Co robić kiedy w naszej rodzinie mamy osobę uzależnioną od alkoholu?

Mając wśród najbliższych nam osób alkoholika zawsze zadajemy sobie pytanie: co powinniśmy zrobić? W jaki sposób możemy wpłynąć na tę osobę, żeby zmienić jej postępowanie?

Tagi

Źródło

psychotest.com
Sylwia Czubakowska

Odsłony

227731

"Kiedy nareszcie uprzytomnimy sobie, że nawet pomiędzy najbliższymi sobie osobami istnieją nieskończenie wielkie przestrzenie i jeżeli będą one w stanie pokochać te przestrzenie, które je dzielą, może się wyłonić cudowny sposób wspólnego życia (ramię w ramię ), które daje możność widzenia siebie w pełni na tle nieba."
Rainer Maria Rilke

Mając wśród najbliższych nam osób alkoholika zawsze zadajemy sobie pytanie: co powinniśmy zrobić? W jaki sposób możemy wpłynąć na tę osobę, żeby zmienić jej postępowanie?

Otóż niestety możliwości oddziaływania bezpośrednio na osobę uzależnioną od alkoholu są niewielkie. Istnieje natomiast możliwość wpłynięcia pośrednio na alkoholika poprzez zmianę własnej postawy wobec niego.

Wiele osób zada pytania: dlaczego?, po co?, co to zmieni?

Okazuje się, że rodzina, w której jest osoba uzależniona od alkoholu, działa jak mechanizm zegarka. Członkowie tej rodziny to coś w rodzaju pojedyńczych trybów, elementów, które zazębiają się wzajemnie i obracają w tym samym kierunku i rytmie. Zazwyczaj alkoholik wymusza na członkach rodziny, by podporządkowali się jego własnemu, choremu rytmowi. Jest to coś w rodzaju tyranii.

Żaden człowiek nie powinien tyranizować innego człowieka, a każdy człowiek ma prawo nie poddawać się tyranii.

Wniosek z tego jest taki: członkowie rodziny poprzez zmianę swojego nastawienia i postępowania wobec alkoholika, powinni dążyć do tego, by on sam podporządkował się określonemu przez nich wspólnemu rytmowi.

Szanse na powodzenie całego planu zwiększają się tym bardziej, im więcej członków rodziny uczestniczy w przedsięwzięciu i im lepiej ze sobą współpracują.

Wskazówek jest wiele, ale musimy zdać sobie sprawę z tego, że teoria jest łatwiejsza od praktyki. Praktyka bowiem wymaga byśmy w swoich działaniach byli konsekwentni. To wszystko jest trudne, gdy w grę wchodzą powiązania rodzinne, emocjonalne i finansowe, ale nigdy nie jest to niewykonalne.

Oto wybrane wskazówki jak powinniśmy reagować, co robić, a jakich zachowań i sytuacji unikać, gdy członek naszej rodziny jest uzależniony od alkoholu:

  • Zawsze należy pamiętać, że alkoholizm to ciężka, przewlekła choroba i aby pomóc członkowi rodziny w pokonaniu jej, trzeba koniecznie zaakceptować ten fakt i przestać się wstydzić. Często bowiem jest tak, że alkoholizm bliskiej osoby traktowany jest jako "hańba" dla jego rodziny. To bardzo złe podejście do sprawy. Alkoholizm to bardzo uciążliwa choroba, ale jedna z wielu, z której powrót do zdrowia jest możliwy.

  • Nie wolno traktować alkoholika jak "niegrzeczne dziecko". Przecież nie traktuje się w ten sposób żadnego chorego. Chory człowiek wymaga akceptacji i tego, by godnie go traktowano. Wymówki, groźby, kary, wymuszanie obietnic, gderanie nie pomogą, a być może pogorszą tylko wasze relacje. Zamiast tego ważne by alkoholik był traktowany jak człowiek dorosły, zmuszany do dbania o siebie i do ponoszenia konsekwencji swoich zachowań. Pozwól więc swojemu alkoholikowi obudzić się w stanie w jakim przyszedł do domu i runął na łóżko. Pozwól mu zobaczyć jak wygląda pokój, w którym się awanturował. Nie sprzątaj. Nie zamykaj drzwi przed dziećmi. One już i tak od dawna o wszystkim wiedzą. Lepiej uczynić sprawę otwartą. Jeśli trzeba - wezwij policję.

  • Bardzo szkodliwym i bezsensownym jest wdawanie się w kłótnie z alkoholikiem. Szczególnie należy przestrzegać tej reguły, gdy jest on pod wpływem alkoholu. Kłótnia z człowiekiem pijanym, a do tego alkoholikiem, może mieć opłakane, a niekiedy wręcz tragiczne skutki dla członków rodziny i samego chorego.

  • Alkoholik może mieć ubytki pamięci. Jeśli zrobi coś złego, niestosownego pod wpływem alkoholu i tego nie pamięta, nie należy dręczyć go wymówkami, wygłaszać kazań na temat szkodliwości picia. On to wszystko już wie, ale nie może sobie z tym poradzić, bo choroba jest od niego silniejsza. Trzeba powiedzieć mu to, co niezbędne, bez kazań, złości i wymówek, przekazując tylko "nagie fakty". Jest to sposób na to, by alkoholik mógł zobaczyć samego siebie takim, jakim w rzeczywistości jest będąc pod wpływem alkoholu. Pozwolenie mu na chwilę refleksji w samotności może wiele zdziałać.

  • Często popełnianym błędem jest przyjmowanie obietnic dawanych przez uzależnionego członka rodziny. Alkoholik daje obietnice, których nie będzie w stanie wypełnić i doskonale o tym wie. Robi to dla "świętego spokoju", by rozładować nerwową atmosferę w domu. Członkowie rodziny natomiast, dając się okłamywać, utwierdzają alkoholika w przekonaniu, że potrafi przechytrzyć rodzinę. Będzie on zatem próbował robić to wiele razy, a członkowie rodziny będą za każdym razem rozgoryczeni, że nie dotrzymał danego im słowa.

  • Podobnie nie wolno wypowiadać pod adresem osoby pijącej gróźb, których nie jesteśmy w stanie spełnić. W oczach alkoholika jesteśmy wtedy osobami ,które nie traktują poważnie tego, co mówią. Zamiast powiedzieć: "Jeśli nie przestaniesz pić - pozbawię cię praw rodzicielskich!", zacznij informować alkoholika o jego niewłaściwym postępowaniu: "Kiedy wczoraj przyszedłeś pijany obudziłeś dzieci, wyzywałeś syna, zwaliłeś czajnik z wrzątkiem a potem długo nie mogliśmy zasnąć bo śpiewałeś wulgarne piosenki. Dzieci rano nie mogły wstać do szkoły... Nie chcę się kłócić, chcę tylko abyś o tym wiedział". Z tak podanymi faktami trudno dyskutować.

