Znowu widzę pułkownika B. — olbrzymia kupa płynnych świń wylała mu się z lewego oka, które zniekształciło się przy tym w sposób potworny. Scena teatralna — na niej potwory sztuczne. Ohydny świnio ryj w zielonej konfederatce z piórkiem. (Witkacy, Peyotl)
Kanał RSS neurogroove

w objęciach tryptaminowego anioła stróża

detale

Substancja wiodąca:
Chemia:
Dawkowanie:
110 ug jeden "karton".
Rodzaj przeżycia:
Set&Setting:
Wieczór, pozytywne nastawienie. Chęć powrotu do innego wymiaru.
Wiek:
34 lat
Doświadczenie:
Patrz - poprzednie raporty.

w objęciach tryptaminowego anioła stróża

Będzie to nieco dziwny tripraport, ale mam nadzieję, że dość specyficzna jego forma raczej będzie miłą odmianą od tej nudnej jak dupa codzienności.

Doświadczenie jakieś tam mam, a jak ktoś nie wie co i jak, to zachęcam do poznania poprzednich raportów.

Tym razem wybrałem się w Podróż pod przewodnictwem mej ulubionej substancji, czyli LSD. Co ciekawe postanowiłem polecieć na "niskiej" - jak dla mnie - dawce, bo tylko jeden kartonik, rzekomo 110ug. Co ciekawe Podróż, mimo iż płytsza, to pod pewnymi względami bardzo głęboka. Lubię i chuj. Lubię zwiedzać swe Wnętrze pod przewodnictwem tej substancji, dogadujemy się niezwykle łatwo.

Tym razem towarzyszyła mi ta ścieżka: https://www.youtube.com/watch?v=5lcPXxWsBsM Warto posłuchać nawet bez żadnych "wspmagaczy percepcji".

Postaram się aby raport był pewnego rodzaju "wejrzeniem w Umysł". W wielu miejscach przybieże formę dialogu, a współrozmócą - chciałbym abyś się ze mną w to pobawił - będziesz Ty, czytający te słowa (niezależnie od płci, rasy czy gatunku). To celowy zabieg i po przeczytaniu całości zrozumiesz dlaczego tak, a nie inaczej. To taka próba przeniesienia Ciebie do mojego Umysłu.

Na pewno grałeś kiedyś w coś na kompie (lub innym, podobnym ustrojstwie). Prawdopodobnie znasz także serię GTA. Ja posłużę się GTA4 bo zwyczajnie lubię Niko Bellićia. Fajny gość. Na tyle interesujący, że właściwie jest to jedyna część odsłony, w którą grałem więcej niż kilka godzin. Co prawda nie udało mi się tego ukończyć, ale kiedyś mi się uda.

Grasz sobie tym Nikiem, biegasz, robisz questy, zadania i inne pierdoły. Niektórzy z nas pewnie wyrabiali rzeczy mało przyjemne dla mieszkańców świata Nika - jak przykładowo napierdalanie dziwek z bejzbola czy robienie totalnego rozpierdolu na ulicy.

I jakby się tak zastanowić to patrz - taki Niko w swoim świecie nawet nie zdaje sobie sprawy z tego, że istnieje nasz świat, Graczy. Istnieje w swej rzeczywistości, robi to co myśli, że robi z własnej woli i nawet nie wie, że jest sterowany przez Ciebie. Ot rzeczywistość "gry" dla niego nie jest "grą" - jest "prawdziwą" rzeczywistością. Tak samo prawdziwą jak nasza jest dla nas.

I jakbyś chciał przekazać mu informację o tym, że jesteś, że go kontrolujesz, że on nie jest prawdziwy to co musiałbyś zrobić? Jak byś to zrobił? Jego rzeczywistość jest zapisana na Twoim dysku twardym, to tylko ciąg kodu, szereg zer i jedynek. Czysta informacja, przekuta na coś, co dla niego jest zajebiście realne. Ale nasza rzeczywistość, mimo, iż zawiera w sobie jego rzeczywistość, nie przenika jej. To znaczy Ty jako gracz nie możesz powiedzieć do monitora "hej Niko, nie jesteś prawdziwy". Twój głos nie przeniknie bariery kodowej, dzielącej nasze rzeczywistości.

Więc jak? Jak przekazać mu informację o tym, że nie jest "prawdziwy"?

Musiałbyś użyć narzędzi dostępnych w świecie jego gry. Można wziąć wirtualny flamaster i przed jego oczami napisać "Hej Niko, nie jesteś prawdziwy". Albo można wziąć kałacha i wydziobać taki napis na ścianie. I jak zareaguje Niko? Czym dla niego będzie taka wiadomość? Żartem? Kpiną? Dowcipem? A może nawiedzeniem lub manifestacją "Boga"? W sumie nie wiem...

Ale wiesz co?

Hej, nie jesteś prawdziwy.

Ty, jaki byś nie był, czytający te słowa. Nie ważne co myślisz o sobie jako "ja", wszystkie te elementy tego "ja", składające się na "ja" są iluzją.

Nie odwracaj spojrzenia, nie śmiej się. Chciałeś czegoś prawdziwego? To masz. Tu i teraz, to jest ten moment. To jest ten moment, kiedy "gracz" ma kontakt z postacią, jaką kontroluje. I przesyła mu komunikat - Hej, nie jesteś prawdziwy.

Łapiesz? Ty jesteś Niko Bellić i gracz właśnie do Ciebie mówi. Jakbyś Ty mógł coś powiedzieć dla Niko co byś mu powiedział?

Hej, nie jesteś prawdziwy.

A teraz Ty jesteś Niko i właśnie to słyszysz.

Hej, nie jesteś prawdziwy.

I co zrobisz? Czujesz wagę tej chwili, czy spierdalasz gdzieś myślami? Nadążasz? Czujesz jak Twoja sieć neuronowa przetwarza ten koncept, jaki do Ciebie dociera? Czujesz te "trzaski", "wyładowania" mające miejsce na Twej sieci neuronowej? Wiesz, że właśnie rodzą się w ich wyniku Galaktyki i Wszechświaty? Tak samo jak rodzą się one w naszej rzeczywistości. Dokładnie to samo zjawisko, tylko w nieco innej skali.

