Cześć wszystkim.
Najpierw zajmę się raportem z ostatniej podróży, a potem podzielę się z Wami tytułowymi przemyśleniami. Jeśli ktoś chce trafić do nich szybko, niechaj znajdzie niebieski, wytłuszczony tekst.
Część pierwsza: ostatni trip
Codzienna depresja
Cześć wszystkim.
Najpierw zajmę się raportem z ostatniej podróży, a potem podzielę się z Wami tytułowymi przemyśleniami. Jeśli ktoś chce trafić do nich szybko, niechaj znajdzie niebieski, wytłuszczony tekst.
Część pierwsza: ostatni trip
Ten tekst jest pisany o godzinie 20.20, o godzinie 18.15
zarzucilem ketamine, mam jeszcze resztke fazy. Narazie prawie
nie napisalem niczego, a juz odechcewa mi sie pisac :( (a moze
to syndrom amotywacyjny mnie dopadl :) ). Zauwazylem ze wszyscy
na forum ktorzy chcieli wziasc ketamine zawsze ja probowali
podwedzic itp. Moim zdaniem do weterynarza trzeba podejsc ze
sprytem. Nalezy wymyslic jakas wkrete, np. mowisz ze jestes
nazwa substancji: grzyby halucynogenne prosto z samiusieńkich gór.
poziom doswiadczenia: marihuana bardzo baaardzo czesto, połówka kwasu, kilka dropsów i jakieś próby z apteką. grzyby 1 raz.
dawkowanie: idealne dla mnie 35 dorodnych sztuk metoda żuchlania.
set&setting: maksymalne podniecenie poplatane z poddenerwowaniem.
miejsce: mieszkanie znajomych całe do dyspozycji.
Sobota, wolny dzień, luzik...
Sobota. Wstałem oczywiście wcześniej niz zwykle bo po co ma organizm się wyspać w weekend skoro może się obudzić i być gotowy do walki...
No więc jest godzina 6:00. Po prostu jakaś masakra. OK, poszedłem wczoraj wcześniej spać bo się opiłem piwskiem + trochę trawy. Senność mnie wzięła około 22:00 więc 8 h snu dało wczesne przebudzenie.
Nieco poirytowany wstałem.
6:20. Zapodałem 210 mg DXM (Tussidex). Do tego wypiłem jedno piwo. Ot, zwykłe piwo. Padło na Tyskie. Zaczyna mi się nudzić. Co ma człowiek robić jak jest sobota? No nic, odpoczywać po ciężkim tygodniu.