Oprócz ćpania, amatorsko interesuję się socjologią i psychologią. W prawdzie liczba poważnych związków w moim życiu wynosi 1, myślę że coś tam na ten temat wiem.
Moim zdaniem pierwsze pytanie, jakie powinien sobie postawić ktoś, będący w związku z osobą uzależniona to: "Czy to jest miłość, czy tylko zauroczenie?" Jak to rozróżnić? Odpowiedz sobie konkretnie na pytanie "Za co kocham tę osobę?" Niestety [w mojej opinii] kochać należy bezinteresownie, ale za coś. Dlatego prawdziwa miłość jest wieczna. Zauroczenie to stan wywołany przez hormony i jest on przemijalny (trwa nawet do 5 lat). Jest to zwyczajny mechanizm zapewniający przetrwanie gatunku ludzkiego. Nie ma co ukrywać- jesteśmy zwierzętami i na nas też działają hormony i instynkty. :finger: Ja byłem w stanie określić, za co kochałem moją byłą. Ona- niekoniecznie.
Jeśli już wiesz, że kochasz tę osobę, a nie jesteś tylko zauroczony/zauroczona i chcesz, jej pomóc to polecam zapoznać się z eksperymentem Bruce'a Alexandra "Szczurzy Park". W bardzo ciekawy sposób pokazał skąd biorą się uzależnienia. W skrócie chodziło o to, że nie sama substancja jest winna (gdyby tak było większość ludzi byłaby co najmniej alkoholikami), co otoczenie i tryb życia.
Tutaj znajduje się opis eksperymentu w przyjaznej formie komiksowej: http://joemonster.org/art/37231
To, że ktoś jest w związku, nie oznacza, że nie jest samotny. Mieszkając z moją byłą, czułem się samotnie, mimo że fizycznie była tuż obok. Mieszkaliśmy razem, jednak sam robiłem zakupy, sam gotowałem, sam sprzątałem (kuchnię). Ona całymi dniami zalegała na kanapie w pokoju obok i albo spała, albo pisała na telefonie ze znajomymi, albo oglądała telewizję. Raz na miesiąc posprzątała w pokoju.
Ja byłem samotny. Nie miałem z kim pisać, nikt ze mną nie rozmawiał, gdy wykonywałem codzienne obowiązki, więc czułem się samotnie. Znajomi byli zbyt zajęci, żeby się spotykać. Pustkę wypełniała trawa. Gdy byłem zjarany wszystkie codzienne obowiązki wykonywałem mechanicznie i nie myślałem o samotności. Doszło do tego, że budziłem się otumaniony i musiałem zajarać przed zajęciami na uczelni, aby poczuć się normalnie i coś ogarniać. Brak trawy wywoływał u mnie drażliwość, depresję i niechęć do życia. Nieraz zastanawiałem się, czy ten związek ma sens, ale ona za każdym razem brała mnie na litość. Nie mogłem patrzeć jak płacze, bo w końcu ją kochałem.
Nagle ona zaczęła spotykać się ze swoimi znajomymi (wcześniej nie miała na to sił i ochoty). Nocowała poza mieszkaniem, piła z przyjaciółmi po kilka wieczorów z rzędu. Poczułem, że coś się święci. Miałem ten depresyjny stan. Gdy wróciła do mieszkania na obiad, po prostu się nie odzywałem- chciałem przemyśleć całą sytuację. Ona strasznie nie lubiła, gdy tak milczałem. Sądziła, że to taki mój „foch”(bardzo to przeżywała). Powiedziała, że ona tak nie może, że musi to sobie przemyśleć. Spakowała się, wyszła z mieszkania i już nie wróciła…
Nie chcę zarzucać winy autorce tematu, bo sytuacja może być zupełnie inna niż moja. Chciałem zwrócić tylko uwagę na to, że sytuacja nie zawsze jest zero-jedynkowa („Albo ćpanie, albo ja.”) Uzależnienia nie biorą się znikąd. Często mają jakieś podłoże psychologiczne. Ja mógłbym o tym pisać bez końca, więc jeśli ktoś chce porozmawiać o sprawach sercowo-ćpuńskich to zapraszam na priv ;)
Musisz się zastanowić, czego oczekujesz. Związku dla zabawy, wspólnych imprez? Oczywiście można, ale nie nastawiaj się wtedy na wielkie zmiany. Uważaj też na siebie, bo otaczanie się w takim towarzystwie jest szybką drogą w dół.
Jeśli nie chcesz ryzykować, nie masz emocjonalnej gotowości na walkę o Wasz związek - opowiedz mu o tym, rozstańcie się.
Ostatnia opcja jest chęć ratowania związku i jego - to najprawdopodobniej najtrudniejszy ze scenariuszy. Nie możesz pozwalać na kolejne przekraczanie Twoich granic. Musicie się trzymać tego, co wspólnie ustalicie. Możesz spróbować np. namówić go na ośrodek, terapię. Sama zgłosić się na grupę współuzależnionych partnerek. Okazywać zrozumienie, wsparcie, ale nie przyzwolenie na wszystko i litość. Na pewno wspólne ćpanie z nim nie prowadzi do niczego dobrego.
Ludzie głęboko uzależnieni mają zryty beret. Nie są zdolni do normalnego, zrównoważonego odczuwania emocji. Twój dramat polega m.in. na tym, że te mocniejsze reakcje Twojego narkomana są dla Ciebie magnetyczne, tak samo uzależniające jak jego ćpanie.
Więc tak naprawdę czeka Cię trudna, acz mądra decyzja: UNIEZALEŻNIJ się od niego. Zrób sobie od niego odwyk. Wylecz się z niego, póki możesz!
Ostrzegam Cię bardzo serdecznie i stanowczo.
Anetaxxx pisze:Szukam pomocy jak mogę pomoc mężowi który wpierdolil się w branie tego syfu
Anetaxxx pisze:najlepsze jest to ze bierze codziennie czepia się wszystkiego robi wymówki a potem zgania winę na mnie ma mnie za wroga
Anetaxxx pisze:nawet swoją matkę ustawił przeciwko mnie w jej oczach zostałam oszustka która czepia i terroryzuje jej syna jak mam mu pomóc
Anetaxxx pisze:jak nie ćpa jest wszystko ok nie kłóci się
Anetaxxx pisze:teraz ćpa od 2tyg czepia się mnie o wszystko nie chce rozmawiać ze mną a dzisiaj postanowił pomieszkac u swojej matki zabrał ze sobą to gowno i będzie to u niej brał
Anetaxxx pisze:najlepsze jest to ze mamy swojej się nie czepia i nie jest agresywny wobec niej
Opisała życie w Norwegii. "Narkotyki są tanie, a państwo opiekuńcze"
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii
Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie
Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany
Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.