Chwytasz?

Nie jesteś prawdziwy.

To jest ten moment. Ty jesteś Niko, osadzony w wirtualnej rzeczywistości - symulacji. Nie kontrolujesz niczego. Tak po prostu. "Ty" nie jesteś prawdziwy.

Ale czym w sumie jesteś? Skoro to wszystko co postrzegasz jako "ja" jest iluzją, symulacją, to skąd się to "ja" wzięło i po co? Jeśli ta symulacja - Niko Bellić - jest tylko iluzją, to kim jesteś? Kim jest Niko?

To ta Świadomość, która obserwuje całą "grę". Rzeczywistość Niko dla Ciebie jawi się na ekranie monitora. Tak samo jak Ty i Twoja rzeczywistość jawi się na jakimś ekranie. I wiesz co? Masz go przed oczami. Tak, to co widzisz, w każdej sekundzie swego istnienia, jest monitorem, na którym Prawdziwy Ty obserwujesz to wszystko. "Ja", które identyfikujesz jako "ja" jest tylko iluzją, symulacją.

KURWA DLACZEGO?

Nie ciśnie się to pytanie na usta? DLACZEGO kurwa to wszystko jest? Po co? Po co ten cały symulowany świat? Po co takie wielkie kosmiczne MMO, złożone z tylu symulacji i DLACZEGO robimy sobie takie paskudne rzeczy?

A teraz pomyśl - kiedy grałeś w GTA ile razy wykorzystałeś swą pozycję do tego aby siać zniszczenie i śmierć w otaczającej Nika rzeczywistości? Ile razy napierdalałeś dziwki z bejzbola? Jak myślisz, ile razy jeszcze będziesz musiał je napierdalać aby w końcu stać się jedną z nich i dostać po ryju bejzbolem? Jeździłeś kiedyś w GTA samochodem zgodnie z przepisami? Dlaczego nie? Ja jeździłem. Wiadomo, nie kiedy goniły mnie gliny czy trzeba było jakiś rajd zrobić, ale kurde, jak mnie nikt nie gonił to jeździłem. Na miarę możliwości, naturalnie, ale jednak. Bo nie chciałem wrzucać w tamtą rzeczywistość więcej cierpienia niż to konieczne. Ile razy Ty musisz jeszcze jebnąć z bejzbola aby w końcu być jebniętym? Bo póki co stoisz w samej czołówce do tego aby się stać taką dziwką i dostać bejzbolem po ryju, wiesz? Wiadomo, tamten świat nie jest doskonały, ale ja, kontrolując Nika, mam wpływ na otoczenie Nika. Na jego bliskich i ziomków, na ludzi żyjących obok. Nie mogę brać odpowiedzialności za całą rzeczywistość Nika, ale mogę wziąć ją za jego bezpośrednie otoczenie. I nie ważne ilu by nas nie było, nie ważne w ilu niepoliczalnych wariantach, każdy z nas musiał wykonać pewne questy. Bo tak naprawdę, kontrolując Nika, nie mamy swobody wyboru. Mamy pewną swobodę, ale jest ona ograniczona przez zamysł Projektanta i pewne elementy MUSZĄ się odbyć, pewne decyzje MUSZĄ zostać podjęte, a konsekwencje, które po nich nastąpią, muszą być tymi, z którymi sobie - w taki czy inny sposób - musimy poradzić.

No i teraz pytanie DLACZEGO KURWA nabiera nieco innego wymiaru, co?

No jak Niko by w końcu odebrał wiadomość od Ciebie i zadałby to pytanie "KURWA DLACZEGO?" to jaka jest odpowiedź?

Jest wiele wariantów. Jedni grają bo mają jakieś braki w rzeczywistości. Nie umiem poradzić sobie z jakimś agresywnym kolesiem. Nie wiem jak gadać z innymi ludźmi. Nie umiem nawiązywać więzi i relacji. Spoko, z tych powodów też. Ale większość gra w GTA z jednego powodu - bo zwyczajnie sprawia to FRAJDĘ! Czystą, niczym nie zmąconą frajdę!

I wiesz już dlaczego Ty nie jesteś prawdziwy? Dlaczego jesteś symulacją? Bo sprawia to frajdę tej istocie, którą jesteśmy. Wszystko i wszyscy jesteśmy Tym Samym - Tym Co jest. Spoko, możesz nazywać to "Bogiem". Mi tam to wisi. Ale tak jest. Istniejemy, ta symulacja istnieje bo komuś/czemuś sprawia to frajdę.

I patrz - wielu z nas robi to co Ty robiłeś w GTA. Tylko czy aby taki jest cel "gry"? Sama frajda? Czy może jednak coś więcej?

Może ta gra i ta cała symulacja powstała po to, abyś Ty, Prawdziwy Ty, dojrzał w końcu i dorósł? Żebyś nauczył się co to znaczy brać odpowiedzialność za siebie i własne otoczenie?

Popatrz, ten świat, ta rzeczywistość, to taka piaskownica. Dostałeś do zabawy to to najniższe we Wszechświecie - materię. To syf, pył, gówno. Budulec, najmniej istotny z istotnych. I masz się nauczyć co z tego budulca można zrobić. Można piaskiem po gałach inne dzieci napierdalać, bo w sumie czemu nie? Można też zbudować zajebisty zamek. Wspólnie można zbudować coś jeszcze bardziej zajebistego. Ta piaskownica jest w chuj ogromna. I daje bardzo dużo możliwości. Właśnie po to abyś mógł nauczyć się co znaczy odpowiedzialność, wiesz? Właśnie po to.

Dostałeś najgorszy syf Wszechświata i nie umiesz o niego zadbać? To jak można powierzyć Ci coś dużo ważniejszego? No jak? Wielu sobie myśli, maluczkich, wielu z nas "jakbym ja był u władzy to bym to inaczej zrobił". Co to za pierdolenie? Jesteś u WŁADZY, najwyższej jaką możesz mieć. I co z tym robisz? No jak spędzasz swój czas dany Ci tutaj? Na czym?

