Chciałbym opisać najgorszego tripa jakiego kiedykolwiek doznałem, nie zakończył się on dobrze.
- Grzyby halucynogenne
Mój pierwszy kontakt z grzybami halucynogennymi miał miejsce dość spontanicznie. Już od pewnego czasu chciałem się z nimi spotkać, ale jakoś niespecjalnie czyniłem w tym kierunku starania... Stwierdziłem, że `jak przyjdzie, to będzie`. Dla jasności chciałbym jeszcze tylko dodać, że jestem zwolennikiem jedynie naturalnych środków zmieniających świadomość.
- Dekstrometorfan
- Kodeina
Dzień jak co dzień, stan obojętny, miejsce tu i teraz, no dobra, łóżko.
To ten dzień. Próbuje po tylu latach ćpańska najbanalniejszego (bo najłatwiej dostępnego) mixu świata. Dwa odłamy leczenia duszy i kaszlu mieszają się w moim żołądku. W tak małych dawkach (pierwsze 150mg dexa najpierw, po godzinie dopiero dorzutka kody i drugiego 150) bo kodeinę i tak zamierzam rzucić raz na zawsze (raport stąd od typa, który pisał, że po latach katowania thiocodinu spędził rok w szpitalu, z rozkurwionymi flakami, zapamiętam na całe życie) a acodin w dużych dawkach wywołuje we mnie jakieś pojebane rażenie prądem, nie wiem, miał ktoś też to? Wracając, naćpałem się.