Znowu widzę pułkownika B. — olbrzymia kupa płynnych świń wylała mu się z lewego oka, które zniekształciło się przy tym w sposób potworny. Scena teatralna — na niej potwory sztuczne. Ohydny świnio ryj w zielonej konfederatce z piórkiem. (Witkacy, Peyotl)
Kanał RSS neurogroove

2 litry wina, 0.25g ziela, 900mg dxm (14mg/kg) i niezapomniany trip

2 litry wina, 0.25g ziela, 900mg dxm (14mg/kg) i niezapomniany trip

Set & Setting: plener -> dom -> szkola, b. dobry nastrój

Dawkowanie: 800mg piracetam, 2l wino agropol, 0.5l piwo tatra, 0.25g marihuana, 900mg dxm (14mg/kg)

Doświadczenie: alkohol, thc, dxm, amfetamina

T = czas przyjęcia głównego środka, czyli DXM (21:40)

Jest godzina 20:00

T-2:00

Brat pisze mi, czy pójdę z nim na piwo.

Hmm, czemu nie.

T-1:40

Spotykamy się w monopolowym.

Nie było mojego ulubionego piwa, więc postanowiłem, że kupie sobię dwa agropole o smaku porzeczki i do tego jedną tatrę.

Wyruszamy w uliczki, siedzimy na murku, gadamy i popijamy alko.

T

Wypilismy, brat mówi, że już będzie leciał do domu bo jutro do szkoły, więc żegnamy się i rozchodzimy.

Przechodzę się na teren budowy.

Wrzucam 60 tabletek aco, po 10 co minutę zapijając piwem.

Słuchawki na uszy, leżę i patrzę w gwiazdy.

T+0:20

Wyciągam lufkę i wypalam 0.25g zielonego.

Siedzę jeszcze chwilę, jakoś tak wesoło się czuję.

Powoli się zbieram i nagle zobaczyłem przed sobą pustak.

Nie wiem co mnie natchnęło, ale uznałem, że jest zajebisty i muszę go mieć w domu.

T+0:30

Dochodzę do domu.

Wrzucam pustak do swojego pokoju, myję ręce i wpadam po kuchni, jjem małą kolację i robię herbatę.

Przychodzę do pokoju i tak spoglądam na ten pustak zastanawiając się, jak ja go dotargałem do

domu i wniosłem na drugie piętro.

T+0:45

Nieźle wykręca mi się już w głowie.

Cały świat wiruje.

Zakładam słuchaki i odpalam muzę, coś niesamowitego.

Muzyka brzmi tak pięknie, tak wspaniale, że nie da się tego opisać.

Nie słyszę jej z słuchawek, ale jakby rozbrzmiewała w całym moim domu, przechodząc całe moje ciało.

To było takie wspaniałe i cudowne.

Gaszę światło, siadam przed komputerem i piszę jeszcze z znajomymi.

Długo przy komputerze nie posiedziałem, gdy patrzyłem w monitor czułem jak wiruję razem z całym

biurkiem po całym pokoju, czasami nie byłem w stanie określić w którym miejscu mojego pokoju

się znajduję.

T+1:00

Czuję się błogo.

Setki myśli przechodzą przez moją głowę.

Jestem taki szczęśliwy, nie mogę wręcz wyraźić swojego szczęścia.

Zacząłem pisać z wszystkimi znajomymi którzy wiedzą o moich zabawach z DXM i próbuję wyraźić

im swoje emocje, ale nie mogę już nawet patrzeć na monitor.

Chciałem też pogadać na forum hyperreala, ale nie dotrwałem do odpowiedzi.

Link do mojej "ciekawej" wypowiedzi: http://talk.hyperreal.info/post/555259

T+1:10

Nie mogę już usiedzieć przy komputerze, żegnam się ze wszystkimi i informuję, że wyruszam w inne wymiary.

Kładę się na łóżko i odpływam.

