Dział poświęcony wpływowi substancji psychoaktywnych na działalność człowieka.
ODPOWIEDZ
Posty: 115 • Strona 3 z 12
  • 127 / 13 / 0
Dziewczyno tej. Może po prostu zróbcie kompromis? On chce se przycpać, ty nie chcesz by brał. Także niech wypierdala do robo i pracuje, po robo ma czas na życie i w weekend niech se przykurwi, niekoniecznie każdy. Chyba że woli mieć czas wolny i żyć z tematu, to nawet jak trzaska nie robi, to przynajmniej ma czas na życie. xD Kryje się i napierdala i nie widzi sensu w wszystkim bo wnyki, zasadzka. To tylko głupi towar. Chemiczne szczęście. Póki ogarnia to co w tym złego? Ile osób/rodzin znam które po prostu traktują to jako dodatek i na jakiś czas przykurwią, czasem częściej(święta/inne). Nigdy byś nie pomyślała, że to narkomanii. Nie słuchaj się w 100% tymi kuffa cebeesiami/lekarzami no i nas ćpunami z tego forum. Porozmawiaj z nim szczerze, kompromis. Myśl sercem. ;P
  • 11 / 2 / 0
Pewnie sprawa została już dawno rozwiązana w ten, czy inny sposób, ale jako półromantyk i osoba, która została rzucona ze względu na swoje uzależnienie od mj, czuję się w obowiązku napisać coś na ten temat. Może przyda się innym w kryzysowej sytuacji.

Oprócz ćpania, amatorsko interesuję się socjologią i psychologią. W prawdzie liczba poważnych związków w moim życiu wynosi 1, myślę że coś tam na ten temat wiem.

Moim zdaniem pierwsze pytanie, jakie powinien sobie postawić ktoś, będący w związku z osobą uzależniona to: "Czy to jest miłość, czy tylko zauroczenie?" Jak to rozróżnić? Odpowiedz sobie konkretnie na pytanie "Za co kocham tę osobę?" Niestety [w mojej opinii] kochać należy bezinteresownie, ale za coś. Dlatego prawdziwa miłość jest wieczna. Zauroczenie to stan wywołany przez hormony i jest on przemijalny (trwa nawet do 5 lat). Jest to zwyczajny mechanizm zapewniający przetrwanie gatunku ludzkiego. Nie ma co ukrywać- jesteśmy zwierzętami i na nas też działają hormony i instynkty. :finger: Ja byłem w stanie określić, za co kochałem moją byłą. Ona- niekoniecznie.

Jeśli już wiesz, że kochasz tę osobę, a nie jesteś tylko zauroczony/zauroczona i chcesz, jej pomóc to polecam zapoznać się z eksperymentem Bruce'a Alexandra "Szczurzy Park". W bardzo ciekawy sposób pokazał skąd biorą się uzależnienia. W skrócie chodziło o to, że nie sama substancja jest winna (gdyby tak było większość ludzi byłaby co najmniej alkoholikami), co otoczenie i tryb życia.
Tutaj znajduje się opis eksperymentu w przyjaznej formie komiksowej: http://joemonster.org/art/37231

To, że ktoś jest w związku, nie oznacza, że nie jest samotny. Mieszkając z moją byłą, czułem się samotnie, mimo że fizycznie była tuż obok. Mieszkaliśmy razem, jednak sam robiłem zakupy, sam gotowałem, sam sprzątałem (kuchnię). Ona całymi dniami zalegała na kanapie w pokoju obok i albo spała, albo pisała na telefonie ze znajomymi, albo oglądała telewizję. Raz na miesiąc posprzątała w pokoju.
Ja byłem samotny. Nie miałem z kim pisać, nikt ze mną nie rozmawiał, gdy wykonywałem codzienne obowiązki, więc czułem się samotnie. Znajomi byli zbyt zajęci, żeby się spotykać. Pustkę wypełniała trawa. Gdy byłem zjarany wszystkie codzienne obowiązki wykonywałem mechanicznie i nie myślałem o samotności. Doszło do tego, że budziłem się otumaniony i musiałem zajarać przed zajęciami na uczelni, aby poczuć się normalnie i coś ogarniać. Brak trawy wywoływał u mnie drażliwość, depresję i niechęć do życia. Nieraz zastanawiałem się, czy ten związek ma sens, ale ona za każdym razem brała mnie na litość. Nie mogłem patrzeć jak płacze, bo w końcu ją kochałem.
Nagle ona zaczęła spotykać się ze swoimi znajomymi (wcześniej nie miała na to sił i ochoty). Nocowała poza mieszkaniem, piła z przyjaciółmi po kilka wieczorów z rzędu. Poczułem, że coś się święci. Miałem ten depresyjny stan. Gdy wróciła do mieszkania na obiad, po prostu się nie odzywałem- chciałem przemyśleć całą sytuację. Ona strasznie nie lubiła, gdy tak milczałem. Sądziła, że to taki mój „foch”(bardzo to przeżywała). Powiedziała, że ona tak nie może, że musi to sobie przemyśleć. Spakowała się, wyszła z mieszkania i już nie wróciła…

