, bo wisiałem sporo kasy ludziom za ćpanie.
Ogólnie mało pamiętam z tego dnia, ale zaczynając od początku. Przyszedł do mnie kolega, było to dwa dni przed sylwestrem, który miał kończyć rok 2020 a zaczynać 2021. Wpadliśmy na pomysł, żeby zajarać trochę zioła. Poszliśmy do parku obok mnie, spaliliśmy dwie albo trzy lufki. Wróciliśmy do mnie do domu. Siedzimy, słuchamy muzyki. Wszystko leci nam powoli.
Na samym początku chciałbym się podzielić moją nabytą wiedzą w związku z gałką. Otóż, na rynku możemy wyróżnić 4 ''rodzaje'' tego specyfiku:
-pierwszą i za razem najlepszą z dostępnych gałek jest oczywiście ta w całości (orzechy), jednak sami musimy wyciągnąć tarke i zmielić nasze maleństwa. Tak przygotowana gałka jest najlepsza, gdyż jest świeża i żadne z jej cennych substancji (w tym przypadku mirystycyny) nie zwietrzały. Za 2/3 takie orzechy zapłacimy od 3zł do 8zł.
Doskonałe, dosłownie.
Na potrzeby tego raportu, kolejny raz zwierzę się, bez wchodzenia w szczegóły (ochrona danych osobowych, haha), z tego, jak zawiłe na płaszczyźnie uczuć było moje życie. Ostatnimi czasy przypominało pierdolony Rollercoaster. Szczęście. Nieszczęście. Uniesienie. Zjazd. Radość. Smutek. Czułość. Gniew. Satysfakcja. Żal. Miłość. Rozczarowanie. Euforia! POWSTANIE Z MARTWYCH... Jezus to przy mnie chuj. On wstał z grobu raz. Ja byłem wewnętrznie martwy wielokrotnie. Tak martwy, że kurwa, gdybym się nie bał śmierci, miałbym wyjebane i po prostu... rzucił się z mostu.