Na rok i trzy miesiące więzienia - za napisanie i wydanie książki
"Narkotyki - przewodnik" został skazany 33-letni krakowianin Robert Palusiński.
Jest to pierwszy w historii III Rzeczpospolitej wyrok dla wydawcy. "To
łamanie prawa wolności wyrażania opini" uważają działacze Komitetu Helsińskiego.
Sprawa prawdopodobnie trafi przed Europejski Trybunał Praw Człowieka.
Palusiński nie był wcześniej
karany, dlatego wykonanie wyroku zawieszono. - Nie czuję się jak skazany
- uśmiecha się. Energiczny, opalony, długie włosy spięte w kucyk. Żona,
dwoje dzieci: 8 i 9 lat. Nie ukończone studia z pedegogiki kulturalno-oświatowej
na Uniwersytecie Jagiellońskim. Współwłaściciel niewielkiej firmy wydawniczej
"Total Trade Publishers".
- Różne rzeczy robiłem: roboty wysokościowe, drobny handel, import
mięsa ze Stanów i Danii - opowiada. Kilka lat temu kolega namówił go,
żeby wydać jego książkę. Nie poszło dobrze, więc postanowili się odkuć.
Wtedy czarni naciskali, więc wydaliśmy "Namiestników Chrystusa, czyli Ciemną
stronę papiestwa", a zaraz potem "Watykan za zamkniętymi drzwiami".
Kondycja spółki poprawiła się. Zaskoczyli czytelników "Słownikiem wyrazów
brzydkich" - książka rozeszła się w kilkudziesięciu tysiącach egzemplarzy.
- sporo pieniędzy z tego było - przyznaje Palusiński.
Dlaczego w takim razie wydał "Przewodnik"?
- O negatywnym działaniu narkotyków napisano wiele. Szkoda drzew
z lasu na następne takie książki. Z jako tako obiektywną publikacją, która
nie tylko straszy, ale informuje, w Polsce się nie spotkałem - Palusiński
przyznaje, że nie jest autorytetem w dziedzinie narkotyków. Pisząc książkę
posługiwał się głównie cytatami, najczęściej zresztą nie podając źródeł.
Pierwszą część przewodnika poświęcona jest soft drugs, czyli
marihuanie, LSD i grzybkom halucynogennym. Palusiński pisze: "marihuana
nie powoduje niebezpiecznych skutków dla zdrowia". Podaje przykłady
zastosowania "trawy" w medycynie: leczenie ran, poparzenia, wrzodów, opuchlizn;
"trawa" jako środek przeczyszczający, lek odrabaczający i przeciwbólowy,
redukujący poziom lęku, poprawiający apetyt, stosowany do łagodzenia skutków
terapii chemicznej przy chorobie nowotworowej.
Powołuje się na Timothy Learyego - poetę, beatnika, w latach 60. propagatora
psychodelicznej rewolucji. Uważał on, że niemożliwe do osiągnięcia w normalnym
stanie, a dostrzegalne po użyciu LSD telepatyczne porozumienie między ludźmi
będzie stanowić podstawę społeczeństwa bezkonfliktowego.
W rozdziale "Grzyby" Palusiński opisuje głównie psylocyby i muchomory:
ich rozpoznawanie, działanie, miejsca i czas zbiorów. Ostrzega przed zbyt
dużymi dawkami. Zwraca uwagę na rolę grzybów przy pierwszych doświadczeniach
mistycznych i religijnych prymitywnych społeczeństw. Odradza eksperymenty
osobom o skłonnościach depresyjnych, gdyż ostra jazda po grzybach zawsze
pozosatnie balansem na krawędzi przepaści .
- Opinie przedstawione prze autora są mocno niewyważone. Pisze o
narkotykach atrakcyjnie, zaś ostrzeżenia są tak umieszczone, że giną wśród
innych informacji - mówi Tomasz Haranowicz, terapeuta z Monaru.
- Przewodnik podsyca fascynację prochami, daje gotowe recepty, którymi
można się posłużyć.