Nie chcę zarzucać winy autorce tematu, bo sytuacja może być zupełnie inna niż moja. Chciałem zwrócić tylko uwagę na to, że sytuacja nie zawsze jest zero-jedynkowa („Albo ćpanie, albo ja.”) Uzależnienia nie biorą się znikąd. Często mają jakieś podłoże psychologiczne. Ja mógłbym o tym pisać bez końca, więc jeśli ktoś chce porozmawiać o sprawach sercowo-ćpuńskich to zapraszam na priv ;)
  • 657 / 92 / 0
półromantyk rzucony przez uzależnienie od mj. do tego filozof-narrator. laska całymi dniami zalegająca na kanapie. materiał na głęboki film o sprawach sercowo-ćpuńskich
Uwaga! Użytkownik KickInTheEye nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 78 / 4 / 0
to ja znam taką parę co typiara kocha walić po kinolu, a typ nie jest zwolennikiem, tylko jara maczany szit, albo brixa, ta wali po kinolu nic mu nie mówi, a ten myśli że wszystko jest git, ciągle sobie jarają, ale ten nie wie że ona w chuj go robi, taki ętliczek pętliczek :D
Uwaga! Użytkownik frytazeszklem nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 49 / 15 / 0
Współuzależnienie polega na tym, że świat osoby nieuzależnionej kurczy się, zawęża. Osoba nieuzależniona bez przerwy myśli o nałogu drugiej osoby, tym jak się przejawia, jakie są jego konsekwencje innymi słowy: o nałogowych zachowaniach. Pojawia się potrzeba sprawowania złudnej kontroli nad narkomanem, ponieważ ma się wrażenie, że tylko w ten sposób można mu pomóc, zmniejszyć ilość zażywanych substancji psychoaktywnych, bądź jeszcze inaczej wpłynąć na niego. Mam tutaj na myśli przykładowo: szukanie go po nocach, po znajomych, przeszukiwanie plecaka, telefonu. Twoje uczucia w pewnym momencie, jeśli nie już, będą uzależnione od tego, co przeżywa uzależniony. We wstępnych fazach obietnice poprawy są typowe, okresy abstynencji dają wrażenie bezpieczeństwa. Nagle podstawową satysfakcję czerpie się z łagodzenia stanów przykrych - swoich i jego. Groźby, szantaże, przekupywanie, moralizowanie, przekonywanie, proszenie, wypominanie, a także całe gamy restrykcji, najczęściej pogłębiają tylko patologię relacji, oczekiwania są niemożliwe do wyegzekwowania. Tworzy się usztywniony schemat interakcji z osobą uzależnioną, wspierany silną potrzebą ochrony uzależnionego, gdy zażywa (zgoda na zażywanie w domu, dawanie pieniędzy na narkotyki, żeby nie kradł) oraz braniem za niego odpowiedzialności, gdy ma okresy abstynencji, np.: spłacanie długów, usprawiedliwianie absencji szkolnych czy zawodowych, kłamstwa na policji, fałszywe zeznania. Tolerancja na jego zachowania z czasem będzie wzrastać i to już widać u Ciebie.

Musisz się zastanowić, czego oczekujesz. Związku dla zabawy, wspólnych imprez? Oczywiście można, ale nie nastawiaj się wtedy na wielkie zmiany. Uważaj też na siebie, bo otaczanie się w takim towarzystwie jest szybką drogą w dół.

Jeśli nie chcesz ryzykować, nie masz emocjonalnej gotowości na walkę o Wasz związek - opowiedz mu o tym, rozstańcie się.

Ostatnia opcja jest chęć ratowania związku i jego - to najprawdopodobniej najtrudniejszy ze scenariuszy. Nie możesz pozwalać na kolejne przekraczanie Twoich granic. Musicie się trzymać tego, co wspólnie ustalicie. Możesz spróbować np. namówić go na ośrodek, terapię. Sama zgłosić się na grupę współuzależnionych partnerek. Okazywać zrozumienie, wsparcie, ale nie przyzwolenie na wszystko i litość. Na pewno wspólne ćpanie z nim nie prowadzi do niczego dobrego.
:old: :old:
  • 4 / 1 / 0
Asiu, ja też kochałem taką, a przed związaniem się z nią nie miałem żadnych problemów i nic nie brałem. Przez nią po rozstaniu na parę miesięcy wciągnąłem się w opioidy, chociaż ostrzegała i w ogóle "była przeciwna". Piekło emocjonalne, przez jakie przeszedłem po "magicznym raju" na początku 2-letniego związku, nie było warte ani jednej pięknej chwili na początku - ani wszystkich razem wziętych.