Zawszę czuję po deksie, że wiruję razem z łóżkiem.

Ale tym razem to była prawdziwa karuzela.

Wykręcało mnie we wszystkie możliwe strony, kompletnie nie miałem już pojęcia gdzie znajduję się

moje łóżko w pokoju, ani czy wogóle jest w pokoju.

T+1:30

Pojawiają się pierwsze CEVy.

Coś widziałem, ale nie wiem co to było, obraz przesuwał się bardzo szybko.

Zwykle na DXM kontroluję to co widzę, ale wtedy za nic nie mogłem kontrolować czegokolwiek.

Oddałem całkowitą kontrolę nad moim umysłem deksterowi.

T+1:50

Czuję jak moje ciało faluje.

Rozciąga się i kurczy.

Powoli czuję jak moje nogi się splatają i łączą, ręce i głowa wtapiają się w tors.

Jestem pudełkiem.

Nie czuję kończyn, głowy.

Czuję jakbym był małym, prostokątnym pudełkiem.

T+?

Nie czuję nic.

Nie czuję swojego ciała.

Nie wiem kim ani czym jestem.

Patrzę na siebie leżącego obok na łóżku.

Totalna depersonalizacja, utrata kontroli nad ciałem.

Co raz wydaje mi się, że jestem którymś z moich znajomych.

Czuję się, jakbym był w ich ciałach, żył ich życiem.

Nie mam świadomości, że jestem pod wpływem DXM

(a zwykle zawsze mam tego świadomość).

Często widzę siebie z ciał innych ludzi, czasami nawet rozmawiałem ze sobą.

T+?

Pojawia się pierwsza z dwóch najciekawszych wizji tego tripa.

Widzę swoje narodziny z trzeciej osoby (nadal nie czuję ciała ani nie wiem czym jestem).

Wychodzę z łona matki, widzę jak trzyma mnie na ramionach.

Widzę siebie jak idę do przedszkola, jak maluję szlaczki.

Widzę jak przynoszę pierwsze oceny z podstawówki.

Widzę pierwsze imprezy, pierwszą wódkę, pierwszy buch ziela.

Pierwszy dzień w technikum, jak idę integrować się z klasą.

Teraz widzę jak piję z bratem (czyli zdarzenie z dzisiejszego dnia na parę h przed wrzuceniem dxm).

Rozstajemy się, idę na budowę, palę zioło i wrzucam deksa.

Wracam do domu, jjem i kładę się spać.

Co ciekawe wizja powinna się skończyć na tym momencie... ale tak się nie stało.

Moje życie toczyło się dalej, widziałem swoją przyszłość.

Widzę jak piszę i zdaję maturę, dostaje się na zagraniczną uczelnię.

Zdobywam doktorat, prowadzę badania.

Spotykam piękną kobietę z którą biorę ślub.

Buduję własny dom.

Rodzi mi się dziecko.

Jestem już starcem, leżę schorowany przy łóżku, czuję jak umieram, moja żona i dzieci są przy mnie.

Rozpaczają, a ja zapadam się pod ziemię.

Powiem Wam, że opisałem tylko to, co widziałem.

To co ja czułem, nie da się w żaden sposób opisać, bo czegoś takiego jeszcze nigdy nie czułem.

Widzieć jak całe swoje życie i przyszłość przelatuje przed oczami, przeżyć i zobaczyć własną

śmierć to jest coś czego się opisać nie da.

T+?

Druga najciekawsza wizja tego tripa:

Leżę w łóżku.

Widzę swój pokój, cały w odcieniach szarości, pozbawiony kolorów.

W przeciwieństwie do poprzednich tripów, nie jest ciemnym i zamazanym pomieszczeniem.

Wszystko widać bardzo dobrze, jakby było zapalone światło, widzę wszystkie przedmioty.

Znowu czuję jak moje ciało zwija się i zmienia kształty, wkońcu zwinąłem się w malutką kuleczkę.