Zawiadomienie o popełnieniu
przestępstwa zgłosił w rzeszowskiej prokuraturze tamtejszy pełnomocnik
ministra zdrowia do spraw zapobiegania narkomanii. Sprawa trafiła do Sądu
Rejonowego Kraków-Śródmieście, bo tam zameldowany jest Palusiński. Akt
oskarżenia zarzucał mu, że "w celu osiągnięcia korzyści majątkowej i osobistej
nakłaniał nie ustalonych bliżej czytelników do zażywania środków odurzających
i psychotropowych w postaci marihuany, haszyszu, LSD i substancji zawartych
w niektórych grzybach". Palusiński "propagował rzekome korzyści zażywania
i pomijał konsekwencje w postaci uzależnienia" oraz "poprzez udzielanie
szczegółowego instruktażu dotyczącego uzyskiwania surowców do produkcji
i zagęszczania substancji czynych oraz przyjmowania tych środków ułatwiał
ich za żywanie". Stanowi to przestępstwo z art. 32 ust. 1 ustawy z dnia
31 stycznia 1985 r. o zapobieganiu narkomanii.
- Ja miałbym zarabiać na tym, że ktoś po przeczytaniu mojej książki
coś zapali... Absurd! Nie jestem dealerem - mówi Palusiński.- Na
zachodzie wychodzi mnóstwo tego typu pozycji. Wydana w Ameryce "Anarchistyczna
książka kucharska" daje nawet przepis na LSD. O jakichkolwiek procesach
nie słyszałem. Tam każdy obywatel ma prawo do informacji.
Co do propagowania czy zachęcenia czytelników: Palusiński wskazuje
zdanie z pierwszej strony przewodnika: "Nie jest w najmniejszym stopniu
moim zamiarem nakłanianie, zachęcanie czy propagowanie środków psychoaktywnych".
A przecież propaguje.
Palusński uważa, że Polacy są karmieni mitami o narkomanii. Przyznaje,
że palił haszysz i trawę, próbował kwas, grzybki, amfę, kokę. Nie brał
heroiny. - A teraz? Nie, nie biorę! Chyba że na jakieś wielkie święto...
A jeżeli ktoś bierze - to jego sprawa.
Wódka jest narkotykiem i to twardym, po którym dość łatwo może nastąpić
zejście. Powoduje poważną degenerację komórek nerwowych. I co? Jest legalna,
a państwo na jej sprzedaży robi kasę.
Młody wydawca twierdzi, że jego książka jest próbą przełamania monopolu
na wiedzę o narkotykach w Polsce. Jego entuzjazmu nie podzielają ludzie
zajmujący się leczeniem narkomanów.
- Autor wyrażał osobiste sugestie, które mogą doprowadzić do brania.
Dlatego tę książkę uważam za niebezpieczną, tak samo jak niebezpieczne
są publiczne deklaraje muzyków: Kory czy Piotra Klatta - mówi Marek
Kotański, szef Monaru.
Kora Jackowska w kilku wywiadach przyznałą się do przypalania trawy.
Piotr Klatt trzy lata temu wydał z zespołem Róże Europy płytę "Marihuana"
i przy okazji jej promocji prowadził kampanię na rzecz legalizacji miękkich
narkotyków. Kotański przyznał, że nie może decydować za sąd, ale być może
kara jest za wysoka.
Bez względu na to, co się myśli o narkotykach, duże wątpliwości wzbudziła
prawna kwalifikacja czynu Palusińskiego. Zarzut, że autor czerpał korzyści
materialne z zachęcania do brania narkotyków, jest głupi. Równie dobrze
można posądzić autora czy wydawcę śmiałych książek erotycznych, że zachęca
do nierządu - uważa prof. Mikołaj Kozakiewicz. Wiele wątpliwości mają
też prawnicy z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.
Czy napisanie takiej
książki może być przestępstwem? Rzeczywiście, Palusiński czerpał korzyści
majątkowe z publikacji przewodnika, do czego się przyznaje. Nie zarabiał
natomiast w żaden sposób z pobudzenia rynku narkotykowego, za co został
skazany. Jeżeli samo udostępnienie książki miałoby pobudzić rynek, to prokurator
powinien oskarżyć rónież wszystkich właścicieli księgarń, którzy rozprowadzali
książkę.