No gdzie jest NIko, kiedy go samochód pierdolnie? Gdzie właściwie jest po każdym "busted", "wasted" i innymi? No gdzie właściwie się znajduje między "śmiercią" a ponownym "zrzutem" do ostatniego czekpointa? No a gdzie Ty się znajdujesz pomiędzy "śmierciami"? Ile razy jeszcze musisz być "busted" i "wasted" zanim staniesz się dziwką obrywającą bejzbolem? A iler wtedy razy musisz w ryj tym bejzbolem oberwać aby w końcu wyrwać się z tego czekpointa dziwki?

No? No kurwa na co czekasz? Może zamiast żyć w świecie iluzji i majaków zacznij w końcu być tą osobą, o której Myślisz że nią jesteś? No w czym ten moment jest inny od każdego innego momentu? No w czym? W niczym. Każda chwila Twego "życia" jest tak samo ważna. Każda ma w sobie nieskończoną pulę możliwości. Z których wybierasz... No właśnie... co?

No? Co się nabzdyczasz? Pytam kurwa, ile jeszcze będziesz się babrał w tej piaskownicy? Na co czekasz? Dostałeś wszystko czego potrzebujesz aby dorosnąć, aby nauczyć się odpowiedzialności za siebie, swoje czyny i swoje otoczenie. Na co kurwa czekasz? Pytam, na co?

Możesz już czas BYĆ zamiast MYŚLEĆ, że JESTEŚ? No, kurwa?

Ty nie jesteś prawdziwy.

Właśnie masz kontakt z "graczem", tym, który kontroluje "Ciebie". Masz kontakt z Tobą, prawdziwym Tym Czym Jesteś. I masz prosty przekaz - na co kurwa jeszcze czekasz?

Wiesz, że ta piaskownica to jest zajebiście popierdolona rzecz. Naprawdę. Ja dorosły nie jestem. Ja jestem może 6 latkiem, który wpadł "po drodze". Byłem już tutaj, zrobiłem swoje, a teraz, po drodze z innej piaskownicy, zajrzałem tutaj. I wiesz? To jest popierdolona piaskownica. To co tu się wyrabia to przechodzi kurwa ludzkie pojęcie. Ale wiesz co? Rodzice nadchodzą. A większość z Was tutaj to gówniarzeria mająca 2-3 lata, gówniarzeria, która stałą się zabawkami w rękach małej grupki "starszaków", którzy sobie urządzili niezły kurwidołek. Taki "Władca Much" tylko na szerszą skalę. Tyle, że wiesz co? Rodzice idą. I wiesz jak to się kończy? Laniem. Takim zwyczajnym laniem. Pasem na dupsko. Bo to co tutaj się wyrabia inaczej skończyć się nie może. Więc będzie lanie. Odpowiednie dupska dostaną swoje, część dostanie bo słuchała tych pierwszych, wszystko zostanie wytrzepane, posprzątane, cały piach zostanie wywieziony na "przemiał". A po wszystkim zostanie przywieziony nowy, czysty piach i wpuszczone nowe dzieci. Nowe, młodsze dzieci, które rozpoczną swój proces dorastania.

Na co kurwa czekasz? Chcesz dostać w dupko? Spoko, Twój wybór. Póki co jest jeszcze szansa, że możesz uniknąć lania. Ale na co kurwa czekasz? Masz wszystko, weź w końcu odpowiedzialność za siebie, swoje czyny i swoje otoczenie. Pierdol innych, co Cię obchodzi co kto sobie myśli? Co Cię obchodzi kto co sobie myśli na Twój temat? Weź odpowiedzialność za swoje czyny, za siebie, za swe otoczenie i stań się tym, o którym wiesz, że jesteś. Nie szukaj wymówek, czas wymówek się skończył. Do roboty, kurwa! Bierz się za siebie!

Dostałeś wszystko co potrzebujesz. Zrób z tego użytek. Czasu jest mało, Rodzice idą. I będzie lanie. Łomot, że ja pierdolę.

Trzymaj poślady!

Rodzice idą.

I na koniec, dla rozluźnienia:
(pod muzyczkę Fasolek "Witaminki")
Tryptaminki tryptaminki
dla chłopczyka i dziewczynki
wszyscy mają kwaśne minki
bo zjadają tryptaminki
tryptaminki, tryptaminki...

Bo dystans trzeba mieć do wszystkiego :D

Substancja wiodąca: 
Rodzaj przeżycia: 
Wiek: 
34 lat
Set and setting: 
Wieczór, pozytywne nastawienie. Chęć powrotu do innego wymiaru.
Ocena: 
Doświadczenie: 
Patrz - poprzednie raporty.
chemia: 
Dawkowanie: 
110 ug jeden "karton".

Odpowiedzi

Jak się czyta takie coś, to nie można się nie cieszyć! Stary, stary, stary, Ty jesteś ku**a genialny! Myślę o świecie dokładnie tak samo, myślę o tym jak o grze, myślę o ładzie, dochodzę do podobnych wniosków- dlaczego by nie żyć pozytywnie i innym dawać pozytywy? To niby jebana gra, ale jednak ważna! I to też daje odpowiedź na pytanie, dlaczego życie jest takie "złe"... no po prostu to jest zakichana gra, no i to, co dla nas wydaje się być rzeczywiste ma nad sobą jeszcze więcej bardziej "rzeczywistych" rzeczywistości. Proste. Dla jednego to gra, dla drugiego to realia. I każdy z nas ma w dłoniach kontroler, ale czas nauczyć się go używać należycie. Czas być, masz rację, czas grać dobrze, a nie pier**lić jak to nie jest ciulowo i jak to mało mamy szans. Czas skupić się na sobie, a nie oceniać grę innych. Każdy ma oddzielną i każdy realizuje jedną z nieskończoności możliwości.

Człowieku, napisałeś coś takiego, co wielu ludzi poczuło, ale nie potrafiło "przełożyć na słowa". Napisałeś coś tak wspaniałego i genialnego, ale tak prostym i zajebiście metaforycznym językiem, że nawet stereotypowy dresiarz by zakumał. Dałeś tym, którzy jeszcze tego nie znaleźli klucz do poznania. Dałeś mi dawkę szczęścia, bo aż się ryj cieszy na serio, jak wiem, że są jeszcze tak zajebiście myślący ludzie. Dałeś światu coś, co miałeś dać- jebane arcydzieło w formie trip raportu skłaniającego do szerszego wejrzenia na rzeczywistość, ale jednocześnie łatwego w przełknięciu.