  • Nie wolno szantażować osoby uzależnionej od alkoholu. Często słyszymy "gdybyś mnie kochał - nie piłbyś!", itp. Po pierwsze nie jest to prawda, ale przede wszystkim - nie jest to metoda. Taka informacja zwiększa tylko poczucie winy osoby pijącej. To przykre uczucie, z którym alkoholik potrafi sobie "poradzić" tylko w jeden znany sobie sposób: sięgając po kolejny kieliszek. Przecież chorej na zapalenie płuc osobie nie mówimy "gdybyś mnie kochał, to byś nie chorował na zapalenie płuc!". Alkoholizm to też choroba.

  • Wskazanym jest znalezienie "zdrowego" sposobu na rozładowywanie swoich ujemnych uczuć. Jest to droga do rozsądnego i spokojnego porozumiewania się z alkoholikiem. Świetnym miejscem dla wyrażenia i odreagowania wszystkich przykrych, ciążących od lat jak głaz na sercu uczuć, jest spotkanie grupy wsparcia Al-Anon.

  • Nie należy kontrolować alkoholika. Sprawdzenie ile pije jest niemożliwe.

  • Nie wolno zabierać lub chować alkoholu osobie uzależnionej. Takie postępowanie zmusza ją jedynie do desperackich prób odnalezienia wódki, wina czy piwa. Alkoholik musi się napić i zrobi wszystko, by osiągnąć swój cel, w odruchu desperacji może nawet sięgnąć po alkohole niekonsumpcyjne. Będzie też wyszukiwał coraz to nowe kryjówki, by skuteczniej ukryć alkohol. Nie stawaj między alkoholikiem, a butelką - rezultatem może być tylko wygrana mała bitwa w przegranej wojnie.

  • Dużym błędem jest picie alkoholu z osobą uzależnioną. Robimy to zazwyczaj po to, by alkoholik mniej wypił. Powoduje to jedynie odwleczenie w czasie momentu, w którym uzależniony od alkoholu sam poprosi o pomoc.

  • Nie wolno robić za alkoholika niczego, czego nie mógłby zrobić sam. Taka ochrona przed przykrymi konsekwencjami picia alkoholu przekreśla szanse na to, że alkoholik zauważy wreszcie fakt, że picie doprowadza go na "dno" i żeby się podnieść trzeba coś ze sobą zrobić, radykalnie zmienić swoje dotychczasowe postępowanie. Jeśli robisz wszystko by twój alkoholik nie stoczył się na dno - załatwiasz mu zwolnienia i usprawiedliwienia do pracy, kupujesz alkohol i podajesz jak na tacy do łóżka byle tylko nie wyszedł z domu w kierunku: knajpa, spłacasz jego długi zaciągnięte na poczet picia, dorzucasz 2 złote do "ratującego życie klina", odbierasz pijanego w środku nocy z meliny na drugim końcu miasta by bezpiecznie dotarł do domu, itp. - przekazujesz mu tym samym jasną informację: "Pij dalej bezpiecznie! Bez strachu o jutro."

  • Jeśli osoba uzależniona zaczyna się leczyć, nie należy liczyć na natychmiastowe efekty leczenia. Alkoholizm jest chorobą przewlekłą, leczenie również wymaga czasu, a nawroty są prawdopodobne. Bardzo potrzebne jest w tym czasie wspieranie osoby, która się leczy. Abstynencja to wielkie cierpienie i wyrzeczenie dla alkoholika, szczególnie w początkowej fazie. Pomóż mu w tym, wspieraj go uprzejmością, miłością, zrozumieniem. Pamiętaj o tym, że osoba ta nie zawsze była uzależniona od alkoholu a kochasz ją za to, kim jest, a nie za to na co jest chora.

Nie musisz dłużej kontrolować picia alkoholika. Zacznij koncentrować się na jego potrzebie leczenia.

Dostosowanie się, do powyższych wskazówek, skorzystanie z nich w odpowiednich momentach, może być bardzo pomocne w obcowaniu z osobą uzależnioną. Należy jednak pamiętać o tym, że chorego leczy terapeuta, a zadaniem rodziny jest wspierać go w trudnych chwilach.

Rodzinom, w których ktoś pije alkohol w sposób patologiczny, niezbędna jest pomoc profesjonalistów. Musi ona być udzielona zarówno osobie chorej - alkoholikowi jak i jego najbliższym. Będąc bowiem w bliskim kontakcie z osobą uzależnioną od alkoholu sami stajemy się ofiarami koalkoholizmu czyli wpółuzależnienia od destruktywnych zachowań alkoholika. Syndrom ten nie znika samoistnie po tym jak alkoholik zaprzestanie picia. Najczęściej natomiast jest czynnikiem podtrzymującym osobę uzależnioną w jej pijackich nawykach i ułatwiającym jej nawrót w stronę alkoholu.

Zatem jednoczesne poddanie się terapii osoby uzależnionej i członków rodziny daje większe szanse na powodzenie przedsięwzięcia, którego głównym celem jest to, BY OSOBA UZALEŻNIONA ZOSTAŁA WYLECZONA A CHORA RODZINA ZACZĘŁA FUNKCJONOWAĆ NA ZDROWYCH ZASADACH.

Oceń treść:

0
Brak głosów

Komentarze

januszk (niezweryfikowany)

Nie jestem alkoholikiem ale moja szwagierka - tak! Nie żyjemy pod jednym dachem i do tego dzieli nas kilkanaście kilometrów pomiędzy miejscami zamieszkania. Moja pomoc niby niemożliwa ale uznałem wraz z żoną, że musimy spróbować. Szukałem informacji jak kobiecie pomóc. Dzięki osobom, które kiedyś piły a teraz wyciągają pomocną dłoń i sercem na niej tej dłoni, trafiłem do Was. Z wielką uwagą przeczytałem wszystko od A do Z! Bardzo dużo informacji pokrywa się z informacjami uzyskanych od osób z forum: ALKOHOL-ŻYCIE-RODZINA -WIARA. Oznaczać to może tylko jedno - to jest prawda!
Dziękuję za możliwość douczenia się i daj Boże możliwość wcilenia tego w życie.

