Znowu widzę pułkownika B. — olbrzymia kupa płynnych świń wylała mu się z lewego oka, które zniekształciło się przy tym w sposób potworny. Scena teatralna — na niej potwory sztuczne. Ohydny świnio ryj w zielonej konfederatce z piórkiem. (Witkacy, Peyotl)
Kanał RSS neurogroove

ponad trip raport z amf

detale

Substancja wiodąca:
Chemia:
Dawkowanie:
Dwa palce na dwie osoby, muszę coś dodać w tym miejscu - wmawiano mi, że towar z początkowej ręki, ale dziś nie mam pewności do tego, co zostało przeze mnie zażyte, choć wiele tego, co tamtego dnia działo się w moim ciele przypomina moje poprzednie stany pod wpływem tego narkotyku.
Rodzaj przeżycia:
Set&Setting:
Nastawienie psychiczne: bardzo pozytywne, już wcześniej miałam na to ochotę.
Otoczenie: prawie cały czas w ruchu, także ciężko cokolwiek tu sprecyzować.
Okoliczności: nagła możliwość kupna narkotyku.
Stan psychiczny: trochę rozstrojony przez ostatnie negatywne doznania z marihuaną.
Nastrój: lekkie napięcie, czy aby na pewno wszystko będzie działo się dobrze.
Myśli i oczekiwania: oby tylko towarzyszka nie wyleciała z żadną złośliwością, bo jest do nich skłonna.
Wiek:
19 lat
Doświadczenie:
Marihuana, DXM, amfetamina, kokaina, mefedron, kodeina, heroina, tramadol, LSD, MDMA, metkatynon, 25I-NBOMe, benzodiazepiny, salvia divinorum.

ponad trip raport z amf

„Chwile, które opiszę nie posiadały żadnych odczuć na kształt strachu, on choć

obok obrazowany w innych osobach, ich słowach nie mógł przejść do mojej duszy.”

Nie bez powodu taki tytuł nadaję memu trip raportowi, chcę by już w pierwszych słowach

zwrócono  uwagę na głównie zapamiętaną we mnie wtedy nadzwyczajność.

 

Żadna czysta wyobraźnia nie jest w stanie pojąć, wyimaginować sobie tego tak,

by zrozumieć tę formę błogostanu, która wywołana jest właśnie narkotykami.

 

Pierwsza działka, coś koło połówki palca lekko żółtawej, mokrej amfetaminy weszła we mnie około dwudziestej pierwszej. Koleżanka M rozsypała towar na znalezionej w pobliżu feldze, byłyśmy wtedy w lasku blisko osiedla. Ciągnęła pierwsza, poszło pół jej kreski, odeszła na bok, dając mi możliwość zasmakowania mojej części. Calutka krecha szybciutko znalazła się w moim nosku, spływ, a zaraz reszta fuki M, której nie dała już rady zaaplikować. Druga, jeszcze nieskruszona grudka została w foliowym woreczku, schowałam ją odruchowo do stanika. 

 

Udałyśmy się w dalszą drogę, cały czas podkręcając się, szybki krok z górki na górkę, prędko pojawiło się przed nami osiedle, a tam masa różnych reklam, napisów. Zwracałyśmy na nie szczególną uwagę, po krótkim spojrzeniu zapamiętane i za jakiś czas wypowiedziane na głos. Przez nasze ciała przepływały błogie fale, żadnych zmartwień, tylko pewny chód przed siebie. Po jakimś czasie doszłyśmy do wniosku, że przydałoby się przywalić po kolejnej działeczce. W mgnieniu oka znalazłyśmy się dwa osiedla dalej. Nawet nie odczułam tego, jak sporą trasę przeszłam, droga była dla mnie czystą przyjemnością, a jeszcze ta świadomość o tym, że brnę, by wciągnąć więcej.

 

Kolejne kreski posypały się, tym razem w okolicach poligonu, ciekawe miejsce, ulokowane w jakimś bezludnym dole, blisko blokowiska. Musiałyśmy przecież zadbać o damulkę, uchronić ją przed wiatrem, który jej leciutkie ciało mógłby swoim podmuchem rozsypać. 

 

Poszłyśmy dalej, po drodze spotkałyśmy jakiegoś przyjemnego mężczyznę, który skomplementował nasze osóbki. Udało nam się nawet ustalić miejsce docelowe,a tam M przypadkowo natrafiła na koleżankę. To ona zwróciła uwagę na spokój jaki we mnie panuje, że moje słowa są pełne powagi, brzmią jak recytacja. 

