Około godziny 23:00 decyduję się na wrzucenie 50mg 4-Aco-DMT. Miało być mniej, 30mg, nie tripowałem od jakiegoś roku, ale w końcu postawiłem na 50mg. Zawartość samarki wylądowała w ustach rażąc swą gorzkością. Potrzymałem to trochę w buzi i połknąłem.
- 4-ACO-DMT
- Bad trip
Wieczór. Gwieździste niebo. Pokoj. Dobre samopoczucie
- Dekstrometorfan
- Katastrofa
- Marihuana
- Marihuana
Było super, genialny okres w moim życiu.
Jakieś trzy kwartały temu, dzień po dekszeniu, raczyłem się marihuaną i kodeiną. Mocno porobiony za szybko wstałem z łóżka i zemdlałem, dostając jeszcze ataku drgawek. Na szczęście ludzie na [h] mówili bzdury mówiąc, że to na pewno padaczka i będę miał częste ataki. Na nieszczęście, znów się doprowadziłem do takiego stanu i przeżyłem to ponownie.
Najpierw lufka i spacer, pół godziny później 135mg.
1.5 godziny później lufka, pół godziny później 135mg i lufka. Pół godziny później lufka.
- Dekstrometorfan
- Retrospekcja
Nastawienie psychiczne bardzo dobre, przystanek, wieczór. Nastrój wyrównany, podekscytowanie. Oczekiwania raczej niskie.
Jesień 2010
- Grzyby halucynogenne
- Pozytywne przeżycie
nastrój przed spożyciem raczej kiepski, obawiałam się bad tripu
Minął miesiąc
Wróciłam na kilka pięknych godzin do świata rodem z Alicji w Krainie Czarów.
Tradycyjnie o 13 spożyłam “grzyby szczęścia”, tym razem w nieco innej formie, mianowicie były one rozkruszone i pływały w soku cytrynowym, w ilości takiej samej jak ostatnim razem. Skład prawie identyczny, prawie bo dołączył R.
Po dłuższym czasie Wincenty zapytał;
- Czujesz już coś?
- Nic.
Znów byłam podekscytowna jak małe dziecko przed rozpakowaniem prezentu, ciekawa efektów eksperymentu z użyciem cytryn.