Anonim (niezweryfikowany)
Tak ja jako kolejna dopisuje się do grona ludzi z problemami... Mam ojca alkoholika. Jest totalnie nie groźny jak wypija to zasypia, pracuje, nie bije, pieniądze (pomijając te, które wydaje na alkohol) oddaje mamie, ale... Trudno na nim polegać bo ciągle na bani... Totalna bezradność. Niestety z tego co wyczytałam wszystko się sprawdza - obietnice bez pokrycia, ciągłe awantury, kłótnie a on nic zero reakcji. I co z takim zrobić????
Piotrek (niezweryfikowany)

też mam ojca alkoholika,to znaczy tak mi się wydaje ja też lubię wypić ale to co widzę co wyprawia mój ojciec to już przegięcie,

to się skonczy kiedyś zle lecz nie dla mnie moja psychika jest chyba zjechana no ale cóż,wiara i nadzieja gdzie to jest i kto w to wierzy?? tylko ci co myslą żę z alkoholika zrobią człowieka(jest przyczyna i jest skutek),ten kto pił i upijał się zawsze będzie alkoholikiem to tak jak z życiem gdy smierć masz na karku wtedy chcesz żyć a abstynecja alkocholowa hahaha co to takiego.

Anonim (niezweryfikowany)

Sama mam ojca alkoholika. Kiedy wypije jest zupełnie w innym świecie.  Gdy po swojej parogodzinnej libacji poza domem wróci , robi wszystko aby się kłócić. Mój ojciec pije już przez 12 lat. TAK KUŹWA! 12 lat . Robiliśmy wszystko. Chodził do AA, był w lublińcu , siedział 6 miesięcy w więzieniu i gówno pomogło. Coniektórych ludzi nie da się z tego wyleczyć. Osoba uzależniona od alko sama musi również chcieć się wyleczyć. 

Ojciec ma skrytki wszędzie . Odziwo pijany jak helikopter bardzo dobrze wie gdzie schował swój "drogocenny" prowionat . Nie wiadomo skąd ma na to hajs.  Ciągle wierzyliśmy ,że da radę. Ale już teraz wiemy ,że to nie skończy się happy end'em.

 

Ten człowiek spadł na samo dno dzięki temu stracił syna. Syn wyjechał za granice i nie chce go znać. OD czasu kiedy się wyprowadził (8lat temu) nie powąchał nawet wódki. Wino,Szampan,piwko - napije się tylko przy jakiejś okazji. Po prostu ma uraz do alkoholu i tak samo ja.. 

Też lubiłam wyjść sobie ze znajomymi na dwór, napić się ,poszaleć ale kiedy alkoholizm mojego ojca stał się tak mocny i nabrał takiego tempa.. Znienawidziłam alkohol totalnie. Zniszczył moje życie, życie mojej rodziny, straciłam brata i sens do życia.

Na stronie tej pisze,że trzeba z taką sobą porozmawiać, wspierwać go . OBDARZYĆ GO MIŁOŚCIĄ?  Co kuźwa?

Szczerze powiem nie da się. Kiedy zobacze pijaną morde ojca od razu skacze ciśnienie i sorry bardzo , nie umiałabym wtedy do niego podejść i powiedzieć "Tak tatuś, poradzisz sobie , chcesz pójde ci po kolejną seteczkę"

nevermind . To nie jest takie łatwe i jeśli zauważa się już u kogoś nadmierne picie alkoholu można to uznać za 1 faze koszmaru..

Sorrka ale widzę ,że śmiejesz się z tego . Wiesz ,też na początku mnie bawiło jego bełkotanie i śmieszne chodzenie ale teraz zniszczyło mi to życie. Radze Ci teraz ogarnij ojca zanim będzie za późno.

Anonim (niezweryfikowany)

Mam ojca alkocholika.I staram się go wyleczyć lecz nie wiem jak, Zastosuje wskazówki ,które tu przeczytałam mam nadzieje że pomogą ! 

 

Anonim (niezweryfikowany)

Witaj

Sama nie dasz rady ja mam męża alkoholika my nie mozemy ich leczyć oni sami muszą to zrobić jedynie co nam pozostaje to walczyć o siebie tylko i wyłacznie Pozdrawiam 

 

Anonim (niezweryfikowany)

Ja to już nawet walczyć już nie potrafie, mąż alkoholik zrobił ze mnie ruine człowieka.

 

Anonim (niezweryfikowany)

maz moj wyjechal bo narobil dlugow byl w anglii 2 miesiace i juz wraca boje sie ze niestety zacznie znow mnie nekac i pic bardzo boje sie o to co mam robic prosze o pomoc

jana (niezweryfikowany)

Według mnie to w większości alkoholików to są osoby nieuleczalnie chore ,im terapia nie pomoże mało silnej woli.Mój mąz jest alkoholikiem od35 lat był na kilku terapiach miał długie przerwy w piciu ostatnia to 3 lata pózniej znów  2 -tygodniowy ciąg ,on już ma inne poważne schorzenia ,a ja jestem wrakiem człowieka i nie wierzę ,ze on kiedyś się zmieni (trzeba by wszystkich alkoholików izolować od społeczeństwa)to jest zaraza choroba z wyboru nie tak jak nowotwór powinniśmy się skupiać na ludziach chorych nie z wybory-pozdrawiam

 

Helga (niezweryfikowany)

Uzależnienie to mega problem, rujnuje z natury. Druga strona medalu to fakt, że rodzina, bliscy - nie wiedzą jak działać. Żeby zwiększyć szansę na skuteczność tych swoich działań i przede wszystkim żeby chronic siebie w tym piekle. 

jaga (niezweryfikowany)

Mam męża alkoholika,człowiek spokojny,pracowity,ale w "cugu" już parę lat.Nie robi awantur,pracuje.Codziennie wypija 3-4 piwa,w weekendy znacznie więcej,czasem z konto śćiągnie 20-40 zł.Początkowo  z jego piciem walczyłam,Potem walczyłam o niego,a teraz walczę o siebie.Przestały mnie interesować jego "złe poranki",brudne koszule,zmiętolona pościel,brak apetytu i jego sprawy.Mamy osobne pokoje,stół,a łączą nas jedynie rachunki.W domu panuje spokój, nikt nie wchodzi nikomu w drogę.Czasem usłyszę tylko od męża,że nie ma już żony.Odpowiedz jest zawsze ta sama : Twoją żoną jest puszka piwa -mąż wódki i piwa nie pije-zażalenia kieruj do niej.Kiedyś jeżdziliśmy na wycieczki,takie spontaniczne, nie planowane,teraz samochód samochód stoi,a na wycieczki jeżdzę sama autobusem lub pociągiem. Nie interesuje mnie czy mąż jest zdrowy,czy nie.Postanowił swoje życie zmarnować,ja swojego nie pozwolę,bo moje jest to życie.Mam ten komfort,że mam dorosłe dzieci,które mają już swoje życie.Pomyślicie sielanka,a jednak nie.Walka jaką toczyłam przez tyle lat nadszarpnęła moje zdrowie,przeszłam zawał i nabawiłam się arytmii,w końcu powiedziałam STOP.Nie ja będę płaciła rachunki za pijaństwo męża.Już nie wierzę w te wszystkie terapie i rozmowy z psychologiem.Partner alkoholika jest od początku na przegranej pozycjii i to on płaci za walkę z alkoholizmem,będącym chorobą na własne życzenie.Wiem co chcę Wam przekazać mam 56 lat,a ostatnie lata to walka z wiatrakami,jeśli macie w swoim związku alkoholika,to uciekajcie od tak toksycznego związku.Alkohol zniszczy Was,Wasze uczucia,rodzinę,obudzi tylko nienawiść,złość i głeboki żal.