Ludzie głęboko uzależnieni mają zryty beret. Nie są zdolni do normalnego, zrównoważonego odczuwania emocji. Twój dramat polega m.in. na tym, że te mocniejsze reakcje Twojego narkomana są dla Ciebie magnetyczne, tak samo uzależniające jak jego ćpanie.

Więc tak naprawdę czeka Cię trudna, acz mądra decyzja: UNIEZALEŻNIJ się od niego. Zrób sobie od niego odwyk. Wylecz się z niego, póki możesz!

Ostrzegam Cię bardzo serdecznie i stanowczo.
  • 0 / / 0
Szukam pomocy jak mogę pomoc mężowi który wpierdolil się w branie tego syfu najlepsze jest to ze bierze codziennie czepia się wszystkiego robi wymówki a potem zgania winę na mnie ma mnie za wroga nawet swoją matkę ustawił przeciwko mnie w jej oczach zostałam oszustka która czepia i terroryzuje jej syna jak mam mu pomóc jak nie ćpa jest wszystko ok nie kłóci się teraz ćpa od 2tyg czepia się mnie o wszystko nie chce rozmawiać ze mną a dzisiaj postanowił pomieszkac u swojej matki zabrał ze sobą to gowno i będzie to u niej brał najlepsze jest to ze mamy swojej się nie czepia i nie jest agresywny wobec niej.prosze pomóżcie co mam dalej robić
  • 1545 / 1582 / 0
niech zostanie u swojej matki, a Ty mu dowiez reszte rzeczy. bedzie spokoj. mowie powaznie.
Uwaga! Użytkownik MaryJayDu nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 17 / 2 / 0
Nie możesz pomóc, bo się nie da. WIEJ zanim całkowicie zrobi Ci wodę z mózgu (a już zaczął tresować) i ściągnie na dno. A zrobi to, prędzej czy później.

Anetaxxx pisze:
Szukam pomocy jak mogę pomoc mężowi który wpierdolil się w branie tego syfu
Jak wyżej.
Anetaxxx pisze:
najlepsze jest to ze bierze codziennie czepia się wszystkiego robi wymówki a potem zgania winę na mnie ma mnie za wroga
Wpędza Cię w poczucie winy. Dzięki temu ma gwarancję, że będziesz się z nim bujać do usranej śmierci.
Anetaxxx pisze:
nawet swoją matkę ustawił przeciwko mnie w jej oczach zostałam oszustka która czepia i terroryzuje jej syna jak mam mu pomóc
Będzie ustawiać KAŻDEGO przeciwko tobie. Kogo się tylko da, bylebyś uwierzyła, że to z tobą jest problem, nie z nim.
Anetaxxx pisze:
jak nie ćpa jest wszystko ok nie kłóci się
Gdyby się cały czas kłócił to kopnęłabyś go w dupę. Da chrupka, przyjdzie w łachę, przeprosi to dalej będziesz wokół niego skakać jak tresowany piesek. A potem jazda od nowa.
Anetaxxx pisze:
teraz ćpa od 2tyg czepia się mnie o wszystko nie chce rozmawiać ze mną a dzisiaj postanowił pomieszkac u swojej matki zabrał ze sobą to gowno i będzie to u niej brał
Wróci.
Anetaxxx pisze:
najlepsze jest to ze mamy swojej się nie czepia i nie jest agresywny wobec niej
Oczywiście, że nie jest agresywny wobec niej. Musi w końcu uwierzyć w jego brak winy i w to, że biednego pojeba dręczysz.
  • 714 / 45 / 0
Heh dla mnie identiko jak przy alkusach - taki też nie widzi swojego problemu i wszyscy co go ograniczają są dla niego wrogami. Pomyśl lepiej, na kogo jest mieszkanie, zacznij zbierać dowody na tego zjeba, paczki po dragach etc. Znajdź prawnika i ogarnij kwestię co z dzieckiem, nic Cie dobrego nie czeka z tym człowiekiem, a zwłaszcza że juz nastawił przeciw Tobie parę osób.
ODPOWIEDZ
Posty: 115 • Strona 3 z 12
NarkoMemy dodaj swój
[mem]
Artykuły
Newsy
[img]
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii

Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.

[img]
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie

Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.

[img]
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany

Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.