Odwczuwam i wprawiam się w ruch.

Lecę przez mój pokój, przenikam do pokoju rodziców, następnie przez okno wylatuję poza swój blok.

Przelatuję nad swoim miastem.

To naprawdę było niesamowite lecieć przez swoje miasto, to wszystko wyglądało tak realistycznie.

Naprawdę czułem ten ruch i moja wizja była niesamowicie wyraźna.

Z mojego miasta przeniosłem się nad jakieś jezioro, leciałem tuż nad powierzchnią wody.

Zaraz wznoszę się i przelatuję morza i oceny.

Przelatuję obok wieży Eiffla, przelatuję nad Stonehange.

Wzbijam się w górę.

Lecę, lecę... i opuszczam Ziemię.

Ląduję na księżycu.

Spoglądam na naszą piekną planetę.

Jest taka piękna.

I nagle straszna wizja która wywołała we mnie tysiące niedoopisania uczuć.

Oto co zobaczyłem: http://images37.fotosik.pl/200/be1ad7981189cfb9.jpg

Gdy to ujżałem... nie potrafię tego opisać.

Tego nie da się przekazać słowami.

Odczułem tysiące uczuć, z których ani jednego nie potrafię opisać.

Żadnej z tych obu wizji napewno nie zapomnę.

T+7:00

Budzę się, dzwoni budzik.

Dzwoni i dzwoni.

Zwróciłem na niego uwagę dopiero gdzieś po dwóch minutach.

Siedzę i o niczym nie myślę, jestem nieźle zamulony.

Włączam monitor, przeglądam jakie mam dzisiaj lekcje.

3x informatyka, etyka, 2x wf i godzina wychowawcza. Luz.

Przemieszczam się do lazieni, patrzę w lusterko.

Nie mam tęczówki.

Widzę białe oko a w środku wielką czarną plamę.

W życiu nie miałem tak powiększonych źrenic.

Cholernie dziwnie mi się chodzi, ale przyjemnie.

Chce zrobić sobię herbatę, ale nie ma w kuchni kubka, wracam do pokoju go poszukać.

I co widzę?

Co do cholery robi w moim pokoju pustak a na nim kubek ?

Totalnie nie wiedziałem co on tu robi, całkowite pustki w pamięci.

T+7:40

Pakuję się, muza na uszy i wychodzę.

Po otworzeniu drzwi światło mnie oślepia.

Chwila przyzwyczajenia i ruszam dalej.

Wszystko wygląda tak jakoś dziwnie, kolory jakby bardziej nasycone, takie piękne.

Wsiadam w autobus, siadzam na 4 osobowe siedzenie.

Wszyscy wokoło wydają się być tacy wielcy, a ja taki sam malusi.

Na następnym przystanku wsiadają dwa mochery i zajmują miejsce naprzeciwko mnie.

Jakoś nagle obleciał mnie lęk jak je zobaczyłem, przytulam się do ściany i je obserwuje.

T+8:00

Idę do szkoły, z parku obok wyjeżdża radiowóz.

Strasznie dziwnie się poczułem.

Wydawało mi się, że chcą mnie śledzić, bo pojechali w moją stronę.

Niedługo zobaczyłem drugi radiowóz, zacząłem się zastanawiam czy to przypadkiem nie CBŚ mnie nie śledzi.

Ten radiowóz nie jechał normalnie, wydawał się jakby płyną.

Miał takie płynne ruchy, zaraz skojażył mi się z X-Wingiem z Star Treka.

I nagle ciekawa myśl: "co ja pieprze, przecież xwingi latają w kosmosie a nie po ulicy, jeszcze

dxm na mnie działa".

T+8:20

Jestem w szkole.

Wchodzę na lekcje informatyki, witam się z znajomymi, odapalam mac-a, rozsiadam się na krześle i łeb na biurko.