Anonim (niezweryfikowany)

Witam.

Wogole nie mam pojecia daczego to pisze? Moze w nadzieji ze zejdzie ze mnie chociaz czesc zlosci.

Starzy dawali czadu od kiedy pamietam, moje najstarsze wspomnienia z dziecinstwa prezentuja sie tak, ja (ok5-6lat) bawilem sie jakimis ksiazkami mazgrajac je dlugopisem podczas gdy oni lezeli nie przytomni,

Praktycznie wogole mnie nie wychowywali, w trakcie edukacji bylem juz na tyle zepsuty ze potrafilem zwyzywac nauczycieke od najgorszych po czym wyjsc z klasy, czesto wcale nie trafialem do szkoly lub przychodzilem sobie na ostatnia lekcje na ktorej jedyne co robilem to jadlem sniadanko.

Pozniej zaczely sie klopoty z prawem(pobicia,dewastacje, juma itp).

W domu czesto dochodzilo do bojek mniedzy mna a ojcem, matka w zasadzie nie jest zla tylko ze jest idiotka. Taki troche dziwny typ czlowieka, dla wszystkich mila, zrobi co sie jej kaze, nie ma wcale wlasnego zdania.

Stary to wykozystuje, zaczyna sie niewinnie od jednej flaszki. Pozniej nachodza smaki i jest druga wodeczka. 

Nastepnie zaczyna sie zajebisty cyrk, wstaja na kacu a wiec "czym sie strules tym sie lecz" i dalej chleja. Taka sytuacja utrzymuje sie po kilka dni a czasem i tygodni. Gdy matka nie chce mu dac kasy na kolejna to potrafi jej truc po pare godzin az wysepi. Zazwyczaj balety koncza sie wraz z koncem jakichkolwiek funduszy do zycia. Wtedy chcac nie chcac zabawa sie konczy. Trzezwi potrafia wytrzymac do 2 miesiecy lecz w koncu i tak sytuacja sie powtaza. Jakiekolwiek proby rozmowy nie maja najmniejszego sensu, stary zaczyna sie rzucac a matka ma mi za zle ze prowokuje awantury. Nie jestem juz nastolatkiem wiec jego prowokacje nie odnosza wiekszego skutku i na bluzgach sie konczy. W sumie mam nadzieje ze w koncu stary zejdzie bo jak nie to chyba ja mu pomoge. Nerwy mam w strzepkach i najchetniej zostawil bym to wszystko za soba i odcial sie od nich lecz nie mam pracy jak z reszta 80% rowiesnikow w miescie, tak wiec chcac nie chcac jestem skazany na ten syf. Jedyne co moge to przygladac sie i czekac az skonczy sie menelstwo a zacznie bieda, bo tylko na takie dwa etapy dzieli sie zycie pod moim dachem. Aktualnie nie widze dla siebie zadnych perspektyw i coraz czesciej obawiam sie ze skoncze tak samo lub jeszcze gorzej. Chocbym chcial sie usamodzielnic to na mieszkania czeka sie latami a jak chcialbym wynajac to za gowniana kawalerke musialbym klasc 70% zarobkow, ceny kwadratow sa kosmiczne natomiast wynagredzenia w pracy jak zawsze minimalne. Tak wiec jezeli ktos czuje sie zle itp to niech pamieta ze zawsze mogl urodziac sie mna. Pozdrawiam.

marcin (niezweryfikowany)

Ja jako kolejny dopisuję się do ludzi z problemami . Mam brata który często zagląda do kieliszka. Teraz to prawie każdego dnia .  Do tego doszło że już pije sam . Jeżeli nie pije to wszystko jest ok. Jeżeli wypije to szuka zaczepki - a po zaczepce awantura. Wszyscy są załamani a w szczególności moi rodzice . Chciałem jeszcze dodać że jestem osobą niepełnosprawną z 1-szą grupą . Nie wiem co zrobić. Oczywiście brat wypiera się w żywe oczy że nie pije. Czy aby taką osobę poddać leczeniu odwykowemu musi być jego zgoda?

a.c. (niezweryfikowany)

jest gd zieś forum, gd zie można porozmawiać z ludźmi w podobnej sytuacji? żyjących z tą gehenną w domu?

Anonim f (niezweryfikowany)

Na co wpadlem , posadzic swojego rodzica lub czlonka rodziny pszed ta strona i wypowiedziami dzieci moze zrozumie jak sie czujemy

Musi być tszzwy i spokojny

Nie wiem co to da ale warto sprobowac

 

Anonim (niezweryfikowany)

Mam mame alkoholiczkę . Jest do bani.  Nie potrafię zrobić z tym nic . Mimo że się staram ta kobieta powoduje u mnie ataki złości, chce mnie zniszczyć jak sama to ujęła i robi wszystko żebym była nieszczęśliwa. Alkoholik jest gorszy niż morderca bo zabija strasznie strasznie powoli przez kilka do kilkunastu lat, a jak cię psychicznie wykończy to na ziemi za to nie zapłaci. Morderca przynajmniej zabije i pójdzie do paki.

Anonim (niezweryfikowany)

mam identycznie jak Ty i naprawde nie mam juz sił a z dnia na dzien jej coraz bardziej nienawidzę a nie chce tego bo jest moja matka....

kasia (niezweryfikowany)

witam! moja mama jest alkocholiczką od ponad roku, pracuje w niemczech twierdzi że tam nie pije nie wiem czy jej wierzyć, przyjeżdza do polski to pije codziennie całymi tygodniami. do tego ma jeszcze 6-cio letniego syna który bardzo cirpi. pod wpływem alkocholu robi awantury, nie mam pojęcia jak jej pomuc i czy mogę jej w ogule jakoś pomuc . zadzwonie na policje do opieki społecznej to zabiorą małego do domu dziecka katastrofa a ja czuje się taka bezradna.