Dobrze grasz w tę grę kuuuurde, bardzo dobrze :D Dzięki Nico, trzymaj się!

Podpisano: Nico ^^

Dzięki, ale zawstydzasz mnie aż się buraczę ;)

Zaczynalo się ciekawie a wyszlo z dupy... to nie powinno byc zaakceptowane jako trip raport :( Moznaby to skrocic do prostego: Weź się do roboty!

Fajnie że wydaje ci się, że zostaliśmy tutaj zesłani żeby zebrać trochę expa itp. itd. tylko że... po co? Nasz obecny poziom egzystencji różni się (wg. tego co napisałeś) diametralnie od innych (chodzi o poziom materii) a co za tym idzie nie mamy pojęcia co (i czy) jest coś dalej. Nie ma więc powodu by twierdzić, że powinniśmy to lub tamto... wszystko jest dobre, a to że uważamy, że coś jest złe zależy tylko i wyłącznie od tego ze tak jesteśmy nauczeni myśleć. Owa frajda o której piszesz jest typowo ludzkim odruchem bazowanym na biochemii - będąc czymś więcej nie masz czegoś takiego jak frajda (brak ciała - brak biochemii), zresztą, nawet utrata ego po sajko powinna dać ci przynajmniej tyle do zrozumienia. 
Żałosne, typowo ludzkie myślenie z którego rosną potem twory takie jak Kościół Katolicki. 

Taki komentarz to chyba powinno się zostawić pod połową raportów z psajko tripów ;) Ja chyba jakoś się przyzwyczaiłam, że większość miłośników tego typu substancji zaczyna święcie wierzyć, że odkrywa na haju jakieś prawdy o wszechświecie i nawiązuje kontakty z kimś/czymś. Czasem tylko jak coś wyjątkowego odlecianego nieopatrznie przeczytam, dostaję lekkiej niestrawności albo wielkiego osłupienia. W sumie ma to taką zaletę, że współcześni mogą na żywo obserwować model procesu, jak przed wiekami powstawały religie ;)

Akurat w moim przypadku te substancje są jednym z wielu alementów na mej Drodze. Pomagają mi poukładać to i owo, pomagają w odnalezieniu niektórych elementów "układanki". No ale jak się komuś próbuje pokazać atom na przykładzie deski to nie ma się co dziwić, że nie łapie o czym mówię. Cóż... bywa ;)

Tja, jeżeli dla was opisany przez typa sposób myślenia ma coś wspólnego z Kościołem Katolickim, to wy sami się najedzcie kwasa i może coś zrozumiecie :D Jedzcie go w końskiej dawce, to może z tego będzie coś ciekawego. Nie musicie wszystkiego brać na powagę, bo nawet na końcu gość napisał "do wszystkiego należy podejść z dystansem" a tutaj już spiny o różnice zdań. "Typowo ludzkie myślenie"- fajne określenie, a Ty jesteś czymś ponad ludzi, że nie masz już żałosnego myślenia? Widać, że zawzięcie się wypierasz emocji i uznajesz je jako coś niższego, bo przecież "człowiek jest tylko człowiekiem" a należy być czymś ponad to. Guzik prawda. Coś ponadto to połączenie człowieka, a Ty, choćbyś się starał, nie pozbędziesz się jednej ze swoich stron- emocjonalnej. To jak postrzegasz jego sposób myślenia jest Twoją sprawą, więc zostaw dla siebie swoje mądre wywody ;)

""Typowo ludzkie myślenie"- fajne określenie, a Ty jesteś czymś ponad ludzi, że nie masz już żałosnego myślenia? Widać, że zawzięcie się wypierasz emocji i uznajesz je jako coś niższego, bo przecież "człowiek jest tylko człowiekiem" a należy być czymś ponad to. Guzik prawda. Coś ponadto to połączenie człowieka, a Ty, choćbyś się starał, nie pozbędziesz się jednej ze swoich stron- emocjonalnej. To jak postrzegasz jego sposób myślenia jest Twoją sprawą, więc zostaw dla siebie swoje mądre wywody ;)" Nie wiem skąd takie pierdolamenty wyciągasz, ale widzę że twoje ego jest nieźle rozdymane skoro twierdzisz że wiesz co myślę, co więcej, wciskasz w moje usta swoje wymysły.  Ja wypieram się emocji? CO KURWA? Proszę cię, debilu, nie pierdol głupot. Typowo ludzie myślenie - że istoty wyższe mają takie same pragnienia jak my, które w naszym przypadku dyktowane są biochemią organizmu której !UWAGA! owe byty nie mają (zauważ, że nawet ludzie różnią sie niesamowicie - jeden w danej sytuacji nasra w gacie a drugiemu nawet powieka nie drgnie).  JA nie twierdzę, że wiem co myśli ktoś inny, lub co gorsza bóg (czy Bóg), w przeciwieństwie do ciebie. Widać, że dopiero zaczynasz z sajko i zajebiście zamotał cię sposób myślenia kolegi. Nie widzisz podobieństw w tym co on pisze a tym co mówią wielkie religie? Musisz! Rób to, rób tamto! Jest tak jak ja mówię itp. itd.

Zacznij myśleć jebana amebo, bo takie bezmyślne głąby myślące, że myślą, są plagą tego świata. Możesz się zdziwić, ale nie trzeba jeść końskich dawek kwasa, żeby myśleć (co nie znaczy, że nie żarłem). Podrośnij i wróć wtedy.
Wszystko jest dobre. Jedynie to, co nam przeszkadza nazywamy złym. Dla chrześcijanina złym jest muzułmanin który się wysadza - dla muzułmanina to zajebista sprawa, dobra rzecz, pójdzie po niej do nieba. Więc kiedy widzę, że ktoś pisze to co czytamy w tym "raporcie" to reaguję.

Mógłbym powiedzieć tak - koledze zarzucasz, że wie co myślisz a sam robisz podobnie i już Ci to nie przeszkadza. Ciekawe...