Nauczyciel pyta mnie się czy znowu nie spałem całą noc (często przychodziłem po całej nie

przespanej nocy do szkoły i często śpię na lekcjach, przez co wiedziałem że nikt nie będzie niczego podejżewać).

Unikam kontaktu wzrokowego z nauczycielami, nie byłem pewien czy moje źrenice doszły do normalnych rozmiarów.

Dzwonek na przerwę, wychodzę.

Naglę znikąd cały korytarz zapełnia się ludźmi.

Mam cholerne dziwne wrażenie, że wszyscy się dziwnie zachowują i mnie obserwują.

Zaraz pomyślałem sobie, że to są jacyś agenci i mnie śledzą.

Na szczęście miałem świadomość, że jestem na zjeździe (albo jeszcze mnie dex całkiem nie puścił)

i się tym bardzo nie przejąłem.

T+8:40

Jestem na lekcji informatyki.

Odpalam dark ambient z profilu psychopath-a na wrzucie, głowa w oparcie krzesła

(mięciusie obrotowe krzesło) i wsłuchuję się w muzę.

Nagle zrobiło mi się strasznie zimno.

Pytam się kolegi dlaczego zrobił się nagle taki ziąb, a on mówi że jest normalna temperatura jaka była cały czas.

Obejmuję się rękami i słucham dalej muzy.

Zaraz myśli, że znajduję na grenlandii i jest mi cholernie zimno.

Czuję jak trzęsie mną kumpel, dzwonek na przerwę.

Patrzę i cieszę się, że jestem w polsce a nie na tej cholerniej grenlandii.

Wychodzę na korytarz, uczucie jakbym był eskimosem i przedzierał się przez zamieć snieżną.

Przedemną misja wejść na drugie piętro.

Wchodzę po tych schodach, doszedłem na pierwsze piętro.

Mówię do kumpla: "to nie ma sensu, te schody się nie kończą".

Dosłownie czułem, jakbym przeszedł już conajmniej z 6-7 pięter.

Chwila i przypomniałem sobie o DXM, dotarłem na górę.

T+9:30

Przespałem całą religię i już dochodziłem do siebie.

Ból głowy i czasami zawroty głowy, pozostawały głupie myśli ale nie zakłucały już

sposobu widzenia rzeczywistości.

----------------------------------

Ogólnie trip był baaardzo ciekawy i nie zapomniany.

To naprawdę dziwne i wspaniałe uczucie zobaczyć całe swoje życie, jak ginie nasza planeta.

Doświadczenie tych wszystkich nie do opisania uczuć, które wystąpywały tysiącami w jednej chwili.

I ta piękna muzyka która towarzyszyła mi przez całą moją przygodę.

Ocena: 
natura: 

Odpowiedzi

Daj znać za jakieś 50 lat czy to co widziałeś w swej przyszłości się sprawdziło. Jeśli tak, będzie to znak, że dex ma właściwości prorocze. ;D Też widziałem całe swoje życie na tripie, ale dalej niż do teraźniejszości nie dotarłem. Najbardziej rozbawił mnie pustak. Powinieneś potraktować go jako swoiste trofeum dexowe i postawić go na honorowym miejscu. Trip ogólnie w miarę dobry. Przejrzysty.

"Szczęśliwy, kto wyrzekł się świata wcześniej, nim świat wyrzekł się jego."
Timur

Link do zdjęcia z opisu drugiej wizji nie działa, ale domyśliłem się że chodzi o naszą matkę ziemię ulegającą zniszczeniu (?). Ładny lot. Pozdro.

B come what u want 2 B come

Dobry trip raport. Fajna akcja z pustakiem hehe. 

Tylko straszliwie sie to czyta z powodu tych odstępów międz każdą linijką. 

Zawartość serwisu NeuroGroove jest dostępna na licencji CC BY-SA 4.0. Więcej informacji: Hyperreal:Prawa_autorskie
© hyperreal.info 1996-2024
design: Metta Media