 

Moja pewność siebie, sensu własnych słów, ich mocy zezwoliła mi na podchodzenie do ludzi, których wcześniej zwyczajnie bym ominęła. Tym razem coś zaczęło mnie ciągnąć do mężczyzny, który siedział ze znajomymi na przystanku. Pełna zaciekawienia stanęłam, opierając się o jakiś słup przed nim. Początkowo z moich ust wypływały tylko krótkie stwierdzenia. Prędko zaczęłam do niego mówić więcej i więcej, to było naprawdę pięknie dziwne. Zero poczucia niemiłego dla innych narkomaństwa, czy czegoś innego, to była tylko wyjątkowość. Mój bardzo rozświetlony umysł okazał się intrygą wobec niego, Przemka. Musiałam mu wyjawić, że obawiam się jego zniknięcia. Po tym stwierdzeniu poprosił mnie o jakiś kontakt, a ja powiedziałam, że nie mogę, nie tak zwyczajnie. Do zobrazowania dalszej części tej scenki dam mniej więcej podobny fragment dialogu. 

P: To jak, przypadkowo Cię napotkam?

I: Przypadki są zbyt rzadkie, mnie nigdy nie chce dosięgać szczęście.

P: Nie mogę tu zostać, przecież wiesz.

I: Możesz wrócić. 

Ciekawi mnie czy dostrzegł, że nie jestem w trzeźwym stanie. Chociaż ćpunem nie jestem moje zachowanie i wygląd wielokrotnie podpisywane było pod to, a przecież wtedy narkotyków we mnie nie było, dziś już są, a styl bycia pozostał o tyle niezmieniony ,że dalej szukam wyjątkowości.

 

Ponoć, naprawdę lekkość towarzyszy mi nadal, choć godzina jest już późna, a ja leżę już tylko w łóżku. Moje maksymalnie zoorgazmowane ciało fizycznie milczy. Musiałam złapać ten długopis, a na nagich nogach położyć notes pełen perwersyjnych i idealnych do psychiatrycznych badań słów. Tak bardzo chcę opowiedzieć o tej niesamowitości, o tym jak gwiazdy się dziś do mnie zbliżyły. Wcześniej musiałam spojrzeć w niebo, bo one mnie o to prosiły, bym okazała im czułą miłość, nawet ludzie nie są wobec mnie tacy, jak one. Jakby się mogło zdawać, zważając na to, jak wielka jest między nami odległość to jedyną czułością nie był wzrok, między nami wykreowała się taka niewidzialna czystym oczom więź.   

 

Teraz próbuję szeptać do mojej amfetaminowej miłości, bo ona ze świadomością o mojej niestałości wobec niej nie złości się jeszcze. Może myśli tak jak ja, że tęsknota nas wzmocni, a przyszłe doznania doprowadzi do bardziej wzmożonej przyjemności. 

 

Cały czas jest bardzo dobrze, bo potrafię opuszczać ukochaną, chciałabym, by nie była nazywana białą szmatą, która przy długotrwałym związku niszczy. Wobec mnie jest bardzo milutka, bo wykazuje wyrozumiałość. Wiem, że potrafi posunąć się daleko, przy każdym zbliżeniu usiłuje zakląć w miłosnym uścisku. To pod jej wpływem nie dosięga mnie żaden ciężar, nawet jeśli obok ktoś krzyczy, wykazuje jakąś agresję. Na każde pytanie pojawia się sensowna odpowiedź. 

 

Strasznie szybko bije mi serce, aż oddech zaczął przyspieszać. Wszystko gania się nawzajem, a ja staram się utrzymać spokój, który tak długo mi towarzyszył. Chcę dalej mówić tylko o tym, jak pięknie umiem żyć. Za chwilę znów wrócę w takiej postaci, która nie wstydzi się nagości. Są rzeczy o których nie powinnam mówić. Bredzę, przecież nienawidzę mowy o powinności. To tylko uciekająca miłość, to ona powoduje ten emocjonalny zjazd na gorsze sfery.

 

Przymykam na moment oczy, by odsunąć ten słowny bałagan, widniejący na lekko mokrych od spoconych dłoni kartkach. Chcę sobie przypomnieć obrazy, gdzie w mojej krwi płynął namiętnie narkotyk. Wspominałam o więzi z naturą, a skupienia na relacje międzyludzkie nie przerzuciłam w odpowiedni sposób, wystarczający, tak więc teraz chcę wypowiedzieć słowny opis cielesnych doznać, umocnionych właśnie przez człowieka, bo to on dopowiadał o rozkoszy, która przez nas przepływała. Odniosłam wrażenie, że to moja uradowana dusza nie potrafi usiedzieć w miejscu, więc fruwa po całym moim ciele, a to przecież była tylko gwałcąca mnie amfetamina. Tyle, że jak mam mówić o gwałcie, skoro dałam jej zgodę, w podświadomości tak brzydko ją nazywam, bo odczuwam wtedy dosyt perwersji, która lubi dodawać mi podniecenia, kierować ku szczytom. Jej ucisk pozostaje na początkowym etapie, tym nieprzytłaczającym, nieprzekraczającym bezpiecznej granicy. 

