Ja sobie 10 lat temu ustaliłem, że jak biorę jakąś substancje i robię jakiś trip to musi być minimum miesiąc odstępu między jednym zużyciem a drugim i przez 10 lat ani razu tej zasady nie złamałem, czasem był to miesiąc, czasem pół roku przerwy. No, ale mam dopiero 29 lat i jestem tylko człowiekiem. Boję się, że tą zasadę żelazną kiedyś złamie, ale do tej pory z ręką na sercu mówię, że nigdy w życiu jej nie złamałem. Mam lęk przed utratą kontroli nad swoim życiem. Kiedyś mi kolega, który ćpa codziennie powiedział, że to głupie podejście, bo jutro mogę umrzeć.

Tylko, że to zawsze jest tak, że człowiek myśli: a dobra raz zrobię wyjątek. I potem tak się zaczyna. Jedyne co mnie pociesza, że życie jest i tak tak krótkie i jakoś mimo wszystko 99,99 procent ludzkości umiera z innych przyczyn niż narkotyki, więc chyba ich destrukcyjność na życie ludzkie jest przereklamowana.

@up i w ostatnim zdaniu już zaczynasz sobie racjonalizować, żeby mieć czyste sumienie i lecieć na czymś częściej :) Tak w ogóle to doceniam takie podejście. Mało kto tak potrafi. Jeśli Ci się to udaje to jak najbardziej się tego trzymaj, na pewno przeżyjesz życia bardziej komfortowo trzymając się tego niż lecąc w długą.

Też panicznie boję się utraty kontroli, ale życie jest nieprzewidywalne i nawet nie biorąc drugów można ją stracić.

No jednak nigdy nie złamałem się i swojego postanowienia. 10 lat to nie bagatela.

Ćpanie czegokolwiek raz na miesiąc lub rzadziej ma większy sens niż ciągi już nie ze względu na samo wjepanie się, tylko nawet na to, że jak coś zaczynasz brać codziennie to przestaje działać, więc ciąg de facto jest całkowicie bez sensu.

No i mój raport z tripa wczoraj, wszystko pamiętam.

Podsumowując jednym słowem: ch*jnia.

Poszło 20 mg, dla mnie to powinno być dużo, bo nie mam tolerki, gdyż jak już pisałem bardzo rzadko coś biorę i nigdy w ciągach.

Cały trip popsuła ciulowa senność i potrzeba położenia się spać, wypiłem kawę. Za co wszystko co chciałem się zabrać mózg mówił: nie, za dużo. Efektu urwania filmu nie mam, wszystko pamiętam. Oglądałem film, słuchałem muzyki i pisałem smsy z dziewczyną. Po obudzeniu rano sprawdziłem, nic nie naodpierdalane. Nie dorzucone tabsy, smsy składne, bez bełkotu.

Nastrój na tripie średni, podniesiony może o 20 procent. Lepszy mam już jak idę na spacer do lasu.

Nie wiem czy wiecie, ale podobno zolpi po przekroczeniu dawek terapeutycznych zaczyna coraz mocniej działać na serotoninę i dopaminę, a coraz mniej nasennie.

Mój maks to było kiedyś 30 mg, pół roku temu, ale wtedy to wziąłem bo ktoś bliski wylądował w szpitalu i miałem traumę. Wtedy to pamiętam, że było fajnie.

Wczoraj było słabo. Może to wina tylko 20 mg, ale wizuali zero, zwyżki nastroju zero, brak halunów, wizuali nawet przy kolorowym filkie i nawet chodziłem sobie po domu, robiłem rzeczy, nikt się nie kapnął.

Może wina za niskiej dawki, ale gra nie warta świeczki, nie wiem jak ludzie się od tego uzależniają. Może swoje zrobiło również, że wziąłem w na maxa ciulowym nastroju.

Jak wywołać halucynację po zolpi ?
Ile tego trzeba zjesc, by się pojawiły.
I jak to jeść ? Połknąć (skruszyć przed?), czy sniff.

Bo po kablach tego się chyba nie ładuje

Te halucynacje są przyjemne ? Jak one wyglądają mniej więcej ?
To są halucynację, czy powidoki i falująca przestrzeń ?

2 piwa+ 10mg zolpi, jest przyjemnie, ale następny dzień brak motywacji, ospalosc, da się jakoś zaradzić temu zwalowi? Ostatnio odkryłem fajne kombo 2 piwa, dwa snusy pod dziąsło 10-20 mg zlopi i jest bardzo przyjemmie czillowo i pobudzająco, tylko ten zwał niszczy..

niby da sie po kablach, ale nie warto, skoro biodostepnosc oralnie to chyba 100%. przy iv nie zauwazylam nic oprocz skrajnego motorycznego niedojebania, malych smieszkow i ciaglej checi na dorzutke, wiec eksperymentu nie powtorzylam.

Co do halunow po zolpi to na początku bardzo często widziałem podwójnie, nie wiedząc który obiekt, osoba jest prawdziwa. Teraz po dłuższym używaniu zdarza się to bardzo zadko. Występuje tez spory nieogar przy czytaniu forum, literki latają po ekranie i trzeba sila woli poukładać je na miejsce. Na początku było to zajebiste, teraz uporczywe...

Jest to beznadziejne, bo senność psuje całego tripa na Zolpi, a jak weźmiesz coś na pobudzenie to zniweluje efekt sedacji.

Kolejnym beznadziejnym aspektem tripa na zolpi jest to, że ma krótki czas działania. 4 h i nie ma śladu.

Zolpidem + 5-htp zwieksza halucynacje. Zaleznie od czlowieka i stazu na poczatku juz 1-2 tabletki powinny moc wywolac halucynajce. Niestety po paru razach ten efekt znika. Jedz normalnie, po 15 minutach sie zacznie. U mnie zolpidem zawsze jest "przyjemny" a nawet czasem zabijal badtripy po innych substancjach. Halucynajce polegaja glownie na falowaniu i rozplywaniu sie przedmiotow + masz taki efekt "przyjazni", "dziecinnosci" i "bezpieczenstwa". U mnie tez rzeczy traktuje jak "ludzi", ciezko to opisac