Z drugiej strony "typowo ludzkie myślenie". No dobra, skoro to takie oczywiste to może wyjaśnij mi czym tak w istocie jest człowiek, że to zdanie jest takie "oczywiste". Bo dla mnie takie oczywiste nie jest. BA, dla mnie w tym zdaniu brakuje bardzo wielu jasnych i klarownych definicji terminów jakie w nim występują. Przykłąd piewrszy to już masz - czym w zasadzie jest człowiek? Drugi - czym w zasadzie jest myślenie? I trzecie czym w zasadzie jest "typowe"? Cóż to znaczy "typowe" i kto i na jakiej podstawie określił, że to jest "typowe" a to już nie jest "typowe"? No i zbierz do kupy i wyłóż mi tak jasno i klarownie czym owo "typowe ludzkie myślenie" jest i czym różni się od "nietypowego ludzkiego myślenia", oraz od "nietypowego nieludzkiego myślenia" oraz do "nietypowego ludzkiego nie myślenia" (i tak dalej) jest i na czym polegają różnice?

Cierpliwie poczekam ;)

Ale jak masz obrażać współrozmówców to daruj sobie wysiłki. I tak, taka reakcja jaką prezentujesz dowodzi tego, iż nie panujesz nad gniewem. A to oznacza właśnie kierowanie się emocjami. Bo emocje biorą górę - lecą wyzwiska. Jeśli masz nadal tak postępować to daruj sobie - zaoszczędzisz czasu i mi i sobie i innym.

Trzymaj się ;)

Nigdzie nie napisałem, że myślę, że wiem co myśli on, coś ci się jebło. Typowo ludzkie myślenie - "Wiem o co chodzi i przekażę to tym debilom""Wiem najlepiej""Moj prawda" itp. itd. Ogólnie wpychanie ludziom swojej "mojszy". Sęk w tym, że nie wiesz. Tak jak nie wiem ja ani nikt inny i musimy się z tym pogodzić. Do reszty się nawet nie odnoszę bo takie zabawy słowne urządzam sobie czasem z kolegami w realu, o wiele lepsza zabawa.

" tak, taka reakcja jaką prezentujesz dowodzi tego, iż nie panujesz nad gniewem. A to oznacza właśnie kierowanie się emocjami. Bo emocje biorą górę - lecą wyzwiska." nie wiem co mam na to odpowiedzieć, może: NAPRAWDĘ?? NIE WIEDZIAŁEM. Dziękuję za oświecenie. Nie znasz mię (tak mię) niestety i w tym przypadku się mylisz - akurat jest dokładnie odwrotnie - panuję nad nim i go używam kiedy chcę zrobić komuś kuku (obojętnie w jaki sposób) bo jestem normalnie zbyt wrażliwym człekiem i nie bardzo umiem ;] gniew pozwala mi spuścić mentalne okowy, chociaż za daleko się i tak nie posunę (niestety)

Ekhem... A gdzie napisałem, że "wiem najlepiej"? W któym miejscu staram się "narzucać" jakąkolwiek wersji prawdy? Wskaż mi proszę. Wydaje mi się, że wystarczająco mocno we wstępie zaznaczyłem czym ten tripraport - mimo, iż uważasz, że nie ten tekst nim nie jest; na szczęście nie Ty decydujesz o tym co jest a co nie jest - jest i czemu ma służyć. Nie napisałęm żadnej "prawdy objawionej" ani nic takiego. Całość miała miejsce w moim Umyśle i sądziłem, że każdy kto czyta potrafi zrozumieć co czyta, bo dlaczego czyta to już inna kwestia. Przecież to jasne jak cholerne Słońce, że całą ta rzecz była w moim Umyśle, a ja jedyne co zrobiłem to zaprosiłem Czytelnika do jego wnętrza. Czy coś z tego wyłowi dla siebie czy nie, to już nie moja brocha, że się tak wyrażę. Wpychanie? A co? Zmusiłem Cię, żebyś to czytał? Albo żebyś komentował? W tym momencie obrazek jest taki - włązisz w miejsce publiczne, w którym określony typ ludzi dzieli się różnymi doświadczeniami, włazisz w konkretny zakątek i masz pretensje, że w nim jesteśmy i że rozmawiamy o czymś, co Tobie się nie podoba bo nie pasuje do Twojego oglądu tego czegoś co zwykliśmy nazywać "rzeczywistością". Zmuszał Cię ktoś? Zastraszył? No to gdzie tu jest "narzucanie" czy "Wpychanie"?

A może to tylko Twoja nadinterpretacja?

Idźmy dalej.

"Typowo ludzkie myślenie" definiujesz jako... włąściwie nie definiujesz. Ot narzucasz włąsną perspektywę pewnego zjawiska i nazywasz je w jakiś tam sposób. To co przedstawiłeś jako teoretycznie "reprezentatywny" przykład na "typowo ludzkie myślenie" jest właściwie nieadekwatne. Ponieważ po pierwsze nijak się ma do ludzi. No chyba, że definiujesz ludzką istotę w jakiś konkretny sposób i prosiłem abyś to doprecyzował. Nie zrobiłeś tego. Dobra. Po drugie jeśli już się ma jakoś to do czegoś, co człowieka udaje, bo jak wynika z kontekstu nie wiesz czym i kim jest człowiek. I najwyraźniej nie próbowałeś się dowiedzieć. Ot bazujesz na pewnej grupie aksjomató, które ktoś Ci "wpoił" a które uważasz za powszechne i niepodważalne. Innymi słowy myślisz o sobie jako o "ludziu" a ponieważ myślisz w taki sposób to rozszerzasz "typowo ludzkie myślenie", któe właściwie jest Twoje, a nie "typowe" czy "ludzkie" na inne osoby. Bo Twoje komentarze właśnie obrazują Twoje podejście do nas w bardzo klarowny sposób - "przyjdę i powiem debilom, że pierolą". No... próbowałeś, nie wyszło. Luz. Po trzecie - zastanawiałeś się kim właściwie jesteś? Dlaczego jesteś? Czym jesteś (to nie jest to samo pytanie "kim jesteś" napisane innymi słowami)? Skąd się wziąłeś? Dokąd zmierzasz? Szukałeś na poważnie odpowiedzi na te pytania? Jeśli tak podziel się tym co znalazłeś.

