Znowu widzę pułkownika B. — olbrzymia kupa płynnych świń wylała mu się z lewego oka, które zniekształciło się przy tym w sposób potworny. Scena teatralna — na niej potwory sztuczne. Ohydny świnio ryj w zielonej konfederatce z piórkiem. (Witkacy, Peyotl)
Kanał RSS neurogroove

kwasowy debiut

kwasowy debiut

To było jakieś cztery lata temu (o kurcze ale dawno) cała akcja miała miejsce w połowie kwietnia i w sumie odbyło się to totalnie bez planowania, bez wiedzy na ten temat, można powiedzieć ze było to "z marszu". Ale po kolei.
Z racji remontu mieszkał wtedy u mnie mój straszy o 4 lata kuzyn. kiedy zaczęło robić się ciepło okazało się ze kuzyn planuje jakąś imprezke z kumplami na działce na którą chcial mnie wziąć, opowaidajac jakie to fajne imprezy są, ze jest gril, browarki fajna działeczka i ogólnie git. No i jak tu było nie zareagować na takie zaproszenie! Kiedy się zdecydowałem poznałem więcej szczegółów odnośnie owych imprez na działce. Okazało się to zjazdem "kółka filatelistycznego" (nazwa powstał już później po którejś kolejnej wizycie w celu przyjrzenia się następnej kolekcji "znaczków" :) Kuzyn powiedział ze będą jedli kwasy i spytał czy ja tez wchodzę w tą akcje. Generalnie jestem otwarty na wszelkie nowe rzeczy, wiedziałem tylko tyle że do tego trzeba mieć w miarę poukładane w głowie z tym nie mam problemów, poza tym chciałem wreszcie doświadczyć działanie jakiegoś narkotyku bo moje dotychczasowe wielokrotne próby spalenia się ziołem spełzały na niczym, wyszedłem z bardzo słusznego założenia ze jeśli kwas na mnie też nie zadziała to już nic nie zadziała wiec podejmę ta próbę. Wiedza ograniczała się do informacji wywodzących się z kultury hipisowskiej, słyszałem o Timothy Leary'm i o tym, ze Morrison zjdal kwasy i ze generalnie daje on halucynacje i zmianę percepcji. Tak wiec wiedza bardzo ograniczona, później dopiero zgłębiłem cala wiedze dostępną na hyperrealu zapisałem się na używki i ogólnie odkryłem drugi świat jaki dają używki z naciskiem na psychodeliki.





Wyjechaliśmy w piątek po południu w sumie było nas 5, oprócz mojego kuzyna jeszcze 3 kolesie, którzy razem okazali się najlepszymi towarzyszami debiutanckiego kwasa jakich można sobie wymarzyć. Generalnie ludzie pełni pozytywnej energii którzy uzupełniali się nawzajem i obojętnie czy byli trzeźwi, zbadani, na kwasie pijani czy cokolwiek innego, nie można było przy nich się źle bawić. Ich obecność w tym składzie dawała gwarancje zajebistej zabawy. Wszyscy mieli już doczynienia wcześniej z LSD ale każdy inną ilość razy. Pojechaliśmy dwoma samochodami zapakowanymi żarciem browarami grillem i kompem (później dopiero zrozumiałem dlaczego komp i tona mp3 miały tak duże znaczenie). Działka okazała się małym domkiem letniskowym, położonym nad wartą w bardzo przyjemnej okolicy, las, woda, nieskazitelna przyroda. Dojechaliśmy rozłożyliśmy sprzęt no i przystąpiliśmy do konsumpcji. Kiedy zobaczyłem to małe kolorowe cos moja wiara w jakiekolwiek oddziaływanie czegoś tak małego spadła ale byłem w wyśmienitym nastroju i gotowy na skok na głęboką wodę. Kwasiki były to Hoffmany milenijne, sztuka na głowę.





