Szajka po dopalaczach grasuje w rejonie pl. Jana Pawła II ?

Klienci punktu z dopalaczami na ul. Sikorskiego grasują w przejściu podziemnym na placu Jana Pawła II - alarmują okoliczni mieszkańcy. Policja nie potwierdza.

pokolenie Ł.K.

Kategorie

Źródło

Gazeta Wrocławska
Marcin Rybak

Odsłony

1152

Klienci punktu z dopalaczami na ul. Sikorskiego grasują w przejściu podziemnym na placu Jana Pawła II - alarmują nasi rozmówcy. Policja nie potwierdza faktu, że przestępczość w tym rejonie wzrosła

Od kilku tygodni mniej bezpiecznie zrobiło się w przejściu podziemnym na placu Jana Pawła II - przekonują nasi rozmówcy. Wiążą to z działającym niedaleko - na ulicy Sikorskiego - punktem sprzedaży dopalaczy.

Policja tego nie potwierdza. - Nie ma jakiejś serii. Generalnie w przejściu jest mało zdarzeń - przekonuje rzecznik dolnośląskiej policji Paweł Petrykowski. - Ostatnio coś się tam wydarzyło i zatrzymano trzy osoby. Ale ogólnie policjanci nie notują większej liczby przestępstw w tamtym rejonie.

My jednak spotkaliśmy ludzi, którzy opowiadają o bandzie agresywnych, młodych ludzi, których - od pewnego czasu - można często spotkać w podziemnym przejściu. - Wyrwali takie drewniane kołki podtrzymujące nowo zasadzone drzewa - opowiada jeden z naszych rozmówców. - To ich broń.

- Codziennie nad ranem chodzę tamtędy do pracy - mówi nam mieszkanka Wrocławia. - Ostatnio widziałam, jak napadli i pobili człowieka. To była grupka chłopaków. Tacy młodzi ludzie. Wcześniej ich tu nie było. Skąd się wzięli? Tam na Sikorskiego dopalacze sprzedają - mówi kobieta.

Człowiek, który jest w przejściu prawie w każdą noc, nie ma wątpliwości, że nie jest tam już tak bezpiecznie, jak kiedyś. - Co noc jakiś napad, pobicie - opowiada. Pokazuje schody prowadzące do miejsca, gdzie kiedyś stał gmach Cuprum. - To ślady krwi. Trochę już się zmyły, ale wciąż są - wskazuje czerwonobrunatne krople.

Teren po dawnym Cuprum jest otoczony płotem. W jednym miejscu tuż przy płocie leży niebieska kurtka. - Tu kogoś napadli i pobili - przekonuje nasz przewodnik po przejściu. - Tak jest od dwóch miesięcy. Wcześniej było spokojnie.

olicjanci przekonują, że z ich danych nie wynika, by przejście stało się niebezpieczne i by było to związane z punktem na Sikorskiego, gdzie są sprzedawane dopalacze. Mówią o jednym zdarzeniu, tymczasem nasi rozmówcy przytaczają ich kilka. Pobicie, napad, w którym kobieta stracić miała torebkę, i w końcu w nocy z poniedziałku na wtorek kolejny napad. - Rozebrali człowieka. Widziałem, jak szedł w koszulce z krótkim rękawem i bez budów - opowiada świadek tego zdarzenia.

Nie wszyscy pracownicy i szefowie sklepów w przejściu, z którymi rozmawialiśmy, potwierdzają opowieści o grupce agresywnych młodych ludzi terroryzujących przejście. - Ale coś by mogli z tym bezdomnymi rozbić. Tu ich pełno - mówi sprzedawczyni w jednym ze sklepów spożywczych.

Skąd różnica zdań między naszymi rozmówcami a policją? Może nie wszystkie zdarzenia są zgłaszane? Może głównym problemem nie są napady i pobicia, a kręcące się nocami w przejściu grupki klientów dilerni dopalaczy z Sikorskiego. Samą obecnością zwiększają poczucie zagrożenia.

Doświadczenie z innych miejsc, w których były sprzedawane dopalacze, uczy, że takie sąsiedztwo zawsze powoduje wzrost liczby drobnych przestępstw w okolicy. Takich jak kradzieże, napady, pobicia czy wymuszenia. To dla klientów tych sklepów często jedyny sposób na zdobycie gotówki.

Oceń treść:

Average: 5.3 (4 votes)

Komentarze

iha (niezweryfikowany)
bez budow?
Rej (niezweryfikowany)
Oj tam, pewnie babki w beretach zaczęły wymyślać. Chociaż, w mojej okolicy pod sklepem monopolowym też siedzi taka dziwna banda, w odbartych ciuchach
patrykkutkiewicz
A u nas zbych znarkotyzowal sie alkoholem.
Zajawki z NeuroGroove
  • Bad trip
  • Marihuana

Dobre nastawienie, mieszkanie na wynajmem kolegi, parę ziomkow w tym najlepszy kolega. Ogólnie wszyscy pozytywni i nakreceni. Choć mieszkanie miało mało mebli co mi akurat przeszkadzało.

Przeszliśmy do kolegi, wszyscy w dobrym nastroju, zapalismy najpierw po lufie. Nikomu z nas nic nie było więc zaczęliśmy robić wiadro. Po okołu 40 minutach walnalem wiadro jako ostatni. Zdusiło mnie w płucach, strasznie bolało aczkolwiek po chwili ból ustał i zaczęło mi się bardzo chcieć sikać. Do kibla oczywiście była kolejka więc czekałem już mocno porobiony, zacząłem sobie wkręcać że zaraz się zesikam, wszystko było tak spowolnione że ledwo trzymałem się na nogach.

  • Bad trip
  • Etanol (alkohol)
  • Marihuana
  • Tytoń

Nastawienie: Dobre, pozytywne Nastrój: W miarę neutralny Okoliczności: Ognisko kolegi, znałem tylko parę osób, nieciekawe towarzystwo. Otoczenie: Końcówka listopada a więc początki zimy, las nad sztucznym jeziorem, wieczór, ciemno, ogółem również nieciekaiwe.

Po szkole dostałem telefon od kolegi (N) że jest ognisko wieczorem, żebym wpadał, będzie fajnie i tak dalej. Postanowiłem się tam wybrać z moim z kolegą z klasy (K), znamy się już dosyć długo i często razem gdzieś chodzimy. Wieczorem K wpadł pod mój dom, po czym poszliśmy gdzieś kupić alko. Potem spotkaliśmy się z N i z paroma innymi kolegami i koleżankami, i oszliśmy już nad jeziorko. Było to dosyć daleko więc pokonanie tej trasy nam trochę zajęło.

  • Dekstrometorfan
  • Marihuana
  • Marihuana
  • Miks

Nastawienie pozytywne, wycieczka szkolna do teatru. Spokój, harmonia i melancholia.

Error 404

  • 4-HO-MET
  • Dekstrometorfan
  • Olanzapina
  • Tripraport

Kuchnia, z tyłu lodówka, za oknem pizgawica i szare niebo. W głowie mały burdel, co od dawna jest standardem

...czyli o tym: jak miałem pójść po fajki, ale pokój mi zabronił (a właściwie krzesło).

Zazwyczaj mam w dupie takie tekściki w podpisach, jednak tym razem napiszę otwarcie: ten trip report nie ma na celu gloryfikacji podawania dożylnego tryptamin czy innego ołowiu; pilleater de pigułożerca w żadnym razie nie ma zamiaru namawiać tym wpisem kogokolwiek do podawania dożylnego czegokolwiek.

randomness