Anonim (niezweryfikowany)

Na twoim miejscu bym interweniowała. Dziecko które wychowuje sie z matka alkoholiczką w pewnym sensie zostaje poodane psychicznemu terrorowi. Po pierwsze, kto zajmuje sie 6 letnia siostra kiedy mama jest w niemczech>? czy ty nie mozesz przejac opieki nad siostra?

Alkoholik nie wyjdzie z problemu jezeli nie yupadnie na samo dno.

Mama kłamie mowiac ze nie pije w niemczech.Przemysl to.l

angel (niezweryfikowany)

dokładnie. moja mama tez jest alkoholiczka. od 6 lat. i nie moge uwierzyc mimo tego ze widzialam na wlasne oczy dzien w dzien przez te 6 lat- w to co sie z nia dzieje jak wypije. to jest nie do opisania i zrozumie to tylko osoba, ktora ma w rodzinie alkoholika. znecanie sie psychiczne to za malo powiedziane... do tego doszlo takze rok temu znecanie sie fizyczne...wyprowadzilam sie z domu bo urodzilam synka, niestety w domu zostala moja 16 letnia siostra...niestety nie mozemy liczyc na niczyja pomoc... policja jest wzywana co kilka dni podczas tych gorszych awantur ale nikt nic z tym nie robi!! bo nie ma sladow pobicia i bo moja mama w blyskawicznym tempie staje sie spokojna na widok policji...i to jest w tym wszystkim najgorsze! ze czlowiek jest pozostawiony samemu sobie i tak naprawde oprocz pomocy psychologicznej (ktora duzo nie pomaga jezeli wracamy do domu z wizyty a w domu kolejna pijacka awantura) nikt nam nie chce tak naprawde pomoc!

Anonim (niezweryfikowany)

Pytanie brzmialo CO Z TYM LUB Z TAKIMI LUDZMI ZROBIC!!!!!!!  a tu zadnej konkretnej odpowiedzi tylko marudzenie, moj ma to tamten robi tamto , ja mam tak, itd :( A ja mam Ojca ktory tyranyzuje, wykancza psychicznie itd Zabic?? h...? czy co mam zrobic???!!!!

Anonim (niezweryfikowany)

mam brata który kiedyś  był alkoholikiem ,a  już kilka lat nie pije  (a było z nim już bardzo żle),leczył sie w woskowicach. Przeszliśmy bardzo dlugą i cieszką prace aby namówić go na leczenie.namawiali go wszyscy jego zona,moi rodzice, ja moich dwóch braci.naprawde warto,i nie można sie nigdy poddać.mimo że miał kilka wpadek,czyli pil nie pił,pił nie pił,to MY nie traciliśmy nadzieji i wiary że sie uda.To wreszcie przestal pić i nie pije 8 lat.jest całkiem innyn czlowiekiem..

Monika (niezweryfikowany)
Alkoholik jest gorszy niż morderca bo zabija strasznie strasznie powoli przez kilka do kilkunastu lat, a jak cię psychicznie wykończy to na ziemi za to nie zapłaci. Morderca przynajmniej zabije i pójdzie do paki.

Anonim (niezweryfikowany)

morderca jak sprubuje raz to bendzie zabijał to tesz jest nawyk tylko prutalny.ja tesz mam problem ciocię tylko ona ma lat 75 i wszelkie choroby pije około 15 piw dziennie iest nie do pokonania w piciu piwa.

Anonim (niezweryfikowany)

Znajduję się w podobnej sytuacji. Moja mama pije od około 10 lat (a trzeba tu nadmienić, iż ja mam ich dopiero 15). Nie należy nienawidzić osoby uzależnionej, alkoholizm to też choroba. Wiem, że takie wytłumaczenie jest marnym pocieszeniem, ale ten bolesny fakt jest jak najbardziej prawdziwy. Kłótnie, wyzwiska, szarpaniny, policja.. też przez to przechodzę... To straszne, że wystarczy pół godziny, by najukochańsza osoba na świecie, przeistoczyła się w rujnującego życie tyrana, który swym zachowaniem niszczy psychikę osób najbliższych. Pomimo to, kocham moją mamę, ponieważ będąc trzeźwą, jest najwspanialszą matką na świecie.. Trzymaj się dziewczyno. Wiem, co czujesz.

 

czarna23313 (niezweryfikowany)

Witam,mam równiez to samo co wy,mianowicie mamę aloholiczkę,jej brat pije,jej siostra równiez piła,po desperackich bardzo krokach i długim leczeniu nie pije juz 2lata,moja mama natomiast pije piwa,zaczelo sie od jednego dziennie,na poprawe apetytu,teraz sa to 3-5 piw dziennie,gdy przetrzezwieje potrafi jeszcze ze 2 strzelic,gdy pracowala jedynymi godzinami trzezwosci byly godziny pracy,ale gdy wracala prawie w drzwiach otwierala piwo,teraz nie pracuje,jest na rencie,ktora ma gora 3 dni,potem rozpracowuje przez kolejne 3 dni rente swojej mamy i...koniec szalenstw,jak uda jej sie skrecic pare groszy to wszystko idzie na piwa,gdy nie ma chodzi jak OSA,stuka drzwiami jest niemiła,tak przebimbała nasze życie,mieszkalismy w miescie,przez picie zadluzyla nas /bylismy dziecmi/ grozila nam eksmisja,ja dostalam w spadku po żyjącej zreszta i mieszkajacej z nami babci domek na wsi,zabralam matke ze soba,balam sie ze tam sie stoczy.Ale tu jest to samo,nic ja nie obchodzi,ani oplaty ani remonty,nic tylko piwo .Ja jestem juz klebkiem nerwow,teraz od roku z moim partnerem staramy sie o dzidziusia,ale stres,ktory mam wkoło....narazie nic.Nie wiem co robic aby ona przestala pic,ja juz nie moge na nią patrzec,a dzwięk otwierania puszki z piwem doprowadza mnie do furii,nie piję,chociaz kiedys lubialam w towarzystwie znajomych wypic z lampke wina,teraz nie pije nic,boje sie.Moze wy pomozecie mi ,co mam z nia zrobic,czy jest jakis sposob by obrzydzic jej alkohol???????????? pozdrawiam

Anonim (niezweryfikowany)

Ja też mam ten sam problem :-( moja mama pije i ja nie mogę nic na to poradzic.To jest straszne!!!Niewiem jak mam jej pomóc.Z tej złości skrzyczalam ją a ona się mnie wyrzekła,powiedziała że niechce mieć takiej córki.Ja je zagrozilam że nie zobaczy mojego dziecka,bo jestem w ciąży,ale ona nawet pod uwage tego nie wzięła!!Proszę pomóżcie mi,napiszcie co mam robić!!!!!!