Ach... "O wiele lepsze..." A ja maluczki, niegodny uwagi "pana" ośmielam się "pytać".

Panujesz nad nim? W jaki sposób panujesz? Bo póki co to widać, że to on panuje nad Tobą i robi to bardzo umiejętnie, bo myślisz, że Ty "dowodzisz". Nawet nie wiesz kim ja jestem, ale nie powstrzymało Cię to przed wysmarowaniem kilku "komentarzy", które są zwykłą mentalną sraczką (bo tyle w rzeczywistości są warte). Nie wiesz kim ja jestem, przychodzisz, rzygasz swoimi "wersjami prawdy", a potem dziwisz się, że dostajesz odpowiedź w podobny sposób traktującą Ciebie? No stary, trochę powagi i konsekwencji. Ja nie wiem kim jesteś, ale nie włażę Ci na podwórko i nie próbuję udowodnić, że jesteś... "gorszy". Bo taki miałeś zamiasr, chciałeś przyjść i udowodnić, że jesteś "lepszy", prawdopodobnie przez to, że - przynajmniej we włąsnym mniemaniu - rozumiesz "więcej". Nie wyszło. A potem ośmielasz się rzucać argumentem "nie znasz mnie" w drugą stronę, po tym jak sam się do niego nie zastosowałeś? To jest hipokryzja, wiesz? Słownikowy wręcz przykład.

W Twą "rozmowę" z aksamitem nie wtrącam się.

A gniew często oślepia i zaburza osąd sytuacji. Innymi słowy słuchjąc go można się "nadziać". Czego Ci nie życzę.

Trzymaj się.

Cały twój "trip report" mówi, że wiesz lepiej (albo tak myślisz). Widzisz i teraz ty próbujesz mi wmówić, że wiesz lepiej ode mnie co myślę, mistrzostwo. Znowu, ale co tam.
"A może to tylko Twoja nadinterpretacja?" - nie
 "Ot bazujesz na pewnej grupie aksjomató, które ktoś Ci "wpoił" a które uważasz za powszechne i niepodważalne. Innymi słowy myślisz o sobie jako o "ludziu" a ponieważ myślisz w taki sposób to rozszerzasz "typowo ludzkie myślenie", któe właściwie jest Twoje, a nie "typowe" czy "ludzkie" na inne osoby. Bo Twoje komentarze właśnie obrazują Twoje podejście do nas w bardzo klarowny sposób - "przyjdę i powiem debilom, że pierolą". No... próbowałeś, nie wyszło. Luz. Po trzecie - zastanawiałeś się kim właściwie jesteś? Dlaczego jesteś? Czym jesteś (to nie jest to samo pytanie "kim jesteś" napisane innymi słowami)? Skąd się wziąłeś? Dokąd zmierzasz? Szukałeś na poważnie odpowiedzi na te pytania? Jeśli tak podziel się tym co znalazłeś." - To bardzo proste - nie wiem. I nie próbuję udawać mądrego i oświeconego, bo wydaje mi się, że wiem o co chodzi. Ale z chęcią się dowiem bo widzę, że ty wiesz. 
I tutaj zbliżamy się do sedna sprawy - wytknąłem ci błędy logiczne zawarte w tym wpisie z bloga (bo TR to to nie jest). To co piszesz na końcu jest ewidentnym JA WIEM LEPIEJ SŁUCHAJ MNIE więc z  tą hipokryzją sobie odpuść. KK był tylko porównaniem do sposobu myślenia, nie interesuje mnie twój stosunek do niego. 
Właśnie w tym sęk - nie wiem więcej i od początku to zaznaczam, ale ty widzisz to co chcesz widzieć.

Nigdzie nie napisałem, że wiem co myśli którykolwiek z was, nie snuję domysłów, po prostu stwierdzam fakty. Polecam nauczyć się takiego czegoś, to nie będziesz takich głupot pisał/mówił o innych.

Zaakceptuj rzeczywistość i zacznij słuchać innych, może coś z tego będzie.

Nie chce mi się walczyć z Twoimi iluzjami. To Twoje zadanie.

Trzymaj się.

I jeszcze na temat religii, wiary i kościoła, bo najwyraźniej mieszasz wiele kwestii.

Pierwsza rzecz - nie jestem "wierzący". Wszystkie religie postrzegam jako część Systemu Kontroli,  wktórym przyszło nam wszystkim tutaj funkcjonować. ALE - jak mówi reguła - najlepsze kłamstwa oparte są na Prawdzie, więc weszystkie religie mają jej fragmenty, poupychane między dezinformację.

Druga - "wiarą" nazwałbym to wewnętrzne poczucie, że "jest coś więcej", któe to każda istota ludzka w sobie nosi. I które sprawia, że szukamy odpowiedzi na różne pytania. Religie są mechanizmem, który wyrósł wokół tego poczucia i jego jedynym celem jest żerowanie na nim.

Trzy - "Bogiem" można nazwać pewną "siłę", ale słowo jest w sumie nieadekwatne. Esencja - z tą "siłą" każda istota może mieć relację. Ale ta relacja jest osobista, indywidualna i bardzo, bardzo intymna. Nie da się jej nawiązać za pośrednictwem religii czy kapłona. Tego trzeba szukać w sobie, we własnym Wnętrzu. A jak ktoś przychodzi z zewnątrz i podsuwa pod nos gotowe odpowiedzi, recepty czy procedury, to na pewno ma w tym swój interes i jedyne co chce zrobić to wykorzystać Ciebie. Dobry Przewodnik - bo tacy też są - wskazuje Ci metody i kierunek, ale niczego za Ciebie nie zrobi, nie zaoferuje gotowej recepty. Innymi słowy wskazuje kierunek, ale Drogę musisz przejść sam.

Cztery - jak ludzie już zaczną szukać to w końcu znajdą. I taki kontakt z tą siłą, bezpośredni jest czymś... naprawdę niesamowitym. I teraz zaczyna się trudność. MOżna się dzielić swymi doświadczeniami, nawet jest to wskazane, ale jest różnica, istota, pomiędzy dzieleniem się a narzucaniem go jako "jedynego słusznego". Mistycy to rozumieli, ale "administracja" religijna już nie. W każdej religii.

