Znowu widzę pułkownika B. — olbrzymia kupa płynnych świń wylała mu się z lewego oka, które zniekształciło się przy tym w sposób potworny. Scena teatralna — na niej potwory sztuczne. Ohydny świnio ryj w zielonej konfederatce z piórkiem. (Witkacy, Peyotl)
Kanał RSS neurogroove

[changa/dmt] pierwsza podróż pomiędzy pustkę a formę

detale

Substancja wiodąca:
Chemia:
Dawkowanie:
100mg
Rodzaj przeżycia:
Set&Setting:
Wcześniej medytacja około 15 minut, dobry humor

Miejsce: Spokojny pokój, bez żadnych odgłosów z otoczenia, brak muzyki
Doświadczenie:
liczne doświadczenia psychodeliczne i dysocjacyjne (LSD, 4aco, homet, mxe, i wiele innych)

trzyletnia aktywna praktyka medytacji i ogólne zainteresowanie duchowością, brak doświadczeń z dmt/changą


całe doświadczenie około 15 minut; pick 5-10; jeszcze lepszy humor i bezwarunkowa miłość do wszelkiego życia do końca dnia

[changa/dmt] pierwsza podróż pomiędzy pustkę a formę

Jako, że wcześniej nigdy nie zdarzyło mi się palić changi, a z wielu relacji słyszałem o szybko wzrastającej tolerancji, zdecydowałem się właśnie na wiadro. Były święta bożego narodzenia, więc chwilę zajęło mi znalezienie otwartego sklepu, w którym kupiłem wszystkie potrzebne akcesoria, ale w końcu się udało. Przygotowałem się krótką medytacją, oraz oczyściłem pokój i wystko było już gotowe.

Naciągnąwszy wiadro wpatrywałem się chwilę w gęstą chmurę która zaraz miała mnie wysłać w daleką podróż, w końcu zdecydowałem się na odkręcenie korka, powtórzyłem ostatni raz intencję, aby wyciągnąć z tego doświadczenia tyle, ile jest mi potrzebne, po czym od razu wtłoczyłem w siebię mętną zawartość 1,5 litrowej butli. Wiedząc, że nie mam wiele czasu, nim wszystko nadejdzie, zdążyłem jedynie odłożyć cały sprzęt gdzieś na bok i sformować pozycję kwiatu lotosu, z rękami na kolanach. Po około 3-4 sekundach wypuściłem dym - i wtedy się zaczęło.

W przeciągu około sekundy kanapa przede mną robi się mocno fraktalna, zaczyna też narastać dźwięk przypominający silnik startującego samolotu. Zamykam oczy i zaczynam medytację: dźwięk staje się teraz już bardzo wysoki i modulowany, jakbym rozrywał granice kolejnych wymiarów, przebijając się przez nie. Wzdłuż mojego kręgosłupa - od dołu do góry - przechodzi coś, co odbieram jako kulę skumulowanej energii - kiedy dochodzi do głowy i wydaje się tam zatrzymywać chwytam ją i wysyłam do czakry sakralnej - prawdopodobnie jest to decyzja, która nadała tor wszystkiemu co wydarzyło się później. Po prostu w ten sposób wskazałem "soczewkę" przez pryzmat której chciałbym zobaczyć tą podróż?

Jednocześnie wznoszę się nagi w obliczu otaczającego wszechświata. Ma on postać świadomej materio-przestrzeni obdarzającej mnie miłością i troską, reagując z moimi myślami. Kiedy najpierw po prostu się w niego-nią oniemiały wpatruję - jest to po prostu cisza, wijąca gmatwanina nieskończonych możliwości; kiedy wybieram odwzajemniać miłość, jaką mnie obdzarza - przestrzeń przyjmuje formę słodkiego małego kotowatego zwierzątka (w sensie proporcji - i tak jest ono ode mnie kilkukrotnie większe), które figlarnie bawi się ze mną i mówi do mnie w jakimś nieznanym, orientalnym języku; kiedy myślę o seksie - przestrzeń przybiera postać pięknej kobiety. W końcu jeszcze raz pojawia mi się to zwierze i telepatycznie oznajmia mi, że teraz będę oprowadzany.