Wera (niezweryfikowany)

Ja mam mamę alkoholiczkę tak samo. Byłam w identycznym wieku jak ty teraz jesteś kiedy zaczęły się naprawdę duże problemy z nią, potem z ojcem.... Oboje piją matka wkurza ojca pijana a ten idzie się napić bo nie chce mu się z nią gadać i tak wszystko się nakręca. Kiedyś nie byli tacy... Ja wzięłam się z garść... obiecałam sobie że ja tak nie skończę jak typowe dziecko alkoholików. Uczyłam się pilniej niż inni, zajęcia pozalekcyjne sportowe i fakultety był moim zbawieniem. Poszłam potem na studia gdzie wysokimi wynikami w nauce zapracowałam na takie stypendium które pokrywało koszty dojazdów i nauki. Sama znalazłam sobie pracę, chodziłam i szukałam. Nigdy nie byłam wzorowym uczniem w gimnazjum zawsze miałam trójki... Ale moja długoletnia determinacja i zdecydowanie pozwoliły mi zacząć rozwijać własne życie. Mieszkam sama (obecnie z chłopakiem) ale to ja wynajęłam te mieszkanie sama, to ja płaciłam za wszystko i stać mnie na dużo. Niestety moja mama jest jeszcze gorsza... żałuję tylko jednego.... że robiłam rodzinie zakupy aby mięli co jeść , często pożyczałam pieniądze z myślą żę to na jedzenie ponieważ tam mieszkało jeszcze moje młodsze rodzeństwo.... A teraz gdy już nie wytrzymałam i straciłam szacunek do moich rodziców... trafiłam w grono ludzi z problemami któzy mnie wysłuchują i radzą co oni robili w takiej sytuacji.... Zrobiłąm to... Pojawiłam się w Gminnej Komisji Rozwiązywania Problemów alkoholowych, gdzie uzmysłowiono mi że ja mam pełne prawo do szczęśliwego życia i nie do zamartwiania się.... to rodzice powinni być wsparciem dla mnie- zawsze.... zgłosiłam problem... Czekam aż wezwą moją matkę... potem zajmę się ojcem jak on się nie poprawi (bo z nim nie ma problemu typu -pije cały dzień) NIE MARTW SIĘ TRZEBA BYĆ SILNYM... ZAJMIJ SIĘ SWOIM ŻYCIEM ABY NIE BYŁO ZMARNOWANE

Anonim (niezweryfikowany)

Mamy ten sam problem. Moja bratowa jest alkoholiczką. Może udzielisz mi kilka rad. Od czego mam zacząc. Jej rodzina ją umacnia w tym wszystkim dowożąc jej alkohol (zacząwszy od matki, sióstr a mój brat jest bezradny). Po 15 latach dopiero teraz wydusił z siebie te słowa Co się dzieje w jego rodzinie. Jak chcieliśmy z nim porozmawiac to tylko płakał i nic nie chciał mówic. Aż nadszedł ten dzień wyjątkowy I Komunia Święta syna. Matka była pijana (dobrze wstawiona). Brat przeciwstwił się jej rodzinie. Popędził te towarzystwo. Jestem bezradna a mam zarazem wyrzuty sumienia bo nie raz widziałam ją pijaną i czułam od niej alkohol. Nie chciałam wsadzac nosa w nie swoje sprawy. Ale nadszedł czas żeby coś z tym podziałac. Brat jest gotowy na poradnię psychologiczną ale bratowa twierdzi że nie jest alkoholiczką. Pije po kryjomu. Córce obiecała że nie będzie pic a nie dotrzymuje słowa. Jeśli możesz to daj wskazówki. Przepraszam i dziękuję.

rozżalona (niezweryfikowany)

JA nie wiem co mam robić.. Mam 15 lat.  Mój tata coraz więcej pije. Mam już tego dosyć. Nie wiem co mam robić.. To jest pomocny artykuł, ale ja już nieraz próbowałam z nim rozmawiać i nic. Dzisiaj przyszedł do domu wypił piwo, wyszedł, wrócił i znowu.. I mogę się założyć, że był już po 3-4 piwach.. Wkurzył się gdy nie chciałyśmy mu dać oglądac telewizora i rzucił telefonem i rozwalił ekran telewizora i wyszedł i po godzinie wrócił.. Wg od świąt siedzi w pokoju i tylko "pstryk" idzie kolejne piwo.. Co ja mam robić.. jestem młoda, ale ja nie chce aby on pił, aby alkohol był na 1. miejscu. Chcę aby było jak dawniej..

 

Rozżalona

AS (niezweryfikowany)

zero współczucia dla alkoholowych ścierw... wszystko to podwójna moralność pijaków i naiwność ich rodzin...

 

kobiety  - rozwódzcie się z mężami pijakami

 

mężczyźni - rozwódźcie się z żona pijaczkami

 

dzieci alkoholików; olejcie tych popieprzeńców i szukajcie miłości wśród dobrych ludzi; stwórzcie swoje własne, dobre, domy...

 

rodzicie alkoholików - cieszcie się z dzieci, które nie są alkoholikami... a jak ich nie macie, to skierujcie swą miłość na inne - obce - dobre dzieci, wiele z nich potrzebuje waszej pomocy i chce z niej skorzystać...

 

gardzę alkoholikami... niedobrze mi się robi; rozczulanie się nad tymi ścierwami jest też moralnie wątpliwe...

 

niech zdychają tak, jak na to całe życie pracowali!!!

ania22 (niezweryfikowany)

wybacz, ale tez jestem corka alkoholiczki i upraszam sobie, ale ludzie ogarnieci choroba alkoholowa nie sa zadnymi scierwami, widac jak nie masz grama szacunku do osoby/ ew. moge sie mylic/ktora w Twoim bliskim otoczeniu jest dotknieta tym uzaleznieniem. najpierw przemysl zanim cos napiszesz