Akcja zaczęła się ok 22, zjedliśmy, pomiętolilismy pod językiem ok 20 minut, łyk browarka i kwasika nie było. Tu nastąpił ten zajebisty czas oczekiwania który każdy kto kwasil z kimś zna doskonale, czas pełen oczekiwania co będzie dalej, jak to będzie i ogólnie wielka ciekawość co dalej. Po 40 minutach słuchania muzy i gadania o pierdołach przeszła mi prze głowę myśl ze może jestem odporny na wszelkie dragi i to tez nie zadziała. W tym samym momencie przeszedł mnie dziwny dreszcz w okolicach szyi i generalnie zaczęły się dziwne rzeczy dziać. Mięsnie to się napinały to rozluźniały i cale cialo bylo jakieś takie..niespokojne. Wiec może jednak? może jednak zadziała? No i zadziałał. Zaczęło się od jednego kumpla stanął prze kominkiem i zaczął się maksymalnie śmiać, było wesoło ale ten śmiech był jakby bez powodu, rozbawieni tym faktem tez zaczęliśmy się śmiać, no i po chwili w małym domku na ziemi leżało 5 kolesi i pokładało się ze śmiechu. Pomyślałem, że już jest zajebiście nawet jakby się miało na tym skończyć byłoby fajnie, w pewnym momencie po ok godzinie od wzięcia kulając się po ziemi spojrzałem na sufit a raczej sklepienie domku. kto ma domek letniskowy wie ze zazwyczaj dachy są drewniane, no i właśnie to drewno było punktem startowym. jednogłośnie stwierdziliśmy ze domek się popsuł, deski zaczęły falować, czarne słoje puszczały oczy do nas i tańczyły po całym suficie siedzielismy na 2 kanapach i patrzeliśmy na ten film na suficie przez jakiś czas. Później każdy skupił sie na swoich doznaniach, bo kwas zainstalował się już na dobre i każda rzecz na która się spojrzało stanowiła cos najbardziej interesującego na świecie. Próba ujarzmienia wzroku i myśli kończyła się sekundowym powrotem świadomości ale przerzucenie wzroku na cos innego zaczynało nowa fale myśli, nową zajebistą przygodę, włączył mi się efekt charakterystyczny, znany z opowiadań, pozostawiania cieni w powietrzu za przedmiotami, każdy ruch zostawiał ślad, generalnie leżałem rozpierdolony na podłodze częściowo na schodach i z szeroko otwartymi oczami chłonąłem wszystko co dawał mi ten nowy nieznany świat. Z oddali usłyszałem tylko komentarz kumpla który mówił do kuzyna, - fajny ten twój kuzyn, leży na podłodze od godziny, nic nie mówi i do tego się majta (określenie "majtania" było hitem w opisywaniu kwasowego świata). Kiedy największa bomba minęła na tyle że byłem w stanie założyć kurtkę i wyjść na taras zrobiłem to i stanąłem w środku wszechświata, pomimo nocy widziałem wszystko dokładnie, gwiazdy na niebie układały się w kolorowe punkciki, odgłos płynącej w dole rzeki wydawał się wodospadem Niagara, każdy szelest, każdy szmer był słyszany idealnie, to było absolutnie niesamowite uczucie. Powróciłem do środka gdzie przy browarku usiedliśmy i zaczęliśmy dyskutować na rożne tematy, wymyślając dzikie teorie i pokładając się ze śmiechu. Ciekawym przeżyciem było zwykłe jedzenie eclersów (takich cukierków strasznie słodkich i klejących) każdy zakleił się nim i próba szybkiego zjedzenia cukierka i pozbycia się problemu kończyła się fiaskiem, wydawało się że nigdy nie uda nam się zjeść tych cukierków, ta słodka masa która przelewała się w naszych ustach była czymś mega przyjemnym. Później były znowu rozmowy, a w międzyczasie "zebranie" w kiblu, bardzo małym zresztą który z racji ciekawych kafelków stanowił doskonałe miejsce na siedzenie po spożyciu kwasa. Całemu tripowi towarzyszyła najróżniejsza muzyka, tego dnia rozpoczęła się moja przygoda z innymi rodzajami muzyki, zacząłem gustować w trip hopach i tego typu muzie bo to ona towarzyszyła mi przy tym debiucie. Absolutnym hitem była solówka gitarowa z kawałka The Doors - When The Music Is Over, to solo było napisane dla kwasiarzy i przez kwasiarzy, jestem tego pewien, kto nie słyszał niech posłucha bo naprawdę warto. Generalnie później spotkaliśmy się w podobnym gronie na tej samej działce, jeszcze pare razy później niestety klub filatelistyczny się rozpadł, mam nadzieje że kiedyś jeszcze będziemy mogli go reaktywować bo kwasy w tej okolicy i w tym towarzystwie były czymś co będę pamiętał do końca życia, nawet jeśli kwas nie jest najmocniejszy to ekipa z która się go bierze i otoczenie, ta cała atmosfera święta wokół tego, oczekiwanie na następna wizytę na działce jest bardzo ważna, inną rzeczą ze oprócz tego pierwszego razu i jeszcze za drugim razem te z (tez hoffman) nie zdarzyło mi się osiągnąć takiego stanu jak wtedy. Cieszę się ze mój pierwszy raz mógł być taki i każdemu kto zaczyna tą zabawę życzę takich przeżyć i doznań jakie mnie wtedy spotkały. Pozdrowienia dla całej ekipy B., M., U., no i Prezesa Klubu P. Do zobaczenia w przyszłości mam nadzieję!!

Ocena: 
chemia: 
Zawartość serwisu NeuroGroove jest dostępna na licencji CC BY-SA 4.0. Więcej informacji: Hyperreal:Prawa_autorskie
© hyperreal.info 1996-2024
design: Metta Media