 

06:16 Notes odłożyłam na parę godzin, nawet nie wiem, jak jest teraz ze mną. Wysiusiałam się drugi raz tej nocy, poprzedniemu towarzyszyły dreszczyki. Z noska kapie, a oczka wystrzelone w kosmos. Po wstaniu z łóżka lekka dezorientacja. Zjazd podejrzewałam wiele godzin temu, a to był tylko kolejny wjazd. 

07:52 Jedyny dyskomfort, który odczuwam to umysłowe zmęczenie.

09:38 Oczka wciąż w pobłyskującej czerni, mięśnie napięte, wysokie ciśnienie, wystające żyły, blado-żółto-zielony kolor skóry, siny pod naciskiem zmieniający się w czerwone plamy, dobre samopoczucie, pomimo pierwszej złapanej schizy, brzydko psychotycznej. Własne odbicie w lustrze nie zostało przeze mnie poznane, przeraziłam się, że to jakiś psychol i krzyknęłam do samej siebie bardzo głośno wypierdalaj! 

 

Trudno jest mi zapanować nad pewnymi zachowaniami i mam narkomańskie odruchy, przykładem na to jest sytuacja, gdy to leżąc na łóżku, cicha muzyka w słuchawkach, notes zarzucony na twarz i leci reklama w telewizji jakiegoś leku, usłyszałam kawałek nazwy pewnego składniku i natychmiastowo podniosłam się, myśląc, że to coś, co umożliwi mi zaćpanie. 

 

KNOW YOUR BODY, KNOW YOUR SUBSTANCE, KNOW YOUR MIND, KNOW YOUR SOURCE.

 

Feta nauczyła mnie poczucia lekkości, choć trzeźwy stan nadal nie zezwala mi nazbyt wiele. Przyznam, że boję się popadnięcia w nałóg. Mam do niej bardzo duży dystans, jak na osobę, która zaznała jej wpływu w tak pozytywny sposób. 

 

Zapewne znajdzie się ktoś taki, kto uzna niektóre z moich opisów za irracjonalne, nie chciałam omijać mojego spojrzenia na świat, więc zezwoliłam sobie na słowną swobodę. Przed fetą było czyste rób co chcesz, jak to w Paktofonice można usłyszeć, nastała lekka zmiana. Coś się odblokowało, kolejne uświadamiające drzwiczki na terenie mojej wyobraźni, którą wyjątkowo cenię. Chcę podziękować za możliwość fantazyjnego rozwoju, wiem, że potrafię bez długotrwałego narkotyzowania dostrzegać ten ponad-świat. 

Substancja wiodąca: 
Rodzaj przeżycia: 
Wiek: 
19 lat
Set and setting: 
Nastawienie psychiczne: bardzo pozytywne, już wcześniej miałam na to ochotę. Otoczenie: prawie cały czas w ruchu, także ciężko cokolwiek tu sprecyzować. Okoliczności: nagła możliwość kupna narkotyku. Stan psychiczny: trochę rozstrojony przez ostatnie negatywne doznania z marihuaną. Nastrój: lekkie napięcie, czy aby na pewno wszystko będzie działo się dobrze. Myśli i oczekiwania: oby tylko towarzyszka nie wyleciała z żadną złośliwością, bo jest do nich skłonna.
Ocena: 
Doświadczenie: 
Marihuana, DXM, amfetamina, kokaina, mefedron, kodeina, heroina, tramadol, LSD, MDMA, metkatynon, 25I-NBOMe, benzodiazepiny, salvia divinorum.
chemia: 
Dawkowanie: 
Dwa palce na dwie osoby, muszę coś dodać w tym miejscu - wmawiano mi, że towar z początkowej ręki, ale dziś nie mam pewności do tego, co zostało przeze mnie zażyte, choć wiele tego, co tamtego dnia działo się w moim ciele przypomina moje poprzednie stany pod wpływem tego narkotyku.

Odpowiedzi

Genialny styl. Czyta się naprawdę przyjemnie, niespodziewałbym się że można tak poetycko opisac działanie amf. Czekam na kolejne reporty :)

 

Dobrze wykorzystane dzialanie i dobry tr (choc jak dla mnie nieco zbyt przekombinowany).

Opis dzialania przypomina mi moje metylonienie, chcialabym, zeby amph tak na mnie dzialala. Nie lubie stymulantow, ale cos czuje, ze niedlugo sie skusze.

Zawartość serwisu NeuroGroove jest dostępna na licencji CC BY-SA 4.0. Więcej informacji: Hyperreal:Prawa_autorskie
© hyperreal.info 1996-2024
design: Metta Media