W akcie oskarżenia pod listą osób pokrzywdzonych zamieszczono adnotację:
"brak" - wobec tego nie wiadomo, przeciwko komu popełniono czyn. Podczas
procesu nikt nie pytał o zdanie czytelników. - Dopóki branie narkotyków
nie jest karalne, opublikowanie takiej ksiązki nie jest przestępstwem -
uważa Marek Nowicki z Fundacji Helsińskiej. - Poza wszystkim Palusiński
nie nakłaniał kogokolwiek do łamania prawa, gdyż nakłanianie oznacza działanie
celowe i konkretne typu: "zrób to czy tamto".
"Narkotyki - przewodnik" nie są, wbrew opinii autora, pierwszą w Polsce
książką, w której narkotyki traktuje się bez histerii czy uprzedzeń. Wydany
w 1992 r. przez Wydawnictwo "GAMMA" album Christiana Raetscha "Rośliny
miłości - Afrodyzjaki wczoraj i dziś" przytacza przepisy, jak przyrządzać
i stosować kilkadziesiąt ziół "zmieniających świadomość" - wśród nich m.in.
opium (z maku) i marihuanę (z konopii). Sprawy sądowej przeciw wydawcy
nie było. Palusiński złożył odwołanie od wyroku. Jeśli sąd wojewódzki go
nie zmieni, Marek Nowicki zapowiada wstąpienie o kasację (zastosowanie
złego przepisu). Jeśli i to nie nastąpi, Robert Palusiński będzie mógł
wnieść skargę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka z art. 10 p. 1
Europejskiej Konwencji Praw Człowieka ("Każdy ma prawo do wolności wyrażania
opinii. Prawo to obejmuje wolność posiadania poglądó oraz otrzymywania
i przekazywania informacji i idei bez ingerencji włądz publicznych i bez
względu na granice państwowe").
- Trzy lata temu głośna byłą sprawa wydawcy "Mein Kampf". Najpierw
narobiono szumu, a potem sprawę umorzono - mówi Marek Nowicki. -
Palusiński dostał wyrok skazujący. Nie ma w tym konsekwencji.
Komentarze
Osoby chetne do pomocy np. w roznoszeniu ulotek prosze o kontakt
daft(at)kanaba.info
bedzie zajebiscie
Przybywajcie Tlumnie, przybywajcie !!!!!!!!!!!
dym ziela niesc sie bedzie
ROZSZERZMY GRANICE POZNANIA!!! Dopcze trawka, dopcze!!! Lola, lola, lola, skręccie kuwa lola!!! Będę z wami, marihuaniarzami!!!
18.VI.2003 rozdałem 540 ulotek w okolicach Ronda Kaponiera, Jeżyc, ulicy Św. Marcina, Opery, Deptaka, Bema, Dębca i jestem ciekaw czy coś to dało, Więc jeśli jest ktoś kto się dowiedział o manifestacji nie z tej strony a z ulotek bądź od znajomych niech da znać.
Z góry dziękuję
Do zobaczenia w sobotę
Pozdrawiam wszystkich zainteresowanych manifką
udowodnione , stwierdzone - po jakimś czasie używania marychy i innych narkotyków - istnieje wielkie niebezpieczeństwo wystąpienia obniżenia potencji u mężczyzn
udowodnione , stwierdzone - po jakimś czasie używania marychy i innych narkotyków - istnieje wielkie niebezpieczeństwo wystąpienia obniżenia potencji u mężczyzn
udowodnione , stwierdzone - po jakimś czasie używania marychy i innych narkotyków - istnieje wielkie niebezpieczeństwo wystąpienia obniżenia potencji u mężczyzn
nie skrece bo mi sie niechce i ty mi tu nie kurw oki ??????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????
czy ktoś może zamieścić info jak dalej prawnie się to potoczyło...