Pięć - jeśli już miałbym kogoś nazwać "wierzącym" to właśnie tych, którzy Doświadczyli. Im religia nie jest potrzebna, ale w każdej religii są takie osoby. Oni patrzą ponad systemy, ale systemy chętnie roszczą sobie do nich "prawo", a potem próbują - powołując się na nich - uzurpować sobie "jedyną słuszą wersję".

Myślę, że teraz już zrozumiesz jak postrzegam "kościół" i religie i dasz sobie spokój z tym wątkiem w swych wypowiedziach.

Bywaj w szczęściu i zdrowiu.

O co chodziło z moim komentarzem odnośnie KK bo widzę, że jednak z igł widły robisz (czy tam kolega wcześniej a ty podłapałeś temat): 
"MOżna się dzielić swymi doświadczeniami, nawet jest to wskazane, ale jest różnica, istota, pomiędzy dzieleniem się a narzucaniem go jako "jedynego słusznego""
 "Wiesz, że ta piaskownica to jest zajebiście popierdolona rzecz. Naprawdę. Ja dorosły nie jestem. Ja jestem może 6 latkiem, który wpadł "po drodze". Byłem już tutaj, zrobiłem swoje, a teraz, po drodze z innej piaskownicy, zajrzałem tutaj. I wiesz? To jest popierdolona piaskownica. To co tu się wyrabia to przechodzi kurwa ludzkie pojęcie. Ale wiesz co? Rodzice nadchodzą. A większość z Was tutaj to gówniarzeria mająca 2-3 lata, gówniarzeria, która stałą się zabawkami w rękach małej grupki "starszaków", którzy sobie urządzili niezły kurwidołek. Taki "Władca Much" tylko na szerszą skalę. Tyle, że wiesz co? Rodzice idą. I wiesz jak to się kończy? Laniem. Takim zwyczajnym laniem. Pasem na dupsko. Bo to co tutaj się wyrabia inaczej skończyć się nie może. Więc będzie lanie. Odpowiednie dupska dostaną swoje, część dostanie bo słuchała tych pierwszych, wszystko zostanie wytrzepane, posprzątane, cały piach zostanie wywieziony na "przemiał". A po wszystkim zostanie przywieziony nowy, czysty piach i wpuszczone nowe dzieci. Nowe, młodsze dzieci, które rozpoczną swój proces dorastania."

Serio nie widzisz w tym podobieństwa to idiotyzmów mahometa lub innych "wielkich"? Nie twierdzę, że masz zamiar zakładać religię lub coś w tym stylu, tylko, że z takich słów rodzą się potem takie twory jak KK. Idealnym przykładem tego jest kolega żelazny który łyknął wszystko z uśmiechem na ustach. Oczywiście może podzielać twój punkt iwdzenia a komentarz został przez niego napisany w stanie uniesienia. Niemniej z takiego gadania rosną religie: fakt. 

Poza tym cały ten "TR" to swojego rodzaju wpychanie prawdy -  
"Chwytasz?

Nie jesteś prawdziwy.

To jest ten moment. Ty jesteś Niko, osadzony w wirtualnej rzeczywistości - symulacji. Nie kontrolujesz niczego. Tak po prostu. "Ty" nie jesteś prawdziwy.

Ale czym w sumie jesteś? Skoro to wszystko co postrzegasz jako "ja" jest iluzją, symulacją, to skąd się to "ja" wzięło i po co? Jeśli ta symulacja - Niko Bellić - jest tylko iluzją, to kim jesteś? Kim jest Niko?

To ta Świadomość, która obserwuje całą "grę". Rzeczywistość Niko dla Ciebie jawi się na ekranie monitora. Tak samo jak Ty i Twoja rzeczywistość jawi się na jakimś ekranie. I wiesz co? Masz go przed oczami. Tak, to co widzisz, w każdej sekundzie swego istnienia, jest monitorem, na którym Prawdziwy Ty obserwujesz to wszystko. "Ja", które identyfikujesz jako "ja" jest tylko iluzją, symulacją." Więc zajebiście mnie dziwi wasza (twoja) reakcja na mój komentarz. 

"Wpychanie" bo przecież zmusiłem Cię do czytania...

Mam wrażenie, że nie przeczytałeś wszystkiego co napisałem w odpowiedziach. A nawet jeśli, to niewiele z tego zrozumiałeś, a na to wpływu nie mam. No i dawno straciłem ochotę na tłumaczenie innym czegokolwiek.

Polecam: triviumeducation.com na początek. Czy skorzystasz, czy nie, Twoja sprawa.

Trzymaj się.

Po pierwsze masz niezłą spinę =] Ugotowałeś się już, czy Ci jeszcze coś powiedzieć, co wychodzi ponad Twoje poglądy? To słuchaj teraz- mi się wydaje, że sobie uroiłeś podobieństwo powyższego TR do KK, nie wiem czemu, ale ewidentnie masz z KK mocny problem. Do tego nazywając mnie amebą, podając się za pana "oświeconego" i wielce doświadczonego, sam prezentujesz rozdymane ego. Dodatkowo zrozum, że nie wiem co myślisz, ale jest takie coś jak "domysł" i czytanie między wierszami. Zresztą sam użyłeś domysłu "Widać że zaczynasz dopiero z sajko...". U panie, wiem dobrze, że nie potrzeba kwasa do myślenia i (co Cię zdziwi) zrozumiałem w pełni przekaz TR, no ale to moja sprawa jak go odbieram i jako jednostka nie patrząca zbyt szeroko na świat, nie możesz mi lub jeu wytykać, że myślimy błędnie. Widzisz bowiem tylko swoją perspektywę- jakże miłe złudy. Wszystko jest złudą. Nie nauczyli Cię tego? To może dojeb kwasa. A skoro wszystko jest złudą, to może warto wierzyć w korzystną? No tak, Ty w taką wierzysz, bo oczywiście tylko Twe poglądy są słuszne, ale miej przy tym szacunek do innych.

 

Po drugie Twoje słowa mogły mieć wiele interpretacji, więc zamiast pisać, że wyciągam pierdolamenty, następnym razem naucz się uściślać swoje słowa, aby nawet tacy debile jak my mogli zrozumieć. Chyba że myślisz, że i tak nikt Cię nie zrozumie, bo jesteś ponad nami.