Anonim (niezweryfikowany)

moj ojciec jest alkoholikiem od kedy pamietam, mam teraz 36 lat. moje zycie to koszmar. wyjechalam z domu na studia w wieku 19 lat i odwiedzalam dom bardzo rzadko, potem pracowalam za granica i zdazalo sie ze widzialam go raz w roku. nawet wtedy byl non stop pijany. 15 lat poza domem rodzinnym to najszczesliwsze lata mojego zycia. teraz musialam wrocic bo potrzebuje pomocy przy opiece nad moim synkiem, mialam straszne problemy z donoszeniem a potem przy porodzie. ojciec non stop pijany, kiedy ja mialam wbijane 4 wenflony dziennie przez 3 tyg lezenia plackiem na lozku w szpitalu. wczesniak w domu, strach co z nim bedzie, bo nie dzialo sie dobrze na poczatku, ojciec pijany, zero wsparcia. zrezygnowalam z rewelacyjnej pracy za granica, aby zajac sie malym i wrocilam do domu rodzicow, ojciec nawet nie zapytal jak sie z tym czuje, nadal pijany kazdego dnia. synek zaczyna coraz wiecej rozumiec i ja nie mam ochoty aby dorastal w otoczeniu alkoholika tak jak ja. ja jestem na uspokajajacych proszkach przez niego, on nie widzi problemu, tylko wytyka mi jakies niestworzone wyimaginowane historie. czekam az moj synek sie wzmocni i wracam do meza za granice. moj stosunek do ojca - niech zdycha. za te wszytskie lata. i niech mi nikt nie mowi, zeby go zrozumiec i wspierac. a kiedy on mnie wspieral kiedy ja malo nie stracilam dziecka a on wnuka. dno totalne! rada dla wszystkich wspoluzaleznionych - uciekajcie poki nie jest za pozno, poki jestescie psychicznie stabilni. nie dajcie sie zniszczyc alkoholowi, jedna ofiara wystarczy. swiat bedzie lepszy bez nich

leszek (niezweryfikowany)

mam żone alkoholiczkę, osobę wykształconą ale niezdającą sobie sprawy z wagi problemu.
jestem zrospaczony i szukam pomocy,
Mieszkamy w Katowicach.
Jeżeli znasz kogoś kto może mi pomóc
daj znać (sedziu@interia.pl)

Leszek92 (niezweryfikowany)

mam żone alkoholiczkę, osobę wykształconą ale niezdającą sobie sprawy z wagi problemu.
jestem zrospaczony i szukam pomocy,
Mieszkamy w Katowicach.
Jeżeli znasz kogoś kto może mi pomóc
daj znać (sedziu@interia.pl)

Anonim (niezweryfikowany)

Niestety ja również mam w domu problem alkoholowy.Nie wiem jak sobie z tym radzić.Poza tym mam dopiero 12 lat a wychwująca mnie mama jest alkocholiczką i nie mam pojęcia co robić.Jeżeli ktoś zna grupę wsparcia lub coś innego to bardzo proszę o kontakt.

Na adres:annamigotka@op.pl

iksa (niezweryfikowany)

38 lat po lslubie pije 7--------------------------------------8 dni ma cugi mniej wi ęcej co2-3 tygodnie mam 55 lat troje dzieci i wnuki jestem bezsilna

Zolwik (niezweryfikowany)

Moj ojciec jest alkoholikem nie wiem od jakiego czasu ale jest juz po kilku leczeniach i niestety ale nic nie pomaga. Przepraszam ale artykuł który wlasnie przeczytalem troche mnie rozsmieszyl. Moze ktos faktycznie doprowadzil w ten sposob do wyleczenia ale niestety przypadek przypadkowi nierówny. Ja nawet nie mam czau wytlumaczyc. Zreszta ten czlowiek jest juz tak zdegradowany i pozbawiony wszelkich wartosci ze nie ma o czym mowic. Ton mojej wypowiedzi wskazuje ze nie daje temu czlowiekowi zadnych szans. Szczera PRAWDA. Wiem co widze. A etap gadania co to on zrobil i jak on sobie to wyobraza mam juz dawno za soba. Teraz tylko czekac az sie zapije albo wjedzie po pijaku pod jakiegos tira ;-) (troche czarnego humoru na koniec). Prze....ane jest miec ojca alkoholika

Anonim (niezweryfikowany)
czaeść tez mam taki sam problem nie wstydze sie o tym pisac i od niedawna zaczełam stawac w obronie mojej rodziny! mam 17 lat i mam dosyc patrzenia na jego zahlana twarz:/ mam wrażenie ze on mysli ze jeśli nigdy nie bije nas to jest wszystko oki:/ ja chyba bym wolała zeby mnie udeżył i zeby wsadzili go za kratki niz ma dalej meczyc nas psyhicznie:/ takich ludzi powinni zamykać!!! i nie chce mieć nic współnego z moim ojcem:( pozdrawiam
Anonim (niezweryfikowany)
taa, tez mam ojca alkoholika, to co tu napisane jeszcze nie sprawdzilem, ale mam obawy, ze nic z tego nie bedzie, mam 15 lat, kilka razy chcialem go pobic, ale powstrzylem sie dla mamy, jesli ktos wie co z tym zrobic, ale zeby to radykalnie zlikwidowac... pomocy =/
Anonim (niezweryfikowany)

czytam czytam i co? najbardziej cierpia dzieci.sama nie dośc że mam ojca alkoholika to jeszcze i brata!!!a mamusia olewa problem !!!brata probuje nakłonić na leczenie ale on nawet gadać nie chce na ten temat!!!płakać się chce

Anonim (niezweryfikowany)

Witam wszystkich

mam 18 lat moja mama wygrała z chorobą na 6 lat, teraz ma nawrót a ja nie mam siły z tym walczyć. nie wiem jak jej pomóc traktuje mnie jak wroga.

prosze pomószcie mi nie radze się z tym

Anonim (niezweryfikowany)
Twoja wypowiedz jest jakby wyjęta żywo z moich ust. Ja też już straciłam złudzenia. I też czekam na cud, mając nadzieję, że kiedyś karta się odwróci i moja rodzina będzie mogła żyć normalnie.Ja też nie daję żadnych szans, po co okłamywać się. To jest straszne mieć kogoś takiego w rodzinie, tym bardziej, że nasza gehenna trwa już kilkanaście lat i końca nie widać :(
Anonim (niezweryfikowany)
zgadzam sie z Toba w stu procentach,te informacje,"rady" zamieszczone w tym artykule nic nie pomoga,alkoholika sie nie da wyleczyc,szczerze to w to nie wierze.Sama rowniez mam ojca pijaka i wiem jak jest...jego juz nic i nikt nie zmieni...dla niego w zyciu nie ma juz chyba wartosci ktore sa dla niego wazne,ma tylko swoj jeden cel --> wodka-to jego zycie.Uwazam tak samo jak Ty,to wszystko sie skonczy w ten sposob ze albo sie zapije albo zginie prowadzac pod wplywem...to tragedia miec ojca alkoholika...wiesz milo ze jest jeszcze ktos kto ma tak samo jak ja,laczmy sie;-)
Anonim (niezweryfikowany)
Moja mama jest alkoholiczką ;(( Mama popijała sobie juz dawno ale to co teraz robi jest nie do zniesienia. Tata mówi jej ze tak nie ma robic wszyscy jej pomagamy a mama swoje pije dalej i wiecej..Mamy przez to duzo problemów Chciała bym porozmawiać z mama ale ciagle est pijna wiec nie da sie tego zrobic
Anonim (niezweryfikowany)

