Znowu widzę pułkownika B. — olbrzymia kupa płynnych świń wylała mu się z lewego oka, które zniekształciło się przy tym w sposób potworny. Scena teatralna — na niej potwory sztuczne. Ohydny świnio ryj w zielonej konfederatce z piórkiem. (Witkacy, Peyotl)
Kanał RSS neurogroove

dziki lot przez bramy rzeczywistośći i pocięty film / by electrofreak

dziki lot przez bramy rzeczywistośći i pocięty film / by electrofreak

Autor: electrofreak

Set & settings: własny pokój, sam w domu, paliłem przez okno

Dokładne dawkowanie: SD ekstrakt x10, ile nie wiem dokładnie - więcej w TR

Wiek: 21

Doświadczenie: salvia po raz pierwszy, tzn. paliłem susz brak efektów, wcześniej MJ, pixy, benzydamina, GBL, LSD, najróżniejsze stymulanty, różne mixy, sporo w szpitalu na różnych opiatach, coś tam jeszcze było, generalnie różnorodne, ale bez szału

Sam w domu, szałwia czeka od dłuższego czasu, stwierdziłem, że pora zapalić - tylko nie wiedziałem czy w lesie, czy w pokoju, ale decyzja własnego mieszkanka była zdecydowanie dobra...

Nie wiem sam ile zapaliłem nabić malutkiej lufki, możliwe że 1 a dalej to już wkręta, bo utrata pamięci i nieogarnianie są przeogromne. Wciągnąłem macha paskudnego dymu(tyle miejsca mam w lufie opalając żarową, akurat na jedno gigantyczne zaciągnięcie), poczułem się dziwnie w nogach i rękach, takie "tiiiii" w głowie jak od telewizora, dziwne mrowienia fizyczne, jakieś swędzenia i wrażenie ruchu w kończynach. Położyłem się na sekundę na łóżku, w sumie obraz chyba też wyglądał podobnie jak w tv, ale nie zwróciłem uwagi na to, bo myślenie było już takie strasznie "spłaszczone" i dziwne, czego oczywiście nie rozumiałem wtedy - to nie kwas, gdzie z kwasowym nastawieniem wiesz, że myślisz inaczej... Tylko pojawiła się głupia myśl "eeee tam zero tuneli i nie odpadłem, mrowienie w rękach mogę mieć nawet po GBL, palę dalej" i szczerze mówiąc nie wiem za bardzo, co się działo, chyba dopaliłem?

Kojarzy mi się dobijanie tej lufki, choć nie pamiętam do końca, tyle że widziałem wyraźnie szałwiowy gęsty gryzący dym, "komety" latające w lufie i jak wypełniają mi usta(a tego przy tej lufce nie dość, że nie byłoby widać, to jeszcze ta lufka z wyobraźni wyglądała inaczej - widziałem ją dokładnie w 3d i model jak w jakimś programie CAD, inne i widziane z perspektywy innych wymiarów, od środka? Dlatego też się zastanawiam nad realnością tego wspomnienia...), przyspieszenie czasu, potem możliwe, że powtórka i zajarałem po raz 3ci i poszło najlepiej? Ale już raczej na pewno nie, tylko taki rewind filmu...

W tym momencie strata poczucia tego ze jestem osoba i kim jestem (ale inna niż kwaśna depersonalizacja, jednocząca i dająca ogląd z zewnątrz, tylko zamiast tego dysocjacja i oderwanie), totalna utrata starej osobowej pamięci, byłem chwile bardzo daleko, jakimś podróżnikiem, nie wiem gdzie i tego nie pamiętam, coś zostało na dnie pamięci i wiem, że było w tej fazie ważne... Czułem się na pewno okrutnie obcy, chwilę później wrażenie jazdy szybkim "bajkowym" pociągiem w bajkowym świecie, coś jak z mario bros.

Pędzę i nagle zaczynam lecieć - przez bramy rzeczywistości (wyraźne uczucie przedarcia się przez coś) wlatuję przez okno i lufkę do mojego pokoju, na łóżko, tyle że pokój pojebany i bajkowy, słyszę jakiś śmiech ze mnie (ale w sumie nie przejęło mnie to wtedy jeszcze), tylko że nie zatrzymuje się, a dalej lecę do przodu i znowu wrażenie wylecenia z kolejnego telewizora, bramy fraktalnej mnogiej rzeczywistości i przez kolejne okno i lufę do pokoju już trochę normalniejszego i tak z 10x takie powroty i wloty przez "ekran", coraz szybciej, co niepokoiło i zastanawiało, czy kiedykolwiek wrócę do końca

wchodziłem do coraz bardziej zwykłej rzeczywistości, towarzyszyły mi komentarze głosów w głowie "ooo, chłopak zaraz wróci, chyba nie spodziewał się takiej jazdy", jakaś większa dyskusja głosów - już wtedy zaczął się niepokój "kim ja kurwa jestem, bo zaraz wrócę do siebie a nie poznaję nic w pokoju"(który coś mi mówił, ale nie wiedziałem co) i brak pamięci z czegokolwiek z przeszłości był co najmniej niepokojący

Wróciłem na łóżko, niepokój i strach dość mocne, chwilę później myślałem, że już jest 100% normalnie, ale potem z 10min jak naćpany jakimiś operacyjnymi opiatami chyba szwędałem się, nie ogarniałem jak na chujowych pigułach, porwana pamięć, zataczanie się, coś tam uporządkowałem i porobiłem w pokoju, wrażenie pojebania i inności wszystkiego wokół, utrata klasycznych pojęć czasu i przestrzeni, utrata odczuć fizycznych - ale wizuali "rzeczywistych" i dotyczących rzeczywistości lub kwasowych fraktalnych brak.

Potem jak to przeanalizowałem, to sama dysocjacja, która pamiętałem trwała z minutę, dosłownie szczątkowy czas, a straciłem do momentu w miarę normalnych myśli w sumie z 30 minut. Poczucie rzeczywistości parę godzin później wciąż zachwiane.

Wnioski:

Trip dziwny i inny niż się spodziewałem, całkowity brak kontroli nad tym. Salvia nie jest na palenie samemu i bez opiekuna, można naprawdę coś głupiego odpierdolić, nieobliczalnego, myśląc, że jest się normalnym - np. to wrażenie latania i to przez okno - ludzie mogą rzeczywiście wyskoczyć... Nie jest to pozytywna kwasowa faza, z która jesteś zjednoczony i twoja zwykła rzeczywistość, którą widzisz codziennie wokół jest inna - to coś obcego, niby w środku twojej głowy, a jesteś w naprawdę INNYM świecie... Szkoda, że tak mi film pocięło i że brak jakichkolwiek przemyśleń wewnętrznych, jak po psychodelikach, raczej trip jako podróż - ale kwestia pierwszego razu i bycia samemu, tego, że nie wiem ile spaliłem itd. :] Na pewno powtórzę, z kumplem po kolei, kontrola, bezpieczeństwo itp., ale mam nadzieję, że nie będzie takie "ryjące"

Ocena: 
Zawartość serwisu NeuroGroove jest dostępna na licencji CC BY-SA 4.0. Więcej informacji: Hyperreal:Prawa_autorskie
© hyperreal.info 1996-2024
design: Metta Media