Po trzecie nie mów nic o "ludzkim myśleniu" i go nie krytykuj, skoro sam je prezentujesz. No tak, dla ciebie jesteśmy biochemią... fajnie. Tylko, że biochemia ni jak się ma do stanu, który czujesz Ty. Nie wiem czy potrafię to wyrazić słowami, ale weź pomyśl, ile ma wspólnego ta fizyka w Tobie z tym, co Ty czujesz w środku siebie. Ty odczuwasz stan. Stan jest niematerialny. Biochemia to tylko materia. Umysł jest ponadto. I tak, naukowcy przykładowo stwierdzą, że wysoki poziom oksytocyny determinuje uczucie miłości, a tak rodzi się materialistyczny pogląd na świat, perspektywa mówiąca, że jesteśmy tylko ciałem. Ale skąd wiesz, czy to nie jest tak, że miłość determinuję oksytocynę, a nie na odwrót? Przykładowo miłość rodzi się ot tak- na spontana. Nie czujesz miłości wtedy, kiedy masz wysoką oksytocynę- wręcz przeciwnie- oksytocyna powstaje, kiedy zaczynasz kogoś kochać. Czy to nie świadczy o tym, że jesteśmy czymś ponad fizykę? Nasz niby ludzki sposób myślenia jest równocześnie nadludzki, bo mamy w sobie coś z wyższego bytu. Cóż więc Ci przychodzi z krytyki ludzkiego myślenia? Sam siebie ośmieszasz, ot co. Może widzisz w nas tylko kawałek mięsa, może widzisz jakiś wrzód na ciele wszechświata, może widzisz przypadkowo powstałe chwasty, ale jedno jest pewne- z takim sposobem myślenia to Ty wielkich rzeczy nie poznasz. Proszę więc kulturalnie, jak możesz, sprecyzuj swoje poglądy na sprawę i napisz, w co wierzysz, w co nie wierzysz i tak dalej, jakie stanowisko zajmujesz, abym mógł lepiej rozumieć Twe wypowiedzi, bo narazie nie mam punktów odniesienia zbyt wielu, a im więcej takich mamy, tym lepiej możemy się zrozumieć. Mniemam jednak, że nasze stanowiska to czarny i biały i nie mnie osądzać, co jest czarne w tym duecie. Proszę abyś i Ty powstrzymał się od przesadnej oceny, bo trochę masz skłonności do gloryfikacji swojego "ja".

 

Po czwarte nie odkryłeś nic owego tymi swoimi wywodami o dobru i źle, no chyba że przed samym sobą. Nie wiesz też co dane było mi czy jemu odkryć, a więc znowu nie masz prawa mniemać, że Twoje poglądy są oświeceniem, a nasze debilizmem. Ja szanuję Twoje zdanie, ale nie dam się też obrażać, więc mówię delikatnie- zrozum, że nie każdy myśli jak Ty. Każdy jest za to jednostką odrębną. Sam z resztą tak stwierdziłeś. Więc po ciul szufladkujesz nas z KK, jak nie mamy z tym nic wspólnego? Mania prześladowcza czy coś? XD Co daje Ci najazd na tych, którzy poszli inną drogą kwasowego poznania? I przede wszystkim, skoro sam napisałeś, że wszystko jest dobre, to pewnie zrozumiesz, że zarówno moja jak i Twoja droga poznania muszą być okej, więc nie ma po co się spierać. To tak, jakby głuchy kłócił się ze ślepym o to, co jest piękniejsze- muzyka czy obrazy. Obaj wiemy co innego i obaj weszliśmy w inne sfery. A że wszystko jest dobre, nie ma po co się tak spinać. Daj na luz.

typowo ludzkie myślenie - że wiemy co myśli inny gatunek lub coś wyższego (o ile istnieje) lub że wiemy najlepiej

Nigdzie nie napisałem, że wiem najlepiej ani, że wiem co myśli żelazny_aksamit. 
Nie twierdzę, że mój punkt widzenia jest najlepszy, lub jedyny lub cokolwiek, wręcz przeciwnie. Szacunek dla innych? Żądanie takiego czegoś jest dopiero żałosne i małe. Nazywasz mnie jednostką niezbyt szeroko patrzącą na świat - przeczytaj mój poprzedni post, może coś zaskoczy. Mój gniew to moja sprawa tak szczerze mówiąc, i tak, mam problemy z KK ponieważ to pasożyt... więc? Zresztą, to było porównanie do sposobu myślenia. 

Nigdzie nie napisałem, że jestem zajebisty bo dużo ćpam, nic z tych rzeczy, to było uzupełnienie, żebyś mi w następnym poście nie pisał, żebym zjadł kwasy to zrozumiem - pierdolenie. Wiem, że nie zrozumiesz co piszę i to nie dlatego, że jesteś głupszy (może nie jesteś, ale po przeczytaniu Twoich wypocin wątpie) ale dlatego, że nawet nie chcesz, chcesz mi przekazać swoją rację. Dziekuję, objadłem się takich w życiu do syta. Odpisałbym na resztę "zarzutów" ale napisałem już jeden post, piszę ten, nie pamiętam co napisałem tam i nie chce mi się już bałaganu robić. Ale odpowiem na następne, tylko z głową proszę

Ujmę to w ten sposób- skoro przekonanie o tym, że jestem głupi, trzyma Cię w wygodnej bańce poglądów o własnej wielkości (działasz jak KK :]), skoro lubisz sam sobie przeczyć (jak KK) i się tłumaczyć (jak KK) a do tego ni jak nie trafia do Ciebie moje słowo, bo dalej widzisz 10% sensu (Jak KK) jednocześnie upierając się, że "co złego to nie ja" (jak KK) to wolę zakończyć ten spór o nic i o wszystko, z szacunku do godności ludzkiej, którą wielu ma za nic. HEHE

Zawartość serwisu NeuroGroove jest dostępna na licencji CC BY-SA 4.0. Więcej informacji: Hyperreal:Prawa_autorskie
© hyperreal.info 1996-2024
design: Metta Media