zgadzamsie z tobą. alkocholików sie kur.... zamyka gdzies w odosobnieniu a nie   sie cackac z nimi. mam ojca alkocholika i modle sie żeby chuj go strzelił ...no ale jakos nie chce.!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

anka (niezweryfikowany)

ja próbowałam walczyć z nałogiem mojego ojca. pije odkąd pamiętam a mam 20 lat. na początku robił awantury tylko mamie, a teraz czepia się także mnie i mojego brata. dochodzi w domu do rękoczynów, gdy chce wezwać policję matka rzuca się na mnie i mojego brata. nie pozwolila nam nigdy tego zrobić. moim zdaniem gdyby zauwazył że nie jest bezkarny, posiedział by 48h w areszcie kilka razy to może by do niego dotarło że my też cos mozemy z tym zrobić.najgorsze jest to że jak próbowałam to komuś powiedzieć to były komentarze ,,to niemozliwe, Boguś przeciez jest taki spokojny". faktycznie na trzeźwo mozna go znieść, ale ja straciłam do niego jakikolwiek szacunek, są takie dni że nie potrafie na niego patrzeć nawet gdy jest trzeźwy. jestem tym wszystkim zmęczona, mam już najzwyczajniej w świecie dość, szczególnie w takie dni jak dzisiaj, kiedy dowiedziałam się ze mój ukochany dziadek ma najprawdopodobniej raka. 

perełka (niezweryfikowany)

wiem cos o tym:( mój ojciec tez jest alkoholikiem...juz trzy razy był na leczeniu i co to daje! za każdym razem jest to samo...leki które ma brać-owszem bierze ale do kieszeni. Kazdy dzień jest taki sam-wracasz z pracy i co widzisz..pijanego ojca który nie reaguje na nic!!!nie mam juz siły go wspierać...czuje tylko wstręt i nienawiść!!!już nie wierzę w to ze się uda...

siostrzenica (niezweryfikowany)

Moj wujek jest,moznaby powiedziec "ponownie alkoholikiem ".W mlodosci przez swoje zachowanie(alkoholizm) stracil zaufanie matki,drugi maz mojej babci mimo,ze mieszkal z wujkiem pod jednym dachem,wogule sie do niego nie odzywal.Bylam wtedy dzieckiem i nie wiem gdzie wujek otrzymal pomoc(wspominal o zakonie),ale przestal pic.Przez siedem lat byl trzezwy!Tydzien temu zaczal pic, "palic trawe ".Uwazam,ze stalo sie tak przez jego nowych znajomych,ktorych poznal w pracy.Najbardziej szkoda mi babci,to ona codzinnie musi znosic jego zachowanie.Jest juz w podeszlym wieku.Nie moge patrzec jak sie meczy widzac syna pijacego denaturat.Chcialabym znalesc miejsce ,w ktorym mu pomoga,ale jestem niepelnoletnia i nie wiem jak zabrac sie za to wszystko.Dzieki temu zrozumialam jak obrzydliwy jest alkohol i wspolczuje wszystkim,ktorzy sa w podobnej sytuacji.

klaudia (niezweryfikowany)
Mam 15 lat, to że mój ojciec pije zauważyłam ok. 5 lat temu (zaczął pewnie wcześniej ale tego nie pamiętam)w zeszłym tygodniu po raz pierwszy powiedziałam mu wprost, że go za to nienawidze, ale on stwierdził, że jestem histeryczką i kiedy będzie miał ochotę to się napije. Jego obietnice jakie składał mamie już na mnie nie działają, kiedy obiecał jej, że nie będzie pić wytrzymał 2 tyg. i póżniej do tego wrócił. To co obiecał odwrócił ogonem i powiedział, że on tylko mówił, że nie będzie jeźdźić samochodem po pijanemu. Zaczynam rozumieć, że on kocha tylko wódkę, a ja mu służę tylko po to, żeby się chwalić moimi ocenami, które i tak są za niskie! Ciągle mnie krzywdzi mówiąc, że ma tylko ze mną kłopoty, bo jestem chora lub złamałam nogę, że nie jestem zdolna i nie mam co porównywać się do dzieci jego kolegów z pracy, że jestem gruba (i choć nie mam postury kościotrupa, nie mam też nawet minimalnej nadwagi), a gdy staram się schudnąć i udaje mi się to, to też mu się nie podoba (nie wiem czy jest zazdrosny, że ja mam silną wolę, a on nie?) robi mi mętlik w głowie, a ja nie wiedziałam jak go zdowolić, ale to co mówi już mnie nie obchodzi. Jedyne czego się biję to, abym w przyszłości nie stała się alkoholiczką, tak jak on!
Zajawki z NeuroGroove
  • 4-ACO-DMT
  • Pierwszy raz

Nastawienie raczej pozytywne, ogromna ciekawość i chęć przeżycia czegoś nowego. Podmiejski las w chłodny, kwietniowy dzień.

 Obudziłem się rano, wiedząc, że wreszcie spróbuje tryptaminy która czeka w moim pokoju już od miesiąca. Wczoraj umówiłem się z kumplem (nazwijmy go Jaś), że widzimy się po południu na jego osiedlu i wyruszamy w tripa. Nie byłem pewien czy się nie rozmyśli, w ostatnim czasie był dość labilny. Tak czy siak, ja byłem zdecydowany nawet na samotną podróż ;)

 

T~18.00

  • Lophophora williamsii (meskalina)






Podsumowanie




Czy trip zmienil mnie? Mysle, ze nie, aczkolwiek przypomnial

mi o sprawach ktore kiedys widzialem, ktore sa wazne, a o ktorych

zapomnialem. Warto jednak o tym wszystkim pamietac. Pozwolil mi

jednak odpowiedziec na rozne pytania, ktore zadawalem sobie do tej

pory, niestety odpowiedzi nie sa wcale przyjemne.




  • Benzydamina
  • Pierwszy raz

  • Grzyby halucynogenne

To było drugie spożycie grzybów w moim życiu. Pierwszy raz to było

kilka sztuk, od których miałem niesamowita chichrę. Pokrótce może

napiszę o tej pierwszej fazie. We wrześniu 1998 r. po raz pierwszy z

Uadrolem wybraliśmy się na grzyby. Zebraliśmy kilkanaście sztuk na

próbę. Zapodałem je sobie i oczekiwaliśmy na efekty. Nie miałem

oczywiście żadnych halunów po tej niewielkiej ilości, ale tzw.

chichrę. I to dopadła mnie u Uadrola. Śmiałem się non-stop. Uadrol