W następnym etapie przestrzeń załamuje się pod różnymi kątami - przed moimi oczami, albo trafniej byłoby powiedzieć - we mnie - wydarza się coś co możnaby (trochę upraszczając) porównać w formie do papierowej zabawki piekło-niebo: każda płaszczyzna stanowi bramę do unikatowej w swojej wartości sali, w której bawią się odmienni ludzie - panuje tam atmosfera uznania, ciepła i dobrej zabawy. Przemieszczam się bardzo szybko, po kilka sekund na jeden pokój. Wpewnym momencie, kiedy patrzę na cztery pomieszczenia jednocześnie i piąte domykające się między nimi, zauważam, że ludzie z tego, z którego właśnie "wyszedłem" chcieliby, żebym ich poznał - spowalniam lot i po chwili namysłu decyduję się do nich wrócić, ale nie udaje mi się to - cóż, szkoda, że nie mamy dla siebie więcej czasu - myślę.

W miarę otrząśnięcia się z pierwszego szoku staram się poznać możliwości płynące z nowego narzędnia i je wykorzystać. Świadom, że jestem obiektem uwagi wielu przyjaznych bytów, proszę, żeby mi coś pokazali -  ja w trakcie mówienia do nich, częściowo używam słów, oni odpowiadają trójwymiarowymi obrazami: na początku tłumaczą mi, jak ogromna ilość kosmicznych kultur, rodzajów muzyki i zwyczajów jeszcze pozostaje do poznania - bardzo mnie to wzrusza, nie mogę się doczekać aż poznam chociaż część z nich. Następnie zadaję kilka pytań, na które otrzymuję odpowiednie odpowiedzi - napełniają mnie one przekonaniem, że żeby żyć tak jak chcę czy potrzebuję, wystarczy to po prostu zacząć robić. Teraz. To wszystko takie proste.

W tym momencie wibracje zaczynają już trochę opadać, zaczynam odzyskiwać świadomość swojego ciała, o którym zupełnie wcześniej zapomniałem. Podczas jednej z interakcji z istotami, które widzę już coraz słabiej pojawia się myśl - w taki sposób jak normalnie myślimy, odizolowany - jak komuś o tym opowiedzieć? To odłącza mnie od grupy, widzę ich jak oddalają się i ich wyciągnięte ręce, jakby chcieli mnie jeszcze złapać... Żegnajcie, kochani, do zobaczenia! Dziękuję wam za wszystko, tak bardzo was kocham. Wizuale po kilku chwilach ustają zupełnie, a ja siedzę w tej samej pozycji, przepełniony motywacją do działania i kosmiczną miłością, zaczynam medytację ably dalej wykorzystać energetycznego "kopa" jaki dała mi ta - bez wątpienia najintensywniejsza w moim życiu - ale i jak krótka podróż.

Do oceny czytelnika pozostawiam ocenę, czy łączenie się z innymi wymiarami w ogóle jest możliwe, ale chciałbym jednocześnie zapewnić, że klarowność wizji i stopień kontaktu możliwy do osiągnięcia w ten sposób, znajduje się daleko poza wszelkimi znanymi nam słowami - byćmoże w którymś z języków które wtedy poznałem istnieją odpowiednie słowa aby to wszystko nazwać? Byćmoże cały świat jest językiem? Nie wiem. Wiem jednak, że changa to nie narkotyk w konwencjonalnym tego słowa znaczeniu. Ta substancja to brama, za którą kryją się nieograniczone możliwości.

Na końcu dodam, że nie znam dokładnie składu tej changi, ale intensywność doświadczenia wskazywałaby raczej na wysoką jakość, jeśli ktoś ma jakieś uwagi to proszę o komentarz pod spodem.

Cheers!

Substancja wiodąca: 
Rodzaj przeżycia: 
Set and setting: 
Wcześniej medytacja około 15 minut, dobry humor Miejsce: Spokojny pokój, bez żadnych odgłosów z otoczenia, brak muzyki
Ocena: 
Doświadczenie: 
liczne doświadczenia psychodeliczne i dysocjacyjne (LSD, 4aco, homet, mxe, i wiele innych) trzyletnia aktywna praktyka medytacji i ogólne zainteresowanie duchowością, brak doświadczeń z dmt/changą całe doświadczenie około 15 minut; pick 5-10; jeszcze lepszy humor i bezwarunkowa miłość do wszelkiego życia do końca dnia
chemia: 
Dawkowanie: 
100mg

Odpowiedzi

Czytałem sporo o DMT. Też chętnie spróbuję ale nie mam skąd tego wziąć...

Tylko 3-4 sekundy? Potrzymaj dłużej to wtedy zobaczysz. 

Zawartość serwisu NeuroGroove jest dostępna na licencji CC BY-SA 4.0. Więcej informacji: Hyperreal:Prawa_autorskie
© hyperreal.info 1996-2024
design: Metta Media